Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 9 lutego 2025

Krwawy napad w Poraju 1914r

 Krwawy napad w Poraju 1914r

Sprawozdanie umyślnego delegata ,, Gońca Częstochowskiego" „ Wczoraj o godz. 12 i pół-.popołudniu po mieście rozeszła się pogłoska, iż na jednej z pobliskich stacji pod Częstochową na kolei w.-w. dokonano napadu na „inkasenta" jakimś fabryki, że są liczni zabici i ranni, że napastnicy zrabowali znaczną sumę pieniędzy i t.p. Natychmiast więc, po sprawdzeniu pogłoski, iż napad miał faktycznie miejsce w Poraju, drugi przystanek Częstochowa wysłaliśmy tam swego delegata.
Teren zbrodni..


Gdy dojeżdżamy do stacji Poraj kolei w-w., po prawej stronie Poraja zwracają naszą uwagę dymiące piece oraz ożywiony ruch na kolejce podjazdowej, służącej do przewożenia rudy z kopalni Tow. B. Hantke, oddalonych od stacji,o kilka i kilkanaście. nawet wiorst. Piece te służą do „prażenia" rudy żelaznej. Konna kolejka podjazdowa prowadzi przez pole, dochodzi do wsi Osiny (o wiorstę od stacji), mija zabudowania wioskowe, wreszcie ginie w zielonej gęstwinie. lasów. Jeśli staniemy na plancie wspomnianej kolejki i zwrócimy się twarzą do stacji—po lewej stronie, za plantem, ujrzymy lasy rzędowe, po prawej zaś zabudowania letnicze. O trzysta kroków od pieców, po prawej stronie drogi, stoi nie wykończony dom drewniany, wznoszony przez mieszkańca Osin — Filipczaka. Przed tym właśnie domem miał miejsce napad.
19,780 rb. na wypłatę.
O godz. 12 i pól. w południe, spóźnionym o całą godzinę pociągiem nr. 9 wyjechali z Częstochowy do Poraja: kasjer kopalni „Juljusz" p. Kałuski i kas. kopalni „Klepaczka " p. Chachulski i wiozący ogółem 19,7,80 rb. przeznaczone na wypłatę wspomnianych kopalni. Kasjerom towarzyszyło 10 uzbrojonych w mauzery strażników, z których 8 należało do częstochowskiej policji fabrycznej, 2 zaś do. kopalnianej w Kamienicy Polskiej. W Poraju podzielono się na dwie partje, składające się z 6 ludzi—kasjera i pięciu strażników. Pierwsza partja wyruszyła w drogę kolejką podjazdową z kasjerem p. Kałuskim na czele.
Pod gradom kul.
Gdy wagoniki—jeden z p. Kałuskim i 2 strażnikami oraz drugi z,8 strażnikami i kasetą zbliżyły się do wymienionego powyżej domu Filipczaka—z budynku posypały się salwy z mauzerów. na które, po ochłonięciu z chwilowego przerażenia—odpowiedzieli strażnicy. Zostali oni jednak ogłuszeni w tej chwili straszliwym hukiem, przyczem jadący pierwszym wagonikiem wyrzuceni zostali na plant siłą wybuchu. Do lezących. napastnicy dali jeszcze szereg strzałów, poczem rzucili się do ucieczki, nic nie zabierając.
Ucieczka.
Bandyci, których jak twierdzą naoczni świadkowie było 6-rozpadli na dwie partie. Jedni pobiegli stronę lasów rządowych, drudzy w stronę -Kamienicy Polskiej.
Skutki strzałów.
Ucieczkę mieli tem łatwiejszą, iż na placu pozostało tylko 2 strażników zdolnych do pościgu, bowiem przy pierwszej salwie padł ugodzony śmiertelnie kulą w skroń strażnik Sawienkow, dwaj Poleszczuk i Jakowlew otrzymali postrzały pierwszy -w prawą. powyżej kolana, drugi w lewą. - Dodać należy, iż Poleszczuk zbiegiem okoliczności. uniknął poważniejszego.postrzału. Uchroniła go od tego portmonetka, zawierająca srebrną dwudziestokopiejówkę, która uległa formalnemu zgniecieniu . Jakowlewa przewieziono do Częstochowy do szpitala. miejskiego o godz. 3 i pół,. Poleszczuka o godz. 6m. 4 wieczorem: Zwłoki. Sawienkowa pozostawiono czasowo na miejscu .
Bomby..
Oględziny miejsca napadu dały wynik następujący. W domu Filipczaka znaleziono paczkę dynamitu, w pobliżu zaś plantu 8 bomby ważących około 4.funtów; które jednak rzucających je zawiodły bowiem nie wybuchy. Nadto znaleziono porzucone prawdopodobnie podczas ucieczki, laskę, nóż sprężynowy, jeden z ostatnich numerów .„Kurjera Zagłębia".
Kto oni?
Jak wszystkie tego rodzaju wypadki—wczorajszy wywołał żywe komentarze. Jedni sądzą, że napal dokonali bandyci przyjezdni z
Zagłębia inni znów, że była to robota robotników kopalnianych. Przypuszczenie to nasunęło im użycie dynamitu.. Jednakże górnicy znając się właściwościach dynamitu, który nie wybucha od kapiszona, ani ognia eksploduje jedynie od silnego uderzenia o przedmiot twardy, np. o kamień. Tymczasem konstrukcja znalezionych bomb dowodzi, „pirotechnik", przygotowujący bomby nie znał się na tem, gdyż użył właśnie kapiszona, zapałek i gwoździa.
Pościg.
Zawiadomione o napadzie władze częstochowskie zarządziły natychmistowy pościg. Policmajster m. Częstochowy, baron Sztomber z komisarzem 1 cyrkułu podp.- Uthoffem na czele silnego oddziału policji przetrząsnął lasy Olsztyńskie, nacz. po częstochowskiego p. Stecuła zaś w towarzystwie wiceprokuratora strażnikami i psem policyjnym udł się na miejsce wypadku. Przybył też naczelnik straży ziemsklej z Zawiercia, Iwanow. Rozebraniem bomb zajął się spwadzony specjalnie z kopalni ,,Alesander" sztygar p. Marjan Mosiński.
Źródło: Goniec_Czestochowski_Nr_075_1914 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz