Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 10 maja 2022

Radości i smutki - zwyczaje rodzinne. Ślub i wesele. Część 3

 Radości i smutki - zwyczaje rodzinne. Ślub i wesele. Część 3

Dzień przed ślubem odrzwia wejścia do domu pani młodej przystrajano koroną z gałęzi jodły z dodatkiem żywych kwiatów lub, jeśli wesele miało miejsce w zimie, kwiatów z bibuły. Był to znak, że w tym domu panna szykuje się do wesela. Wykonaniem korony zajmowały się druhny. Również w „przeddzień ślubu muzyka chodziła po ogrywkach do tych co mieli być na weselu”773 i zapraszała w imieniu młodych na uroczystość. W dniu ślubu drużbowie, druhny i muzykanci szli najpierw do pana młodego, a potem razem z nim udawali się do domu młoduchy, gdzie kawaler witał się z rodzicami swojej przyszłej żony, całując ich w rękę. Rodzice panny natomiast częstowali narzeczonego córki wódką. W latach 60. XX stulecia zanotowano przebieg targunku czyli kupna wianka : Starsza druhna kładła na talerzyku przykrytym białą chusteczką wianek zrobiony ze słomy i mówiła: Przyszłam do pana młodego po pierwszy raz Żeby się pan młody nie smucił 100 talarów na wianek wrzucił. Pan młody dawał specjalnie bardzo mało pieniędzy. Starsza druhna dalej kontynuowała: Nie będę panu dziękowała Bo jeszcze raz U pana będę przebywała.

Wyrzuca wianek ze słomy a kładzie z pokrzywy i mówi: Pani młoda rączki załamała, oczki zapłakała Żeby była u swojej mamusi gąski pasała Piórka zbierała, byłoby więcej zarobiła Niżeli od pana młodego Na wianek dostała Pan młody rzucał znowu mało pieniędzy. Starsza druhna: Nie będę panu dziękowała Bo jeszcze raz U pana będę przebywała. Kładzie na talerzyku wianek z mirty i mówi: Przyszłam do pana młodego po trzeci raz Żeby się pan młody nie smucił 100 talarów na wianek wyrzucił Bo mu wianek nie kopijkę kosztował Bo panna młoda trzy nocki mirtę zbierała Żeby od pana młodego 100 talarów dostała. Pan młody rzucał większą sumę pieniędzy, muzyka zaczynała grać774 . Ważnym elementem było błogosławieństwo. Panna i kawaler klękali na białym prześcieradle przed obrazem świętym, a rodzice czynili nad ich głowami znak krzyża mówiąc: „Niech was Bóg błogosławi. Żyjcie w zgodzie i miłości”775. Po rodzicielskim błogosławieństwie młoda para dziękowała rodzicom za wychowanie oraz przepraszała za kłopoty i troski, których byli przyczyną. Powszechnym zwyczajem było, iż do kościoła państwo młodzi i goście weselni szli pieszo lub jechali wozami, „półkoszkami plecionymi z wikli”776. Młodzi udawali się do kościoła osobno, „bo jeszcze ksiądz ich nie złączył”777. Opisu przebiegu uroczystości religijnej nie znajdziemy w wywiadach z badań etnograficznych778, możemy jednak pokusić się o stwierdzenie, że od początku XX wieku do czasów nam obecnych niewiele się on zmienił, a jego główne elementy pozostały takie same. Z kościoła młodzi wychodzili razem, a goście obsypywali ich ziarenkami ryżu co miało młodej parze zapewnić szczęście. Orszak weselny wracający z kościoła otwierali państwo młodzi, za nimi szli drużbowie i druhny, następnie rodzice oraz pozostali goście. Powszechne było, że nowożeńców po powrocie z nabożeństwa witano chlebem i solą – czyniła to zazwyczaj matka albo, znacznie rzadziej, starsza kobieta. Przyjęcie weselne urządzano najczęściej w domu rodzinnym panny młodej, ale zdarzało się, że wesele było organizowane osobno dla gości pani młodej u jej rodziców i osobno dla rodziny pana młodego w jego domu. Wówczas nowożeńcy krążyli pomiędzy gośćmi jednej i drugiej rodziny. Gości weselnych częstowano rosołem z ma - karonem lub ziemniakami, kapustą gotowaną, kiełbasą, mięsem z rosołu, chlebem, serem oraz ciastem drożdżowym z posypką lub serem na wierzchu. Zazwyczaj podczas wesela pito bimber lub wódkę. Jeszcze w latach 60. XX wieku mieszkańcy Zagłębia Dąbrowskiego wspominali, że podczas trwania obiadu nowożeńcy siedzieli przy osobnym stole i jedli potrawę mleczną, a mianowicie kluski z mlekiem. Spożywanie posiłku bezmięsnego miało przyczynić się do dobrego chowu trzody i bydła. Obrzęd oczepin praktykowany na początku XX stulecia miał miejsce albo w dzień ślubu, albo we wtorek, jeśli wesele było dwudniowe. Odbywał się zawsze w komorze lub innej izbie, gdzie wyprowadzano dziewczynę. Wówczas starsze kobiety ściągały z głowy młodej pani wianek oraz welon (jeśli go miała) i zakładały czepek „z batystu z koronką, zawiązywany na kokardki pod brodą”779. Istniał zwyczaj dwukrotnego zrzucania założonego czepca przez młodą mężatkę, dopiero za trzecim razem młoda pani akceptowała czepek. Jeszcze przed 1900 rokiem, jak wspominają informatorzy, młodej mężatce starościna obcinała warkocze, lecz później obcinania włosów zaniechano, a długie włosy splatano i upinano w tzw. koronę. Po oczepinach panna młoda wracała do bawiących się gości i zbierała pieniądze „na czepek”, „na gospodarstwo”780. Pieniądze wrzucano do talerzyka przykrytego chusteczką i ozdobionego gałązką mirtową. Po uroczystościach weselnych, „po ślubie, po weselu, po poprawinach, po wszystkim”781, młoducha w towarzystwie muzyki, druhen i znajomych jechała do domu nowo poślubionego męża. Młodym drogę zastawiano „żerdzią i nie chciano przepuścić – aż poczęstowali wódką”782. Matka pana młodego witała nowożeńców chlebem i solą. Czasami w domu pana młodego goście weselni bawili się dalej, bo jak podają Zagłębiacy „dawniej wesela trwały bardzo długo, nieraz cały tydzień. […] A na następną niedzielę odbywały się poprawiny”783. Ze ślubem i weselem związane były zabiegi magiczne, mające zapewnić szczęście i powodzenie młodej parze. Aby pogoda w dzień wesela była słoneczna, panna młoda nie myła garnków, wówczas „deszczu nie było w dniu ślubu”784. Podczas uroczystości zaślubin młoducha trzymała przy sobie kilka ziarenek zboża, „żeby jej się dobrze zboże rodziło”785 i „szczęściło w gospodarce”786, kawałek chleba i odrobinę cukru, którym po ślubie dzieliła się z panem młodym, „żeby się lubili i dobrze im się działo”787 oraz ser, który miał przyczynić się do oszczędności przyszłej gospodyni. Ponadto zakładała podwiązki plecione z lnu, „aby jej się dobrze len rodził”788. Natomiast aby zapewnić sobie decydującą rolę w domu, panna młoda w kościele starała się przykryć nogi pana młodego welonem, co miało dać jej „przewagę nad nim w prowadzeniu gospodarki”789. Mieszkanka Cynkowa wspomina: „Kiedy po ślubie szli ze świecą za ołtarz złożyć ofiarę, młody dawał swoje pieniądze młodej na ofiarę, a oznaczało to, że będzie dla niej dobry i będzie jej oddawał wszystkie pieniądze”790. Aby na nowej gospodarce nie zabrakło chleba, matka panny młodej oprócz chleba dawała jej obraz Matki Boskiej. Według mieszkanki Niegowy: Młoda brała ze sobą bochen chleba i w domu pana młodego […] kładła na środku stołu, przeżegnała chleb i toczyła go na około stołu trzy razy i później pokroiła na kromki i częstowała gości. Okruszynki chowała do chustki i gdy już była na swoim gospodarstwie dawała je kurom, żeby się dobrze szykowały (chowały)791 .

                      Źródło: Tropem badaczy Zagłębia Dąbrowskiego, str. 329-333. ,aut: Dobrawa Skonieczna-Gawlik, Wyd: Regionalny Instytut Kultury w Katowicach 2016
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z Kamienicy Polskiej. 1928r