W DRODZE DO POLSKIEGO KANAAN. NIEMIECKIE OSADNICTWO WIEJSKIE.
„Blisko dwa wieki trwająca obecność dużej grupy ludności niemieckiej an terenie Polski środkowej, kilka fal osadniczych ciągnących przez ten obszar z północy i zachodu na wschód, stanowiły od dawna powód do zainteresowania tym fenomenem nie tylko historyków, ale także geografów i regionalistów różnych specjalności” – pisze we wstępie do swej książki Krzysztof Paweł Woźniak.
Publikacja szczególnie interesuje częstochowskich genealogów, którzy od kilku już lat dokumentują ścieżki migracji, penetrują księgi metrykalne, by poznać sposoby i okoliczności osiedlania się cudzoziemskich kolonistów. Okresem najintensywniejszych wędrówek z obszarów niemieckich była I połowa XIX wieku. Zjawisko to, jak słusznie zauważa autor pracowania, budziło duże emocje, wykreowany został mit Niemca, który realizował na wschodzie są misję kulturową. Termin „niemiecki kolonista” nabrał znaczenia politycznego, nie uwzględniał zróżnicowania etnicznego imigrantów, a przecież w tej grupie byli potomkowie Fryzów, Flamandowie, Walonowie, mieszkańcy Badenii, Hesji, Palatynatu, Wirtembergii, Brandenburgii, Saksonii, Czech, Moraw oraz (w mniejszym stopniu) Austrii i Węgier. Nowsze opracowania ukazują procesy wychodźstwa (przymusowego bądź dobrowolnego) i przemieszczania się w poszukiwaniu lepszych warunków życia w szerszej, społecznej perspektywie; uwzględniane są różnorodne formy i modele życia, czynniki ekonomiczne, religijne, psychologiczne, demograficzne i kulturowe. Imigranci rekrutowali się głównie z Rzeszy Niemieckiej i jej pogranicza, osiedlali się w sposób zorganizowany, tworząc określone centra, bądź w sposób żywiołowy, spontaniczny. W nowym miejscu osiedlenia powstawała struktura społeczna mająca własną specyfikę, uruchamiał się proces współdziałania grupy ludzkiej w określonych warunkach fizjograficznych i gospodarczych. Koloniści wchodzili w interakcje z rdzennymi mieszkańcami, bowiem ich osady najczęściej sytuowane były w bezpośrednim sąsiedztwie wsi pańszczyźnianych. Pierwsze pokolenie osadników cechowała silna świadomość przynależność do swoich opuszczonych ojczyzn, pielęgnowali swój język, obyczaje, sposoby pracy i wypoczynku.
Czytelników „Korzeni” najbardziej interesują okoliczności kolonizacji Królestwa Polskiego w latach 1815 – 1845 w odniesieniu do ówczesnego województwa kaliskiego (od 1837 r. guberni kaliskiej), z tej racji, że wówczas powstały dwie tkackie osady: Kamienica Polska (1818) oraz Huta Stara A (1819). W opracowaniu Krzysztofa P. Woźniaka może być pewnym rozczarowaniem, bowiem wymienione osady wymienione są tylko raz, na str. 166.
Walorem niezaprzeczalnym omawianego opracowania jest warstwa faktograficzna, którą charakteryzują tytuły poszczególnych rozdziałów: I – Osadnictw olęderskie. Pierwsza próba modernizacji w rolnictwie; II – Osadnictwo w Prusach Południowych. Blaski i cienie kameralistyki na rubieżach państwa; III – Trudna scheda, Koloniści niemieccy w Księstwie Warszawskim; IV- Ciągłość i zmiana w procesie osadniczym w Królestwie Polskim (1815 – 1866); V – Życie religijne i oświata w życiu kolonistów niemieckich; VI – Niemieccy koloniści i ich sąsiedzi. Wpływy i oddziaływania, VII – Niemiecko-polski dwugłos historiograficzny o osadnictwie w Królestwie Polskim.
Krzysztof P. Woźniak zrealizował postawiony przed sobą cel poznawczy: ukazał dzieje osadnictwa niemieckiego na ziemiach centralnej Polski (między Prosną a Pilicą i Wisłą), ukazał zjawisko kolonizacji jako proces społeczny, wreszcie poddał interpretacji aspekty kulturowe zasiedlania. Narracja historyczna doprowadzona jest do dekretu uwłaszczeniowego, który zbiegł się w czasie z klęską powstania styczniowego. Przełamując stereotypy historyczne wynikające ze skomplikowanych stosunków polsko-niemieckich, Krzysztof P. Woźniak obiektywnie analizuje sposób funkcjonowania niemieckich osad w dobie przeduwłaszczeniowej. Odrzucając polityczne, a zatem ideologiczne uprzedzenia (Ostforschung w historiografii niemieckiej oraz propagandę antyniemiecką w PRL-owskim wydaniu) można ukazać zjawisko utrzymywania przez niemieckich osadników swej religijnej i językowej odrębności, pomimo wewnętrznego zróżnicowania, kontakty z polskim otoczeniem nie wychodziły poza konieczność, a o asymilacji (mieszanych małżeństwach) można mówić dopiero u schyłku XIX w. Przybysze z niemieckiego kręgu kulturowego, w większości wyznania protestanckiego, stanowili dla polskiego otoczenia osobny, równoległy świat.
XVIII-wieczni wychodźcy z Wirtembergii wyruszali do „pruskiej Polski” jak do biblijnej ziemi Kanaan. Ułożyli z tej okazji interesującą pieśń. Rymowany oryginał oraz wolny przekład odnajdujemy w Aneksie XI (s.348 -349) opracowania Woźniaka. Oto fragment:
Nun so lasset uns sein bald
Reissen in das Preusisch Polen,
weil man dorten in dem Wald
kann viel Wax und Honig holen
Honig in den Branden -Wein
Das mag auch recht kostlich sein
Teraz więc szybko zabierajcie się w drogę do pruskiej Polski, ponieważ tam wolno przynieść z lasu dużo wosku i miodu. Miód w wódce – to także może być wyśmienite.
Krzysztof Paweł Woźniak. Niemieckie osadnictwo wiejskie między Prosną a Pilicą i Wisłą od lat 70. XVIII wieku do 1866 roku. Proces i jego interpretacje, Łódź 2013.
Autor jest pracownikiem naukowym Katedry Historii Polski XIX wieku na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu Łódzkiego.
Opracował p. Andrzej Kuśnierczyk,
Źródło: „Korzenie” , nr 93 (2/2015), s. 16-17.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz