Moda męska w okresie 2 RP.
Moda męska też była poddana ścisłym normom. Panowie w tym czasie na co dzień chodzili w garniturach. - Nosiło się komplet spodni i marynarki tego samego koloru, do tego była kamizelka z identycznego lub innego materiału pod spodem. Ten strój obowiązywał wszystkie warstwy społeczne, może z wyjątkiem robotników, którzy do pracy szli wkładając jakieś spodnie i marynarkę niekoniecznie dopasowane do siebie, a do tego kaszkiet, koszulę bez krawatu. Człowiek na jakimkolwiek stanowisku miał na sobie garnitur i jasną koszulę. Im bardziej była wzorzysta, tym bardziej charakter ubioru był nieformalny . Krój garniturów także zmieniał się z biegiem lat.
W latach 20. był bardziej dopasowany, później zaś stawał się coraz bardziej rozbudowany. Panowie mieli też swoje dodatki. Muszki kojarzą się z elegancją lat 20., która była stopniowo wypierana przez krawat. Ten z upływem lat był coraz bardziej widoczny i szerszy. W kieszonkach garnituru noszono poszetkę, czyli dopasowaną chusteczkę, butonierkę raczej już tylko przy okazji ślubu. Na zdjęciach można też zobaczyć panów w pumpach. - Przez dwudziestolecie międzywojenne pumpy traktowane były jako strój rekreacyjny, koniecznie ze skarpetami przypinanymi specjalnymi szelkami z żabkami pod kolanem, aby ta skarpeta się nie obsuwała.
Panowie nakładali pumpy do jazdy na rowerze, automobilem, na wyprawy górskie i wycieczki poza miasto. Nosili je głównie młodzi chłopcy i na pewno nie w niedzielę. Do pump wkładano kaszkiet, marynarkę lub ewentualnie sweter z koszulą i krawacikiem. Gdy jesteśmy już przy kaszkiecie, to także panowie mieli spory wybór nakryć głowy. W tym czasie wchodziły w grę meloniki, jednak częściej w latach 20., niż w 30., i raczej nosili je panowie starsi.
Na co dzień mężczyźni wkładali kapelusz typu homburg i nowocześniejszy od niego, ale mniej elegancki - typu fedora. Fedora ma główkę przyciętą na pół, z tyłu ma zachylone rondo do góry, natomiast homburg nie jest tak mocno wycięty i ma jednolite rondo. W lecie noszono kapelusze słomkowe jasne, i tu także były dwa modele - kanotier i panama - Także urzędnika można było rozpoznać po czapce podobnej do maciejówki.
Nieco zbliżone w kroju czapki z daszkiem nosili też uczniowie. Buty sprawiano sobie u szewca, choć były też sklepy z gotowym obuwiem. Obuwie można było kupić także wysyłkowo. - W przypadku męskiego obuwia były buty typu oksford i derby, oczywiście musiały być wyczyszczone i wypastowane. Wówczas buty były o wiele droższe niż dziś, dla ubogiego człowieka to była często cała pensja. Moda męska w międzywojniu nie przeszła tak znacznych zmian jak moda damska. Stroje panów niemal nieustannie dążyły do uproszczenia, wciąż obowiązywał typ angielskiego dżentelmena. Wyrocznią był już Londyn. Podstawę garderoby eleganckiego mężczyzny stanowił garnitur podkreślający smukłość sylwetki, ze stosunkowo długą marynarką i wąskimi spodniami z podwyższonym stanem.
Co ciekawe, żaden szanujący się dżentelmen nie mógł pokazać się publicznie w rozpiętej marynarce. Znajdując się natomiast w gronie rodzinnym, mógł ją zdjąć tylko po uprzednim uzyskaniu zgody od pani domu. Niezależnie od fasonu obuwia mężczyzna nie mógł nosić brudnych butów. Z racji tego, że nogawki spodni uległy skróceniu, zmienił się także fason męskich skarpet, na których zaczęły pojawiać się dyskretne wzorki. Jeśli chodzi o fryzury, to panowie nosili krótkie, gładko przylizane włosy z przedziałkiem na boku, a do ich stylizacji używali specjalnej pomady zwanej brylantyną.
Niemodna była łysina oraz wąsy, toteż starannie się golono, dopuszczalny był natomiast jedynie niewielki wąsik, tzw. kapka. Nie oznacza to jednak, że nie było osób rozmiłowanych w sarmackich wąsiskach – zaliczyć do tego grona możemy chociażby Ignacego Mościckiego czy też Józefa Piłsudskiego. Z tą ostatnią postacią związana jest ciekawa anegdota. Piłsudski bowiem nosił wąsy raczej z konieczności z powodu utraty dwóch przednich jedynek na zesłaniu. Zdecydował się wówczas na zapuszczenie zarostu, który zasłaniał mu usta. Do końca życia miał niekompletne uzębienie.
Wraz z rokiem 1939 paryskie żurnale nadal dyktowały trendy na kolejne sezony, które do Polski miały już nie trafić. Niegdysiejsze ikony mody musiały zapomnieć o elegancji na rzecz okrutnej rzeczywistości, która dopiero miała nadejść. Arch.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz