Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 31 maja 2021

Listy z Kamienicy Polskiej.. (Korespondencja własna ,,Gazety"). 1910r

 Listy z Kamienicy Polskiej.. 

(Korespondencja własna ,,Gazety"). 

W dniu 4 b. m. mieliśmy sposobność być na niezwykłej uroczystości we wsi Kamienica Polska. Przed  104 laty w malej wiosce Kamienica Polska, połozonej w obecnym powiecie częstochowskim osiedliło się kilka rodzin tkackich, z Czech i Moraw przybyłych, i rozpoczęto fabrykację płócienek i innych wyrobów bawełnianych. Przemysł ten przez. długie lata był w kolebce, dopiero w drugiej połowie  ubiegłego stulecia począł się rozwijać— a kolonia osiedleńców wzrastać, tak, też już w r. 1867 wykazuje Kamienica Polska blisko 2,000 ludności. Zbyt wyrobów ograniczał się na okolicy, na Częstochowie, a rzadko dalej sięgał i nieprzynosit on pracującym wielkich rezultatów—praca bowiem była tylko ręczna i wielce mozolna. W grudniu 1908 r. mianowany został przez władzę diecezjalną na proboszcza w Kamienicy Polskiej prefekt szkól częstochowskich, ks. Zygmunt Sędzimir kapłan młody, energiczny, czynny i gorliwy.


W pracy wielkiej, tak moralnej, jakoteż i materialnej, rozpoczął on duszpasterstwo — i po tak krótkim pobycie dziś widzimy owoce tei pracy. Stanęła piękna murowana plebania, założony został ogród owocowy i warzywny—wzniesiony budynek gospodarczy murowany, wszystko to ogrodzone sztachetami na podmurowce przedstawia się wspaniale. Dbając o stronę umysłową swych owieczek zakłada bibliotekę parafialną, w której dziś jut 800 tomów służy czytelnikowi, zakłada kółko rolnicze i kółka doświadczalne dla miejscowej ludności rolnej—straż ogniową, której brak tak dotkliwie dawał się odczuwać w całej okolicy —a pragnąc dać większy zarobek, podnieść byt materialny pracującym przy warsztatach, zakłada Związek tkacki polegający na udziałach, w którym Zarząd ma sprowadzać materiały in crudo wprost od firm wielkich zagranicznych, wyszukiwać rynki zbytu i uczynić fabrykację na wielką skalę. Otrzymawszy na powyższe odpowiednie władz zezwolenie proboszcz kamienicki wynajmuje wreszcie obszerny dom, w którym mają się mieścić składy materiałów i wyrobów oraz biura Zarządu. Otóż w ubiegłą środę odbyto się poświęcenie tego budynku i otwarcie związku tkackiego. Po sumie (byto to święto parafialne) zebrali się mieszkańcy Kamienicy okolicznych wiosek na dziedzińcu i w rzeczonym domu, orkiestra kopalni miejcowej, chór kościelny, złożony z amatorów na czele ze swoim dyrektorem. Przybyto 12 kapłanów z okolicy, zebranych na odpust i nastąpiło poświęcenie, którego dokonał dziekan częstochowski, ks. kanonik Puacz. W podniosłej przemowie ks. dziekan podkreślił znaczenie pracy, następnie zlłożył  życzenia związkowi i stowarzyszonym, winszował zacnemu ks. proboszczowi dokonania tak wielkiego dzieła i zachęcał wszystkich do jedności i wytrwania — na co odpowiedział przewodniczący związku - a w końcu ks. proboszcz podziękował kapłanom za przybycie, parafjanom za zaufanie, dobre chęci i udział w pracy. Nastąpiły śpiewy „My chcemy Boga" i inne. Muzyka zagrała kilka utworów pięknych i na tem zakończyła się uroczystość. X.          Źródło:  Gazeta Częstochowska" , nr 125, 1010r

GÓRNICZE TRADYCJE

 GÓRNICZE TRADYCJE

Napisanie historii eksploatacji rudy żelaza na terenie gminy Kamienica Polska w II połowie XIX wieku jest niemożliwe bez przestudiowania wszystkich aktów notarialnych. Głównym terenem poszukiwań i wydobycia rudy był folwark Klepaczka, sąsiadujący z gruntami wsi Kamienica Polska i dobrami podworskimi w Jastrzębiu.



Klepaczka od roku 1818 należała do Jana Bendy. Spadkobiercy, Emilia i Gustaw Bendowie w roku 1873 sprzedali Klepaczkę (wraz z młynem) Henrykowi Andrzejowi Kleberowi. Zalegające na obszarze Klepaczki pokłady rudy żelaza przynęciły wielu przedsiębiorców - amatorów szybkiego zysku. Kleber 11 III 1873 r. sprzedał prawo wydobywania rudy Remigiuszowi Brzostowiczowi z Sosnowca, a ten z kolei ustąpił swe prawo Karolowi Rychterowi i Walentemu Zissowi. Pochodzący z Praszki Ziss, zamieszkały w Zabrzu na Górnym Śląsku (ówczesny Śląsk Pruski), za wspólnika dobrał sobie Ludwika Szlezyngiera z Tarnowskich Gór, ale w roku 1881 wykluczył go ze spółki i w ten sposób uzyskał wyłączność wydobywania rudy na terenie Klepaczki. Skomplikowane sprawy własnościowe dóbr Kamienica Polska (dobra należały do grupy kolonistów, którzy 9 działów ziemi odstąpili Bendzie) sprawiły, że Kleber, Brzostowicz i Ziss mieli kłopoty z rosyjskim zarządem górniczym, musieli odwoływać się do akt byłego Trybunału Cywilnego w Kaliszu (ksiąg wieczystych) z roku 1842, gdy wójtem Kamienicy był Ludwik Knopff, a pełnomocnikami wsi Józef Herbich i Jozef Suk.



Sprawę rozstrzygnęli dobrowolnie 20 II 1883 (akt kancelarii notariusza Józefa Zborowskiego, repertorium 30); Walenty Ziss zapłacił Kleberowi tysiąc rubli za możliwość eksploatacji rudy na terenie folwarku Klepaczka, leżącego po obu stronach drogi prowadzącej do Jastrzębia. Ziss nie zadowolił się obszarem Klepaczki, wraz z Tanchumem Joskowiczem kupił prawo eksploatacji rudy także na terenie Jastrzębia. Istniało tam pole górnicze „Władimir”, należące do właściciela majoratu Piotrowo, radcy stanu i radcy tytularnego, byłego sędziego pokoju w Łodzi, Włodzimierza Lebiediewa. Obszerny majorat Włodzimierz Lebiediew odziedziczył po swym ojcu, Piotrze Lebiediewie (stąd zapewne nazwa majątku); składał się z folwarków w Wojsławicach i Gniazdowie ( k. Koziegłów), osady młyńskiej Oczko (k. Koziegłów), folwarków w Jastrzębiu, Klepaczce (k. Starczy) i Łyścu. Ponieważ Włodzimierz Lebiediew mieszkał w Petersburgu (przy Newskim Prospekcie 51), jego dobrami zarządzał Michał Herc, kupiec I gildii. W 1897 r. Ziss sprzedał swe prawa, z kopalnią i zabudowaniami, z polami górniczymi „Julian” i „Bruno” Towarzystwu Zakładów Metalowych B. Hantke w Warszawie za sumę 7.138 rubli.

Eksploatację rudy podjęli także mieszkańcy Kamienicy Polskiej. W styczniu 1898 r. przedstawiciele drobnych właścicieli w osobach Wojciecha Bielobradka, Józefa Ficenesa, Józefa Hazlera, Józefa Gorala, Ferdynanda Hartmana, Romualda Kołaczkowskiego i Franciszka Kuśnierczyka podpisali z Alfredem Hantke, reprezentującym Towarzystwo Zakładów Metalowych B. Hantke, akt notarialny regulujący sposób wydobywania i dostarczania Towarzystwu rudy żelaza z gruntów Kamienicy Polskiej. Akt sporządzony został w kancelarii notariusza Władysława Małkowskiego w Częstochowie (repertorium 539, k.665, 666), składał się z 10 paragrafów. Właścicielom hub ziemi w Kamienicy Polskiej przysługiwało, w myśl aktu kupna z 1818 r., prawo do znajdujących się w ziemi kopalin. Wydobytą własnym sumptem i na swój koszt rudę, na korzyść Towarzystwa B. Hantke, dostarczać mieli - jak czytamy a akcie - do stacji kolejowej w Poraju, gdzie podlegała ważeniu. Dostarczana ruda miała być czysta, pozbawiona gliny, piasku i iłu, możliwie sucha, ponadto musiała zawierać nie mniej niż 30 % metalicznego żelaza. Jednostką wagi był cetnar czyli 30 funtów rosyjskich, za każdy cetnar wypłacano 20 kopiejek, z tym, że „na obszarze części nazywanej Klebrowizna do Hazlera” płacono 18 kopiejek za cetnar, na obszarze „od Hazlera do Amanda Walenty” 17 kopiejek, a od Amanda Walenty do końca pola górniczego 30 kopiejek. Rozliczenia (wypłaty) miały odbywać się 1. każdego miesiąca.



Towarzystwo zobowiązało się do utrzymywania swoim kosztem inżyniera (sztygara) dla robót górniczych, doktora, felczera, ambulatorium oraz przyjęło na siebie odpowiedzialność za nieszczęśliwe wypadki. Podczas transportu rudy można było swobodnie korzystać z dróg właściciela majoratu Piotrów (dzierżawionych przez Towarzystwo B. Hantke), a zatem Włodzimierza Lebiediewa. Do aktu notarialnego dołączony był protokół wiejskiego zebrania mieszkańców wsi Kamienicy Polskiej z 17 XII 1897 r. pod przewodnictwem wójta. Na 120 współwłaścicieli gruntów mających prawo głosu zjawiły się 84 osoby. Stosunkiem głosów 82 przeciw 2 uchwalono sposób wydobywania, dostarczania i rozliczania sum za rudę. Kontrakt miał obowiązywać do 1 I 1901 r. (ak) Huta Towarzystwa B. Hantke powstała na gruntach rozparcelowanej części dóbr Błeszno, osady i pustkowia zwanego Raków. Prezentujemy jeden z najstarszych widoków zakładu metalurgicznego, zdjęcie udostępnił ze swojej kolekcji Roman Sitkowski



- wraz z następującym komentarzem: Oddział wielkopiecowy składał się z dwóch jednostek produkcyjnych:wielkiego pieca nr 1 o objętości 334 m3, oddanego do eksploatacji w 1899 r., oraz wielkiego pieca nr 2 o objętości 425 m3, oddanego do eksploatacji w 1901 r. Zdolność produkcyjna oddziału wynosiła 120 tys. ton surówki rocznie, niemal cała produkcja była kierowana do stalowni zlokalizowanej w bezpośrednim sąsiedztwie. Produkcja surówki systematycznie rosła - do 90 300 ton w 1904 r. Stalownia była uruchamiana etapami; w 1900 r. oddano do użytku dwa piece martenowskie, a rok później dwa następne. Piece miały pojemność 20 ton, każdy z nich mógł dostarczyć na dobę ok. 63 ton stali. W 1902 r. uruchomiono piąty, o pojemności 25-30 ton oraz odlewnię staliwa. Wydziałem typowo produkcyjnym była walcownia bruzdowa, która była gotowa w 1904 r., jednak jej pierwsze obiekty oddano do użytku pod koniec 1899 r.



Opracowanie. Andrzej Kuśnierczyk,
Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr90, RXXIV, 3/2014

FABRYKA WIEDEŃCZYKA

 FABRYKA WIEDEŃCZYKA

Posiadłość Floriana Sadowskiego miała ok. 50 ha. Był to'dział łąk nadwarciańskich od rzeki-Czarki, wzdłuż Warty, aż do miejsca, gdzie Kamieniczka łączy swe wody z Wartą. Część gruntów Sadowskiego przylegająca do działek kupionych przez osadników tkackich (linię graniczną wyznaczała od Czarki dzisiejsza ul. Magazynowa) kupił od kamienickiego dziedzica Jan Benda z Lubszy. W Klepaczce założył blich płótna i farbiarnię. Na polach wydobywano płytko zalegającą rudę żelaza. Wraz z rozwojem przemysłu tkackiego napłynęli do Kamienicy Polskiej dalsi osadnicy, m.in. mistrz tkacki Ksawery Cianciara, który ok. 1855 r. założył prywatną fabryczkę płócien. Produkowano w niej także „zapał” na wsypy pierzynowe. Fabryczka prowadzona następnie przez Jana Cianciarę (posła na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej z lsty Polskiego Stronnictwa Ludowego - Wyzwolenie) dawała tkaczom zatrudnienie i mieszkanie.



Na ławce .Siedzą p.Jan Cianciara (poseł na Sejm Ustawodawczy 1919r.Tkacz),p.Agnieszka Kuśnierczyk. Przełom lat 30/40-tych.Z albumu rodzinnego p.Barbary Litarskiej -Janiak

Fabryczkę płócien założył także przybyły z Moraw Walerian Cianciara. W r. 1841 Lewek Ginsberg, właściciel dużego składu przędzy (zaopatrywał ponad 200 warsztatów) znajdującego się po przeciwnej stronie dworu, sprzedał swój majątek, wyceniony na 100 000 złp, mistrzowi tkactwa Franciszkowi Weidermanowi z Wiednia. Weiderman sprowadza majstra Klingerschulza. Wyrabiają oni tkaniny pokazywane na wstawach w Wiedniu, Kijowie, Petersburgu. Fabryka wychowała wielu majstrów (m.in. Kreutzberga, braci Merynów), którzy zakładali własne przedsiębiorstwa. Emigrowali oni najczęściej do Łodzi w poszukiwaniu pracy. Zdarzało się jednak, że wracali do Kamienicy, jak np. Jan Szmida (jego drugą żoną była córka znanego łódzkiego fabrykanta Kellera), który założył unikatową w skali kraju fabryczkę gazy młyńskiej.



Pracownicy Chrześcijańskiej Spółdzielni "Tkacz" zarządzanej przez majstra Franciszka Szejna (na zdjęciu siedzi w środku w jasnym ubraniu) - przejętej w drugiej połowie latach 20.XX w. przez Spółkę Akcyjną "Warta" z Częstochowy. Po wojnie obiekt nazywany był "Częstochowianką" z tej racji, że była to filia Częstochowskich Zakładów Przemysłu Bawełnianego. Fotogafię wykonał zakład Andrzeja Męcika z Zawiercia. Zdjęcie ze zbiorów p. E.Jędrzejewskiego - Archiwum "Korzeni". Udostępnił p.Andrzej Kuśnierczyk

Fabryka wiedeńczyka przeszła w ręce Franciszka Szejna, potem powstała w niej spółdzielnia tkaczy. Były właściciel wybudował dla siebie dworek w środku wsi (istniejący do dziś,-po przeróbkach).



Dom rodziny Szejnów.

Do spółdzielni przystąpili głównie ci tkacze, którzy nie pracowali u Merynów i Kreutzberga*. Brak połączenia kolejowego Kamienicy Polskiej jako osady przemysłowej z ośrodkami gospodarczymi sprawił, że stracona została szansa intensywnego rozwoju, jaki stał się udziałem Lodzi, posiadającej w połowie XIX wieku porównywalną z Kamienicą ilość majstrów tkackich i warsztatów. Do emigracji zmuszał mieszkańców Kamienicy kryzys gospodarczy, na przykład tkacka rodzina Franciszka Wagnera wyemigrowała do Francji. Duże zasługi dla utrzymania tradycyjnego wśród mieszkańców Kamienicy Polskiej zawodu tkacza położył ks. Zygmunt Sędzimir (poseł na Sejm RP, członek Koła Poselskiego Polskiego Zjednoczenia Ludowego), założyciel spółdzielni „Tkacz”.



Ks. Zygmunt Sędzimir- urodził się w 1881r w Kole, powiat kaliski. Ukończył seminarium we Wrocławiu i kursy nauk społecznych i politycznych. Był posłem na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej w 1919r. Proboszcz parafii w Kamienicy Polskiej k/ Częstochowy,(1908 – 1930) a także prezes Akcji Katolickiej w diecezji częstochowskiej. Był wielkim propagatorem nauki wśród wiejskiej młodzieży, członkiem Polskiej Macierzy Szkolnej, ale poza tym niezwykle aktywnym działaczem gminnym, aktywizatorem wiejskiego życia rzemieślników, robotników i przemysłowców. Założycielem Towarzystwa Rzemieślniczo - Przemysłowego w Częstochowie, spółki wytwórczej "Tkacz" ,Towarzystwa Pożyczkowo -Oszczędnościowego i Ochotniczą Straż Pożarną w Kamienicy Polskiej, a ponadto był również prezesem Powiatowego Związku Kółek Rolniczych i członkiem Zarządu Powiatowej Rady Opiekuńczej. Był budowniczym gmachu Częstochowskiego Seminarium Duchownego w Krakowie.Zmarł 02.03.1933, w Częstochowie. Pochowany na częstochowskim cmentarzu Kule.

O jego działalności wspominała w swych artykułach pisarka Maria Dąbrowska. Ciekawostką jest fakt, iż okna do zbudowanej w pobliżu cmentarza fabryki sprowadzone zostały z Warszawy z likwidowanej wówczas cerkwi prawosławnej.



Przez długi czas użytkowała fabrykę spółka akcyjna z zagranicznym kapitałem „La Czenstochovienne” zwana potocznie „częstochowianką”. Po jej likwidacji budynek przejął Zakład Jedwabniczy „Dek-por” z Poraja.



( Obecnie siedziby firmy WALL producenta przędzy fantazyjnej)

Tekst opracowany na podstawie rękopisu Eugenii Kuśnierczyk (1926 - 1993).

* W styczniu 1824 r. zamieszkały w Kamienicy Polskiej Leyzer Herszlikowicz ur. w 1792 r. w Olbrachcicach (za Św. Anną) w obecności zastępującego wójta gminy Józefa Lachnika ustalił brzmienie swego nazwiska na Kreutzberg. Miał żonę Gołdę pochodzącą z gminy Dziewki, syna Eyzela (ur. w 1821 r.) i córkę Hayę (ur. w 1823 r.), która przyjęła imię Joanna, wyszła za mąż za Oskara Szpigla. Lejzer Kreutzberg vel Herszlikowicz w 1823 r. zawarł umowę o najem domu z Janem Nowakiem i jego żoną Marianną z Frantzów. Zamieszkał w Kamienicy w 1825 r. pod numerem 24. (przypis ak) Opr. Andrzej Kuśnierczyk. Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr11-12, RIV, 1-2 1995

Pawilony „Cepelii”

 Pawilony „Cepelii”, charakterystyczny zespół trzech połączonych budynków przy III Alei 64, zaprojektowany przez częstochowskiego architekta i malarza → Włodzimierza Ściegiennego w miejscu dawnych terenów wystawowych. Pod koniec lat 60. XX w. Towarzystwo Upiększania Miasta postanowiło wybudować reprezentacyjny pawilon wystawowy, odwołując się do społecznej ofiarności częstochowian. Projekt został ukończony dzięki inwestycyjnej pomocy Centralnego Związku Spółdzielni Rzemiosła Ludowego i Artystycznego, który stał się właścicielem obiektu.


Plan oparty został na kubicznych formach: parter powstał na rzucie prostokąta, do którego od północno-zachodniego narożnika przylega prostokąt a od południowo-zachodniego narożnika kwadrat. Piętro stanowią trzy samodzielne bryły połączone tarasami. Dominują prostokątne tafle szkła oprawione w metal. W przeszklonym wnętrzu (o powierzchni niemal 3 tys. m²) mieszczą się cztery sale ekspozycyjne i trzy handlowe. Wyposażenie wnętrz było dziełem warszawskiej spółdzielni „Ład”. Oficjalne otwarcie obiektu miało miejsce 16 X 1974, nosił początkowo nazwę Centrum Handlowo-Wystawiennicze, jednak częstochowianie konsekwentnie nazywali go Cepelią (od skrótu CPLiA czyli pierwotnej nazwy z 1949–1954: Centrala Przemysłu Ludowego i Artystycznego).

Placówka handlowa „Cepelii” oferowała (na dwóch kondygnacjach) szeroki asortyment wyrobów rzemiosła inspirowanego twórczością ludową – od ceramiki i mebli, po obrusy, kilimy, dywany, meble, stroje ludowe i zabawki. Funkcjonowała także kawiarnia „Cepelianka”. Miasto korzystało z powierzchni wystawienniczych, urządzano tu m.in. targi sztuki rzemieślniczej, targi plastyki współczesnej, wystawy fotografii i letnie festyny. Od 1979 organizowano → Jarmark Jurajski. Siedzibę znalazło tu → Biuro Wystaw Artystycznych, przekształcone z czasem w → Miejską Galerię Sztuki (MGS). Po likwidacji placówki „Cepelii” (w 2017) całym obiektem zarządza dyrekcja MGS. W obiekcie funkcjonują: → Ośrodek Kultury Filmowej „Iluzja” (od 1990), kawiarnia i dyskoteka. Symbolem pawilonów pozostaje nadal szklana kolorowa mozaika autorstwa W. Ściegiennego. „Wertykalne pionowe pasy w żywych kolorach przyciągają i każą się zatrzymać” – tak napisał o mozaice Filip Springer. Autor uznał częstochowski pawilon za doskonały przykład dojrzałego powojennego modernizmu.


Janusz Pawlikowski, Kalendarium Częstochowskie czyli wybór dat z historii miasta i jego mieszkańców od roku 1220, Częstochowa 2001, s. 206, 237; Spacerownik po Częstochowie, pod red. J. Skiby, Biblioteka „Gazety Wyborczej”, (b.r.im.w.), s. 34; – Karolina Kaczmarska, Budynek Cepelii jako przykład architektury modernistycznej, „Rocznik Muzeum Częstochowskiego”, 2019, t. 18, s. 50–70; Filip Springer, Księga zachwytów, Warszawa 2016, s. 344–347; Dorota Steinhagen, Po 40 latach Cepelia żegna się z Częstochową, „Gazeta Wyborcza Częstochowa” 2017 (2 VIII), s. 8.

Autor: Andrzej Kuśnierczyk Źródło: https://encyklopedia.czestochowa.pl/hasla/pawilony-cepelii

Pałacyk Mottego

 Pałacyk Mottego, znajduje się na terenie dawnego osiedla fabrycznego Przędzalni Wełny Czesankowej Motte i Spółka przy ul. Krakowskiej. W końcu XIX i na początku XX w., wzniesiono tam szereg budynków mieszkalnych dla kadry technicznej i urzędników. Około 1909 postawiony został pałacyk Jeana Mottego. Prace budowlane wykonało miejscowe Przedsiębiorstwo Budowlane J. Mizgalski, J. Feliks i W. Kancler. Autorem projektu budynku był prawdopodobnie budowniczy Edward Lilpop, autor planów architektonicznych, m.in. pałacu Scheiblera w Łodzi i kamienicy Kiersnowskiego w Warszawie, projektował też obiekty industrialne: browar Junga w Warszawie, fabrykę „Wulkan” w Warszawie, pawilony fabryki Mottego w Częstochowie.


Według innej wersji projekt pałacyku wykonał nieznany architekt francuski. Gmach wybudowany został z cegły i tzw. muru pruskiego, na planie prostokąta. W narożnikach od strony frontu umieszczono prostokątne przedsionki, przez które wchodzi się do budynku, a także dwie okrągłe wieżyczki zwieńczone ostrosłupowymi hełmami (na których znajdowały się kiedyś metalowe chorągiewki z datą 1909). Pałacyk pierwotnie otoczony był parkiem krajobrazowym w stylu francuskim. Jean Motte, którego imię nosi pałacyk, prawdopodobnie zatrzymywał się tu podczas krótkich wizyt w Częstochowie. W budynku na stałe zamieszkiwała wyższa kadra techniczna Przędzalni – inżynierowie i ich rodziny. W pobliżu pałacyku Mottego postawiono willę (z pięknie obrobionego kamienia wapiennego), w której zamieszkiwali kolejni dyrektorzy fabryki (w 1930–39 → Georges Couturon).


Katalog zabytków sztuki. Miasto Częstochowa, Katalog zabytków sztuki, Miasto Częstochowa, pod red. Z. Rozanow i E. Smulikowskiej, Warszawa 1995: cz. 1, Stare i nowe miasto, Częstochówka i przedmieścia, opracowanie autorskie Z. Rozanow i E. Smulikowska, s. 117, 118; – „Tygodnik Ilustrowany” 1912, nr 46, s. 976.
Autor: Juliusz Sętowski Źródło: https://encyklopedia.czestochowa.pl/hasla/palacyk-mottego

niedziela, 30 maja 2021

Z pogrzebu ś, p. ks. Zygmunta Sędzimira. 1933r .

 Z pogrzebu ś, p. ks. Zygmunta Sędzimira.  1933r . W niedzielę o godz. 5-ej i pół po południu odbyła się eksportacja zwłok zmarłego w ub. czwartek ś. p. ks, Zygmunta Sędzimira, radcy honorowego Kurii Biskupiej i dyrektora Instytutu Akcji Katolickiej diecezji częstochowskiej, Kondukt żałobny, prowadzony- przez ks. prałata B. Wróblewskiego w otoczeniu zginą 60-ciu księży miejscowych i przyjezdnych na czele z księżmi prałatarni, wyruszył z domu Instytutu Akcji Katolickiej w III Alei do Katedry św. Rodziny, dążąc Alejami, ul. Piłsudskiego i Katedralną. W  długim kondukcie niesiono zgórą 90 sztandarów Cechów rzemieślniczych, organizacji i Stow. młodzieży, kilkanaście wieńców, postępowały delegacje wielu stowarzyszeń,  za trumną zaś kroczyła rodzina Ś. p. Zmarłego kapłana: matka, siostra i brat.



Ostatnią posługę ś. p. ks, Sędzimirowi, znanemu powszechnie działaczowi społecznemu, oddały olbrzymie, przeszło 10-tysięczne tłumy społeczeństwa miejscowego i licznie przybyłych parafian Kamienicy Polskiej, gdzie ś. p. Zmarły przez długie lata był proboszczem. Eksportacja przy tak wielkim udziale publiczności przeistoczyła się w imponującą manifestację Żałobną. W przepełnionej Katedrze po ustawieniu trumny na rzęsiście oświetlonym katafalku i odśpiewaniu egzekwii przez duchowieństwo piękną przemowę, poświęconą wspomnieniu pośmiertnemu ś. p. ks. Zygmunta Sędzimira i Jego zasłużonej działalności społecznej na wielu polach i wielu placówkach, wygłosił ks. prałat B. Wróblewski. Pieśni żałobne wykonał chór katedralny. W dzisiejszy poniedziałek o godz. 10 rano uroczyste nabożeństwo żałobne w Katedrze odprawił ks. prałat F. Mirecki w asyście duchowieństwa, poczem odbył się pogrzeb na cmentarz na Kulach. Duchowieństwo na własnych barkach poniosło trumnę ze zwłokami. Podniosłą przemowę wygłosił ks. wicedziekan Gawlikowski, proboszcz z Poczesny. W pogrzebie wzięty udział tłumy wiernych, zanosząc modły za duszę Ś. p. Zmarłego kapłana nad  jego mogiłą.                              Źródło: ,,Goniec Częstochowski" nr 054, 7 marca 1933r.


MIĘDZY WOJNAMI.

 MIĘDZY WOJNAMI.

Ochronka, do której uczęszczałam w połowie lat dwudziestych, mieściła się w drewnianym krytym słomą domu. Stal w miejscu, gdzie dziś mieszkają Barbara i Czesław Kaczmarzykowie. Mieściła się w jednej dużej izbie. Kilka stolików i krzesełka - to było całe jej wyposażenie. Ponadto trochę klocków zrobionych przez ojców uczęszczających do ochronki dzieci, kilka szmacianych lalek, lichy papier do rysowania świecowymi kredkami. Cztery małe okna ozdobione były wyciętymi z bibuły firaneczkami. W kącie stal piec, na którym zimą stawialiśmy przyniesione z domu butelki z kawą. Na każdej butelce znajdowała się karteczka z nazwiskiem. Także kanapki przynosiło się z domu.



Dzieci z ochronki wraz z opiekunką panią Pawłowską.W ostatnim rzędzie od lewej p.Sabina Nowotna , Aleksander Rogacz, Zofia Gall,Wanda Gall,pani Pawłowska z synem ,Leszek Gall nieco niżej Henryka Mader.W trzecim rzędzie od lewej Janina Ficenes ,Janina Czerna (Lipecka),Barbara Klar (Goldsztajn),Stefan Sitek ,Kazimierz Klar.W pierwszym rzędzie od lewej: Bonfacy Sitek,Wiesława Ficenes ,z tyłu Henryk Sobótka,Zofia Sobótka ,Maryla Dojwa -pozostali NN .Lata 20-te.Z albumu p.Alicji Sitek.



Nauczycielka ochronki(NN) ucząca w domu p.Ficenesów.ok 1918r Foto do rozpoznania..Z albumu p.Zofii Walenta.

Kiedy rozpoczynałam naukę w szkole powszechnej, pod koniec łat dwudziestych, była pamiętna bardzo ostra zima. Wymarzły drzewa w sadach. Pień starego dębu na naszym podwórku pękł wtedy na całej swej długości. Byłam w trzeciej klasie, gdy rozpoczął się wielki światowy kryzys gospodarczy. Przypominam sobie, jak moja mama kupowała czarny, gliniasty chleb od Staśka Chwista. Przywoził go w worku na rowerze od Żydów z Olsztyna. Chleb ten był tani. Ojciec nie miał pracy. Jego warsztat stolarski, w którym pracowało kilku czeladników nie miał zamówień. Gospodarstwo rolne było zbyt małe, by nas wyżywić. Kiedy kryzys minął, ojciec dostał pracę u Francuza, właściciela kopalni rudy żelaza w Borku. Nadeszły lepsze czasy. Obok szkoły (dziś Przedszkole nr 1) stał budynek urzędu gminy. 11 listopada (Święto Niepodległości) lub w rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja gromadzili się przed nim mieszkańcy, by wysłuchać przemówienia.



Wiec z okazji pierwszej rocznicy śmierci Marszałka Józefa Piłsudskiego na runku prze nie istniejącym Urzędem Gminy .12 maj 1936r



Poczet sztandarowy Szkoły Powszechnej im M.Konopnickiej w Kamienicy Polskiej.Pierwsza z lewej p. Lucyna Czekalska .Foto lata 30-te. Zbiory Muzeum Regionalnego w Kamienicy Polskiej.

Przemawiał zawsze Bronisław Bielobradek. Był szanowanym obywatelem, sędzią pokoju. Podobno w młodości jeździł na Sylwestra do Petersburga. Mowa pana Bielobradka kończyła się okrzykami: „Niech żyje marszałek Józef Piłsudski, niech żyje pan prezydent Ignacy Mościcki, niech żyje Najjaśniejsza Rzeczypospolita!” A wszyscy trzy razy odpowiadali „Niech żyje!” Na początku lat trzydziestych po raz pierwszy zobaczyłam i usłyszałam radio. Nasi sąsiedzi, Dojwowie, mieli czterech synów: Mariana, Stanisława, Gustawa i Kazimierza. To oni właśnie skonstruowali prymitywny aparat radiowy na słuchawki. Było to blaszane pudełko, z którego wystawało kilka śrubek i dwa cienkie kable, do których przymocowane były słuchawki. Potem słuchałam radia u mojej koleżanki Janeczki Ficenesównej. Był to już aparat z głośnikiem i obudową. Zrobił go jej wujek - Franciszek Kapuściński. W niedzielne popołudnia jej pokój pełen był słuchaczy. Niewiele rodzin w Kamienicy posiadało odbiorniki radiowe.



Wycieczka uczniów wraz z nauczycielem p.Antonim Pilcem do Ogrodzieńca.Lata 30-te.Foto do rozpoznania .Z albumu rodzinnego p.Barbary Litarskiej -Janiak.



Wycieczka rowerowa Kamieniczan lata 20-te.(Zdj.z albumu p.Janiak)

Moim nauczycielem był Antoni Pilc. Organizował piesze wycieczki dla młodzieży. Szedł na czele, a my - z piosenką do marszu - za nim. Odpoczywaliśmy na przydrożnych skarpach z uniesionymi do góry nogami. Byliśmy u źródeł Kamieniczki i w Lubszy, by zobaczyć tablicę upamiętniającą pobyt w tej miejscowości Józefa Lompy, krzewiciela mowy polskiej na Śląsku. Przez 32 lata był nauczycielem w tamtejszej szkole. W dniu śmierci marszałka Piłsudskiego (12maja 1935 r.) byłam na wycieczce u źródeł Warty w Kromołowie. Do Zawiercia jechaliśmy pociągiem, a potem do Kromołowa pieszo. Kiedy wracaliśmy z wycieczki na budynku szkolnym i na posterunku policji (dziś budynek Banku Spółdzielczego) wisiały opuszczone flagi z czarnym żałobnym kirem. Nazajutrz w szkole uczyliśmy się pieśni na żałobną akademię.

To nieprawda, że ciebie już nie ma, to nieprawda, że jesteś już w grobie chociaż płacze dziś cała polska ziemia cała polska ziemia w żałobie. Byłeś dla nas posągiem ze stali, byłeś dla nas sztandarem wspaniałym. Ty, coś Polskę obronił i ocalił i wydźwignął na wieczny szczyt chwaty. Chociaż serce ci w piersiach nie bije, chociaż spoczął na wieki miecz dzielny, W naszych sercach jak żyłeś tak żyjesz, ukochany wodzu nieśmiertelny.

Przed wojną obchodzone były - dziś zapomniane - święto lasu i święto pieśni. W święto lasu nasza szkoła szła pieszo do Dębowca, gdzie na polanie trwały zabawy wszystkich szkół z okolicy. W święto pieśni młodzież popisywał się tańcami i śpiewem. Naszymi sąsiadami byli Holeczkowie. W dużej izbie u Holeczków (dom spłonął w czasie wojny) stały trzy krosna. Znajdował się tam wielki bielony wapnem piec z zapieckiem. Obok stała serwantka z naczyniami kuchennymi i dwa wiadra z wodą. Każdej niedzieli Franciszek Holeczek przynosił z kościoła katolicką gazetę „Niedziela”. Po obiedzie w jego domu zbierali się sąsiedzi. Przychodziłam tam z mamą i głośno czytałam wiadomości o wojnie domowej w Hiszpanii. Był rok 1936. Wartym przypomnienia jest fakt, że w Kamienicy istniała, jako jedna z niewielu w Polsce, wytwórnia gazy młyńskiej z naturalnego jedwabiu. Prowadził ją Jan Szmida, ojciec Jędrzeja i Józefy (po mężu Ficenes). Maria Giedrykowa w swych pamiętnikach zamieszczonych w „Korzeniach” wspomina go jako Szmidę Jedwabnego. Lata trzydzieste zbliżały się do końca. Coraz częściej mówiło się o wojnie.



Uroczyste przekazanie sprzętu wojsku z datków mieszkańców Kamienicy Polskiej 1938r.Stara remiza w tle.



Uroczyste przekazanie sprzętu wojsku z datków mieszkańców Kamienicy Polskiej 1938r.Stara remiza w tle.



Uroczyste przekazanie sprzętu wojsku z datków mieszkańców Kamienicy Polskiej 1938r.Stara remiza w tle.

Nasza młoda armia była bardzo słabo uzbrojona. Różne organizacje, zakłady pracy, a także młodzież szkolna zbierały datki na zakup sprzętu dla wojska. Młodzież naszej szkoły powszechnej zakupiła ręczny karabin maszynowy. Wręczenie karabinu odbyło się 3 maja 1939 r. Odebrał go oficer z 27 pułku piechoty z Częstochowy. Karabin wręczali Zenon Mader i moja siostra, harcerka, Jadwiga Klarówna.



Uroczyste przekazanie sprzętu wojsku z datków mieszkańców Kamienicy Polskiej 1938r.Stara remiza w tle.

Wieczorem 1 września zaczęła się ucieczka ludności przed nadciągającym wrogiem. Od strony Romanowa ciągnęli mieszkańcy Śląska. Jechały naładowane wozy, szli ludzie z tobołkami, ryczało prowadzone bydło. Razem z nimi opuszczać zaczęli wieś mieszkańcy Kamienicy. Rozpoczęła się trwająca pięć lat wojna.

Wspomnienia. KRYSPINA GRUSZKOWA Opracował: Andrzej Kuśnierczyk Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr23 , R VII , 4/1997r Fotografie: Zbiory Muzeum Regionalnego w Kamienicy Polskiej oraz archiwum Kwartalnika ,,Korzenie”

„Tkacz" sprzedany na licytacji. 1932r