DROMADERKI Częstochowianki w walce z imperium carskim. Autor: Juliusz Sętowski
Dromaderkami (od dromadera – wielbłąda wykorzystywanego do transportu ludzi i towarów) w gwarze konspiracyjnej zwano kobiety, które w latach 1904–1910 przewoziły broń i materiały wybuchowe dla organizacji bojowych PPS walczących z zaborcą rosyjskim. W Częstochowie skuteczne metody przewozu broni opracowały Zofia Prauss „Ryksa” i Józefa Rodziewicz „Wanda”. Transport w walizkach ze względu na kontrole był ryzykowny, broń przemycano więc przymocowaną do ciała: pistolety przywiązane do nóg, a amunicję zaszytą w pasy przytroczone do tułowia. Dynamit kobiety chowały pod gorsetem. Dromaderka mogła przetransportować jednorazowo ok. 16 kg dynamitu bądź 3 pistolety i 100 nabojów. Pomagała im ówczesna moda: obszerne płaszcze, peleryny, spódnice. Zdarzały się wsypy; 11 III 1906 r. na dworcu wiedeńskim w Warszawie policja rosyjska zatrzymała częstochowianki Julię Rau i Walerię Kozłowską, znaleziono przy nich 3,5 tysiąca nabojów. Pierwszą ważną akcją był transport dynamitu w końcu 1904 r., miał on posłużyć do wysadzenia pomnika cara Aleksandra II usytuowanego pod Jasną Górą. Tak wspomina to Z. Prauss: dzięki znajomym inżynierom zwiedzałam kopalnie i kradłam po parę tubek zawiniętego w woskowy papier dynamitu, aż zebrałam potrzebną ilość. Pierwszy transport do Częstochowy wiozła Stefania Ciszewska, drugi jedna z robotnic. Obie zatruły się dynamitem i pochorowawszy się nie mogły wrócić do Zagłębia, by mi dać znać. Lepiłam z dynamitu placki i zatrułam się również. Chora zawiozłam transport do Częstochowy w workach na ciele. Broń przerzucano też z Prus przez granicę w Herbach do lokali konspiracyjnych w Częstochowie i zakonspirowanych składów w Rudnikach i we Wrzosowej. Później przewożono ją do Łodzi i Warszawy. Szlakiem przez Herby interesował się Józef Piłsudski, kierujący wtedy Organizacją Bojową PPS. Przy przewozie broni, jej ukrywaniu, wytwarzaniu pocisków, zaangażowanych było kilkadziesiąt częstochowianek. W „cywilu” były nauczycielkami, lekarkami, gospodyniami domowymi, fabrykantkami. Narażały się na więzienie, wieloletnią katorgę czy zesłanie na Syberię.
Źródło: Jasne, że Częstochowa, 2015, nr 38
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz