Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 6 kwietnia 2023

List do ś.p. Profesora Witolda Węglowskiego.

 List do ś.p. Profesora Witolda Węglowskiego.

Kochany Profesorze. To już 47 lat minęło, jak odszedłeś. Miałeś wtedy 56 lat. Byłeś naszym ukochanym wychowawcą, nauczycielem języka rosyjskiego i matematyki. Doskonale łączyłeś wiedzę ścisłą z zamiłowaniami humanistycznymi. Szlachetność serca i wielkość umysłu to dwie nieodłączne cechy Twej osobowości. Dziękujemy Ci za miłość, jaką nam okazywałeś, wszystkim i każdemu z osobna. Pamiętam, jak broniłeś nas przed Radą Pedagogiczną, kiedy w maju 1955 r uciekliśmy na wagary. Myślałeś o nas nawet w ostatnich chwilach swego życia, o czym świadczy lista z nazwiskami ukryta w twojej marynarce.

Tak pisze do mnie twoja córka: „Prasując Ojca ubranie na wieczny spoczynek w dole prawej kieszeni znalazłam zaszyty spis uczniów zdających maturę. Nie mogę do dziś zapomnieć, jakie to wywarło na mnie wrażenie." Z całą pewnością były to nasze nazwiska. Oto życiorys Profesora przysłany mi przez jego córkę - Halinę Węglowską-Rajkowską. „Ojciec mój urodził się niedaleko Kamieńca Podolskiego, w majątku Sapieszanko. Do gimnazjum chodzi! w Barze. W czasie rewolucji 1917 r wszyscy z domu uciekli. Każdy osobno. Ojciec po dotarciu do Polski zachorował na tyfus plamisty. Chcieli go umieścić w trupiarni, ale udało mu się tego uniknąć, bo niespodziewanie zobaczył w oknie swojego brata. Ludzie wybiegli, zawołali brata i ten zabral go do domu. Tam spotkał matkę, siostrę i drugiego brata. Mojego dziadka zamordowali bolszewicy w majątku Sapieszanko. Po jakimś czasie ojciec trafił do Wojska Polskiego, najpierw w Poznaniu a potem w Wilnie. Tam skończyl studia i ożenił się z moją matką. W czasie II wojny działał w konspiracji, należał do Armii Krajowej. W sierpniu 1945 r. przyjechaliśmy do Polski i tu ojciec uczył matematyki w szkołach średnich w Prabutach, Szczytnie, Olsztynie, Karolinie. W końcu rodzina osiadła w Kamienicy Polskiej. Zmarł 17 września 1956 r .,, Kochany Profesorze. Byłeś z nami bardzo zżyty. Zawsze miałeś dla nas czas. Nasze kontakty nie kończyły się po przeprowadzonych przez Ciebie lekcjach. Drzwi Twego niewielkiego pokoiku, mieszczącego się w budynku liceum były dla nas otwarte o każdej porze. Twoje duże, o głębokim spojrzeniu oczy miały dla nas tyle ciepła, życzliwości i zrozumienia. Żyjesz nadal w naszych sercach. Bliski i niezapomniany. Profesor Węglowski nie tylko przekazał nam rzetelną wiedzę, ale był także naszym przyjacielem i najlepszym doradcą. W doskonały sposób realizował swe powołanie wynikające z miłości do ludzi, a do młodzieży w szczególności.

Maria Szmida-Bidiuk (Warszawa)
Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr48-49, R.:XIV, 1-2/2004 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

„Tkacz" sprzedany na licytacji. 1932r