Spółdzielnia ,,ZAWADA". Wióry, baźki i siódemki. “Koziegłowy – zapomniany ośrodek twórczości rękodzielniczej”. Część7
Podczas swojej eksploracji terenowej, dzięki dyrektorowi Szymonowi Kuśnierczykowi, dyrektorowi Gminnego Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji w Kamienicy Polskiej, dotarłam do przyjaznych drzwi domu pani Władysławy Sitek, wieloletniej pracownicy spółdzielni w „Zawadzie*. Rozmowa z nią pozwoliła mi spojrzeć na „Zawadę" z innej perspektywy, okiem bardzo młodej dziewczyny, która w wieku siedemnastu lat dostała nakaz procy i z Łysej Góry w Małopolsce przeniosła się do Zawady, gdzie mieszka do dziś. Jej dom stoi po sąsiedzku z budynkiem byłej spółdzielni. Lokalizacja ta sprzyja ciepłym wspomnieniom, które wciąż do niej wracają. Władysława Sitek, rocznik 1946, w spółdzielni pracowała od 1963 do 1995 roku, kiedy to zakład pracy został zamknięty. Absolwentka Zasadniczej Szkoły Rzemiosł Artystycznych w Łysej Górze, po przeprowadzce do Zawady ukończyła również Technikum Włókiennicze w Częstochowie. Pracowała na stanowisku brygadzistki w dziale wykańczalni oraz a w dziale sprzedaży.
Do „Zawady" trafiła rok przed przyjęciem w jej struktury chałupników z Koziegłów, dlatego dobrze pamięta ten moment. Wspomina, że gdy kwiaty zagościły w siedzibie zakładu, na każdy pochód pierwszomajowy pracownicy spółdzielni szli trzymając w dłoniach maki wykonane z wiórów osikowych. Ponieważ rękodzielnicy wpadali do zakładu tylko po to, aby przekazać wykonane ozdoby i ich elementy, nie pozostały w jej pamięci informacje, które dla tej publikacji mogłyby być cenne w kontekście wytwórczości. Przekazała jednak inne wiadomości, które są istotne w holistycznym ujęciu projektu i wnoszą między suche dane statystyczne powiew świeżości. Pani Władysława wspomina, że zakład pracy produkował ortalion, tkaninę pika, z której szyte były sukienki do pierwszej komunii, stylonową tkaninę w kratkę, z której powstawały niezwykle modne koszule, narzuty na tapczany z wiskozy, bieżniki na stoły, a także grubą tkaninę, która nadawała się na plecaki i torby podróżne (zaopatrywała się w nią firma „Sport Hofer" z Zabrza). Dużym przeżyciem dla pracujących w „Zawadzie" była wizyta Jerzego Kukuczki, którą pani VVładysława wspomina z sentymentem: „Nawet od nas świętej pamięci Kukuczka brał na te swoje wyprawy materiały na Plecaki". Z perspektywy czasu trudno osadzić w latach, kiedy co było produkowane uchować chronologię, sama jednak informacja, cela, że zakład tkał różnego rodzaju materiały, jest istotna. Po przędzę udawano się do Gorzowa Wielkopolskiego i Łodzi. Pani Sitek twierdzi, że wcześniej w zakładzie ręcznie malowano tkaniny, jednak zna to tylko z opowieści, gdyż w dniu jej zatrudnienia już tego nie robiono.
Szczególnie zapadły jej w pamięć zabawy, które wraz ze Spółdzielnią Tkaczy Dziewiarzy z Kamienicy Polskiej urządzali na św. Michała. Nazwa imprezy ma niemieckie pochodzenie i brzmi Liksznur. Tłumaczona jako „rząd świateł", swoje początki ma prawdopodobnie w lokalnej tradycji tkackiej, kiedy to na świętego Michała tkacze, z zapalonymi świecami w dłoniach, modląc się, przechodzili w procesji za ołtarzem kościoła w Kamienicy Polskiej. Później, kiedy w obchodach uczestniczyła pani Władysława, nie praktykowano już procesji, Liksznurem natomiast nazywano imprezy taneczną który w tym samym terminie organizowano. Do dziś pracownice spółdzielni „Zawada" spotykają się w gościnnych progach pani Władysławy Sitek, by powspominać dawne czasy, które bardzo dobrze im się kojarzą. Szczególnie ciepło pani Sitek mówi o duecie zarządzajgcym spółdzielnią -Teresie Stokowskiej i Marianie Elsnerze, którzy pozostali w jej pamięci jako ludzie niezwykle empatyczni i otwarci na człowieka. W 1988 roku uruchomiono Spółdzielnię Pracy Rękodzieła Ludowego i Artystycznego „Koziegłowianka". Nastąpił powolny odpływ chałupniczek z „Zawady". W 1989 roku Biuro Wzornictwa „Zawady" podało, że z zakładem w 1988 roku współpracowało jeszcze dwadzieścia osiem chałupniczek. Tego roku wpłynęło trzydzieści dziewięć nowych wzorów kwiatków i wszystkie zostały pozytywnie rozpatrzone przez komisję etnograficzną. W roku następnym wszystkie pracowały już dla „Koziegłowianki". Spółdzielnia Pracy Rękodzieła Ludowego i Artystycznego „Zawada" w Zawadzie działała do 1995 roku.
Autor: Ewelina Mędrala-Młyńska.
Źródło: Wióry, baźki i siódemki. “Koziegłowy – zapomniany ośrodek twórczości rękodzielniczej” , wyd. Muzeum Częstochowskie 2021, str 60-63
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz