Dzieje Kamienicy Polskiej ( 1827-1902). Migracje i emigracje.
W poprzednich artykułach o mieszkańcach naszej wsi, przy okazji omawiania ich profesji, nazwisk i imion, za,stanawialam się nad przyczynami zniknięcia niektórych „na zawsze". Zapoznałam się z dokumentami, które udostępnił mi redaktor naczelny „Korzeni". Pozwolę nieco rozjaśnić te sprawę. Są to: „Kontrola przybywających różnych osób za świadectwami do miasta Łodzi" (z Archiwum Państwowego w Łodzi), „Księga ludności niestałej gminy Kamienica Polska", „Księga meldunkowa gminy Kamienica Polska". Obejmują one lata 1827-1902, a więc spory kawał czasu. Ktoż więc wybywał z naszej wsi do Łodzi? Przede wszystkim tkacze, terminatorzy i czeladnicy tkaccy. Pociągała ich nie tylko Łódź - ale i Pabianic i Zgierz, i inne miejscowości w łódzkim okręgu włókienniczym. I tak udał się tam Antoni Richter, Karol Baer, Krzysztof i Franciszek Fiedler, Ignacy Kloze, Antoni, Dominik i Jan Cange, Jan Macke, Amand, Kajetan, Karol Cymmerowie, Roman Klinger, Jan Bohner, Ignacy Klar, Józef Knoll i inni. Mieli oni paszporty czasowe wydane przez wójta gminy Kamienica Polska i musieli odnawiać meldunki, stąd nazwiska powtarzają się w aktach wielokrotnie. Były także lata, gdy z Kamienicy do Łodzi i okolic nie wyjechał nikt. Było i tak, że z rodziny wyjechał najpierw np. jeden z braci, a za nim ciągnęli do Łodzi pozostali. Tak było z rodziną Cymmerów czy Cangów.
Do „ziemi obiecanej" ciągnęli nic tylko tkacze. Z Kamienicy wyjechało wtedy wiele kobiet w charakterze służących, np. Małgorzata Reinsch, Barbara Prinke, Regina Hartwich, Rozalia Klinger, Teresa Ludwik, Magdalena Cejpin, Wiktoria Roner i in. Przy nazwiskach niektórych kobiet były określenia „wyrobnica", „na zarobek". Była wśród nich Teresa Hofman, której - po krótkim pobycie w Łodzi - „polecono udanie się prostym traktem do miejsca właściwego zamieszkania." Nie zostały podane przyczyny tegoż wydalenia. Fali tkaczy, służących, wyrobnic udających się do Łodzi z nadzieją na zarobek towarzyszyli ludzie przeróżnych profesji. Wprawdzie nie pochodzili oni z naszej wsi - ale pozwolę sobie wymienić ich nazwiska a zwłaszcza zawody, bo są one dla mnie - leksykalnego tropiciela - nadzwyczaj smakowite. Tak więc byt wśród nich Jakub Weysser - komedyjant, Rudolf Erian - rytownik francuski, Carol Nikolaus - formstecker, Piotr Feller, - sztukmistrz, Daniel Rossi - meneżernik, a nade wszystko Wacław Jurksill - powietrzny żeglarz. Większość nazwisk, które „wyszły wtedy do Łodzi" z Kamienicy, już nie wróciły, stąd ich brak w aktalnych spisach ludności wsi. Podobną rolę dla Łódź dla naszych mieszkańców - pełniła z kolei nasza Wieś, do której ciągnęli ludzie z całej dość rozległej tedy gminy - a także z dalszych okolic. Przyciągały ich nasze małe fabryczki tkackie jak np. Ksawerego Cianciary, czy „zespól różnych zakładów" założonych przez Jana Bendę. I tak np. u Ksawerego pracowala i zamieszkała spora rodzina Karfiatów z gm. Huta Stara. Kilku z tkaczy przybyłych do pracy w tej fabryczce pozostało we wsi na stale, jak np. Mikołaj Forc (Forcz), Franciszek Słowikowski z Źarek, Karol Szuster czy Andrzej Kohon, Marianna Sitek. Reszta, po pewnym czasie, ruszyła np. do Częstochowy i dalej a wraz z nimi wywędrowały ich nazwiska, które „tropię" na łamach „Korzeni", np. Weintritty, Mazelany, Miszniaki, itd., itd. Byli to w większości ludzie młodzi, mężczyźni w wieku od 18 do 30 lat. Interesującą sprawą jest - niezwykle nasilony w tych latach - ruch kobiet i mężczyzn utrzymujących się „ze służby". W ciągu dwu lat 1865 i 1866 przewinęło się przez Kamienicę 57 służących a tylko 15 tkaczy. Z tych 57 przy kolejnych meldunkach powtarzają się nazwiska 23 - reszta ode-szła znowu gdzież w świat. Będąc w Kamienicy mieszkali (byli zameldowani) w kilku miejscach. Może to być jednoznaczne ze służbą w tej rodzinie - ale może tylko z przebywaniem. Najwięcej przybyszów pracowało i mieszkało na Bendowiźnie. Był to folwarczek nad Wartą, gdzie Jan Benda założył blich płótna, farbiarnię, młyn i magiel. W roku 1840 nastąpiła licytacja tego majątku, bo nie zdołali Bendowie założyć tam silnej manufaktury tkackiej. Mieszkali tam wprawdzie jeszcze w latach 50. XIX wieku - ale zaczynał się nowy okres Klepaczki. W latach 80. zaożył tam fabrykę tektury Jan Kleberg i powoli Bendowizna przejdzie w Klebrowiznę. Poza Bendowizną sporo ludzi, głównie tkacze z rodzinami, czeladnicy, mieszkało w kasarnach u Ksawerego Cianciary. Wielu było zameldowanych u Michała i Piotra Bednarczyków (stolarz), także u sołtysa Józefa Hazlera czyj u Józefa Dusiela. Powoli rozwijal swoją działalność w Kamienicy Leyzor Kreutzberg - więc i u niego mieszkało wielu utrzymujących się „ze służby". Poza Kreutzbergiem wiele meldunków było w domu Józefa Idzikowskiego, Leopolda Szpigla, Józefa Nowotnego a także Jana, Franciszka i Ferdynanda Walentów. W masie tych ludzi, którzy utrzymywali się „ze służby" i tkaczy pojawiali się także inni. Byli to przede wszystkim Żydzi - handlarze, tacy jak Mosiek Szejn z Pilicy, Wolf Weinberg z Częstochowy czy Herszlik Frenkenberg, który był także farbiarzem. Przebywali we wsi także Żydzi innych profesji, np. Haskiel Broniatowski - guwerner z Częstochowy -najpierw u Leopolda Szpigla, potem u Edwarda Kreutzberga, felczer Szmul Heftler z Częstochowy zamieszkały najpierw u Jana Górala, potem u Jana Łebka. Tenże Hefler przywiódł ze sobą chyba brata Rafała Heftlera - cyrulika. Przewinął się także przez wieś lcyk Szpigel i 16-letni służący Josek Slińczyński. Handlarze zatrzymywali się głównie u Józefa Bielobradka. Ponich i po ich nazwiskach ślad zaginął. Rozwiali się gdzieś w czasie i przestrzeni. Z ciekawych postaci przebywających wówczas w Kamienicy należy wymienić Józefa Rutkiewicza (w innym zapisie Bukiewicza) z gminy Olsztyn -„żołnierza nieograniczenie urlopowanego" - dwu Johanów (Otrąbek i Stedziński) przybyłych z Prus, dwie panny Benda - Emilię i Marię przybyłe także do wsi z Prus. Na koniec należy wymienić Antoniego Kidawę - lat 15, który „wyszedł do powstania". Ten niezwykle nasilony ruch odbywał się głownie między gminami Kamienica, Rudnik Wielki, Choroń, Poczesna, Żarki, Kromołów. W latach 1886-1902 czyli 20, 30 lat później wyraźnie zmienił się przekrój społeczny ludzi meldowanych w Kamienicy i gminie Kamienica Polska. Przede wszystkim pojawili się górnicy. Przybywali z Wyrazowa, Konopisk, Nierady, Będusza, Miedzna, Jastrzębia a nawet spod dalekiego Hrubieszowa - Franciszek Radlak, zaś z pięknej, jako nazwa miejscowa, wsi Ługi-Radły. Nazwiska tych górników to Kowalski, Uflik, Pakulski, Garczek, Sawick i, Materac (!), Frączak, Rębalski, Dudek, Pióro, Kowalewski, Przygoda,Świtała, Ligęza. Większość mieszkała u właściciela kopalni rudy Walentego Zissa (Zisa), przybyłego tutaj ze śląska (urodził się w Praszce). Niektórzy z górników byli zameldowani u Klebera, także u Szczepana Czarnego i Józefa Pilca. Niektóre z tych „nazwisk" osiadły w naszej wsi i wrosły w nią - inne powędrowały gdzieś dalej. Druga znaczącą grupa przybyłą w tym czasie byli robotnicy i robotnice zatrudnieni i zamieszkali u Jana Klebera w fabryce tektury. Byli to ludzie bardzo młodzi (w wieku od 15 do 21 lat). Ich nazwiska to Lula, Wesołek, Chwist, Siwiec. Makuch a pochodzili głównie z Jastrzębia (wówczas w gminie Choroń). W tych latach w „Księdze meldunkowej" jest bardzo niewielu tkaczy.' Zatrzymują się głownie bądź u Ksawerego Cianciary (Antoni ,Józefowicz' Rybak). Gerwazy Rostkowski - siedemnastoletni uczeń tkacki z Pińczowa - zatrzymał się u Karola Wajdermana - potomka Franciszka - „Wiedeńczyka". Trzecią grupą byli „służący", tyle że zmieniły się domy, w których służyli czy mieszkali. Wymienić tu należy Józefa Sitka z Zawady, Wojciecha Bielobradka, Józefa i Waleriana Ficenesów, Jana Ciejpę z Zawady - i oczywiście Jana Klebera, Edwarda Kreutzberga, Ksawerego Cianciarę i tajemniczego dla mnie Jana Pejchla (Pejchel), u którego kilku z nich służyło i mieszkało. Służący pochodzili z Własny. Łyśca, Małego Rudnika, Kusiąt, Nierady, Zrębic, Srocka. Obok służących sporą grupę tworzyli wyrobnicy i wyrobnice - mieszkali u Walentego Kaszy (Śmietanowie). u Józefa Skowrońskiego, u Józefy Hartmana, Józefa Pilca. Tomasza Zemły. Krócej lub dłużej przebywali w owym czasie we wsi piekarze - Ignacy Rychter i Franciszek Lis. Mieszkali u Amanda Walenty. U Wojciecha Bielobradka zaś zatrzymali się młynarze Stanisław Zajączkowski i Władysław Szller. U Józefa Sitka w Zawadzie mieszkał młynarz z Radkowa. Franciszek Opilski. W domu Firmiana Ficenesa przebywał z rodziną kowal Tomasz Jeziorowski. Podobnie jak 30 lat temu przemieszczali się przez wieś żydowscy kupcy. W domu Tomasza Walentka zatrzymali się Herszlik Lipszyc i Icyk Simsel Meryn; w domu Ignacego Kozaka, a potem u jego „naśladowników" - Abram Aba Szwymer; u Karola a potem Adolfa Blaszczyków mieszkał Lewek Frankenberg z żoną Irką. Pojawiają się już w tych latach Merynowie - ale na razie jako penetrujący możliwości wsi. Na stale pojawiają się niewiele później. W „Księdze meldunkowej" gminy Kamienica Polska z lat 1886-1902 znaj-duje się także ślad, że powstała już parafia. Pod nr 134 zapisana jest Marianna Kwiatkowska - lat 40 - z Turzyna jako służąca u proboszcza w parafii Kamienica Polska, a pod nr 161 - Paweł Mizerski - organista. Księga, z której korzystałam, dotyczyła całej gminy a nie tylko wsi Kamienica Polska. Z wielu zapisów dotyczących Borku, Lepisza, Osin, Dębowca. Młynka, Poczesnej wymienię tylko jeden - bardzo smakowity pod względem językowym - w Zawiśnie u Feliksa Sosnowskiego zamieszkał Berek Zakon Fajtel vel Berliński - lal 28 - kupiec spekulant z gminy Koniecpol. Żegnając te czasy - bo w następnym artykule przejdę do lat 30. XX wieku - z przyjemnością notuję, że w tych latach, o których pisałam - wójtem gminy był mój pradziad Franciszek Kuśnierczyk. Autor: Barbara Kaczkowska (Kraków)
Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr33, R.: X, 2/2000