Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 25 lutego 2024

Jechały młockarnie...

 Jechały młockarnie...

Wrzesień - piękny miesiąc kojarzony w naszej świadomości z rozpoczęciem roku szkolnego, wybuchem II wojny światowej oraz jeszcze nie tak dawno z podsumowaniem żniw, czyli z omłotami. I to ważne niegdyś wydarzenie w naszej społeczności, które zasadniczo przeminęło, chciałbym przybliżyć młodszym, przypomnieć starszym. Zboża bezpośrednio po ścięciu kosami, wysuszeniu na polach w kopach, kraczkach (różne były nazwy) zwożono do stodół. Kto takiej nie miał lub urodziło mu się poza możliwości magazynowania, składował w stertach. Czynnościami tymi rządziła pogoda, wykonywano je przede wszystkim w sierpniu. Natomiast we wrześniu ruszała we wieś w swoją drogę młockarnia, zwana potocznie maszyną. Droga maszyny wiodła od gospodarza do gospodarza. Porządek ten był ściśle przestrzegany, czyniono odstępstwa tylko w przypadkach bardzo szczególnych. Mając rozeznanie z lat poprzednich oraz znając ilość zwiezionych kraczek do stodół sąsiadów, każdy zainteresowany właściciel mógł policzyć kiedy przypuszczalnie młockarnia - maszyna zawita do jego gospodarstwa. A do tej wizyty należało się szczególnie przygotować. Młockarnia na placu, to wielki rwetes, duża liczba ludzi do obsługi. Tych należało mieć „zamłóconych" lub im „odmłócić". Ludzi potrzeba było minimum jedenastu. Zacznę od osób najważniejszych.

Obsługa młockarni - to fachowcy z urzędu. Maszynista, czuwający nad całością i sprawy - on ustawiał maszynę, łaczył pasem transmisyjnym ze źródłem napędu (silnik spalinowy), uruchamiał, był panem tego urządzenia. Drugi po maszyniście to „puszczacz" bardzo ważna osoba w procesie młócenia, on przekazywał ze swoich rąk do młockarni odpowiednią ilość zboża w słomie do omłócenia w czasie. Jak tego było za dużo, maszyna nie domłócała, ziarno pozostawało w kłosach. Jak za mało, to czas młócenia wydłużał się i gospodarz musiał więcej płacić, a każde pięć minut było drogie. Dlatego też doświadczony puszczacz to szybko i dobrze wymłócone zboże, tacy mieli swoją sławę. Dalsza obsługa to dwóch ludzi obok puszczacza na maszynie. Jedna osoba do podawania snopów na stół młockarni, druga do przecinania powróseł słomianych, którymi snopy były na polach wiązane. rok wypełniały przeważnie kobiety. Dalsze dwie osoby to obsługa sąsieku w stodole, należało podać snopy na maszynę. I to zadanie przeważnie też wykonywały kobiety. Słomę wylatujacą z młockami należało złapać, związać w wielkie snopy odnieść na odpowiednią odległość, żeby się pomieścić na placu. Dobrze związany snop rzucony z całej siły nie miał prawa się rozwiązać. Było to ciężkie zadanie, które wypełniali przede wszystkim mężczyźni i to w liczbie czterech osób. Ostatnia funkcja bardzo ważna - odbieranie zboża (ziarna) - był to przywilej gospodarza. Do czterech worków podwieszonych do urządzenia zasypowego zsypywało się ziarno czterech od najlepszej do najgorszej, tzn. pośladu. Wszystkie te prace były bardzo ciężkie, czasami w upale, ale zawsze w wielkim kurzu. Po kilku godzinach pracy poszczególnych ludzi można było poznawać tylko po oczach. Oprócz obsługi na głowie gospodarza były jeszcze następujące tematy: należało mieć odpowiednią ilość worków, pomieszczeń do magazynowania zboża, odpowiednią ilość mocnych, ukręconych ze słomy powróseł. Do dobrego tonu po zakończeniu młocki należał drobny poczęstunek. Problem ważny, to przeciągnięcie maszyny do sąsiada. Nie było to zadanie łatwe. Młockarnia to duże, ciężkie urządzenie, w każdej wsi były znane konie które sobie dobrze dawały radę z tym ciężarem. Dzień młocki to wydarzenie, które mobilizowało i łączyło rodzinę, sąsiadów. Dźwięk pracującej młockarni był charakterystyczny, przyjemny, kojarzony z dostatkiem, z końcem wakacji. To dźwięk, który już przebrzmiał. Odnoszę się do lat drugiej połowy minionego wieku, nie tak dawnych. Młocka dotyczyła prawie wszystkich mieszkańców naszych wiosek. Swiadczą o tym stojące wciąż stodoły w drugiej linii zabudowy. Kto był właścicielem młockarni? Przede wszystkim organizacje chłopskie, kółka rolnicze. Ich powstanie, historia w naszym regionie, to oddzielny temat do opisania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z Kamienicy Polskiej. 1928r