WIOSNA. Wspomnienia - Kryspina Gruszkowa
Minęła tegoroczna nietypowa i kapryśna zima. Nadeszła wiosna. Przyszło mi na myśl pięknie opisywane przez Władysława Reymonta w powieści „Chłopi" nadejście wiosny: „Hej zwiesna ci to szła rozległymi polarni...". Kiedyś przed laty, przez nasze kamienickie pola szła także wiosna. Jak zwykle stopniały resztki śniegu, zazieleniły się oziminy. Oracze cięli pługami ziemię pod zasiew zbóż jarych i okopowych. Zaczęło się sadzenie ziemniaków i siewy buraków pastewnych i warzyw. W kwietniu wychodziło na pastwiska bydło. W naszym gospodarstwie prócz przydomowej ćwierci huby mieliśmy jeszcze hektar ziemi, na które mówiliśmy pole na Czarce. Działka dotykała do rzeczki Czarki - dopływu Warty. Aby się tam dostać, trzeba było jechać spory kawałek drogi, wyboistej drogi, nazywanej superatem. Tam sadzone były ziemniaki i siane żyto. Pole pod ziemniaki orano w zagony. Na każdym zagonie robione były motyczką odległe od siebie o około osiemdziesięciu centymetrów poprzeczne rządki. W każdym rządku wrzuconych było sześć lub siedem sadzeniaków. Na środku zagonu pomiędzy rządkami za-kopywany był jeden ziemniak. Do sadzenia potrzebne były dwie osoby. Jedna robiła motyczką „dołki", druga w te dołki wrzucała kartofel. Taki sposób sadzenia zapewniał dobre plony. Sąsiadami naszej działki na Czarce byli rolnicy z Jastrzębia. Oni sadzili ziemniaki sposobem tak zwanym pod skibę. Sadzone były zbyt gęsto i krzew ziemniaka miał mało miejsca do rozgałęzienia rozłogów. Kiedy w jesieni ich zbiory okazały się dużo gorsze od zebranych okazałych bulw z naszego pola, mówili: „temu Niemcowi (tak kamieniczan nazywali mieszkańcy okolicznych wsi) chyba diabli s.... na jego pole". Wiosna przyszła także do ogródków. W naszym ogródku przed domem pod oknem był duży krzak pnącej róży. Na zimę otulany był słomą i suchymi liśćmi.Teraz trzeba było odkryć krzak, przywiązać liczne pędy na szeroką drabinkę opartą o strzechę. Kiedy w lecie krzew okrył się kiśćmi czerwonych różyczek, przyciągał oczy przechodzących drogą. Róża dotrwała aż do pierwszych lat wojny. Obok na grządce wypuszczały czerwone pędy piwonie. Koło Bożego Ciała krzaki piwonii rozkwitały różowymi i białymi kwiatami. Na klombie zaczęły wyrastać lilie. Białe lilie zwane liliami świętego Józefa. Wyrastały na wysokich sztywnych łodygach. Kiedy zakwitły w czerwcu, ich kwiaty wydzielały tyle wonnego zapachu, że ich odurzająca woń wciskała się do mieszkania przez otwarte okna. Kiedy w kalendarzu zbliżał się dzień z imieninami Zygmunta (2 maja) rozkwitały drzewa wiśniowe. Przed laty dużo tych drzew obrastało ogrody naszych domów. Białe drobne kwiatki pokrywały całe korony drzew. Kiedy przekwitały, ich drobne białe kwiatki spadały na ziemię jak śnieg. Autor: Kryspina Gruszkowa Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr65, R.:XVIII, 2/2008
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz