Łączna liczba wyświetleń

sobota, 26 grudnia 2020

DWA JUBILEUSZE.

 DWA JUBILEUSZE.


Jesteśmy w przededniu 150. rocznicy utworzenia parafii w Kamienicy Polskiej. Rocznica ta przypadnie w styczniu przyszłego roku. Natomiast wcześniej, bo już w październiku br., obchodzimy jubileusz 30-lecia zarządzania parafią przez obecnego proboszcza ks. Józefa Bednarza, który sprawuje tę funkcję najdłużej ze wszystkich kapłanów (ks. Stanisław Duda przez 23 lata, ks. Zygmunt Sędzimir 22 lata) i oby dalej. Poznał bowiem przez ten czas nasze grzechy i grzeszki, a my poznaliśmy jego – jako duszpasterza i gospodarza parafii.





Przypomnijmy: ksiądz Józef objął parafię w burzliwym czasie przemian ustrojowych, gdy ludzie masowo tracili pracę, a żyć i utrzymać rodzinę trzeba było w czasie szalejącej inflacji, dobijającego oprocentowania kredytów i ogólnej niepewności jutra. Był to czas odzyskiwania suwerenności, ale i rodzącego się kapitalizmu w sposób zbójecki, gdzie pierwszy milion trzeba było ukraść, albo oszukać wspólnika, aby zarobić następny. Mieliśmy jednak wsparcie duchowe naszego papieża Jana Pawła II, ludzie szukali ukojenia, być może dlatego wiele prac przy naszym kościele udało się wykonać, mimo trudnych czasów.




Została powołana Rada parafialna i Grupa charytatywna, które zajęły się finansami. Rozpoczęto od zbijania starego tynku zewnętrznego i nałożenia nowego. Przy okazji trzeba było wymienić około 2 tys. cegieł, bo te stare, wypalane na miejscu, rozsypywały się (staw, który kiedyś istniał za stodołą plebańską, był właśnie po wybranej glinie). Wymieniono instalację elektryczną i wykonano nowe przyłącze. Udało się pozyskać teren po upadającej SKR, więc cmentarz grzebalny został poszerzony i ogrodzony. Zaczęło się stopniowe porządkowanie obejścia wokół kościoła i plebanii. Rozebrano stodołę, a budynek gospodarczy, w którym stały jeszcze żłoby, zamieniono na garaże.




Rozebrano część muru oddzielającego cmentarz przykościelny (plac wokół kościoła) od plebanii, wycięto stare lipy, które zacieniały teren, posadzono krzewy. Odnowiono wnętrze plebanii, wymieniono ogrzewanie, dobudowano przystawkę – wiatrołap przy bocznym wejściu do kościoła. Jedną z najbardziej kosztownych prac była wymiana w 2001 roku pokrycia dachowego, zużyto 4 tony blachy miedzianej. Wyremontowano zabytkowe organy z 1870 roku, starą hałaśliwą dmuchawę zastąpiono cichobieżną. Dzwony wyposażono w elektromechaniczne napędy. Zakupiono małe elektronowe organy i aparaturę nagłaśniającą, zainstalowano alarm. Wymieniono okna na energoszczelne, wykonano wentylację w suficie kasetonowym i konserwację drewna. Kościół wyposażono w ogrzewanie gazowe nadmuchowe (tylko z jednej strony, ponieważ według projektantów nawa jest wąska i nie ma potrzeby nadmuchu z obu stron).




Zamontowano drzwi oddzielające kruchtę od nawy głównej, przez co zimą jest znacznie cieplej. Odnowiono ławki i wykonano nowe wentylowane podesty pod nimi, jak również nowe schody na chór. Odnowiono ołtarze i wymalowano wnętrza, wcześniej odnowiono krzyż misyjny. Przed kościołem ustawiono stojaki na rowery i obok nich ławeczkę. Pomalowanie ogrodzenia też należy zauważyć. Na części cmentarza przykościelnego, jak i placu plebanii, położono kostkę brukową. Na cmentarzu grzebalnym przedłużono wodociąg do nowej części, usunięto wszystkie zaśmiecające drzewa i urządzono alejkę z kostki brukowej do nowej bramy. Na koniec zostawiłem wybudowanie nowej plebanii.





Stało się to dzięki determinacji Rady parafialnej, bo jak wieść niesie, nasz proboszcz nie popierał tego pomysłu, uważając że dawna plebania mu wystarczy. Było na pewno jeszcze wiele innych, drobniejszych prac. Należy także dostrzec, z jak z niebywałą troską ksiądz Józef dbał o to, co stworzyli nasi przodkowie. Wiem o planowanym remoncie (i strojeniu) organów, remont trzeba robić co pewien czas, ze względu na elementy drewniane i skórzane, klejone klejami organicznymi (czas robi swoje i pojawiły się nieszczelności).




Ksiądz Józef Bednarz przybył do nas jako człowiek w kwiecie wieku, z elegancko wyczesaną czupryną, w przyciemnionych okularach (fotografie z tamtego okresu nie kłamią), a przybył spod Kroczyc w powiecie zawierciańskim. Teraz zbliża się do wieku emerytalnego – o czym sam mówi – włosy posiwiały, zdrowie szwankuje. Do tej siwizny przyczyniliśmy się i my parafianie, bo potulnymi owieczkami nie zawsze byliśmy. Być może sam się zastanawia i dziwi, jak udało się tyle wybudować, przebudować, wyremontować w parafii. W pewnym stopniu może dlatego, że nie nawoływał nachalnie o pieniądze, przedstawiał zamierzenia, czy konieczność pilnych prac, pozostawiając resztę Radzie parafialnej i naszym sumieniom.[...] Autor: Stanisław Bryk
Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr110, R.: XXIX 3/2019

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z Kamienicy Polskiej. 1928r