Łączna liczba wyświetleń

sobota, 26 grudnia 2020

I Kamieniczanie też tam bywali. Historia Żarek Letnisko.

 I Kamieniczanie też tam bywali. Historia Żarek Letnisko.


Żarki Letnisko to piękna miejscowość letniskowa położona w lasach sosnowych w powiecie myszkowskim w województwie śląskim. Obecnie liczy sobie około 2000 mieszkańców. Historia miejscowości Żarki Letnisko nie jest odległa. Jeszcze na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku były tu lasy, ciągnące się pod Poraj, Przybynów, Żarki, Nową Wieś, Lgotę. Jedynymi mieszkańcami tych stron były dwie duże rodziny młynarskie. W 1915 roku został uruchomiony w Żarkach przystanek kolejowy. Ziemię, na której leżą dzisiejsze Żarki Letnisko, zakupił w 1916 roku, Karol hrabia Raczyński ze Złotego Potoku od właściciela ziemskiego z Żarek Miasta Andrzeja Fr. Guskiego. Inne źródła podają, że ziemie te nabyto od szlachcica Ordynki też z Żarek Miasta. Hrabiostwo Raczyńscy zainteresowali się tym terenem, by w pięknej okolicy powstała osada i ośrodek wypoczynkowy.







We wrześniu 1928 roku wpływa do Starostwa w Zawierciu podanie Zarządu Dóbr hrabiostwa Stefanii i Karola Raczyńskich w Złotym Potoku z prośbą o wydanie zezwolenia na rozparcelowanie 100 ha lasu na działki budowlane i ich rozprzedaż. Dotyczy to lasu położonego w najbliższym sąsiedztwie przystanku kolejowego Żarki (obecnie Żarki Letnisko) na linii Warszawa - Katowice.







W roku 1931 również we wrześniu Raczyńscy występują po raz drugi do Starostwa w Zawierciu o zezwolenie na parcelację dalszą 133 ha lasu w tym samym położeniu. Zezwolenie jak przypuszczać należy bez trudności otrzymali gdyż w owych latach był pewien nacisk administracyjny na obszarników by zmniejszyli swoje posiadłości przez parcelację, celem niwelowania drastycznych różnic majątkowych w Polsce. W wypadku Karola Raczyńskiego sądzić należy, że konieczność parcelacji wynikała z jego zadłużenia, bowiem większość swego życia spędzał za granicą, nie troszcząc się o swoje posiadłości.







Ciężar administrowania majątkiem spadł na jego żonę Stefanię. Można wywnioskować ze sporządzonego wkrótce planu, że obydwoje mieli szlachetne zamiary stworzenia tutaj pięknego osiedla letniskowo wypoczynkowego, przeznaczając wiele miejsca pod przyszłe budynki użyteczności publicznej takie jak: park, boiska sportowe, kąpielisko. Również świadczyło o tym wczesne przystąpienie do budowy kościółka i pensjonatu Nałęcz, wyposażonego w dużą salę widowiskową ze sceną a na przyległym placu wybudowano korty tenisowe. Na jednym z ówczesnych planów widnieje napis Miasto Ogród Żarki. Czyżby nieżyjący już właściciele marzyliby przejść do historii miasta o tak oryginalnej nazwie? Inny znany plan był zatytułowany: Sytuacja Koloni Letniej w Dobrych Żarkach. Określenie Kolonia Letnia przewijała się w wielu dokumentach dotyczących mającego tu powstać osiedla.



Od 1915 roku, kiedy powstał tu przystanek kolejowy o nazwie Żarki ludność okoliczna nazwała go Blokiem (nazwa techniczna, prawdopodobnie od urządzeń blokujących bieg pociągu). Z biegiem czasu Blok jakoby drogą naturalną stał się drugim członem urzędowej nazwy osiedla Żarki-Blok.Nazwa ta nie zadawalała jednak swym brzmieniem mieszkańców a poza tym wprowadzała w błąd. Nieraz przyjezdni, po raz pierwszy (często pomyłkowo) znalazłszy się w tutejszej miejscowości pytali: Gdzie jest ten Blok?, myląc nazwę miejscowości z budynkiem. Dopiero w 1948 roku działającego tutaj od roku Towarzystwo Przyjaciół Żarek Bloku wystąpiło z inicjatywą zmiany nazwy osiedla na Żarki- Letnisko z równoczesnym mianowaniem ulic. Nowa nazwa osiedla i nazwy ulic z nielicznymi zmianami zachowały się dotychczas.


     Dziwić może, że hrabiostwo Raczyńscy nie skorzystali z możliwości uwiecznienia swego nazwiska przez nadanie osiedlu nazwy RACZYŃ nazwa wdzięczna na pewno by się przyjęła (szkoda).Po uzyskaniu zezwolenia na parcelację lasu, Raczyńscy szybko uporali się z dokonaniem pomiarów i sporządzeniem geodezyjnych planów. W roku 1932 przybywa do Żarek Bloku pełnomocnik Jan Brylski, który od 1 maja tegoż roku rozpoczyna swoją działalność. Przede wszystkim wykańcza sobie mieszkanie i miejsce urzędowania w nowo wybudowanym budynku. Był to bodaj pierwszy budynek, jaki stanął na ziemi rozparcelowanej. Obok niego powstała wytwórnia wyrobów betonowych jak: cegła, pustaki, kręgi studzienne, elementy ogrodzeniowe i słupki do wyznaczania granic poszczególnych działek.




W tym czasie geodeta Władysław Zygierewicz powoli kończył prace związane z wytyczeniem i oznaczeniem granic działek i ulic według wcześniej sporządzonego i zatwierdzonego przez ówczesne władze planu. Za geodetą podążała ekipa drwali, którzy wycinając i karczując drzewa wytyczali ulice. Uzyskane stąd drzewo wywożono bezpośrednio do tartaku w Juliance, będącego własnością hr. Raczyńskich skąd wracało w postaci tarcicy budowlanej bądź ogrodzeniowej, zasilającej w drobnej części podstawową ilość sprowadzaną tutaj drzewa dla potrzeb rozbudowy. Aby ułatwić nabywcom działek budowę domów również murowanych z wypalanej cegły przystąpiono do budowy cegielni polowej, która była czynna do wybuchu wojny. W materiały produkowane na miejscu mogli zaopatrywać się ci nabywcy, którzy przystąpili do budowy swoich domów.







Nabywcy działek rekrutowali się przeważnie z emerytów bądź właścicieli zakładów przemysłowych i kupców z pobliskich miast: Częstochowy i Zagłębia. Cena działek była zróżnicowana ich położeniem i wynosiła od 30 do 80 gr./ m2. Najdroższe były działki położone w najbliższym sąsiedztwie przystanku kolejowego. Pierwszym budynkiem użyteczności publicznej, ile tak można nazwać, była kawiarnia wybudowana na koszt hr. Raczyńskich w błyskawicznym tempie, bo podobno w ciągu dwóch miesięcy. Uruchomiona już w sezonie 1932 r. Dzierżawiona przez państwo W i M Kulików, staje się ich własnością po wojnie. Budynek ten położony w najruchliwszym miejscu, najbliższy przystanku kolejowego, odegrał poważną rolę w historii Żarek-Bloku.


Powstające osiedle letniskowe już wówczas przyciągało tłumy niedzielnych wycieczkowiczów, szukających tu wytchnienia i świeżego powietrza o żywicznym zapachu lasu sosnowego. Wśród nich było wielu amatorów grzybów, których tu nie brakowało. Dla innych atrakcją była kąpiel w pobliskim stawie, który z roku na rok powiększał swą powierzchnie i głębokość. Czystość wody w stawie wówczas nie budziła obaw u kąpiących się przed nabawieniem się jakiejś choroby, bo również strumyk Czarka zasilający staw w wodę był czysty. Atrakcyjność osiedla wzrastała jeszcze bardziej, gdy do zaopatrzonej już w bilard kawiarni dobudowano na całej jej długości odkrytą werandę z zadaszeniem i podłogą do tańca oraz podestem dla orkiestry. Od tej chwili w soboty odbywały się wieczorki taneczne, a w niedzielę, już od wczesnych godzin popołudniowych do późna wieczorem grała orkiestra do tańca. Po wyposażeniu w pełne zaplecze, to jest dobudowania przylegającego mieszkania o paru pokojach dla pracowników oraz niezbędnej piwnicy i komórek na podwórku, kawiarnia przeobraziła się w zakład gastronomiczny zdolny do obsługi w zakresie całodziennego wyżywienia. Pod tym względem oraz jako lokal rozrywkowy cieszył się tutaj najwyższym powodzeniem. Do wybuchu wojny powstały w Żarkach jeszcze trzy punkty o podobnym charakterze, ale nie dorównywały lokalowi prowadzonemu przez rodzinę Kulików. Prawie równocześnie wybudowany został przez Raczyńskich kiosk w pobliżu przystanku kolejowego do sprzedaży prasy oraz kiosk drewniany z małą werandą nad stawem, gdzie w sezonie letnim sprzedawano lody oraz napoje chłodzące.

W roku 1936 została dokończona budowa kościółka, którego projekt był podobno dziełem dwóch studentów warszawskich kończących architekturę w ramach pracy dyplomowej wykonywanej pod kierunkiem profesora Gałęzowskiego. Nadzorował budowę natomiast architekt Franciszek Piascik. Kościółek ten został powierzony przez władze kościelne opiece proboszcza z najbliższej parafii Przybynowa, będącej wówczas również rodzinną parafią dla Żarek Bloku. Jako ciekawostkę należy podać fakt, że zanim został wyposażony w niezbędne akcesoria liturgiczne wierni zbierali się już w nim, co niedzielę, dla wysłuchania Mszy Św. Nadawanej przez polskie radio. Aparat radiowy głośnikowy obsługiwał p., Brylski. Gdy już było pełne wyposażenie przyjeżdżał tylko raz w niedzielę proboszcz z Przybynowa ks. Augustyniak, dla odprawienia nabożeństwa niedzielnego po jego śmierci następca ks. Władysław Smolarkiewicz. Przypadek zrządził, że ks. Smolarkiewicz w chwili ustalenia przez Niemców granicy między Rzeszą a Generalną Gubernią przebywał w tutejszych Żarkach i tu pozostał na stałe jako proboszcz będącej w zalążku przyszłej parafii. On zasłużył sobie na miano założyciela parafii, Żarki-Letnisko, chociaż oficjalnie została ona ustanowiona po jego śmierci. Zmarł nagle w kwietniu 1948 roku w czasie odprawiania niedzielnej sumy. Po wygłoszeniu z ambony kazania zszedł do zakrystii i tu upadł tracąc przytomność.


Starsi mieszkańcy, Żarek Letniska wspominają ks. Smolarkiewicz z rozrzewnieniem, był to, bowiem kapłan z powołania: przystępny, skromny, pogodny i bardzo towarzyski. Nie przeszedł koło znajomego by nie zamienić z nim kilku słów lub nie odbyć dłuższej pogawędki. Równocześnie z budową kościoła postępowała budowa pensjonatu Nałęcz i prawie równocześnie zakończona.Mieściła się w nim na dole duża sala, która spełniała różne funkcje, była jadalnią a w razie potrzeby również salą zabawową i widowiskową, bowiem posiadała scenę z zapleczem. Obok sali znajdowała się kuchnia. Na górze było 10 pokoików z zadaszonymi balkonami. Był to w latach przedwojennych największy tutaj budynek, obok którego znajdował się, wybudowany w tym samym czasie kort tenisowy, na którym często rozgrywano mecze. Z tego wynika, że Żarki jako osiedle rozwijało się zgodnie z racjonalnym planem. Najpierw powstawała infrastruktura a następnie domy mieszkalne. W 1934 roku prasa częstochowska na swoich łamach odnotowała szczegóły rozbudowy: Na odcinku drogi przystanek kolejowy a kawiarnia ułożono płyty chodnikowe. Podobno był to odcinek ulicy najbardziej piaszczysty.
Do wybuchu II wojny światowej wybudowano tutaj około 30 domów prywatnych, nie licząc kilku domów, które wcześniej przed parcelacją zostały wybudowane na działkach nabytych na prawach tzw. wieczystej dzierżawy od wcześniejszych właścicieli (przed Raczyńskimi) a położonych nieomal w centrum i domów wybudowanych na przyległych gruntach wsi Wysoka Lelowska. Obecnie te wszystkie domy znalazły się w granicach Żarek Letniska. Spośród najwcześniej zamieszkałych tu rodzin wymienić należy Niepiekłów, Trybuszewskich i Okularczyków. Natomiast po 1932 roku a przed 1934 najwcześniej wybudowali się tutaj: Stanek, Korabiusz, Pentakowie, Bartelski i inni już nie żyjący. Tylko niektórzy z ich potomków mieszkają tu nadal. Drugim budynkiem, co do wielkości i przeznaczenia po pensjonacie Nałęcz była tzw. Szubertówka od nazwiska jej właścicielki (Szubertowa). Wybudowany przed wojną miał służyć dla przyjezdnych jako gastronomia i mini hotel. W czasie wojny właścicielka stała się Volksdeutcherką a dom stał się oazą przybyłych tu Niemców.

Po roku 1939 w czasie niemieckiej okupacji, tutejsze Żarki wcielono do Rzeszy a Żarki Miasto, stanowiące wówczas ten sam teren administracyjny, pozostały w Generalnej Guberni. Tym samym byli właściciele rozparcelowanego, lecz jeszcze nie do końca rozprzedanego majątku zostali od niego odcięci. Granica przebiegała w odległości około trzech kilometrów od naszego osiedla, strzeżona przez Niemców. Pensjonat Nałęcz został siedzibą Grenzschutz (ochrona granicy). Posterunek żandarmerii zajmował dom P. Dankowskich przy ulicy akacjowej. Większość domów została zasiedlona przez pracowników wytwórni części samolotowych w Myszkowie-Światowidzie, przeniesionej tu z Berlina. Tutejsze warunki życia Polaków nie różniły się wiele od w całej okupowanej przez Niemców Polsce. Zamarło zupełnie życie towarzyskie i przerwana została dalsza rozbudowa osiedla Żarek-Bloku. Od pierwszych miesięcy okupacji Niemcy rozpoczęli terroryzowanie miejscowej ludności. Parę rodzin zostało wysiedlonych a mieszkania tychże zostały przeznaczone dla rodzin niemieckich. Kilku tutejszych mieszkańców znalazło się w Oświęcimiu, jak Krystman Aleksander i jego dwaj synowie, Dobosz Stefan, Pryka Bolesław. Synowie Krystmana zostali tam zamordowani, pozostali wrócili z nadwerężonym zdrowiem. Wszyscy zmarli nie doczekawszy się sędziwego wieku. Wolność dla nielicznych mieszkańców Żarek-Letniska przyszła w nocy z dnia 16 na 17 stycznia 1945 r. Tej nocy Niemcy starając się nie zdradzać wcześniej zamiaru ucieczki, wyjechali samochodami zabrawszy ze sobą, co lżejsze przedmioty z wyposażenia osobistego i mieszkań. Dla Polaków była to chyba najprzyjemniejsza niespodzianka, zwiastująca rychły koniec wojny i zwycięstwo. W pierwszych latach po wojnie zainteresowanie Żarkami nie było tak duże jak należało się spodziewać po przedwojennych tendencjach rozwojowych. Być może z powodu stworzenia możliwości znalezienia pomyślniejszych warunków życia na ziemiach odzyskanych i tam osiedlania się. Było też kilka domów opuszczonych przez właścicieli. Wśród nich byli też Volksdeutsche, którzy bojąc się odpowiedzialności karnej uciekli wraz z wojskiem do Rzeszy, zostawiając tu nieruchomy majątek. Jednym z przykładów może być właścicielka pensjonatu Czarka Szubertowa. Dopiero, gdy została wznowiona dalsza sprzedaż działek budowlanych, już tym razem przez Urząd Ziemski w Zawierciu w dodatku po cenach bardzo dostępnych i na raty, wzrosło nimi zainteresowanie. Gdy w pierwszym etapie sprzedano już wszystkie działki, które obejmował plan przedwojenny sporządzony przez byłych właścicieli hr. Raczyńskich, Urząd Ziemski zdecydował się zwiększyć ilość działek poświęcając dodatkowy obszar przyległego lasu.  Zapewne stało się to pod naporem tych, którzy przy pierwszym podziale zostali pominięci, uważając się za pokrzywdzonych. Doszło nawet do pewnych nadużyć, rozprzedano, bowiem parcele przeznaczone na obiekty użyteczności publicznej (park i stadion sportowy).  Lata czterdzieste i pięćdziesiąte były też pomyślne dla budownictwa prywatnego. Tempo rozbudowy Żarek Letniska z każdym rokiem wzrastało. Powstało wiele domów pięknych o charakterze willowym. Domy wyrastały i wyrastają nie tylko na działkach ujętych w planie, ale i również na zalesionych gruntach przyległych do Żarek Letniska należących do wsi: Wysoka Lelowska i Nowa Wieś; te domy automatycznie wchodziły w skład tutejszego sołectwa a tym samym administracyjnie do Gminy Poraj. Lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte to kryzys w kraju. W sklepach brak wszystkiego także materiałów budowlanych. Dlatego buduje się mało i brzydko. Dopiero lata dziewięćdziesiąte zmieniają sytuację i zaczyna się budować nowocześnie i pięknie. Lata dziewięćdziesiąte to także doprowadzenie do budynków w Żarkach Letnisku gazu, wody i telefonów.  Powstało około 20 sklepów różnych branż kilka barów oraz jeden duży hotel "KINGA". Hotel ten posiada dużą salę restauracyjną, lecz jego lokalizacja w zwartej zabudowie pozbawiła go atrakcyjności. Dawny pensjonat Nałęcz służy teraz jako leśniczówka, a Czarka jako apteka i gabinety lekarskie.  Mało jest danych na temat losów hr. Raczyńskich. Hrabia Raczyński zmarł krótko po II wojnie światowej w Łodzi, a w Anglii zmarł bezpotomnie jego syn, ostatni z rodu, Roger Raczyński. Jaki los spotkał hrabiną Raczyńską niewiadomo?

Źródło: http://www.zarkiletnisko.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1:historia-zarek-letnisko&catid=20&Itemid=113 http://www.zarkiletnisko.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=8:stare-fotografie&catid=8&Itemid=115

MAJOR FRANCISZEK ŻAK.

MAJOR FRANCISZEK ŻAK.


Dowódcą Batalionu Obrony Narodowej „Lubliniec” w sierpniu 1939 został mjr Franciszek Żak, od roku 1932 był dowódcą batalionu w 38. pułku piechoty w Przemyślu, a od roku 1935 w 74. pułku piechoty w Lublińcu. Przez wiele lat nie udało się zgromadzić wiadomości na jego temat. Dzięki serwisowi „Polska Podziemna” możemy zamieścić notę biograficzną dowódcy batalionu „Lubliniec”, w skład którego wchodziła 3. kompania „Kamienica Polska”, w której znaleźli się w sierpniu 1939 r. rezerwiści w większości pochodzący z gminy Kamienica Polska. Jeden z uczestników walk pod Koszęcinem w rozmowie, jaką przeprowadziłem w latach 70., opowiedział mi o okolicznościach śmierci Leona Nowary, który zginął 1 września 1939 o świcie podczas pierwszego ataku Niemców.




Pochowany został na cmentarzu przy kościele św. Trójcy w Koszęcinie, wraz z pięcioma innymi poległymi. Na moje pytanie o dowódcę batalionu powiedział: widziałem, jak odjechał motocyklem, pewnie z stronę Niemców. Nie chciało mi się wierzyć w to przypuszczenie. Kładłem to na karb rozgoryczenia rezerwisty, który przyczynę klęski w pierwszych dniach września upatrywał w nieudolności dowódców. Mjr Franciszek Żak na pewno nie udał się w stronę niemieckich pozycji. Został ranny koło Koniecpola, przebywał w szpitalu, nie trafił jednak do niewoli niemieckiej. Po przedostaniu się do Krakowa, już pod koniec listopada 1939 r. znalazł się w podziemnych strukturach Służby Zwycięstwu Polski, od początku 1940 r. był komendantem Inspektoratu Rejonowego Związku Walki Zbrojnej w Nowym Sączu, tworzył placówki obwodowe w Limanowej i Gorlicach, miał swoje kwatery m.in. w Łososinie Dolnej i Nowym Sączu.




Ukrywał się przed gestapo na terenie obwodu ZWZ w Limanowej, gdzie komendantem był jego kolega ze służby w 74 pp – kpt. Wacław Szyćko (dowódca 7. kompanii w II batalionie dowodzonym w 1939 r. przez mjr. Jana Wrzoska). W 1941 r. przeniesiony został do Okręgu ZWZ w Lublinie, był Inspektorem Rejonowym w Zamościu, po awansie na podpułkownika (w 1942 r.) został szefem sztabu Komendy Armii Krajowej w Lublinie, po aresztowaniu przez NKWD gen. Kazimierza Tumidajskiego dowodził Okręgiem AK Lublin. W grudniu 1944 r. zagrożony aresztowaniem wyjechał do Warszawy, nadal utrzymuąc więź ze strukturami okręgu. Po rozwiązaniu AK (19 stycznia 1945 r.) działał w Ruchu Obywatelskim AK, został awansowany do stopnia pułkownika. 21 marca 1945 r. został aresztowany w lokalu konspiracyjnym na Pradze, wraz z biorącymi udział w odprawie komendantami inspektoratów AK/ ROAK w Zamościu i Chełmie. Był więziony w Warszawie i na Zamku Lubelskim, wielokrotnie przesłuchiwany i torturowany. W celu ratowania życia zgodził się na udział w Komisji Likwidacyjnej na Okręg Lubelski AK, musiał także przeprowadzić formalnie swoje ujawnienie. Po zakończeniu prac komisji wrócił do Warszawy. Pracował przy tworzeniu Komunalnej Kasy Oszczędności w Polanicy-Zdroju oraz Banku Rolnego w Namysłowie. Cały czas był inwigilowany przez UB. Po zwolnieniu z banku pracował jako księgowy tartaku w Namysłowie. Zmarł 29 grudnia 1952 r. w Namysłowie i tam został pochowany. Jego żoną (ślub w 1920 r.) była Magdalena z domu Przebinda, mieli dwoje dzieci, córkę Marię oraz syna Jerzego. Franciszek Żak pochodził z Krakowa. Od 1912 r. należał do Związku Strzeleckiego, po ukończeniu kursu podoficerskiego i szturmowego pełnił służbę w Komendzie Głównej Związku Strzeleckiego w Krakowie, 8 sierpnia 1914 r. rozwoził rozkazy mobilizacyjne Józefa Piłsudskiego, 12 sierpnia wyruszył wraz z IV batalionem do Kongresówki. Opis jego służby woskowiej – począwszy od I Brygady Legionów aż do objęcia dowództwa Batalionu ON „Lubliniec” zająłby kilka stron. Wystarczy powiedzieć, że w 1920 r. otrzymał Krzyż Virtuti Militari V klasy, pięciokrotnie był odznaczony Krzyżem Walecznych, ponadto Krzyżem Niepodległości i Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami.
Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr111, R.: XXIX 4/2019 http://www.dws-xip.pl/PW/bio/Zz2.html http://www.historia.lubliniec.zhp.pl/index.php/8-biografie/280-jerzy-zak

ZE WSPOMNIEŃ. NASZ RODZIMY MÜNCHHAUSEN.

 ZE WSPOMNIEŃ. NASZ RODZIMY MÜNCHHAUSEN.



W XVIII w. niemiecki pisarz Rudolf Erich Raspe napisał książkę „Niezwykłe przygody barona Münchausena”. Był to zbiór facecji łgarskich wymyślonych przez niemieckiego barona na służbie carskiej. Chciałbym tu przypomnieć naszego rodzinnego łgarza. Był nim niejaki Karłowski. Matka, która mi te historyjki opowiadała, nie pamiętała jego imienia. Ów Karłowski mieszkał w jednej z chat zbudowanych rzędem w okolicy dzisiejszego ronda w Romanowie pomiędzy obecnym sklepem Brdąkałów a domem Ciejpów. Było to w latach dwudziestych XX w. Karłowski przejętym głosem opowiadał swoje łgarstwa. Oto łgarstwo pierwsze. – Mieliśmy w ogródku chrzan. Taki... oooo...taki – pokazywał rozszerzając ramiona Karłowski. – A kudy! Taaaki!. Wzięliśmy piłę i urżnęliśmy go. Na pniu tego chrzanu ośmiu muzykantów grało i dwanaście par tańczyło. Łgarstwo drugie. – Złapaliśmy rybę. Taką....oooo.... taką – mówił rozkładając coraz szerzej ręce. – A kudy!... Kiedy wrzuciliśmy ją na sienne drabiny (furmankę do zwózki siana), to jeszcze ogon się na dwa metry wlókł po ziemi. Jak ją obraliśmy, zmieściła się na jednej patelni. Cała wieś tej ryby pojadła i jeszcze zostało. Łgarstwo trzecie. – Mieliśmy wesz. Była taka....oooo.... taka! – mówił Karłowski podnosząc wysoko rękę. – Jak szła po górze (górą nazywano strych w chacie), to się powała pod nią uginała. Pewnego razu spadła z góry pod drzwi tak, że się wyjść z izby nie dało. Musieliśmy wyjść przez okno. Wzięliśmy topory i porąbaliśmy ją, a kawałki wyrzuciliśmy. Dopiero wtedy dało się drzwi otworzyć. Autor: Włodzimierz Gall                                                                           Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr107, R.: XXVIII 4/2018

Ciekawostki sprzed lat.

 Ciekawostki sprzed lat.


W ,,Księdze poborowych" gminy Kamienica Polska (Sygn. GmKP 180 -Archiwum Państwowego w Częstochowie) roczników 1885-1902 odnaleźliśmy interesujące zeznanie krawca Władysława Turkiewicza ur. 13 czerwca 1891 r, syna Franciszka i Marty pocho-dzących z Krasnego Stawu (w Lubelskiem). Zeznanie zostało złożone w Kamienicy Polskiej 28 maja 1922 r. i potwierdzone przez dwóch mieszkańców: M. Fidlera i J. Czernego. Oto jego treść: „Ja niżej podpisany zeznaję co następuje, a mianowicie: w lipcu 1912 roku wyjechałem do Wiednia bez zezwolenia b. władz rosyjskich uchylając się od służby wojskowej następnie w grudniu 1913 r. wyjechałem do Ameryki Południowej z kąd wróciłem do kraju 4 maja 1922 i zamieszkałem w Kamienicy Polskiej. Władysław Turkiewicz”. W odpowiedniej rubryce znalazła się adnotacja o tym, że matka Turkiewicza przebywa w Brazylii. Turkiewicz ukończył 4- klasy szkoły ludowej. Miał żonę Franciszkę liczącą wówczas 23 lata i syna Mieczysława. W tej samej księdze znajduje się wiele interesujących adnotacji przy poszczególnych nazwiskach.



Np. obok nazwiska Henryka Czesława Cianciary ur. 26 stycznia 1895 r. znajduje się informacja, iż przyjęty został do Wojska Polskiego (wcześniej był lekarzem w wojsku rosyjskim) rozkazem nr 77 z 7 lipca 1919 r.
Właściciel fabryki w Kamienicy Polskiej, Jerzy Dechaine ur. 15 grudnia 1893 r. w Moskwie (syn Józefa i Heleny) służył w Wojsku Polskim od 11 grudnia 1918 r. Syn Bronisława Bielobradka, prowizora farmacji, Stanisław Wiktor Bielobradek ur. 9 maja 1898 r.. przeniesiony został ewidencyjnie (jako student Uniwersytetu Jagiellońskiego) do Państwowej Komendy Uzupełnień w Krakowie. W 1922 r. ważył 59 kg przy 173 cm wzrostu.






W 1881 r. w Kamienicy Polskiej urodziły się trzy pary bliźniąt. 15 kwietnia o 4 rano u Józefa i Joanny (z Postlerów) Pilców. Na chrzcie w dn. 17 kwietnia otrzymały imiona Rozalia i Józef. Chrzestnymi byli Jan Postler i Marianna Pilc. Młodsze z dzieci, Józef, zmarło 18 kwietnia tego roku. Druga para bliźniąt przyszła na świat 14 września u Karola Błaszczyka, stelmacha, i jego żony Józefy (z Gruców) Były to dwie córki: Helena i Apolonia. Helena zmarła dwa dni później, 16 września. Trzecia para bliźniąt ujrzała światło dzienne 17 grudnia w południe. Najpierw urodził się Teofil, a kwadrans później Leon. Rodzice to Aleksander Krachulec (w akcie Kragulec) i Otylia z Ratmanów.




Rodzice mieli odpowiednio 24 i 20 lat. Dzieci miały osobne pary chrzestnych: Teofil - Józefa Szmidlę i Franciszkę Duszanek (Dusianek), Leon - Wilhelma Ratmana i Apolonię Krachulec. Leon zmarł 30 grudnia tego samego roku.


W 1881 r. urodziło się w Kamienicy 79 dzieci. Zmarły 52 osoby. Zawarto 24 małżeństwa.
Na uwagę zasługuje akt śmierci wpisany do księgi pod numerem 44. Czytamy w nim, iż na podstawie pisma z Sądu Okręgowego w Częstochowie z 18 października i poświadczenia z francuskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Paryżu odnotowano 28 czerwca 1880 roku zgon Wandy Wygonowskiej panny 24-letniej urodzonej w Kamienicy Polskiej, córki nieżyjących Juliana i Pauliny (nazwisko trudne do odczytania) małżonków Wygonowskich. Zmarła mieszkała we własnym domu na rogu Langier 20.




Akt sporządził notariusz Teodor Villare w obecności Jiliana Zalewskiego lat 51 i Jana Kollupaylo lat 42, mieszkańców Paryża. Wypada przejrzeć metryki urodzonych parafii Poczesna, by wyjaśnić zagadkę. W księgach ludności stałej Kamienicy Polskiej nie występowało nazwisko Wygonowski. Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr33, R X , 2/2000r

Obozy, kolonie w Kamienicy Polskiej.

 Obozy, kolonie w Kamienicy Polskiej.


Już z początkiem lat dwudziestych w Kamienicy Polskiej Gimnazjum im. H. Sienkiewicza miło swój budynek ( obecnie mieści się tam liceum ogólnokształcące ). W okresie wiosennym i następnie letnim organizowane tam były zajęcia sobotnio – niedzielne, a w wakacje obozy dla młodzieży. Głównym inicjatorem tego wypoczynku był profesor Mąkosza.
W Muzeum Szkolnym znajdują się oryginalne – zachowane regulaminy obowiązujące wówczas uczestników .







Tryb życia w osiedlu szkolnym w Kamienicy Polskiej

6.50 – dzwonek

6.50 – 7.15 – słanie łóżek , porządkowanie

7.15 – 7.30 – gimnastyka poranna

7.30 – 8.00 – śniadanie

8.30 – 9.00 – gry i zabawy na wolnym powietrzu, w razie niepogody praca indywidualna

9.00 – 12.00 – nauka z przerwami 15 minutowymi co 45 minut

12.00 – 12.30 – gry i zabawy

12.30 – 13.15 – obiad

13.15 – 14.00 – odpoczynek po obiedzie w sypialni

14.00 – 15.30 – spacer ; wycieczka

15.30 – 16.30 – opracowanie lekcji

16.30 – 16.45 – podwieczorek

16.45 – 17.45 – lekcja względnie lektura

17.45 - 19.00 – wolny czas

19.00 – 19.30 – kolacja

19.30 – 20.30 – śpiewy, pogadanki, gry towarzyskie itp.

20.30 – 21.00 – modlitwa wieczorna, mycie się , przygotowanie do snu,

21.30 – gaszenie świateł, cisza nocna











------------------------------------------------------------------------------------------------

Regulamin obowiązujący na Osiedlu Szkolnym

1. Zachowuj się na osiedlu tak, jak powinieneś zachować się w domu.

2. Dla personelu służbowego bądź uprzejmy, dla kierownictwa osiedla grzeczny. Wychowawcom i nauczycielom nie sprawiaj trudności i pamiętaj, że na osiedlu czynią oni dla ciebie więcej niż SA obowiązani. Na zaufanie odpowiadaj zaufaniem. Bądź na osiedlu dobrym kolegom, pomagaj słabszym, opiekuj się młodszymi, przeciwstawiaj się zł i wszystkiego co brzydkie.

3. Rzeczy swoje zachowuj w porządku, w rzeczach kolegów nie myszkuj i nie rozrzucaj ich. Przestrzegaj czystości i porządku na sobie, w domu i na całym osiedlu. Opuszczając ustępy pozostawiaj je w takim stanie jak chciałbyś je zastać.

4. Zachowuj spokój w czasie przeznaczonym na sen i na cisze poobiednią.

5. Miej na pieczy zachowanie w całości i w porządku urządzeń Osiedla, sprzętu sportowego i wszystkiego co stanowi jej własność. Przykładaj się do ich naprawy i upiększenia.. W lasku nie łam suchych drzewek. Nie niszcz grzybów. Nie niszcz gniazd, bo wtedy wina spadnie na ciebie jak ptaki zaczną omijając Osiedle.


6. Sąsiadom nie dawaj powodów do skarg. Szanuj pracę rolnika, nie tratuj zasiewów, pola ornego, zboża , łąk, nie łam kłosów, nie niszcz plonów, Nie psuj stogów, nie chodź do cudzego lasu bez pozwolenia, nie chodź po ścieżkach zakazanych, choćbyś nie ty wydeptywał je pierwszy, nie depcz po ściernisku póki nie jest zaorane.


7. Staraj się być pożytecznym gdzie możesz. Wiedz, że Wychowawca może żądać od ciebie dla Osiedla codziennie godzinę pracy. Jeśli ci będą wyznaczone obowiązki porządkowe lub inne, wypełniaj je dla dobra ogółu chętnie i starannie, ale i oględnie zarazem, aby nie urazić kolegów.

8. Przychodź na posiłki punktualnie, aby i kuchnia mogła być punktualna w stosunku do ciebie.

9. Naucz się bez grymasów, chociażby ci miało nie smakować. Zachowuj się przy stole właściwie, jak przystoi na dobrze wychowanego chłopca.

10. Nie wychodź poza teren Osiedla bez pozwolenia Wychowawcy.

11. Przed każdym jedzeniem myj ręce , przed spaniem umyj się u wyczyść zęby.

12. Rodzice mogą odwiedzać synów w niedzielę między 14.30 a 19.00. Rodzice sami przyczynili się wydatnie do tego, aby Osiedle służyło ich synom – bądź im za to wdzięczny i staraj się , aby powiększyć ich zadowolenie z Osiedla.








Obowiązki wójta, gospodarza , zastępowych i dyżurnych

1. Przed wyjazdem wójt wyznacza :
a) gospodarzy sypialni
b) gospodarzy jadalni
c) gospodarzy świetlicy
d) zastępowych, którym powierza opiekę nad zastępami
e) dyżurnych dla każdego zastępu, którzy zmieniają się codziennie.

2. Wójt codziennie przy apelu wieczornym składa raport będącemu na miejscu wychowawcy.

3. Gospodarz sypialni czuwa nad porządkiem w sypialni, gospodarz jadalni czuwa nad porządkiem w jadalni, a świetlicowy dba o pisma, książki i gry w świetlicy.
4. Zastępowy czuwa nad powierzonym sobie zastępom.

5. Dyżurni zajmują się rozdawaniem jedzenia i porządkiem w sali do nauczania.




Co chłopcy na Osiedle powinni ze sobą zabrać

1. Koc, poduszka, poszewka, prześcieradło

2. Nóż , widelec, łyżka, łyżeczka

3. Mydło w pudełku

4. Szczotka do zębów, szklanka lub kubek.

5. Proszek lub pastę do zębów

6. Grzebień do włosów

7. Szczotkę do ubrania

8. Szczotkę i pastę do obuwia

9. Bieliznę dzienna( skarpetki , 2 pary ; kalesony, 4 chusteczki do nosa, koszule , kołnierzyki 2 na zmianę, ręcznik

10. Koszule nocną

11. Kostium gimnastyczny

12. Pantofle gimnastyczne

13. Podręczniki szkolne, pomoce do geometrii i przybory do pracy. Autor: Aleksander Cieślak. Źródło: http://absolwenci.sieniu.czest.pl/index.php?show=art&which=1113



„Tkacz" sprzedany na licytacji. 1932r