Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 18 kwietnia 2023

Z Osin, gm. Kamlenlca-Polska. 1934r

 Z Osin, gm. Kamlenlca-Polska. 1934r

Staraniem miejscowej Straty Pożarnej i nauczycielstwa z Kamieniey Polskiej odbyło się w ubiegłą niedzielę przedstawienie amatorskie i zabawa taneczna. Grono amatorów w Kamienicy-Polskiej pod sprawną reźyserją niestrudzonej na polu krzewienia duchowej kultury p. L. Czekalskiej, nauczycielki z Kamienicy-Polskiej, odegrało sztukę w 3 aktach p. t. „Wierna kochanka* — obrazek z 1920 r. Przed przedstawieniem kierownik szkoły z Kamienicy-Polskiej, p. R. Czekalski, przedstawił zebranym te trudności, jakie wewnątrz kraju musiał pokonywać Józef Piłsudski od zarania swych walk o niepodległość aż do chwil ostatnich. Jednem z ogniw powytszego łańcuch było niezrozumienie poczynań Wodza Narodu i młodej armji w 1920 r.

Następnie prelegent streścił „Wierną kochankę*, w której autor podpatrzył i umiejętnie scharakteryzował typy szlacheckie, „bolszewijącego się ludu", a przedewszystkiem wojskowych. Amatorzy z zadania wywiązali się bez zarzutu, to też niemilknące oklaski wypełnionej po brzegi sali były nagrodą za ich trudy. Z pośród grających na specjalne wyróżnienie zasłużyli pp.: W. Kucińska, B. Maj, B. Cianciara i R. Czekalski, pozostali amatorzy sekundowali wspaniale i przedstawili ciekawe typy, jak np, p. L. Organówna — uduchowioną matronę rodu szlacheckiego, p. J. Łebek — charakterystyczną rolę wachmistrza, inne typy, wykonane przez niewymienionych amatorów, były dokładnie przestudiowane i wykonane. Po przedstawieniu odbyła się zabawa taneczna, która w atmosferze przyjemnej i zgodnej przeciągnęła się do świtu. Źródło: Słowo Częstochowskie : dziennik polityczny, społeczny i literacki. R.4, nr 100 (3 maja 1934)
 

Likwidacja poczty w Poraju. 1934r

 Likwidacja poczty w Poraju. 1934r

Zarządzeniem Okręgowej Dyrekcji Poczt i Telegrafów w Krakowie z dnia 1 lutego b r. został zlikwidowany w Poraju urząd pocztowo-telegraficzny. Na jego miejsce otwarto agencję pocztową Mieszkańcy Poraja, a nadewszystko zarząd gm . Poraj i Zakłady Przemysłowe „Natalin i Klepaczka" protestują.

Protesty te nie odniosą jednak prawdopodobnie skutku, ponieważ zarządzę nie to ma związek z decyzją Dyrekcji Poczt i T elegrafów , zmierzającą do otwarcia w najbliższym czasie w Kamienicy-Polskiej, która do tej pory korzystała z poczty w Poraju, pośrednictwa i składnicy pocztowej. Źródło; Słowo Częstochowskie : dziennik polityczny, społeczny i literacki. R.4, nr 31 (9 lutego 1934

Kolonje harcerskie w Kamienicy Polskiej. 1934r

 Kolonje harcerskie w Kamienicy Polskiej. 1934r

W tych dniach rozbiła swe namioty 9 ta drużyna harcerska „wilczków ‘ ‘ z Częstochowy. Od rana do wieczora obóz wre gwarem i śmiechem małych obozowiczów. Malcy pracują. Sami urządzili sobie obozowisko, sami sporządzają pożywienie, znoszą drzewo; wszystko sami. Należy żałować, że tylko na tydzień rozbili namioty, że tylko na tydzień wyrwali się z dusznych ulic miasta, do słońca do lasów do pól. Kto by zabaczył te wymizerowane, blade twarzyczki, ten na pewno rzucił by jeszcze jeszcze grosz by dać możność tym malcom dłuższego pobytu na wsi.

Ile radości bije z tych małych twarzyczek, gdy po pożytecznie spędzonym dniu zasiądą do ogniska, by gwarzyć i śpiewać harcerskie piosenki. A jaka powaga maluje te dziecinne twarze, gdy oddają cześć sztandarowi. Takich obozów więcej potrzeba! Źródło: Słowo Częstochowskie : dziennik polityczny, społeczny i literacki. R.4, nr 160 (18 lipca 1934)
 

ZAPOMNIANY ŚPIEWAK

 ZAPOMNIANY ŚPIEWAK

Jeden niewielu polskich śpiewaków, który otrzymał angaż do La Scali tu urodzony w Zawien:iu 3 VII 1903 r. Jerzy Garda (prawdziwe nazwisko: Hetman). Jego talent odkryta Wanda Wermińska, stało się to podczas jej recitalu w Zawierciu. Napisała list polecający do Waclawa Brzezińskiego, uznanego pedagoga (wykształcił m.in. Jana Kiepury), który uczył śpiewu w Wyższej Szkole Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie - z prośbą o przesłuchanie i przyjęcie zdolnego śpiewaka do klasy.

Po roku nauki w Warszawie Garda wyjechał do Wiednia, Paryża i Mediolanu. Od 1932 występował we Włoszech, w sezonie 1936/37 otrzymał angaż do La Scali.W 1939 śpiewał w Teatrze Wielkim w Warszawie i teatrze Wielkim we Lwowie. W czasie okupacji ukrywał się w miejscowości Nowojelnia pod Baranowiczami. W 1949 zostal dyrektorem Opery we Wrocławiu. Z powodu choroby krtani leczył się w klinice uniwersyteckiej prof. Szczeklika, którego asystentem był wówczas Henryk Wnuk, lekarz dobrze znany pacjentom w Kamienicy Polskiej, (prowadzil tu praktykę, zanim wyjechał na stałe do Zawiercia). Jerzy Garda pochowany został w Katowicach na cmentarzu przy ul. Francuskiej. (Źródło: Słownik biograficzny teatru polskiego 1765 -1965, Warszawa 1973, s. 181, K. Ciechanowicz, Wspomnienie o Jerzym Gardzie [w..] Kartki z historii ziemi zawierciańskiej, s. 123-4)

Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie" nr.87 R.: XXIII 4/2013

niedziela, 16 kwietnia 2023

Wybrane aspekty tradycyjnej kultury ludowej. Strój. Część 2.

 Wybrane aspekty tradycyjnej kultury ludowej. Strój. Część 2.

W niewielkim stopniu zachowała się pamięć o występującym jeszcze na przełomie XIX i XX wieku, na największym obszarze dzisiejszego Zagłębia Dąbrowskiego231, tzw . stroju siewiersko-będzińskiego należącego do grupy strojów małopolskich . Strój kobiecy składał się z następujących elementów: czepiec, chustka, koszula, stanik i halka, spódnica, zapaska (fartuch), kaftanik i długa tzw . katanka, pończochy, buty, korale, kreza i duża chusta odziewcza232 . Płócienne czepce w formie czapeczki kobiety nosiły od święta . Były one mocno wykrochmalone, z przodu obszyte karbowaną listewką233 oraz koronką w tzw . blondynki . Czepiec wiązano pod brodą na dwie szarfy . Kobiety zamożne nosiły czepce z wierzchu tiulowe, a pod spodem płócienne . Czepce płócienne przykrywano szalinówką – chustką z cienkiej wełenki w ciemnym kolorze (brązowym, zielonym, popielatym), zdobioną frędzlami, złożoną trójkątnie i wiązaną w tyle głowy tak, aby widoczny był narożnik wyszyty w ornament roślinny . Kobiety nosiły też często inne chusteczki, np . tybetki, lub chustki tureckie, które zakładano bezpośrednio na głowę . Dziewczęta chodziły z odkrytą głową, a włosy upinały w tzw . koronę lub spinały nisko z tyłu głowy . Koszule, z długimi rękawami zebranymi w wąską oszewkę, najprawdopodobniej o kroju poncho, wokół szyi również ujęte w oszewkę, szyto z płótna . Dodatkowym elementem koszuli była luźna kreza z koronki tiulowej lub klockowej, na którą wykładano sznury korali . Niewykluczone jest, że dawniej noszono również tzw . ciasnochę234 lub krótki kabotek235 . Poza koszulą kobiety zakładały halki z cienkiego płótna lub batystu, mocno marszczone w pasie i wszyte w oszewkę . Dół halki wykończony był falbaną, koronkową wstawką lub szerokim haftem białym . Zakładano także biały płócienny, względnie flanelowy stanik236, sznurowany z przodu, dopasowany do figury, z głębokim wycięciem wokół szyi . Nierzadko stanowił on zewnętrzną część garderoby, dlatego też zdobiono go drobnym ornamentem roślinnym wyszytym kolorowymi nićmi237 . Na początku XX w . – pisze B . Bazielich – kiedy obserwuje się przejmowanie w miejsce zanikających miejscowych ubiorów tradycyjnych ozdobnych elementów stroju krakowskiego, pojawia się część garderoby zwierzchniej, znana powszechnie pod nazwą gorsetu . Początkowo wykonano go jak w Sarnowie, Tąpkowicach, Kuźnicy z jednolitej czarnej lub granatowej tkaniny wełnianej jako prosty na podszewce serdak, obszyty z przodu i wokół wycięć na ramionach półokrągłymi pętelkami z jasnej tasiemki238 . Autorka opracowania pt . „Strój zagłębiowski” zaznacza jednak, że obecność gorsetu była nowa i nietypowa dla stroju siewiersko-będzińskiego . Spódnica, nazywana także kiecką, była szyta przeważnie z dwu i pół szerokości materiału, zebrana w pasie w oszewkę i długa do połowy łydki . Przednia część (ok . 30 cm) często wykonana była, za wyjątkiem spódnic z tkanin samodziałowych, z gorszego materiału . Spódnice świąteczne w kolorach brązowym, granatowym, czarnym, zielonym, popielatym, fioletowym bądź czerwonym, wykonane były z cienkiego kaźmiru, tybetu, bostonu, flaneli lub barchanu . Na dole obszywano je listwą aksamitną o szerokości ok . 1–1,5 cm w kolorze spódnicy bądź doszywano tzw . szczotkę czyli tasiemkę chroniącą spódnicę przed poszarpaniem . Powyżej naszywano dwa lub trzy rzędy jednokolorowych tasiem – plisek w kolorze brązowym, zielonym, czarnym lub bordowym . Spódnice codzienne wykonywano z brązowego lub białego płótna lnianego, fabrycznego kartonu lub też z płótna farbowanego na granatowo i drukowanego239 . Pozbawione były one plisek, lecz posiadały jedną do dwu zakładek powyżej dolnej krawędzi . Na przełomie XIX i XX wieku zaczęto szyć spódnice wełniane z pięciu bądź sześciu klinów, także z gładkimi lub układanymi w fałdy falbanami . Następnie kobiety zaczęły nosić również spódnice tybetowe, kwieciste na wzór krakowski240 . Na spódnicę zakładano fartuch o długości równej spódnicy bądź nieco krótszy . Noszono go do stroju uroczystego, ale nie do kościoła . Zapaska codzienna wykonana była z płótna jednokolorowego, wzorzystego lub w prążki, często w ciemnym (granatowym, czarnym) kolorze . Odświętna uszyta była z półtorej szerokości tkaniny, najczęściej cienkiej wełenki w kolorze niebieskim lub niebiesko-zielonym, ze znajdującymi się powyżej dolnej krawędzi dwoma lub trzema jasnymi tasiemkami . Szyto również fartuchy z muślinu czyli cienkiej wełenki lub batystu w delikatne pasy kremowo-różowe, a w momencie zanikania tradycyjnego ubioru na początku ubiegłego wieku – z czarnej alpagi . Fartuch wszyty był w oszewkę, która przechodziła w troki wiązane z tyłu w dużą kokardę . Na początku XX wieku nastała moda na płócienne białe fartuchy wykonane z trzech klinów (środkowy szerszy, dwa boczne węższe), dołem wyszywane i obdziergiwane w ząbki wokół brzegów241 . Zewnętrzną część ubioru stanowił kaftanik – wcięty w pasie, z wysokim kołnierzykiem i zapięciem dochodzącym pod samą szyję . Wykonany był na podszewce zazwyczaj z tego samego materiału co odświętna spódnica czyli z kaszmiru, flaneli, rypsu oraz tybetu . Niekiedy wykonywano go z cieńszych materiałów gładkich bądź wzorzystych . Najczęściej kaftanik szyto w kolorze czarnym i bordowym . W pasie mógł mieć falbanę albo też drobne fałdo - wanie . Rękaw długi, zwężający się, ujęty był w mankiet bądź tylko obszyty . Czasami dla ozdoby z przodu i na rękawach naszywano aksamitną taśmę . M . Federowski podaje, że kaftaniki niekiedy posiadały pelerynkę, ale ten rodzaj wierzchniego okrycia znalazł potwierdzenie jedynie na terenach północnych, poza linią Pilica – Bliżyce – Nowa Wieś i związany jest, zdaniem B. Bazielich, raczej z typem ubioru częstochowskiego242. Na przełomie XIX i XX wieku na wzór kaftanika szyto bluzki – wcięte w pasie, wykładane na kieckę i sięgające ok . 20 cm poniżej pasa . Bluzka z przodu zapinana była na guziki, ze stojącym kołnierzykiem i długimi rękawami z mankietem lub bez . Bluzka podobnie jak spódnica uszyta była z alpagi, wełenki bądź kretonu w kolorze czarnym, zielonym lub niebieskim . Spódnica i bluzka nie musiały być w tym samym kolorze . Bluzki mogły być zdobione koronką po obu stronach zapięcia, niektóre miały pufy czyli rękawy baniaste do łokcia, a od łokcia mocno się zwężające, zebrane w mankiet lub też zapinane na guziczki . Wierzchnie odzienie, szczególnie biedniejszych kobiet, stanowiły weł - niane chusty składane szalowo . Były to chusty jednokolorowe, zielone, brązowe, szare lub wiśniowe w słabo zaznaczoną kratę . Noszono także duże chusty tureckie, wśród których przeważały te w kolorach złocistych z czarnymi frędzlami . W tę część odzienia kobiety najczęściej zaopatrywały się w Siewierzu, Będzinie, Sosnowcu lub Bytomiu243 .

Natomiast kobiety zamożniejsze w czasie zimy nosiły katanki nazywane również jupą, algierą albo szubą . Katanka była długa, sięgała nieco powyżej dolnej krawędzi spódnicy, dołem rozkloszowana z wykładanym kołnierzem z klapkami, zapinana na rząd guzików . Szyto ją z sukna w kolorze czarnym, granatowym lub szarym, a pod spodem podszywano wełnianą albo barchanową podszewką . Oprócz katanki noszono także kożuchy zwane sukienkami czyli rozkloszowane dołem „palta po wierzchu pokryte czarną lub granatową wełnianą tkaniną z wykładanym barankowym, ładnie strzyżonym kołnierzem”244 . Na nogi zakładano czarne lub czerwone pończochy robione ręcznie oraz wysokie sznurowane bądź zapinane na guziki trzewiki na płaskim lub niewielkim obcasie w kolorze czarnym albo wiśniowym . Na co dzień chodzono boso lub w drewnianych trepach245 . Męski strój siewiersko-będziński składał się z koszuli, spodni, kamizelki, kaftana (tzw . guni) lub surduta, kapelusza lub baraniej czapki oraz butów246 . Koszula uszyta była z płótna lnianego o kroju poncho, z długimi ręka - wami ujętymi w mankiety i stojącym kołnierzykiem . Spinano ją guzikiem, ewentualnie kołnierzyk pod szyją zawiązywano jedwabną, gładką bądź wzorzystą chusteczką lub czerwoną tasiemką247 . Spodnie gładkie lub z farbowanego na jednolity ciemny kolor płótna zgrzebnego miały proste nogawki . W czasie świąt noszono spodnie z tkaniny wełnianej . Portki miały rozpór z boku, a utrzymywano je na sznurku bądź rzemiennym pasku . Nogawki spodni wpuszczone były w czarne buty z cholewami na obcasach z podkówkami . Na koszulę zamożniejsi zakładali sukienną granatową bądź czarną kamizelkę, wysoko zapinaną na rząd guzików z wykładanym kołnierzykiem . Powszechnie noszono coś w rodzaju kaftana podobnego do kamizelki, tylko z długimi rękawami i wykładanym wysoko kołnierzykiem . Okrycie to w wersji codziennej szyto najczęściej ze zgrzebnego gładkiego albo farbowanego na ciemno płótna, a na święto z wełenki . Z biegiem czasu zaczęto używać tkanin fabrycznych np . aksamitu lub tzw . cajgu . Odzienie świąteczne stanowiła tzw . gunia – uszyta ze zgrzebnego białego płótna z długimi rękawami, z lekka wykładanym kołnierzem, dołem szeroka, zapinana na guziki i przewiązywana w pasie czerwonym wełnianym sznur - kiem bądź rzemiennym paskiem . Mieszkańcy miast nosili także surduty z czarnego sukna, z wykładanym kołnierzykiem, z czterema fałdami w tyle, z przodu zapinane na guziki . Natomiast w Tąpkowicach występowała suknia uszyta z brązowego sukna o stojącym wysokim kołnierzu z rewersami i jednorzędowym zapięciu na duże drewniane guziki, w pasie przecięta, fałdzista, rozcinana z tyłu, po środku od pasa w dół248 . Na głowę zakładano czapkę z sukiennym zielonym wierzchem, otoczo - nym siwym barankiem bądź czarny filcowy kapelusz z szerokim rondem i czerwoną lub czarną tasiemką wokół główki . Zimą noszono czapki futrzane na podszewce tzw . baranice, a latem słomiane kapelusze z czarną wstążką dookoła główki249 . W ośrodkach miejskich wyrazem zmieniającej się mody wśród mężczyzn pracujących w przemyśle był tużurek uszyty z wełny w kolorze czarnym, dopasowany, rozcięty w tyle z przednimi połami zaokrąglonymi250 . Noszony w zestawieniu ze sztuczkowymi spodniami, kupną koszulą i filcowym czarnym kapeluszem . Obok tego zestawu, pod koniec XIX wieku, coraz więcej mężczyzn nosiło gotowe ubrania cajgowe i wełniane, składające się ze spodni i marynarki, krochmalonej półkoszulki, na której wiązano szal lub rzadziej krawat oraz czapki z daszkiem251 . Od lat 20 . XX stulecia, podobnie jak w stroju z okolic Częstochowy, również na obszarze Zagłębia Dąbrowskiego dziewczęta w Kołach Gospodyń ubierały stroje wzorowane na krakowskich, gdzie obok jednobarwnej spódnicy wyróżniał się ciemny, aksamitny, zdobiony pasmanterią, cekinami i koralikami gorset . Obecnie stroje ziemi zagłębiowskiej występują jedynie w formie zrekonstruowanej, często dość dowolnej, na potrzeby zespołów folklorystycznych i kół gospodyń wiejskich . Prezentowane są w czasie uroczystości wiejskich, miejskich, gminnych lub powiatowych, większych świąt kościelnych lub też na przeglądach i konkursach folklorystycznych . Podsumowując można pokusić się o stwierdzenie, że Zagłębie Dąbrowskie wyróżnia się pewnym zespołem cech kulturowych, w którym ważne miejsce zajmuje tradycja i kultura ludowa . Stosunek emocjonalny do regionu opiera się na przywiązaniu do jego odrębności, wartościach przekazywanych z pokolenia na pokolenie, kształtujących w określony sposób współczesność i wpływających tym samym na przyszłość252 . Wojciech Błasiak stwierdził: Zagłębie Dąbrowskie jest regionem o wyraźnie zarysowanej odrębności historycznej, społecznej i kulturowej, posiadają - cym własną tradycję . Rozwój przemysłu, specyficzna historia społeczna i polityczna – to tylko niektóre z czynników sprzy - jających tworzeniu się więzi w różnych środowiskach Zagłębia Dąbrowskiego . Środowiskach, które łącznie utworzyły zagłębiowską społeczność z charakterystycznym dla niej wyraźnym poczuciem odrębności253 .

Źródło: Tropem badaczy Zagłębia Dąbrowskiego, str. 89-95 ,aut: Dobrawa Skonieczna-Gawlik, Wyd: Regionalny Instytut Kultury w Katowicach 2016

Wybrane aspekty tradycyjnej kultury ludowej. Strój. Część1.

 Wybrane aspekty tradycyjnej kultury ludowej. Strój. Część1. W większości opracowań dotyczących ubioru, obszar pogranicza małopolsko-śląskiego jest pomijany . Autorzy tychże prac omawiają typy strojów. małopolskich oraz typy strojów śląskich nie odnotowując istnienia tych z obszaru Zagłębia Dąbrowskiego i nie klasyfikując ich do żadnej z grup . Również w ukazującym się od 1947 roku „Atlasie Polskich Strojów Ludowych” dokonano podziału na główne dzielnice Polski (Pomorze, Warmia z Mazurami, Wielkopolska z Kujawami, Śląsk, Mazowsze z Podlasiem i Sieradzkiem, Małopolska), a w ich granicach na poszczególne regiony o charakterystycznych typach strojów, zaznaczając jedynie fragmentarycznie istnienie ubioru z okolic Będzina203 . Być może na taką sytuację wpływ miał dość szybki zanik stroju ludowego na omawianym obszarze . J . S . Bystroń w „Kulturze ludowej” odnotował, iż strój ludowy na większości ziem polskich, już na początku XX wieku należał do przeszłości . Jedynie w niektórych regionach trwała jeszcze pamięć o nim, gdzieniegdzie wkładano dawne ubiory na święta czy też uroczystości, ale przeważnie został on już zupełnie zarzucony . Najdłużej, zdaniem etnografa, utrzymywał się jeszcze na terytoriach bardziej izolowanych oraz tam, gdzie samopoczucie regionalne przyczyniało się do podtrzymywania odrębności stroju, jak np . na Śląsku204 .


Niestety w przypadku Zagłębia Dąbrowskiego pamięć o dawnym stroju ludowym jest nikła205 . Józef Wiślicki w połowie XIX wieku pisał: Nie wiadomo dlaczego nasi malarze zwyczajów i stroju włościan Ziemi Krakowskiej, dotykali tylko powiatu miechowskiego, z pominięciem stron Olkusza, Dąbrowy i dalszych okolic, jak gdyby mieszkańcy tutejsi wcale na uwagę nie zasługiwali206 . Zagłębiowskie ubiory kobiece i męskie występowały zapewne w kilku odmianach . Strój zagłębiowski207, podobnie jak stroje z obszarów sąsiednich, Śląska i Małopolski, był zróżnicowany . Posiadał elementy, materiały, zdobienia oraz zestawienie poszczególnych części stroju charakterystyczne dla danej wsi czy danego terytorium . Różnice te zauważyli Oskar Kolberg, Lucjan Malinowski i Wacław Józef Jaskłowski, czyniąc stosowne zapiski i dając tym samym dowód na oddziaływanie kultury Ziemi Krakowskiej oraz Śląska na Ziemię Zagłębiowską208 . Rozbieżności w odmianie i zestawieniach stroju z okolic Żarek, Siewierza i Pilicy odnotowuje także Michał Federowski w dziele „Lud okolic Żarek…” . Natomiast w wydawnictwie pt . „Zamek ogrodzieniecki na tle najbliższej okolicy . Jego przeszłość i stan obecny”, wydanym w 1913 roku, odnajdujemy jedną z nielicznych wzmianek dotyczących stroju mieszczańskiego występującego w Ogrodzieńcu209 . Na zróżnicowanie odzieży na terenie dzisiejszego Zagłębia Dąbrowskiego, podobnie jak na inne aspekty życia społecznego i kultury materialnej, niewątpliwy wpływ miała przede wszystkim sytuacja gospodarczo-polityczna, stosunki społeczne i własnościowe . Zarówno kontakty ze Śląskiem (pewien okres przynależności do Śląska), jak i z Małopolską (usytuowanie Zagłębia Dąbrowskiego w zachodniej Małopolsce), a także położenie na szlaku komunikacyjnym zachód-wschód oraz na drodze wiodącej w kierunku północnym w stronę Częstochowy, przyczyniły się do występowania w Zagłębiu Dąbrowskim elementów odzieży typu zachodniego . Na terenie tym odnajdujemy elementy pochodzące ze stroju śląskiego oraz typu małopolskiego, a także (głównie w północno-wschodnim Zagłębiu) części odzieży częstochowskiej należącej do strojów typu mazowieckiego210 . Strój częstochowski211 zasięgiem swym obejmuje tereny na północ i wschód od granicy Kroczyce – Myszków – Koziegłowy – Poczesna – Częstochowa – Truskolasy – Opatów – Rębice Królewskie . Na wschód od linii rzeki Brynicy rozprzestrzeniony był strój typu śląskiego, którego zasięg obejmował Niezdarę, Sączów, Bobrowniki Będzińskie, Żychcice, Wojkowice i Dobieszowice, a następnie przebiegał prawym brzegiem rzeki przez Bańgów, Siemianowice i Szopienice . Natomiast strój siewiersko-będziński, należący do grupy strojów małopolskich212, występował na linii Cynków – Tąpkowice – Wojkowice – Czeladź – Klimontów213 . Kobiecy strój częstochowski typu mazowieckiego, jak podaje B . Bazielich, składał się z wełnianego pasiaka, tzw . buroka, dawniej czerwonego w czarne, granatowe bądź zielone prążki, a w rejonach południowych w prążki niebieskie i białe214 . Od lat 50 . XX wieku pasiak był wzorowany na tkaninach łowickich z węższymi pasami o bardziej urozmaiconej kolorystyce . Wełniakiem określano pasiastą suknię składającą się ze stanika o dużym szyi oraz przy wykończeniu rękawów, sukni z tkaniny wełnianej lub ada - maszkowej zwanej kiecką225, na którą zakładano długi, szeroki, płócienny lub też jedwabny fartuch . Na suknię ubierano wierzcheń, czyli dopasowany sukienny gorset w kolorze czerwonym, granatowym lub czarnym, wykończony wzorzystą szeroką wstążką . Na głowie mężatki nosiły czerwone, płócienne, drukowane chustki, tzw . purpurki albo duże czepce obszyte kloc - kową koronką i ozdobione z przodu luźno zwisającymi szerokimi i długimi wstęgami . Natomiast panny nosiły tzw . galandy, czyli wieńce z kolorowych kwiatów i błyskotek . Całość dopełniały sznury korali226 . W porze zimowej używano katanki, czyli krótkiego do pasa, sukiennego kaftana, „pod który zarzucano na ramiona białą lub kremową w drobne różyczki merynkę, krzyżując ją na piersiach” 227 . Mężczyźni w stroju typu śląskiego nosili płócienne koszule z małym wykładanym mereżkowym kołnierzykiem, przewiązanym jedwabną kolorową chusteczką oraz obcisłe spodnie z jasnej jeleniej skóry tzw . skórzoki bądź jelenioki, których nogawki wkładano do wysokich butów z cholewami . Na koszulę zakładano sukienną kamizelkę w kolorze granatowym z rękawami, na głowę czarny kapelusz z prostą główką i dość szerokim rondem228 . Formy ubioru mazowieckiego i śląskiego przedstawione powyżej przetrwały, jak pisała na początku lat 70 . XX wieku B . Bazielich, „po dzień dzisiejszy i noszone są w czasie uroczystości rodzinnych, państwowych i kościelnych, a w skromniejszym zestawie lub fragmentarycznie, na co dzień przez starsze pokolenie”229 . Na trwałość tych dwóch typów stroju na krańcach północnych wpływ miało przedłużające się istnienie gospodarki samowystarczalnej, a na pograniczu zachodnim dzisiejszego powiatu będzińskiego - świadomość przynależności narodowej i chęć zachowania polskości oraz odrębności względem zaborcy pruskiego230 Źródło: Tropem badaczy Zagłębia Dąbrowskiego, str. 83-89 ,aut: Dobrawa Skonieczna-Gawlik, Wyd: Regionalny Instytut Kultury w Katowicach 2016

Tajemnicza tablica.

 Tajemnicza tablica.

Na cmentarzu w Kamienicy Polskiej znajduje się zniszczony nagrobek Marii z Szotarskich Fazanowej. Nie ma żadnej informacji o jej pochodzeniu, stąd poszukiwania jej koligacji z rodziną Szotarskich. Julian Walenty Szotarski, uczestnik powstania listopadowego, lekarz i literat, urodził 14 II 1807 r. w Strzyżowicach k. Będzina. Był synem Wincentego i Felicji z Brodzińskich (siostry znanego literata Kazimierza Brodzińskiego). Uczył się w Kaliszu, studiował na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego.


Po wybuchu powstania listopadowego był adiutantem Krystyna Lacha Szyrmy, zgłosił się ochotniczo do 16. pułku piechoty liniowej, był ranny pod Ostrołęką, po wyleczeniu służył jako podlekarz wojskowy. Po kapitulacji Warszawy z korpusem gen. Macieja Rybińskiego przedostał się do Prus. Kontynuował studia medyczne w Heidelbergu i Darmstadcie. Od 1836 r. mieszkał w Paryżu, współpracował z „Rocznikiem Emigracji Polskiej”, zajął się krytyką literacką. Zmarł na gruźlicę, w czasie choroby opiekował się nim Adam Mickiewicz. A w kościele w Kamienicy Polskiej w krużganku znajduje się następująca tablica: D. O. M. śp Izabela z Dubikowskich Szotarska żona Antoniego Szotarskiego zm. 15 czerwca 1900. Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr109, R.: XXIX 2/2019

15-lecie Harcerstwa w Rakowie. 1934r.

 15-lecie Harcerstwa w Rakowie. 1934r.

Drużyna Starszych Harcerzy im. Stefana Żeromskiego w Rakowie, obchodzi w dniu jutrzejszym piętnastolecie swego istnienia. Protektorat nad uroczystością obchodu łaskawie przyjął druh przewodniczący Z. H. P. dr. M. Grażyński wojewoda śląski. Komitet honorowy JWP.: Gawlikowski ks. KI., Gruchałowie A, Drużyńscy A., Kiełbasińscy Wł , Kupidurowie M , Maćkowiakowie S., Magnuscy J-, Morawscy K., Natkańscy W., Płodowscy W., Piwońscy K., Piotrowski J., Pałubowie J., Paras ks , Sokołowscy, Stalowie B , Szwejkowscy T., Szecówkówne H , Trochimowscy L., Widerowie Z., Wilkońscy Z., Woźniakowie J., Zającowie.

Program uroczystości: Godz 8 zbiórka delegacyj i zaproszonych gości na boisku w parku rakowskim, godz. 8.30 „ c ześć sztandarowi ”. Powitanie delegacyj, godz. 9 nabożeństwo w miejscowym kościele, godz. 10 defilada w parku miejscowym. Okolicznościowe przemówienia. Wpisywanie się do kroniki drużyny. Wspólna folografja, godz. 12 obiad, godz. 14 zwiedzanie obozu polowego drużyny, godz. 15 gry w siatkówkę na boisku oraz zawody harcerskie, godz. 19 zakończenie zawodów i rozdanie nagród, godz. 20 ognisko w obozie, śpiewy, deklamacje, gawędy. Przyrzeczenia harcerskie, pokazy harcerskie. Rota. Zakończenie uroczystości oraz o godz. 21.30 wieczorek taneczny w klubie. Z okazji omawianej uroczystości Drużyna wydała piękną jednodniówkę. Na wstępie jednodniówka zawiera wzniosłe słowa Druha Protektora Z. H. P. Marszałka J. Piłsudskiego, wypowiedziąne 19.III. 1919 r : „ ..gdy starsze pokolenia w atmosferze niewoli walcząc, środków walki niewolnikom właściwych musiały się nieraz chwytać, dziś młodzież harcerska w jasny czas wolności drogami ludzi wolnych chadzać może i na prawdziwie wolnych obywateli wyrastać”. Następnie pod fotografją znajdują się specjalnie napisane dla jednodniówki przez przewodniczącego Z. H. P. druha dr. M. Grażyńskiego, wojewody śląskiego myśli; „Harcerstwo wysuwa wielkie cele: chce maszerować w przedniej straży polskiej armji pracy. Dlatego właśnie nie wolno mu niczego utracić z polotu, brawury i młodzieńczego ryzykanctwa, a przytem musi wykazać zaciekłą wytrwałość, aż do ostatecznego zwycięstwa”. Pozatem jednodniówka zawiera cały szereg artykułów odnoszących się do przeszłości i stanu obecnego drużyny, barwnie ilustrowanych pięknemi zdjęciami obozowemi. Na tę rzadką uroczystość zaprasza się całe społeczeństwo częstochowskie.

Źródło: Słowo Częstochowskie : dziennik polityczny, społeczny i literacki. R.4, nr 113 (20 maja 1934

środa, 12 kwietnia 2023

Święto Pieśni w Kamienicy Polskiej. 1934r

 Święto Pieśni w Kamienicy Polskiej. 1934r

Na apel inspektora szkolnego, p. Grodzickiego znanemu już szerszemu ogółowi propagatora pieśni, odpowiedziała Kamienica Polska naprawdę tak, że jej dorobek kulturalny zyskał bardzo dużo. Zaiste według zapowiedzianego w programie rozkładu w dniu 20 brn. o godz. 15 zebrano się przed gmachem szkoły, skąd ruszono przy dźwiękach orkiestry do lasu w Romanowie. W pochodzie brały udział dzieci szkolne, wszystkie te organizacje, które wzięły udział w Święcie Pieśni, no i tłumnie zgromadzona publiczność. Bogaty program, składający się z 30 części, otworzył okolicznościowem przemówieniem inicjator tej artystycznej imprezy, p. Ryszard Czekalski, kierownik miejscowej szkoły. Mówca wskazał na pieśń jako tę, która wznosi człowieka na wyżyny ducha, która jest koniecznym uzupełnieniem w życiu, jest mową serca. Kończąc powitał w imieniu zgromadzonych obecnego na uroczystości p, insp. Grodzickiego. Następnym mówcą był inspektor szkolny p. Grodzicki, który nawiązując do słów p. Czekalskiego w przemówieniu swem wykazał potęgę tej pieśni, która towarzyszyć nam winna od kolebki aż do grobu. „Radość rozpiera me serce, mówił p. Grodzicki, gdy patrzę na te nieprzebrane rzesze, które przyszły słuchać, jak ich sercu najdrożsi otworzą przed nami skarby polskiej pieśni. Ta pieśń, jest pieśnią naszych pól, łąk, lasów, gór, jest pieśnią fal naszego morza, pieśnią naszych serc, naszych dusz"... W ostatnich słowach, mówca dziękował p. Czekalskiemu i nauczycielstwu za trud, jaki poniosło przy realizowaniu Święta Pieśni, dziękował następnie zebranym, że w zrozumieniu znaczeniauaezenia pieśni tak licznie się zgromadzili.

Otwarto bogaty program. Z setek piersi dziecięcych i starszych popłynęła potężna pieśń „Ojcze z niebios". Całość programu wypełniły pieśni chóralne dzieci szkolnych chórów między organizacyjnych, inscenizacje, których wykonawcami były częściowo także dzieci. Śpiew dziecięcy, który był treścią programu odsłonił wielką i ofiarną pracę szkoły nad wyrobieniem tych młodych głosów. Gimnastyka rytmiczna, wykonana przez kilkadziesiąt uczenie, pląsy, gry i zabawy były bardzo miłą atrakcją i pocieszającym objawem, że wiejska szkoła czyni zadość dewizie „ w zdrowym ciele— zdrowy duch". Między organizacyjna inscenizacja .Czemu żeś tak wąsy odął" rozniosła kaskady śmiechu po całym lesie. Siarczysty krakowiak Stowarzyszenia Młodz. Pol., wykonany w krakowskich strojach, przy dźwiękach krakowskiej kapeli i taniec górali, wykonany przez dzieci szkolne w strojach góralskich budziły zachwyt. Kończę bo nie starczyłoby miejsca na wszystkich szpaltach, by wyliczyć wszystko i wszystkich. Wspomnieć należy jeszcze o śpiewach chóralnych Zw. Strzeleckiego, o inscenizacji charakterystycznego przez swój regjonalizm „Goiczka" i bardzo udatnej inscenizacji pieśni „Pognała wołki", której wykonawcami były dzieci ze szkoły w Osinaoh. Kierowniczka tejże szkoły p. Fazanowa zabrała zasłużony plon. Źródło: Słowo Częstochowskie : dziennik polityczny, społeczny i literacki. R.4, nr 119 (29 maja 1934)
 

Wyczytane . Kamienica Polska.

 Wyczytane . Kamienica Polska.

W obszernym studium Zdzisława Nogi „Osadnictwo i stosunki własnościowe w księstwie siewierskim do 1790 roku"' przedstawione są niezwykle skomplikowane kwestie majątkowe szlachty siewierskiej, także nowo kreowanej (głównie protegowanych biskupów krakowskich) oraz ludzi starających się wszelkimi sposobami wejść w szeregi uprzywilejowanych; głównie kuźników i mieszczan. Kamienica pojawia się kilkakrotnie w tekście Zdzisława Nogi. Przedrukowujemy interesujące nas fragmenty: „Powiększenie majątku nie udało się Kazimierzowi Gutowskiemu, dziedzicowi Kamienicy Polskiej. Komisja graniczna w dniu 27 sierpnia 1751 r. ustaliła, że chciał on przesunąć granicę do zbiegu Warty i Kamienicy, a w 1753 r. sam to przyznał, podobnie jak niejaki Drozd, chyba użytkownik sporej łąki "2. „ W dokumencie sprzedaży kompleksu kozieglowskiego z 1510 r. wymieniono kuźnice: Kamienica i Spqskowska. Kamienica znajdowała się wtedy w rękach kuźnika Marcina Błeszyńskiego, a po jego śmierci przejęła ją wdowa Anna i syn Stanisław. Istniała do 1636 r., a Błeszyńscy siedzieli w Kamienicy jeszcze przez cały wiek XVI!, choć biskupi uznali ich pobyt za bezprawny. (..) Przez następne lata Kamienica znajdowała się w administracji różnych szlacheckich oficjalistów: Stanisława Żaboklickiego, niejakiego Serebińskiego i Bronisława Rusieckiego.

W 1646 r przeszła w wyniku zamiany, w ręce biskupów. Przynosiła ciągle duże dochody -w 1668 r pracowały tam 2 piece. Energii dostarczały 4 koła młyńskie. Z powodu niedoboru surowców jej zdolność produkcyjna nie była jednak w pełni wykorzystywana. W polowie XVIII w wybudowano tam nowe fryszerki. W 1789 r pracowały łącznie 4 i wielki piec. "3


1. Siewierz, Czeladź, Koziegłowy. Studia i materiały z dziejów Siewierza i księstwa siewierskiego, pod red. Feliksa Kiryka, Katowice 1994,
2. Dzieło cytowane, s. 171 '
3. Tamże, s. 241-242
Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr32, R.: X,1/2000

Tragiczne skutki niefortunnego zaproszenia do tańca. Zawisna 1935r

 Tragiczne skutki niefortunnego zaproszenia do tańca. Zawisna 1935r

W dniu 9 października ub. r. we wsi Zawisna (gm. Poczesna) w domu miejscowego gospodarza Jana Kołtuna odbywało się wesele Bronisława Rogacza. Ochocze tańce nieskończoną kolejką szły jeden za drugim i przyjętym zwyczajem wiejskim przyglądały się im przez szyby liczne zastępy ciekawych, niezaproszonych na zabawę. W liczbie zaproszonych gości znajdo wali się 26-letni Jan Huras, z zawodu tkacz, oraz jego żona 21-letnia Marjanna Hurasowa. W pewnym momencie Huras wśród licznie zebranej na podwórzu galerji widzów zauważył stojących razem Sabinę Matyję i Mieczysława Hajnricha i wyszedłszy na podwórze zaprosił do tańca Sabinę Matyję. Ten krok męża spotkał się z energicznym sprzeciwem ze strony Hurasowej, która z nieznanych nam bliżej po wodów zaczęła mężowi czynić gorzkie wymówki, że chce tańczyć z „taką osobą” i oświadczyła mu, że za nic w świecie nie dopuści do takiego skandalu. Zmieszany i zawstydzony Huras zrezygnował z dalszego udziału w zabawie i poszedł do domu. Żona zaś jego nie zgodziła się pójść z nim razem. Burzliwa scena małżeńska stała się przedmiotem doraźnych komentarzy wśród obecnych i do ogólnej dyskusji na ten temat Hajnrieh nieszczęśliwie do rzucił swoje trzy grosze, oświadczając, żo Hurasowa nie miała żadnej racji, urządzając mężowi awanturę, gdyż sama nie jest lepsza od Sabiny Matyja. Wówczas Hurasowa pobiegła do domu i sprowadziła męża z powrotem na zabawę dla ukarania śmiałka, który publicznie ciężko ją znieważył. Rozjuszona para małżeńska doskoczyła do stojącego wciąż jeszcze przed oknem Hajnricha. Pierwsza zaczęła „działać” Hurasowa, uderzając Hajnricha pięścią w twarz, a gdy ten broniąc się odepchnął ją, z kolei doskoczył Huras i bagnetem śmiertelnie zranił go w lewy bok, przebijając mu lewą nerkę.

Ranny Hajnrieh po kilkunastu minutach zmarł. W dniu wczorajszym Sąd Okręgowy rozpoznawał sprawę małżonków Hurasów. Rozprawie przewodniczył sędzia Nakonieczny, oskarżał pprok. Jarzębiński, oskarżonego Hurasa bronił apl. adw. Broniatowski, w imieniu Hurasowej obronę wnosił mec Kulej. Sąd po wysłuchaniu przemówień stron uznał Hurasa winnym zadania bardzo ciężkiego uszkodzenia ciała, w następstwie którego następiła śmierć i skazał go na 4 lata więzienia, żonę zaś jego za udział w tragicznej bójce na 1 rok więzienia.

Źródło: Słowo Częstochowskie : dziennik polityczny, społeczny i literacki. R.5, nr 9 (11 stycznia 1935)

Kółko -amatorskie w Poczesnej. 1935r

Kółko -amatorskie w Poczesnej. 1935r
W dniu 2 b. rn. w sali p. Jana Hampla w Poczesnie odbył się bal, zorganizowany przez zespół kółka amatorskiego w Pocześnie. Bal ten dzięki baletmistrzowi p. Paulowi z Częstochowy obfitował w wiele atrakcyj i niespodzianek. Sala bardzo ładnie i pomysłowo udekorowana. Do tańca przygrywała doborowa orkiestra ż Częstochowy. P. baletmistrzowi F. Paulowi za bez interesowne wzięcie udziału w prowadzeniu tańców tą drogą zespół kółka amatorskiego składa serdeczne podziękowanie. Dnia 3 b. m. przez tenże zespół w sali gminnej urządzone zostało przedstawienie amatorskie, na którem bardzo udatnia zostały odegrane dwie sztuczki pt. „Pan Grajcarek idzie w Kumy” i „O.S.S. czyli wyprawa ślubna”. Reżyserował p. Władysław Utracki, który też w roli Grajcarka wyróżnił się. Na wyróżnienie zasługują również amatorki pp : Kasprzykówna w roli Brygidy, Markowska w roli Kunegundy i inni. Całość przedstawienia wypadła bardzo dobrze i amatorzy przez publiczność hucznie byli oklaskiwani. X. Y.



Źródło: Słowo Częstochowskie : dziennik polityczny, społeczny i literacki. R.5, nr 34 (10 lutego 1935)
Foto: https://www.facebook.com/.../a.5476005657.../846186165846847

Wspomnienia . p. Marian Bednarczyk.

 Wspomnienia . p. Marian Bednarczyk.

Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem wspomnienia pani Kryspiny Gruszkowej „Zioła z przykopy" w 41. numerze Korzeni. Przyszły mi zaraz na myśl lata dzieciństwa. Przed domem, w którym mieszkałem rosła dorodna lipa, z której moi rodzice co roku zrywali kwiaty, suszyli je, a potem musieliśmy pić wywar przy różnego rodzaju przeziębieniach. Do lasu chodziliśmy na jagody całymi rodzinami. Mama moja Jadwiga zawsze połrafila z nich wyczarować wiele pysznych dań. Jednak co roku część z nich była suszona na słońcu. Wywar z suszonych jagód bardzo skutecznie leczył perturbacje żołądkowe. W domowym zestawie ziól byla zawsze mięta i dziurawiec, oczywiście zrywane w czystym i nieskażonym środowisku. Natomiast przy różnego rodzaju opuchliznach np. Kolana lub stawu skokowego niezastąpiony byt duży liść łopianu - leczył szybciej niż obecnie stosowane maści. Liść babki pomagał przy drobnych skaleczeniach.

Moja mama była specjalistką przy stawianiu baniek. Pamiętam, że dobrze postawione bańki, a później porządne wygrzanie się w łóżku szybciej leczyło grypę, niż obecnie niejeden antybiotyk. Były to wówczas bardzo skuteczne metody drobnego samoleczenia, bez ingerencji chemii w organizm ludzki. Niektóre metody leczenia przetrwały na wsi do dzisiaj. Niedawno opowiedzilem w Osinach moją ciocię Janinę Michalik - siostrę mojej mamy i zauważyłem na brytwanie suszące się w słońcu jagody. Od 1969 roku nie mieszkam W Kamienicy Polskiej, ale odwiedzając rodzinę w Osinach czasami idę w miejsca, gdzie spędziłem dzieciństwo. Pola pomiędzy Kamienicą Polską, a Jastrzębiem zmieniły się w „dzikie pola". Natomiast lasek od Czarki po Wartę gdzie było mnóstwo grzybów oraz wszelkiego rodzaju ptactwa zamieniał się w dżunglę. Naprawdę wielka szkoda, bo tętniło tutaj kiedyś życie, a teraz zostały tylko wspomnienia.

Autor: Marian Bednarczyk. Ruda Śląska .
Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr43, R.:XII, 4/2002

poniedziałek, 10 kwietnia 2023

Dobytek włościan płonie. Zawisna 1934

 Dobytek włościan płonie. Zawisna 1934r

Wczoraj o godz 1 powstał pożar w zabudowaniach Pydzika Ludwika we wsi Zawisna gm. Poczesna. Ogień strawił dom drewniany, kryty słomą, oraz oborę . wartości około 1700 zł. Następnie ogień przeniósł się na zabudowania Sikory Stanisława i strawił oborę wartości 300 złotych. Pożar powstał z zaprószenia ognia przez domowników.. Źródło: Słowo Częstochowskie : dziennik polityczny, społeczny i literacki. R.4, nr 124 (5 czerwca 1934)

Zamordowanie 66-letnie staruszki w Koziegłowach. 1934r

 Zamordowanie 66-letnie staruszki w Koziegłowach. 1934r

Onegdaj o godzinie 6 rano, idący w połe mieszkańcy Koziegłów, na jednej z pobliskich łąk znaleźli zmasakrowane zwłoki starszej już kobiety. O odkryciu tem zawiadomiono natychmiast posterunek policji, skąd wydelegowano na miejsce funkcjouarjuszy. Po przeprowadzeniu na miejscu doraźnego dochodzenia, ustalono, źe jest to trup 66-letniej mieszkanki Koziegłów, Marjanny Pietrusiak, wdowy po ś. p. Józefie Pietrusiaku. Po dokona niuoględzin, okazało się, że morderca zadał Pietrusiakowej pięć ciętych ran ostrem narzędziem w głowę, następnie ostrym nożem lub brzytwą poderżnął jej gardło. Dalsze dochodzenie ustaliło, że Piętrusiakowa została zamordowana wieczorem poprzedniego dnia, w chwili, gdy po całodziennej pracy powracała do domu. Potworne to morderstwo, nietylko w Koziegłowach, ale w całej okolicy wywołała w strząsające wrażenie, ś. p. Pietrusiakowa bowiem, jako pracowita kobieta cieszyła się wśród sąsiadów jak najlepszą opinją.


Źródło: Słowo Częstochowskie : dziennik polityczny, społeczny i literacki. R.4, nr 170 (29 lipca 1934)

USC KAMIENICA POLSKA 1889-1899.

 USC KAMIENICA POLSKA 1889-1899.

1889 Ochrzczonych zostało 87 kamieniczan. Proboszczem był wówczas ks. Marcin Makowski. W aktach odnotowano 32 śluby oraz 42 zgony.
1898 Zanotowano w księdze 38 aktów zgonów. Pomyłkowo wpisano dwukrotnie akt zgonu półtorarocznego Stanisława Wozignoja, syna Piotra i Marianny ze Śmietanów, dlatego rzeczywista liczba zmarłych tego roku w parafii Kamienica Polska to 37 osób (tyle figuruje w alfabetycznym spisie na końcu księgi).


1899 107 aktów chrztu, 14 aktów ślubu, 54 aktów zgonów. Proboszczem był ks. Franciszek Jaś. Wśród zmarłych 53-letni Walenty Pajchel, 2-tygodniowy Antoni Szulc, syn Franciszka i Krystyny z Nuców, 78-let-nia Anna Jungowa, córka Jana Nowaka, urodzona w Zrębicach, urodzony w Rutkach 4-letni Józef Szwingiel, syn górnika z przysiółka Kopalnia na terenie Kamienicy Polskiej, 22-letni tkacz Józef Łebek, syn Wilhelma i Katarzyny z Barnetów, 32-letnia Zofia Goral urodzona w Kamienicy w parafii Lubsza, 58-letni Amand Walenta (syn Franciszka), 95-letni Grzegorz Gorzelak, 47-letnia Michalina Sokala, 90-letnia Elżbieta Paul urodzona we wsi Rowny w parafii Dobrza w Czechach, 56-letnia Agnieszka Cianciarowa z Desków, żona Waleriana, urodzona w Częstochowie, 67-letnia Marianna z Nowotnych Krejczy, żona Józefa, córka Józefa Nowotnego i Anny z Barnetów.
Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr57, R.: XVI 2/2006

BALLADA O GŁUPIEJ LOLI.

 BALLADA O GŁUPIEJ LOLI.

W czasie przeglądania „Gońca Częstochowskiego" natknąłem się na opowiastkę o Loli podpisaną literkami „Jot". To ten sam autor (korespondent), który donosił o pożarze w gospodarstwie Franciszka Rybaka i nabyciu przez częstochowską „Wartę" spółki „Tkacz". Zaintrygowała mnie ta opowieść dlatego, że spełnia wszelkie kryteria „literatury mówionej", ma w sobie elementy fabularne, epickie, baśniowe, faktograficzne i liryczne. Gotowy materiał na opowiadanie w stylu Jarosława Iwaszkiewicza albo filmową etiudę. Próbowałem napisać tekst poetyckiej ballady, ale materia stawiła mi, dość nieoczekiwanie, opór. Zazwyczaj piosenka rodzi się wczasie jednej kilkugodzinnej sesji. Tym razem przez dwa tygodnie powstawały jakieś brudnopisy. Brakowało tego, co najważniejsze: formy. Włócząca się między Romanowem a Koziegłowami Lola miała kiedyś swoje imię i nazwisk.' Miała ojca, Rosjanina, na posadzie leśniczego w Siedlcu. Chodziła do gimnazjum, jeśli wierzyć informatorom pana Jot. Nie wiadomo jednak, do jakiego gimnazjum. W Częstochowie? W Rosji? Być. może była ładna. Ale uroda nie jest warunkiem koniecznym, by bohaterka przeszła do legendy. Oczywiście wolimy słuchać opowieści o kobietach pięknych.

(Ba, nie tylko słuchać, ale i na nie patrzeć). Lola stała się legendą- skoro o niej opowiadano. Jej pojawienie się w którejś z wiosek na pewno wywoływało zamieszanie. Wprowadzała do uporządkowanego świata element egzotyki i niespodzianki. Śpiewała romanse, była „etnicznie" obca, ale dla ludzi najważniejszą jej cechą było życie poza społeczeństwem. Na dodatek miała w sobie jakąś tajemnicę. A wszystko z powodu zamachu w Sarajewie w 1914 r., gdzie zginął następca austriackiego tronu. Przypomnijmy: tym właśnie wydarzeniem rozpoczyna się epickie arcydzieło „Przygody dobrego wojaka Szwejka". Rosja poparła Serbię przeciw Austrii i nieszczęście było gotowe. Leśniczy z Siedlca poszedł na wojnę. Gdzieś w wojennej zawierusze zagubiła się jego córka. Nie wiadomo, jakie były jej losy i dlaczego po latach znów zjawiła się w naszych stronach. Autor prasowej notki nie zaspokaja naszej ciekawości w tym względzie. Wie tylko to, co usłyszał od mieszkańców Kamienicy Polskiej i Romanowa. Moment wybuchu wojny, zwanej potem pierwszą wojną światową (skąd uczestnicy wojny „sarajewskiej" mogli wiedzieć, że wybuchnie kolejna - „o Gdański), dla opowieści o Loli jest kluczowy. Gdy wojska trzech cesarzy ogłosiły mobilizację, nic nie było już takie, jak przedtem. Świat Loli uległ katastrofie. Wraz z odejściem Rosjan wrócił do urzędów i szkół język polski. Niemcy stali się co prawda nowymi okupantami, ale pozwalali na patriotyczne obchody, które - jak to w historii Rzeczypospolitej -miały antyrosyjski charakter. Do łask wrócił Tadeusz Kościuszko, napoleońscy generałowie, którzy ramię w ramię z Francuzami pomaszerowali na Moskwę. Cesarz Wilhelm liczył na polskiego żołnierza (wszak pod komendą austriacką znaleźli się polscy legioniści) ale się przeliczył. Wróćmy do Loli. Kto wymyślił dla niej takie imię? Może stało się tak dlatego, że w naszych stronach o każdej niestosownie ubranej kobiecie mówiło się „wygląda jak głupia Lola". Jakimi podążała szlakami? Ile przewędrowała ścieżek? Podobno pojawiała się w Romanowie, choć pewnie bliższe jej było miasteczko Koziegłowy, gdzie pewnie łatwiej było -na rynku, na jarmarku lub pod kościołem - wzbudzić litość, zdobyć jakiś grosz. Zapomniano o jej rosyjskim rodowodzie. Lolę ratowało jej szaleństwo. Ot, powiększyła grono cudacznych postaci. Prawdę mówiąc każda miejscowość miała jakiegoś głupka, dziwaka, odmieńca. Z racji cech biologicznych („Czarny Leon” w Rudniku, albo też człowiek z Siedlca, który przez całe życie nie golił brody i odżywiał się wyłącznie fasolą) lub charakterologicznych. Lola śpiewała cygańskie romanse. To ją wyróżniało. Dla tego śpiewu była tolerowana, a może nawet zapraszana. Dostała kromkę chleba, czy jabłko na drogę. Ale pewnie i przepędzano lub szczuto psami. Jak wyglądało jej życie, pewnie się nie dowiemy. Tego typu biografie nie mają swoich kronikarzy Lola nie doczeka swego miejsca w pisanej historii. Gdyby popełniła jakieś przestępstwo, kogoś okradła, znalazłaby się w kronice kryminalnej albo w sądowych aktach grodzkich w Koziegłowach, Żarkach, czy Częstochowie. Jot. podaje wprawdzie nazwisko leśniczego (Biedieńczuk co sugeruje ukraińskie pochodzenie), ale zapewne „ze słuchu" a nie z urzędowych akt. Zresztą szukanie jakichś dokumentów na temat leśniczego (czy to naprawdę leśniczy?) i jego rodziny byłoby zajęciem niemal syzyfowym. Owszem, tuż po wojnie była szansa. Wystarczyło zapytać o Lolę ludzi przy koziegłowskim trakcie. Nie wiemy, co stało się z Lolą po 1937 r., a więc po tym, jak pobili ją w Siedlcu przy okazji wiejskiego wesela. Swoją drogą ciekawe, u kogo się odbywało? Czy doczekała drugiej wojennej zawieruchy? Ile mogła mieć lat, gdy uwiecznił ją korespondent „Gońca Częstochowskiego" podpisany literkami Jot.? A co z piosenką o Loli? Chciałem uniknąć poetyckich klisz, ale to nie takie proste w piosence, którą chce się wykonywać z akompaniamentem gitary. Lola nie jest bohaterką w stylu Lili Marlen, choć nie można wykluczyć, że na swej drodze spotkała żołnierzy, może nawet została „żołniersk panną". Bliżej jej do leśmianowskiej żebraczki, powsinogi, zarabiającej śpiewaniem albo do Cyganki. W jej biografii przegląda się pierwsza wojna. Gdy zjawia się w Siedlcu, gdzie odbywa się wiejskie wesele, jest kobietą „po przejściach". Czy kiedyś „bogato wyszła za mąż"? Ten przekazywany w opowieści motyw wynika z odwiecznego marzenia. Status kobiety zawsze zależał od tego, czy znalazła męża. Zamąż pójście było marzeniem wszystkich panien. Dopiero w naszych czasach można mówić o modyfikacji tego kulturowego wzorca. Śpiewaj, Lolu, śpiewaj, Cały świat zwariował, Wojska trzech cesarzy, Na rozstajnych drogach. Może tak rozpocząć balladę o głupiej Loli? Autor: ab

Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr72, R.: XX 1/2010

DONACJE NA PRAWACH MAJORATU.

 DONACJE NA PRAWACH MAJORATU.

W książce Jerzego Kululskiego Generałowie carscy i ich majątki ziemskie w Królestwie Polskim (Warszawa 2007) omówiona wstała akcja rozdawnictwa dóbr ziemskich w latach 1835 — 1920. Własność donacyjna na prawie majoratu była formą nagradzania generalicji i wyższych urzędników państwowych. Nadane dobra były dziedziczne, nie podlegały sprzedaży i zastawom, nadawano je zgodnie z tabelą rang na podstawie dekretów carskich. Na własność obdarowanych przechodziły grunty folwarczne wraz z zabudowaniami, zasiewami, inwentarzem, browarami, młynami, gorzelniami, karczmami, kuźniami oraz dochody z powinności włościańskich. Obdarowani musieli złożyć deklaracje, że nie zmienią wyznania (grecko-rosyjskiego), nie będą należeć do tajnych organizacji, wstępować na służbę obcego państwa lub przebywać zbyt długo poza granicami państwa.

Dołączone do ukazu z 16 X 1835 r. przepisy regulowały zasady urządzania dóbr (m.in. likwidacja szachownic pól), prawa włościan (m.in. oczynszowania chłopów) i właścicieli. Rolę organu wykonawczego przepisów powierzono Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu. Do klasy I zaliczono donacje przynoszące rocznie 30 tys. złp czystego zysku - nadawano je generałom broni i urzędnikom stopnia drugiego, do klasy II donacje przynoszące 20 tys. zip zysku - przyznawano je generałom lejtnantom i urzędnikom stopnia trzeciego, do kl III - 10 tys. zlp zysku - dla generał majorów, do kl IV - 5 tys. zip zysku - dla pułkowników i podpułkowników. Pierwszy dekret z 1835 r. zawierał 16 nazwisk. Donacje z najwyższym dochodem otrzymali wówczas Fiodor Wasiliewicz Ridgier (majorat Lublin) oraz tajny radca Roman Fiodorowicz Fuhrman, minister Komisji Przychodu i Skarbu. Wśród obdarowanych donacją klasy II widzimy Nikitę Pietrowicza Pankratiewa, gubernatora wojennego Warszawy, który otrzymał Koziegłowy w ówczesnym obwodzie olkuskim. Pankratiew był zaufanym cara Aleksandra I i jego następcy Mikolaja I. W 1831 r. został generał adiutantem, od 1834 r. wchodził w skład Rady Administracyjnej, od 18 maja 1833 r. był warszawskim gubernatorem wojennym, przewodniczył sądowi wojennemu sądzącemu uczestników powstania listopadowego. 10 września 1867 r. otrzymał ulgę pienieżną w wysokości 122 Rs za straty spowodowane uwłaszczeniem chłopów. Pankratiew figuruje w 1918 r. jako właściciel Lgoty, Rzeniszowa, Koziegłów oraz m.in. Obrytego, Bułkowa (w gminie Winnica) i Gromina (w gminie Kozłowo). Na terenie gminy Kamienica Polskiej znajdowała się donacja księżnej Elżbiety Teniszew, do której należały Poczesna (część). Młynek, Borek, Adamów i Michałów. Do Michała Sobolewa należały: Lepisz i Poczesna (część). Osiny były własnością Antoniego Rietzenkampfa. Książkę J. Kukulskiego udostępnił Marcin Michalski. (ak)

Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr84, R.: XXIII 1/2013

niedziela, 9 kwietnia 2023

Dziesięciolecie Zw. strzeleckiego w Kamienicy Polskiej. 1934r

 Dziesięciolecie Zw. strzeleckiego w Kamienicy Polskiej. 1934r

W ub. niedzielę Zw. Strzelecki w Kamienicy Polskiej obchodził uroczystość swego dziesięciolecia. W dniu tym wykazywał dorobek swej pracy, pracy twórczej, której dokonywał przez cały okres lłat 10 ciu. Bez szumnych frazesów, bez jarmarcznego gadulstwa pracował Zw. nad wychowaniem młodego obywatela panstwowca, pracował dla dobra Państwa. Program uroczystości przedstawiał się następująco: W sobotę wieczorem uroczysty apel i capstrzyk. Niedziela, pobudka i zbiórka oddziałów, które przybyły z następujących miejscowości: Częstochowy, Rakowa, Stradomia, Konopisk, Olsztyna, Wyczerp, Kalei, Grabówki, Białej, Poraja i in. Następną częścią programu było powitanie gości, którymi było okoliczne i miejscowe społeczeństwo. Z Częstochowy między innymi zauważyliśmy pp. ppułk. Czaplińskiego, ppułk. Kaszę, p. Kurkowskiego, kpt Ptaszyńskiego, kier. Pow. Zw. Strz. Sawickiego i prezesa P.O.W. Szmidta. Msza św , defilada, przyrzeczenia strzeleckie i zawody sportowe, obiad żołnierski, popisy, akademja i koncert chóru „Pochodnia” wyczerpały bogatv program. Na zakończenie miała się odbyć za bawa taneczna, którą jednak odwołano ze względu na żałobę po ś. p. gen. ministrze Bronisławie Pierackim.

Pamięć tego wielkiego syna Polski, tego orędownika ładu i spokoju w Polsce uczczono 5 cio minutowem milczeniem. Duma rozpierała serca patrzących na te karne szeregi defilujących oddziałów Zw. Strzeleckiego przyszłych obrońców granic Polski. Chlubny egzamin zdał Zw. Strzelecki w Kamienicy Polskiej ku radości tych którzy mu dali myśl i inicjatywę swoją. Kończąc nie możemy pominąć nazwisk tych osób, które najwięcej poświęciły pracy dla dobra Zw. a więc: pp. Cianciara Bolesław, Cianciara Czesław, Deska Jan, Łebek Jan, Maj Br., Nowotny Józef, Palimąka Józef, Organówna Lucyna, Rajkowska Ewa, Rucińska Wacława. Wymienione osoby wchodzą jednocześnie w skład zarządu Zw. Strz. Większa część programu odbyła się na placu Zw. Strzeleckiego, nabytem z dobrowolnych składek. Plac ten niemało pochłonął trudów braci strzeleckiej. Z terenu pełnego wyrw i pagórków zrobiono bardzo ładny plac i wzniesiono fundamenty pod przyszły dom strzelecki. Do sprawy tego domu powrócimy jeszcze innym razem. Pisząc o budowie domu musimy wymienić jeszcze nazwiska pp. Klara Antoniego i Maja Bronisława, wójta i sekretarza gminy Kamienica Polska, którzy w dużej mierze przyczyniają się do realizacji omawianego projektu.

Źródło: Słowo Częstochowskie : dziennik polityczny, społeczny i literacki. R.4, nr 146 (1 lipca 1934

Róbmy Teatr. Poczesna. Wspomina najmłodsza członkini zespołu amatorskiego z tamtych czasów Zofia Rycombel-Dziedzic

 Róbmy Teatr. Poczesna. Wspomina najmłodsza członkini zespołu amatorskiego z tamtych czasów Zofia Rycombel-Dziedzic

W okresie międzywojennym, kiedy wzrastało zapotrzebowanie na rudy żelaza z naszych obszarów rudonośnych, wzrosło też zatrudnienie w kopalniach i administracji tych kopalń Towarzystwo Akcyjne „Huta Bankowa" w Pocześnie z siedzibą w Borku. Nastały również korzystne warunki otrzymania pracy i zamieszkania, szczególnie dla pracowników technicznych i biurowych. Tak , gdzieś pod koniec lat dwudziestych do grona pracowników Zarządu kopalni w Borku przyjął się Władysław Utracki, który z okolic Zawiercia do nas trafił i tu się osiedlił -mówi Pani Zofia. Pan Utracki, jak się później okazało, obdarzony byt wieloma talentami: organizator życia teatralnego, reżyser, śpiewak, malarz i do tego grał nieźle na skrzypcach. Swą społeczną działalność od rzucenia hasła skierowanego do nauczycieli: róbmy teatr . I tak, jak rolnik, oczekuje udanego plonu, rzuca ziarno na nowinę (nowizna) p. Utracki na swój plon długo nie czekał. Niebawem powstaje pod jego czekał. Niebawem powstaje pod jego kierownictwem amatorski teatr, którego siedziba będzie budynek Urzędu Gminy (ten do dziś funkcjonuje) w Pocześnie. Tam mieściła się scena z zapleczem i obszerną widownią. Pierwszymi aktorami stali się pedagodzy pan Jan Pierzyński ze swoją małżonką Heleną, którzy na piechotę przy-chodzili z Huty Starej ,,A" do Poczesnej na próby i przedstawienia. Oni też sami pożniej założyli w Hucie zespół mandolinistów.

Zespół ten istniał do wojny. W latach pięćdziesiątych znów powstaje, ale już z nowym narybkiem i dyrygentem nijakim p. Lisowskim. Pierwszym przedstawieniem, które wystawiono na deskach teatru pocześniańskiego był znany wodewil „Królowa przedmieścia" Konstantego Krumłowskiego. Widowisko przyjęte zostało z entuzjazmem i bardzo serdecznie. Na wszystkie przedstawienia pocześnianie tłumnie przybywali. Ongiś byłam podlotkiem. Zachwycałam się tymi występami. Potwierdziły się więc przewidywania reżysera, iż tutejsi mieszkańcy spragnieni są kontaktu ze sztuką teatralną, żywym słowem, swojską melodią, a jeszcze podaną w odpowiedniej scenerii przez często znajomych aktorów -amatorów." Wtedy to - Pani Zofio - na wsi, wsi spokojnej jedynym środkiem komunikacji ze światem był sporadyczny dostęp do książki i prasy, a tylko dość popularnym odbiornikiem było radio kryształkowe na słuchawki (detektor). „Tak, wiele osób miejscowych i z sąsiedztwa zafascynowanych aktorstwem, występowało na scenie, popisując się nawet dobrą grą. Do nich należeli m.in.: Alfred Bączyński, p. Knysak (grał zawsze Źyda), Józef Krok, Danuta Markowska, Maria Markowska-Dzianek, Marian Dzianek, Kazimiera Markowska-Hercog, Eugeniusz Patorski, Ferdynard Paul, Józia Pilarska, Kazimiera Rycombel, Zofia Rycombel-Dziedzic, Kazio Sochacki, Cyryl Ujma, Maria Utracka (żona reżysera) p. Torbusowa-Wrzesińska. Z młodszego pokolenia pamiętam Kazimierza Hołę i Witka Sikorę. Z wymienionych Józef Krok (ur. 1908) dziś najstarszy wśród żyjących byłych aktorów - amatorów, często wraca do granej postaci siłacza, wypowiadając charakterystyczne słowa: „w moich rękach okropna siła !" Pan Utracki wystawił z powodzeniem wiele sztuk teatralnych, przede wszystkim komedii, do których projektował i wykonywał dekorację.


Swoje i przedstawienia opracowywał też mu-zycznie. Najbardziej utkwil mi w pamięci - wspomina p. Zofia - następujący epizod z występów. „Miałam wyjść na scenę w staromodnym stroju Wypożyczyłam od Józefat Drymer (mieszkającej tuż przy gminie) oryginalny ubiór i kiedy pokzałam się publicznościw kapeluszu, w pelerynie i długiej sukni z parasolem w ręku, widownia wybuchła takim spontonicznym śmiechem że ja nie moglam wypowiedzieć ani słowa. Ten nasz teatr bawił, pocześnian do wojny. Zaraz po wyzwoleniu wznowiono jego działalność, korzystając z wybranych i sprawdzonych scenariuszy ,jak np „Chita za Wsią" wg J. Kraszewskiego, czy nie znanych mi autorów „Cygańska miłość" , _Cztery przykazania", Pan Grajcarek idzie w kumy". Po kilku latach pan Utracki wraz z rodziną opuszcza Poczesne. W od tej pory losy miejscowego, amatorskiego teatru różnie sie potoczyły. Za przykładem Poczesny, kierownik Szkoły Powszechnej w Bargłach p. Haremza organizuje młodzieżową grupę taneczno-wokalną. Każdy występ tego zespołu rozpoczyna się popularnym trojakiem. Byli oni oklaskiwani nie tylko- 3 czerwca 1934 r. na ...święcie Pieśni w Pocześnie. Pani Zofio, dzisiaj jeszcze już wiekowe, a zostało ich niewiele (przy nadażającej się okazji usłyszane kiedyś na waszej scenie piosenki. Ja Panu, Panie Mirosławie przypomnę niektóre słowa, nawet dziś aktualnych kupletów: Dawniej młodzian byl stateczny, nim afekty wyznał swe. Był dla ojca, matki grzeczny o ich względy starał się. Dziś, gdy lat dwadzieścia ma, chwacko już papierosy pali, wódkę pije w karty gra i cholewki pannom smoli. Dawniej panna chociaż młoda miała rozum wedle lat, wdzięki dała jej uroda w pracy kwitnie niby kwiat. Dziś, gdy lat dwadzieścia ma gra i śpiewa w niebogłosy angielszyznę dobrze zna chwacko pali paierosy. To tyle co zapmiętałam z dawnych lat. Wspominała Zofia Rycombel-Dziedzic, słuchał z ciekawością i notował Mirosław Olszewski. Źródło: Spoiwo, nr8(49), sierpień- wrzesień 1999

Bestjaiski napad rabunkowy pod Częstochową. 1936r

 Bestjaiski napad rabunkowy pod Częstochową. 1936r

Na tzw. pustkowiu Bór (gmina Poraj) dokonano bestjalskiego napadu rabunkowego, którego szczegóły przedstawiają się następująeo: Zamieszkały w Borze wraz z żonę i 5-ietnię córeczką 43 letni Michałł Walo, właściciel niewielkiego gospodarstwa (2 morgi gruntu na terenie piaszczystym ), otrzymał przed kilku dniami od niejakiego Delki spłatę w wysokości 100 zł., które przechowywał w swem mieszkaniu. W nocy, gdy Wałówie pogrążeni byli we śnie, rozległ się nagle łoskot wybijanych szyb. O budzeni ze snu domownicy nie zdążyli jeszcze zorjentować się w sytuacji, gdy rozbite zostało doszczętnie całe okno, a po c hwili do mieszkania wkroczyło dwóch zamaskowanych osobników , z których jeden uzbrojony był w rewolwer, obaj zaś w sękate kije . Bandyci rzucili się na przerażonych małżonków i skrępowali ich sznurami poczem zażądali wydania im 700 zł., które Wałówie mieli rzekomo odebrać tytułem spłaty. Napadnięci odmówili, a wówczas opryszki poczęli bezlitośnie bić Wałową trzymanemi w ręku kijami. Mimo okropnego bólu nie chciała ona wydać im miejsca ukrycia posiadanych pieniędzy (ogółem 150 z ł.), które stanowiły prawie cały ich majątek. Bandyci widząc, że od Wałowej nic się nie dowiedzą, ulokowali ją napół żywą w piwnicy pod podłogą, poczem zabrali się do męża, lecz i ten mimo strasznych katuszy nie chciał również wydać napastnikom pieniądze. Wówczas bestjalscy bandyci wydobyli nie przytomną prawie Wałową z piwnicy, umieściwszy tam ponownie jej męża i znów poczęli się znęcać nad dającą już tylko słabe oznaki życia kobietą. Trwało to kilkanaście minut bez skutku jednak. Wałowa zajęła znowu miejsce męża, który wydobyty z piwnicy w dalszym ciągu był w okropny sposób torturowany.

Gdy napastnikom od uderzań łamały się kije , stojący za oknem trzej ich w spólnicy podawali im nowe, sporządzone z gałęzi brzozy. Mdlejącego co chwila wieśniaka bandyci oblewali wodę, a gdy odzyskiwał przytomność, torturowano go dalej. Okrutna ta scena trwała około 2-ch godzin. W końcu zmęczeni zbrodniarze pozostawili nieprzytomne swe ofiary w spokoju i zabrali się do przeszukiwania mieszkania, co zajęło im dość dużo czasu. Udało im się w reszcie znaleźć w kuferku 100 zł. i 50 zł. w sienniku. W czasie plądrowania rabusie zniszczyli i potłukli w szystkie znajdujące się w mieszkaniu sprzęty. Nie znalazłszy więcej pieniędzy, zbiegli niepoznani. skrępowawszy mocno swe ofiary i zamknęw szy je w piwhicy. O szczędzili tylko dziecko. Dopiero po dłuższym czasie Wałowa zdołała wyswobodzić się z więzów i zaalarmować sąsiada, który skolei powiadomił o bestjelskim napadzie policję. Dających już tylko słabe oznaki życia małżonków przewieziono do szpitala Najśw. Marji Panny w Częstochowie. — Stan ich jest b groźny. Gdy odzyskali chwilow o przytomność, przybył do szpitala sędzia śledczy Łyzicki i przęsłuchał ich. Za bandytam i zarządzono energiczny pościg.

Źródło: Słowo Częstochowskie : dziennik polityczny, społeczny i literacki. R.6, nr 117 (20 maja 1936)

„Tkacz" sprzedany na licytacji. 1932r