Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 2 maja 2021

Zabawy naszych dziadków. Toczenie fajerki (koła).

 Zabawy naszych dziadków. Toczenie fajerki (koła).

Toczenie koła - prosta z pozoru zabawa znana już była w starożytności (Grecja, Rzym). Hipokrates (460-370 p.n.e.) zalecał tę grę w jednej ze swoich rozpraw medycznych, a Horacy pisał o chłopcach, którzy biegali z kółkiem popędzając je patykiem – takie same reguły towarzyszą zabawie z fajerką czy toczeniu obręczy. W najstarszych zabawach ludowych używano obręczy wykonanych z miękkich prętów lub wikliny. Później zaczęto wykorzystywać okrągłe przedmioty o różnym przeznaczeniu jak: kuchenne fajerki, felgi rowerowe bez szprych, obręcze beczek. Toczenie może się odbywać przez popychanie obręczy dłonią lub patykiem, także pchanie koła lub obręczy grubym drutem wygiętym na końcu w hak. Młodsze pokolenie wychowane przy kuchenkach gazowych i elektrycznych, zapewne nie wie, o czym mowa. Węglowe piece kuchenne miały w górnej płycie otwory, aby garnek stykał się bezpośrednio z ogniem. Garnki mają różne średnice, więc i otwór musiał być różny.

Był więc system żeliwnych pierścieni wzajemnie opierających się na sobie. To były fajerki. Starsze pokolenie potrafiło przy fajerkach nie tylko grzać zziębnięte ręce, ale uczyniło z tego przedmiotu element zabawy i współzawodnictwa sportowego. Popularna niegdyś jazda „na fajerce”, czyli toczenie tego metalowego kółka z kuchennego pieca na metalowym pręcie, lub nawet na pogrzebaczu, jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku była ulubioną zabawą sprawnościową dziewcząt i chłopców. Najpierw trzeba było opanować trudną sztukę utrzymania fajerki w nieustannym ruchu i pożądanym kierunku „jazdy”. Odpowiednio popychana fajerka obracała się, a jej kierunek i tor jazdy zależny był od umiejętności i fantazji "kierowcy". Potem obierało się trasę i pędziło po chodnikach co sił w nogach. Oczywiście, „Mistrzem Fajerki” zostawał ten, kto miał najlepszy czas w toczeniu. Dochodziło niekiedy do katastrofy, kiedy mały fajerkowicz nie wyrabiał na zakręcie, a fajerka waliła w narożny kamień i pękała. Ciężko wtedy było wytłumaczyć się mamie, której bez kompletu fajerek trudno było na kuchni gotować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z Kamienicy Polskiej. 1928r