DZIEWCZYNA, ŻOŁNIERZ I ŚMIERĆ słowa: Juliusz Sętowski.
W początkach lat trzydziestych uchodziła za jedną z najpiękniejszych dziewcząt w Częstochowie. Janina Kahl, bo o niej mowa, odziedziczyła nietuzinkową urodę po matce Natalii, Rosjance (którą ojciec Janki poznał na studiach w Dorpacie). Była maturzystką Gimnazjum „Nauka i Praca”, nie bardzo jednak lubiła siedzieć nad książką, uwielbiała za to bawić się, tańczyć. Ojciec, Władysław Kahl, lekarz, oficer rezerwy, ordynator szpitala garnizonowego, zapraszany był z żoną i córkami na bale kadry oficerskiej 7. Dywizji Piechoty. Janina - ze względu na swoją niezwykłą urodę – stała się obiektem adoracji ze strony młodych oficerów. Jednym z nich był podporucznik artylerii Zygmunt Wrzesiński; prawdopodobnie przypadł do gustu pannie, często bowiem bywał w mieszkaniu Kahlów (przy ul. Dąbrowskiego 9). Oficer był mężczyzną bardzo zaborczym w swoich uczuciach, a przy tym chorobliwie zazdrosnym. Koledzy z pułku, wiedząc o tej jego słabości, czynili go obiektem żartów. Nic nie zapowiadało tragedii, która miała się wydarzyć.Doszło do niej po powrocie Wrzesińskiego z manewrów pułkowych, po tym jak koledzy, żartując, donieśli mu, że Janina w czasie jego nieobecności dobrze bawiła się w gronie młodych oficerów, udając się z nimi na eskapady dorożką. 18 X 1932 r. oficer wzburzony wpadł do mieszkania Kahlów i zamknął się z Janką w gabinecie doktora. W domu była tylko starsza siostra Wiesława, która po chwili usłyszała strzały z pistoletu. Gdy wyważono drzwi, znaleziono ciało martwego oficera i umierającą dziewczynę, która zdążyła wyszeptać: dajcie mi wody. W pogrzebie Janiny 20 IX 1932 wzięło udział ponad 6 tysięcy częstochowian. Pochowano ją na Kulach w kwaterze 17, przy alejce (na grobie z czerwonego piaskowca znajduje się plakieta z brązu z portretem Janiny). Co ciekawe, mordercę dziewczyny, a zarazem samobójcę, pochowano (dzień później) z największymi honorami wojskowymi, niczym bohatera: trumna była wieziona na lawecie armatniej, kondukt poprzedzała bateria 7. pułku artylerii lekkiej i orkiestra pułkowa, za trumną szły delegacje pułkowe, władze powiatowe i miejskie, za uzdę prowadzono konia, który należał do zmarłego. Oficer spoczął na Kulach w kwaterze 50 (na rogu), miał 26 lat.
Źródło: Jasne, że Częstochowa, 2015, nr 42
Foto: https://czestochowakule.grobonet.com/grobonet/start.php..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz