Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 4 października 2020

7A Blues. Zespół z Częstochowy nie liczy swoich koncertów

  http://czestochowa.wyborcza.pl/czestochowa/7,48725,22277319,7a-blues-zespol-z-czestochowy-nie-liczy-swoich-koncertow.html Grali na jednej scenie z zespołem Dżem, występowali w ramach "Aleje, tu się dzieje". W tym roku częstochowska grupa 7A Blues świętuje 10. urodziny.


7A Blues gra muzykę z pogranicza bluesa i rocka. To autorskie utwory w zespołowej aranżacji. Nazwa formacji pochodzi od numeru posesji przy jednej z częstochowskich ulic, gdzie regularnie odbywają się próby. Skład przez lata się zmieniał, obecny ustalił się w tym roku. Na harmonijce ustnej gra Piotr Nieora, na gitarze basowej Tomasz Ujma, perkusistą jest Wiesław Sławuta, a gitarzystami Robert Gliński i Paweł Król. Wokalistą, twórcą tekstów i kompozytorem jest Andrzej Kuśnierczyk – z zawodu polonista, pracownik Ośrodka Dokumentacji Dziejów Częstochowy, działacz Towarzystwa Genealogicznego Ziemi Częstochowskiej.

Karolina Ujma: 7A Blues obchodzi jubileusz. Był pan od początku w zespole. Jak powstał?

Andrzej Kuśnierczyk: W 2006 roku zagraliśmy z kolegami z czasów szkolnych na pikniku integracyjnym naszego macierzystego liceum w Kamienicy Polskiej. Rok później Wiesiek Sławuta, z zamiłowania perkusista, wpadł na pomysł przedłużenia tej muzycznej przygody. I tak w 2007 roku zaproponował stworzenie zespołu i zaprosił do współpracy kilka osób. Co ciekawe, w 2011 roku zagraliśmy ponownie na szkolnym pikniku, ale mieliśmy już wtedy za sobą kilka ciekawych występów. I tak gramy do dziś.

Ile koncertów już zagraliście i gdzie będzie można was posłuchać w najbliższym czasie?

– Nie prowadzimy dokładnych statystyk koncertów. Zaczynaliśmy skromnie. M.in. pomagaliśmy kilka razy lokalnemu Sztabowi Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pierwszym poważnym występem był udział w festiwalu „Blues nad Okszą” w Kłobucku. Potem zdarzyła się nam wielka przygoda – supportowanie legendarnego Dżemu w Ostrowcu Świętokrzyskim i w Częstochowie. Co najbardziej cieszy, towarzyszyliśmy mu jeszcze dwukrotnie. Kilka razy graliśmy też w ramach częstochowskiego cyklu „Aleje, tu się dzieje”, na zlotach motocyklistów, na zlocie ciężarówek na lotnisku pod Opolem... Oczywiście poza plenerowymi bywały także kameralne, klubowe występy. Niestety, nie mamy sponsora, więc na razie trudno nam mówić o planach koncertowych. Gorąco wierzymy, że takie będą, szczególnie po udanym występie 29 czerwca na placu Biegańskiego w Częstochowie.

Andrzej Kuśnierczyk - w środku Archiwum zespołu

– Pierwszy zespół założyliśmy z kolegami już w latach młodzieńczych. Podczas studiów zaangażowałem się w piosenkę poetycką. Ale gdy założyłem rodzinę i przyszły nowe obowiązki, zrobiłem sobie 15-letnią przerwę w muzyce. Dopiero gdy moja córka chciała nauczyć się grać na gitarze, to ją kupiłem i tak wróciłem do muzyki – z czego się bardzo cieszę. Teraz z moimi kolegami z 7A Blues spotykamy się raz w tygodniu. Próbujemy, gramy, dopracowujemy nowe utwory.

Ile ich pan do tej pory stworzył?

– Ponad 200. Na tej liczbie się zatrzymałem i przestałem dalej liczyć. Większość powstała w czasie moich pieszych, samotnych wędrówek z plecakiem.

Poza muzyką i 7A Blues ma pan wiele innych pasji. Jedną z nich jest genealogia. Skąd się wzięła?

– Z opowieści babci. Lubiłem słuchać o ludziach, których pamiętała. Z czasem jako filolog i polonista postanowiłem uwiecznić tych ludzi. Szybko przekonałem się, że trzeba tak o nich opowiadać, jak opowiadała babcia – ukazać ich w działaniu, pokazać kim byli. Stworzyłem cykl „Z księgi metryk” i tak zbliżyłem się do genealogii. Poświęciłem osiem lat, żeby znaleźć i udokumentować wszystkich mieszkańców Kamienicy Polskiej, w której się wychowałem. Komputery nie były jeszcze wtedy tak popularne, więc wszystko wypisywałem ręcznie. W moim zbiorze znalazło się około 6 tysięcy nazwisk.

Wydaje pan również gazetkę „Korzenie”.

– To pomysł mojej mamy, która była bibliotekarką. Chodziło o poznanie przeszłości wspomnianej już Kamienicy Polskiej. Mama ze znajomymi zbierały wszystkie możliwe dokumenty, zapisywały mówioną historię. Powstało pisemko, które przechodziło różne koleje losu. Starałem się pomagać: namawiałem znajomych, żeby bezinteresownie zamieszczali artykuły, zapraszałem historyków, aby nadać pismu charakter popularnonaukowy. Pierwsze numery mama i dwie panie kopiowały w urzędzie gminy, zszywały i tak pisemko krążyło od domu do domu. Z czasem się rozwinęło, przyjęło formę biuletynu i tak pozostało.

Wśród licznych pasji jest też poezja i dwa wydane tomiki: „Biblia podróżna: wiersze i piosenki” oraz „Album niewinnych fotografii”.

– Zostałem wychowany w kulcie literatury i też chciałem jej spróbować. Niektórym wydaje się, że poezja to tylko zapis emocji, jakieś impresje. Przede wszystkim to jest sposób formułowania myśli i zmaganie się z ich wyrażeniem. „Biblia podróżna...” to zbiór doświadczeń z podróży z kilkunastu lat. Drugi tomik powstał, ponieważ trochę tych wierszy zostało. No i powstały nowe.
Źródło http://czestochowa.wyborcza.pl/czestochowa/7,48725,22277319,7a-blues-zespol-z-czestochowy-nie-liczy-swoich-koncertow.html http://www.7ablues.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

„Tkacz" sprzedany na licytacji. 1932r