"Pogrom" furmanów w Romanowie. 1937r
W mroźny, ale pogodny wieczór księżycowy, 22 b. m., policja k. Kamienicy Polskiej zebrała się w komplecie (komendant posterunku i 3-ch policjantów) na nosie w Romanowie, aby dokonać prawdziwego... pogromu furmanów. Mianowicie powracające masowo z targu z Częstochowy furmanki, zatrzymywała policja w Romanowie, żeby sprawdzić, czy zgodnie z przepisami, posiadają one tabliczki i latarki. Oczywiście, że spisano przy tym całą masę protokołów i mandatów karnych, gdyż, z małymi wyjątkami, karni, wszystkie niemal zatrzymane furmanki z reguły „podpadały", nie mając wymaganej latarki lub tabliczki, albo obu tych rzeczy razem... Przepis przepisem i porządek musi być przestrzegany w ruchu kołowym na drogach, ale w każdym razie niewiele przy tej okazji nastręczaly się refleksje na temat panującej dziś biedy na wsi, gdy się słyszało, jak zziębnięci i licho odziani furmani, przeważnie „węglarze", źałośnie sumitowali się przed policją, byle tylko wyżebrać darowanie... tego nieszczęsnego "mandatu karnego" 1 zł., tak ciężko wszak zapracowanego przy mozolnym wielce przewożeniu węgla o chłodzie i głodzie niekiedy z Zagłębia do Częstochowy.Źródło: Goniec_Czestochowski_Nr_025_1937
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz