Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 2 stycznia 2024

Książeczka na pamiątkę.

 Książeczka na pamiątkę.

Był dziewiątym synem i został pierwszym w rodzinie chrześniakiem prezydenta II Rzeczpospolitej Ignacego Mościckiego. Mimo iż formalnie powinien nim być już jego starszy brat, siódmy w kolejności. Ignacy Badora dziś mieszka na os. Wieczorka w Piekarach Śląskich. Ale urodził się w Starczy i tam został ochrzczony.
Pan Ignacy był najmłodszym spośród dziewięciu braci. Dlaczego dwaj starsi nie zostali prezydenckimi chrześniakami? — Nie wiem, w rodzinie się o tym nie mówiło. Może rodzice za późno się dowiedzieli, że jest taka możliwość? — odpowiada. Podobnie jak w przypadku Karola Piwowarka, o którym pisaliśmy tydzień temu, także rodzinę Badorów dokładnie sprawdzano. — Musiała być nieskazitelna — zaznacza nasz rozmówca. Chrzest był więc stosunkowo późno. Pan Ignacy urodził się w czerwcu 1937 roku, a chrzczony był w lutym 1938 roku.


— Matką chrzestną była Bronisława Skoczylas, żona leśniczego, który podawał mnie do chrztu. Też mieszkali w Starczy. Co ciekawe, kiedy zamieszkałem w Piekarach Śląskich, okazało się, że moja chrzestna też się tutaj przeprowadziła — opowiada Ignacy Badora. Na wsi, z rodzicami, mieszkał do 19 roku życia. Mieli niewielkie gospodarstwo, ojciec był pracownikiem leśnym. — Z czasów wojny pamiętam niewiele. Nie było lekko, starsi bracia zostali wywiezieni na roboty do Niemiec — wspomina piekarzanin.
Opuścił rodzinne gospodarstwo, kiedy jeden z braci zorganizował mu pracę w Katowicach. Mieszkał w Chorzowie, ale często wyjeżdżał na delegacje ? zakładał piorunochrony. Potem zaczął pracę jako górnik w kopalni Barbara-Chorzów. I wtedy dostał mieszkanie na piekarskim osiedlu Wieczorka, 50 lat temu.
Ignacy Badora wiedział, że jest prezydenckim chrześniakiem, ale jako młody chłopak niespecjalnie przywiązywał do tego wagę. Nie miał z tego tytułu żadnych przywilejów, ale też nie było nieprzyjemności ze strony władz PRL. — Dopiero kiedy się ożeniłem, teść się tym zainteresował. Próbował odzyskać 50 zł z książeczki oszczędnościowej, którą dostałem jako chrześniak. Jednak dostał odpowiedź, że przedwojenny kapitał wywieźli Niemcy — mówi Ignacy Badora.


O istnieniu Krajowego Stowarzyszenia Chrześniaków Prezydenta II RP Ignacego Mościckiego dowiedział się z artykułu w Trybunie Śląskiej. — Skontaktowałem się z redakcją. Przekazano mi kontakt do stowarzyszenia. Zacząłem jeździć na zjazdy prezydenckich chrześniaków. Atmosfera była bardzo przyjemna — zwraca uwagę nasz rozmówca. Był też na pogrzebie swego ojca chrzestnego ? szczątki prezydenta sprowadzono ze Szwajcarii do Polski w 1993 roku i pochowano w bazylice św. Jana Chrzciciela w Warszawie.
Przyznaje, że podobnie jak on, także wielu innych chrześniaków w czasach II Rzeczpospolitej nie zdążyło skorzystać z przywilejów, np. darmowej nauki, czy opieki medycznej. Stowarzyszenie podejmowało starania o odzyskanie 50 zł z książeczek oszczędnościowych. Jednak bez skutku. — Sprawa doszła nawet do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Tam też nie przyznano nam racji — mówi Ignacy Badora.

Czy bycie prezydenckim chrześniakiem to dla niego zaszczyt? — W pewnym sensie tak. Jednak na pewno byłby większy, gdyby powojenne władze, i te z czasów PRL-u, i te po 1989 roku respektowały przywileje związane z byciem chrześniakiem prezydenta Mościckiego — przyznaje Ignacy Badora. Zachował książeczkę oszczędnościową, legitymację członkowską stowarzyszenia, zdjęcia ze zjazdów, artykuły poświęcone chrześniakom. Ma książkę o Ignacym Mościckim. — Podaruję to kiedyś dzieciom, żeby mieli pamiątkę — zapowiada piekarzanin. Ma czterech synów. Fakt, że ojciec jest prezydenckim chrześniakiem traktują jako ciekawą rodzinną historię. Choć odczuwają i trochę dumy.
Autor: Agnieszka Reczkin
Źródło: https://gwarek.com.pl/.../4832_ksiazeczka-na-pamiatke.html 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

„Tkacz" sprzedany na licytacji. 1932r