Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 21 stycznia 2025

Pożar w Starczy. Dzieci w płonącej szkole. 1937r

 Pożar w Starczy. Dzieci w płonącej szkole. 1937r

W dn. 15 b. m. w południe w zagrodzie Ant. Szajera w Starczy (gm. Rększowice) powstał z niewiadomej przyczyny pożar, który strawił stojącą zdała od drogi oficynę, gdzie mieściła się jedna z sal szkolnych tamtejszej szkoły powszechnej oraz prywatne. mieszkanie nauczycielki p. Strzeleckiej, poza tym spaliły się przyległe do tej oficyny zabudowania gospodarskie. W chwili powstania pożaru w sali szkolnej odbywała się normalna lekcja pod kierownictwem p. nauczyciela Kaz. Hrebienia i nic w klasie nie wiedziano, że ten sam budynek płonie! Kiedy zaś dzieci szkolne spostrzegły przez okno kłęby dymu i okrzykiem: „pali się!" usiłowały zaalarmować p. nauczyciela — ten zgromił je tylko, by zaprzestały głupich żartów... Gdy jednak niebezpieczeństwo stało się dla wszystkich widoczne, dzieci wraz z wychowawcą swoim wybiegły z płonącego budynku i przystąpiły energicznie do akcji ratunkowej, wynosząc z klasy ławki i sprzęty szkolne, tudzież ratując także mienie swej pani nauczycielki z sąsiedniej izby.

Podczas akcji ratunkowej dotkliwie zraniona została żona właściciela zagrody 55-letnia A. Szajerowa, którą wypadkowo ugodził szpadlem w głowę, miażdżąc lewe ucho, jeden z ratowników z Rudnika Małego, gdy zawzięcie rzucał śnieg do ognia. W ogniu płonącej zagrody spaliło się żywcem 10 kur i 1 koza, której nie zdołano wyprowadzić z obórki. Spalona oficyna położona była w bliskim sąsiedztwie od plebanii w Starczy, a zwłaszcza plebańskich zabudowań gospodarskich, które ocalały dzięki temu tylko, że ich słomiane strzechy pokrywał śnieg i w dodatku usilnie chroniono je także przed ogniem, który, podniecany i wiatrem, w tym kierunku właśnie parł, prażąc okropnie siedzących na dachu strażaków, że niekiedy wcale nie było ich widać wśród pożogi. Sam ks. proboszcz Kucharski nader czynnie uczestniczył w akcji ratunkowej i kierował nią wraz z energicznym nauczycielem p. Hrebieniem nie tylko około chronienia zagrożonych budynków plebańskich, lecz przede wszystkim przy ratowaniu urządzeń sali szkolnej, by nie dopuścić do zniszczenia ławek i t. p., a następnie nie spowodować przerwy w nauce (nie połamano ani jednej ławki!). Wreszcie wspomnieć trzeba, że kilkanaście osób tylko i dzieci szkolne przykładnie uczestniczyło w akcji ratun-kowej, reszta zaś, miast ratować mienie bliźniego, biernie przyglądała się tylko Pożarowi. Źródło: Goniec_Czestochowski_Nr_042_1937

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Aleja 16 (Częstochowa)