Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 6 sierpnia 2023

OBRAZKI SĄDOWE. Oświadczyny pod krzaczkiem. Korwinów 1935r

 OBRAZKI SĄDOWE. Oświadczyny pod krzaczkiem. Korwinów 1935r

Działo się to w pobliskim Korwinowie w sierpniu ub. roku. Pan Jan W. usadowił się w krzaczkach z panną Zofją Radzką, która była damą jego serca i począł jej wyznawać swą miłość: — Wiadoma rzecz, że w kawalerskim stanie nie łatwo żyć. W mieszkaniu brud, żarcia niema kto gotować, w skarpetkach dziury. Co prawda, niektórzy mówią, że to zdrowo, bo świeży luft do nóg dochodzi, ale nie przystoi tak furt chodzić z dziurami. Ten kołnierzyk półsztywny, co go panna nam nie widzisz, to specjalnie dla panny Zosi włożyłem . A tak, to cały tydzień noszę kołnierz czarny jak święta ziemia. Dać do prania, to szkoda moniaków , a sam go przecie nie upiorę. Dlatego też chciałem pannie Zosi wyznać moją gorącą...

W tym że czasie przechodził skwerem Zenon Rak, kolega pana Jana, kawalarz wielki. Ujrzawszy zakochaną parkę, ukrył się z drugiej strony krzaczka i cienką trawką połechtał pana Jana za uchem. — Chciałem więc pannie Zosi wyznać moją gorącą miłość... — mówił zakochany i urwał nagle, czując nieprzyjemne swędzenie. — Komary, czy co?— rzekł. — Zawsze coś musi człowiekowi przeszkodzić. A więc, jako, że w kawalerskim stanie chodzę, a panna Zosia też jest dziewicza... W tym momencie pan Jan po raz drugi chlapnął się ręką po karku. — Ażeby zdechły te komary— rzekł — Panna Zosia to dziewczyna jest ta... Choroba! — zdenerwował się nieszczęsny miłośnik — znów mnie ugryzło. Bardzo przepraszam pannę Zosię. Chciałem powiedzieć.- jak ta lata, a nie: jak ta choroba. Muszę pannę pocałować na przeprosiny. A, psiakrew! Znow u mnie ukąsił! Nagle Zenon Rak kichnął za krzakiem , jak z moździerza. Pan Jan zerwał się, zrozumiał wszystko i, w ściekły na żarty, nakładł przyjacielowi, wiele wlazło. Przed sądem pan Jan stanął już, jako małżonek. — Proszę sądu — mówił — gdybym był w tedy wiedział, jakie ścierwo chcę wziąć za żonę, tobym Zenka jeszcze w rękę pocałował za to, że mi przeszkadzał w oświadczynach. Ale cóż? Warjat byłem , proszę sądu, z mokrą głową, no i wpadłem . Sąd grodzki, biorąc pod uwagę, że los już i tak dość ciężko ukarał pana Jana, skazał go tylko na dzień aresztu z zawieszeniem. Źródło: Słowo Częstochowskie : dziennik polityczny, społeczny i literacki. R.5, nr 86 (12 kwietnia 1935)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

„Tkacz" sprzedany na licytacji. 1932r