PIERWSZA INDUSTRALIZACJA.
Garstka kolonistów osiadłych od dziesiątka lat, trudni się płóciennictwem; wyroby dobre mające wielki zbyt. To zdanie z artykułu „Przemysł i handel powiatu częstochowskiego", zamieszczonego w piśmie „Tydzień" w roku 1889 (w numerze 13., z 31 marca), na który zwróciła nam uwagę pani Anna Fukushima. Trudno odnieść się do ogólnikowej prasowej informacji, jeśli nie posiada się wiedzy o stanie rzemiosła w II polowie XIX w. „Tydzień" wydawany był w Piotrkowie Trybunalskim), redakcja miała w Częstochowie swoich korespondentów, trudno jednak wymagać od ówczesnego dziennikarza, by w krótkim materiale streścił dzieje tkactwa. Wymienieni przez (nieznanego z nazwiska) autora koloniści to tkacze przybyli na teren Królestwa Polskiego z rożnych ośrodków tkackiego rękodzieła: z Niemiec, Czech i Moraw. Sformułowanie „od dziesiątka lat" jest bardzo enigmatyczne; oczywiście nie chodzi o dekadę (wówczas napisano by „od dziesięciu"), ale o kilkadziesiąt lat. W grę wchodzić zatem mogły trzy skupiska płócienników w Czarnym Lesie, Hucie Starej A i (przede wszystkim) Kamienicy Polskiej. Pierwsze próby sprowadzania rzemieślników tkackich podjęli Prusacy w latach 1802-1807, zachęty płynęły potem ze strony władz administracyjnych księstwa warszawskiego. Jednak o masowej imigracji można mówić dopiero w latach 20. XIX w., w czasach działalności dwóch komisarzy wojewódzkich działających w imieniu Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu: Rajmunda Rembielińskiego (dla woj. mazowieckiego) i Józefa Radoszewskiego (dla woj. kaliskiego). Temu drugiemu należy poświęcić więcej uwagi, bowiem to on odpowiedzialny był za roz-wój manufaktur włókienniczych rozle-głego. woj. kaliskiego, a więc także rejonu Częstochowy, w okresie tzw. pierwszej industrializacji. Józef Boxa Radoszewski (1791 —1831) był prawnikiem, właścicielem ziemskim, masonem (członkiem kaliskiej loży „Hesperus") plenipotentem i protegowanym namiestnika - gen. Józefa Zajączka, a to dlatego, że był mężem bratanicy namiestnika — Gabrieli z Zajączków. Ur. się w Muchlinie k. Turku (dziś osiedle w obrębie miasta), był synem Jana i Marianny z Umińskich. Prezesem komisji został w sierpniu 1816 r. Zapisał się dobrze nie tylko w dziele tworzenia ośrodków produkcji przemysłowej na terenie województwa, ale i modernizacji samego Kalisza. Z jego inicjatywy powstała m.in. Szkoła Wojewódzka przy ul. Grodzkiej, zaprojektowana w stylu klasycystycznym przez architekta Sylwestra Szpilowskiego (dziś mieści się w niej LO im. Adama Asnyka) oraz tzw. Most Kamienny, również zaprojektowany przez Szpilowskiego.W Turku działalność osadniczą rozpoczęto w 1820 r. od wyznaczenia działek budowlanych i tzw. „ogrodów dla imigrantów". Inne powstałe w tym czasie z inspiracji Komisji Województwa Kaliskiego ośrodki produkcji włókienniczej to Zgierz, Ozorków, Opatówek i wreszcie Łódź. Przebiegało to etapami, początkowo chciano rozwijać głównie sukiennictwo, z czasem przestawiono się na wyrób produktów lnianych i bawełnianych. W 1855 r. w Turku było 89 tkaczy, zatem podobnie jak w Kamienicy Polskiej, tyle tylko, że Kamienica była wsią a Turek miastem, na dodatek od przełomu XIX i XX w. powiatowym. Największym zakładem w mieście stała się fabryka wyrobów bawełnianych braci Hiibnerów. Warto wspomnieć, że w Turku istnieje Muzeum Rzemiosła Tkackiego urządzone w dawnym ratuszu. Muzeum Historii Przemysłu znajduje się w Opatówku k. Kalisza. To tutaj powstała w 1824 r., w wyniku współdziałania właściciela dóbr gen. Zajączka, Radoszewskiego oraz saksońskiego fabrykanta Adolfa Gottloba Fidlera, manufaktura sukiennicza. Największy awans cywilizacyjny stał się jednak udziałem Łodzi. W okresie pierwszej industrializacji miala także duże szanse Częstochowa, ale brakło - z jakichś powodów - woli urządzenia w podjasnogórskim mieście zorganizowanej kolonii, a więc przekazania w dożywotnią dzierżawę działek z ogrodami, jak to miało miejsce w np. w Turku i Łodzi. Tkaczom zaproponowano jedynie zaciąganie pożyczek (z tzw. funduszu żelaznego) na budowę domów, na niezbyt korzystnych warunkach. Tkacze i pończosznicy próbowali znaleźć sobie warunki do życia, zarówno w Nowej Częstochowie, w okolicy Jasnej Góry (w rejonie ul. Wieluńskiej, św. Barbary i św. Rocha) i Starej Częstochowie, w rejonie dzisiejszej ul. Krakowskiej (od strony Warty), ale nie było to łatwe. Dzięki kwerendzie najstarszych ksiąg meldunkowych miasta mogliśmy poznać nazwiska cudzoziemskich tkaczy. Katastrofą dla tkackich rodzin osiadłych w Częstochowie okazała się klęska głodu z lat 1847-48. Zdarzało się, że wymarły całe rodziny. świadczą o tym wpisy w księdze i adnotacje: dom pusty. Niektórzy tkacze wyprowadzili się do Łodzi. Córki tkaczy znajdowały sobie za mężów reprezentantów innych zawodów. Zatem podobnie jak w Kamienicy Polskiej.
Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr81, R XXII ,2/2012r
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz