PIERWSZA LEKARKA W CZĘSTOCHOWIE. To kobieta wyjątkowa – starannie wykształcona, zaangażowana w działalność oświatową, dobroczynną i niepodległościową. Zofia Garlicka, bo o niej mowa, była córką małżeństwa zesłańców po powstaniu 1863–64. W 1900 roku uzyskała dyplom lekarski na Uniwersytecie w Genewie. Na przełomie 1903 i 1904 r. rozpoczęła pracę w ambulatorium i szpitalu Huty „Częstochowa” w Rakowie oraz w Przytułku Położniczym w Częstochowie. Była pierwszą kobietą lekarką, która wykonywała ten zawód w naszym mieście. Borykała się z trudnościami materialnymi z powodu aresztowania męża w 1905 r., jego ciężkiej choroby i leczenia, następnie studiów w Paryżu.
Praca zawodowa i opieka nad dzieckiem (Jadwigą ur. w 1904 r.) nie przeszkodziły jej w działalności niepodległościowej i społecznej: jako członkini Polskiej Partii Socjalistycznej (pseudonim Mata) prowadziła wykłady w kółkach partyjnych, przewoziła przez granicę w Herbach broń i amunicję dla organizacji bojowych PPS. Jej mieszkanie służyło za lokal konspiracyjny. Garlicka cieszyła się dużym szacunkiem w środowisku kobiet postępowych: w listopadzie 1905, w czasie tzw. dni wolnościowych, została wybrana przewodniczącą Związku Kobiet w Częstochowie. W roku 1906 stała się jedną z założycielek i członkinią zarządu Towarzystwa Szerzenia Wiedzy. Ciepło wspomina ją doktor Stanisław Nowak: była ideową socjalistką, bardzo ofiarną działaczką, osobą miłą, poważną i bardzo inteligentną.
Z Częstochowy wyjechała na początku 1907 r., pracowała jako lekarka fabryczna w Łodzi, później organizowała i kierowała Przytułkiem Położniczym, inicjowała tworzenie żłobków przyfabrycznych. Jako działaczka „Kropli Mleka” pomagała matkom i dzieciom z rodzin najbiedniejszych. Ideę opieki nad matką i dzieckiem propagowała w latach 20. i 30. w Warszawie. W czasie okupacji niemieckiej ukrywała Żydów i zbiegłych jeńców angielskich, działała w ZWZ-AK. Zginęła w obozie koncentracyjnym w Auschwitz. Jej okupacyjne losy opisała Maria Dąbrowska w opowiadaniu W piękny letni poranek. Źródło: Jasne, że Częstochowa, 2015, nr 40
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz