Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 15 kwietnia 2024

Pasja Józefa Pietryki. Gra też nogami.

 Pasja Józefa Pietryki. Gra też nogami.

Urodziłem się w Kamienicy Polskiej i moje dzieciństwo upłynęło w świecie muzyki. Mój ojciec Władysław grał na harmonii na weselach, przed wojną i po wojnie. Także moja babcia Marianna Pietryka była śpiewaczką gminną. Nie było imprezy w okolicznych wioskach żeby jej nie zaprosili i żeby nie śpiewała. Wystąpiła ze swoimi śpiewkami nawet Polskim Radiu w latach 50-53 - z dumą opowiada Pan Józef. I dlatego od najmłodszych lat nie tylko przyglądałem się i słuchałem grania i śpiewów w domu, ale zacząłem się uczyć grać na harmonii. Moim pierwszym nauczycielem był mój ojciec. Gdy poszedłem do szkoły, grałem w zespole szkolnym mandolinistów i jednocześnie uczęszczałem na zajęcia muzyczne do zespołu przy Spółdzielni Tkaczy i Dziewiarzy w Kamienicy Polskiej. Byłem tutaj jednym z najmłodszych członków zespołu. Wtedy działo się tutaj bardzo dużo, wyjeżdżaliśmy na występy po całym regionie częstochowskim. W Częstochowie na terenie wystawowym (obecnie Cepelia) podczas występu miałem okazję spotkać wielu znanych artystów ze „Śląska" czy innych zespołów. W szkole kapelmistrz J. Żak dał mi harmonię i zaczął uczyć mnie gry. Kiedy miałem około 15 lat dostałem od wujka z Francji nową harmonię guzikową, którą przywiózł mi mój ojciec. Był to u nas unikalny instrument i miałem na początku trudności, bo nie miał mnie kto uczyć. W końcu podjął się nauki kapelmistrz Kazimierz Kisiel, który prawdę mówiąc uczył się razem ze mną. Doszedłem do takiej wprawv. że jako 18-Ietni chłopak grałem z nim na wszystkich uroczystościach w Osinach (Barbórka, 1 Maja, Dożynki itp.). Wkrótce P. Kazimierz objął po Jabłońskim Orkiestrę Dętą w Borku i ja też przyszedłem do niego. Potem przyszło wojsko, gdzie również grałem. Do 1995 roku przygoda z graniem nie ustała. Jednak od 1995 roku warunki nie pozwalały i przestałem grać po weselach i na uroczystościach. W 1999 r. poszedłem na emeryturę.

Dysponowałem czasem i wtedy przypomniałem sobie, że jako 10-letni chłopiec widziałem u ojca chrzestnego ciekawy instrument. Był to bas nożny. Zacząłem więc poszukiwania. Jeździłem po targach do muzykantów i w 2003 roku odnalazłem pana Bajora w Rzeniszewie, który kiedyś grał na takim instrumencie. Instrument leżał na strychu bardzo mocno zdewastowany, Harmonia nie nadawała się do grania, 1/3 klawiatury nie było, w środku drewno było zjedzone przez myszy i robaki, obudowa doszczętnie zniszczona. Napis na harmonii „Częstochowa" i „Leon Gawron" pozostał, ale było tam 200 dziur po wydłubanych cyrkoniach. Ta harmonia, jak mi opowiadali, nie była używana od ponad 40 lat. W nie lepszym stanie był bas nożny. Udało mi się ten instrument odkupić i zacząłem go remontować przez pół roku codziennie od wczesnego ranka do późnego wieczora, a często i do nocy. Była to bardzo żmudna praca, w harmonii wymieniłem całą mechanikę, dorobiłem klawisze, zmodernizowałem obudowę, w którą wmontowałem 200 brakujących cyrkonii, doprowadziłem bas nożny do stanu użyteczności - z entuzjazmem opowiada mój gość. Kiedy już udało mi się wszystko naprawić, zacząłem uczyć się grać. Z harmonią nie było żadnego problemu, ale bas stanowił poważną trudność. I znów zacząłem szukać po terenie człowieka, który pomógłby mi ocenić, czy dobrze wykorzystuję ten nożny instrument. Odnalazłem Pana Frankiewicza w Rybnej, który gra w kapeli „Rybianie". Pojechałem do niego z instrumentem, aby mu pograć i usłyszeć uwagi. 80-letni Pan stwierdził, że bas i harmonia jest nienagannie odremontowana i przygotowana do gry, ocenił też bardzo dobrze mój poziom gry. Bardzo mnie to ucieszyło i spokojnie już zabrałem się do ćwiczenia coraz trudniejszych „kawałków". Bardzo często jestem zapraszany z tym instrumentem na występy do szkół, na festyny, ostatnio grałem nawet w filharmonii. Cieszę się, że moja gra się podoba i że jest duże zainteresowanie tym atrakcyjnym instrumentem. Szkoda tylko - ubolewa p. Józef, że nie ma chętnych do nauki gry na tych instrumentach. Chciałbym bardzo kogoś przyuczyć, zobowiązuję się bezpłatnie uczyć gry na harmonii, wypożyczając nawet 5 swoich harmonii (a mam ich 10). Pan Pietryka z nadzieją myśli, że po tym artykule znajdą się chętni rodzice, którzy będą przysyłać raz w tygodniu do niego kandydatów chcących się uczyć. Bardzo bym chciał przekazać swoje doświadczenie gry i moją wiedzę młodym. Chciałbym nauczyć grać choć jednego na nożnym basie, bo ten instrument już zanika. W naszym regionie nigdzie nie spotkałem grającego na basie, natomiast wiem, że taki drugi znajduje się w KGW w Biskupicach, ale jako rekwizyt do występów koła. Dziękuję. Z przyjemnością słuchała: Stefania Barczyk

Źródło: Miesięcznik ,, Spoiwo" , Wydanie Samorządowe Gminy Poczesna, nr11(110), listopad 2004 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

„Tkacz" sprzedany na licytacji. 1932r