Słowo Częstochowskie : dziennik polityczny, społeczny i literacki. R.5, nr 87 (13 kwietnia 1935)
Młodociany reemigrant z na ławie oskarżonych. Przed kilku miesiącami w Kamienicy Polskiej ukazała się nie zwykła postać — młody, bo liczący zaledwie 16 lub 17 lat chłopiec w czarnych szatach zakonnych osobliwego kraju, które przy baczniejszem spojrzeniu zdradzały swoje pochodzenie... od zwykłej damskiej sukienki, przerobionej widocznie na habit zakonny. Ta uroczysta czerń habitu dziwnie odbijała od świeżej, dziecięcej jeszcze twarzy. Kwestarz w osobliwym w tym stroju chodził od domu do domu i zbierał ofiary na misjonarzy, rzekomo wykupujących niewolników na dalekim czarnym kontynencie afrykańskim. Policja zainteresowała się osobistością kwestarza i po zbadaniu jego personaljów osadziła w areszcie, jako podejrzanego o podstępne wyłudzanie pieniędzy. W dniu wczorajszym Alfred Stanisław
Wojciechowski stanął przed sądem grodzkim , ale już w szarym stroju więziennym. Sprawę rozpoznawał sędzia grodzki Miszewski, protokół posiedzenia prowadził apl. sądowy Jakubowicz. Jak się okazało, Wojciechowski jest obywatelem Rzeszy Niemieckiej i urodził się i kształcił w W estfalji, a po śm ierci rodziców, mniejsza o to w ja kich okolicznościach, powrócił do ich ojczystego kraju. Na pytanie sędziegów, w jakim celu dopuścił się owej maskarady i zbierał datki od ludzi, W ojciechow ski z rozbrajającą szczerością opowiedział całą sm utną historję swego życia. Po przyjeździe do kraju dłuższy czas spędził on w okolicach Sosnowca na bezskutecznych poszukiwaniach zamieszkujących tam krewnych, o których wiedział z opowiadań rodziców. Potem przyjechał do Częstochowy i tutaj to postanowił zrealizować powzięte jeszcze w dzieciństwie postanowienie wstąpienia do klasztoru, od najmłodszych bowiem la t czuje nieodparte powołanie do stanu duchownego. A że do klasztorów nie przyjmują bez skromnej wyprawy złożonej z kilku zmian bielizny i obuwia, więc próbował w wiadomy sposób uzbierać kilkadziesiąt złotych. Lecz szło to mu bardzo opornie. Jakaś litościwa kobieta ofiarowała mu starą sukienkę, którą skwapliwie przerobił na habit, gotówką zaś zdążył zebrać zaledwie około 3 zł. Spowiedź oskarżonego miała akcenty ujmującej szczerości. To też sąd wydał wyrok uniewinniający. ( oryginalna pisownia) .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz