MIĘDZY PRAWDĄ A LEGENDĄ. PERYSKOP KULTUROZNAWCZY
Książę opolski Władysław z dynastii Piastów sprowadził do kościółka na Jasnej Górze szesnastu zakonników (wg najstarszych przekazów). Przybyli z klasztoru pod miastem Buda (dziś: Budapeszt) na Węgrzech. Władysław był palatynem, osobą która zarządzała krajem z woli króla (i w jego imieniu) Ludwika Węgierskiego z panującej na Węgrzech dynastii Andegawenów. Dynastia wywodziła się z rodu Kapetyngów, którzy władali na terenach dzisiejszej Francji - symbolem tej dynastii była lilia. Ojcem Ludwika był Karol Robert, a matką Elżbieta, córka polskiego króla Władysława zwanego Łokietkiem, a zatem siostrą Kazimierza, zwanego z racji zasług Wielkim. Co ciekawe, Ludwika króla Węgier i Chorwacji także obdarzono tym przydomkiem. Kazimierz Wielki zmarł w roku 1370, nie doczekał się męskiego potomka. Po jego śmierci przybył z Węgier do Krakowa Ludwik i został koronowany na króla Polski. Mało tego, zapewnił sobie prawa sukcesji (dziedziczenia). W przypadku bezpotomnej śmierci króla Polski prawo do tronu w Krakowie miał potomek Ludwika. Powstał kłopot : król Ludwik nie miał syna, a jedynie trzy córki z drugiego małżeństwa z Elżbietą Bośniaczką : Katarzynę (zmarła w dzieciństwie), Marię, która została królową Węgier i Jadwigę. Polskie prawo nie przewidywało, że na tronie może zasiąść kobieta. Mówiło się, że w Polsce nie dziedziczy się po kądzieli. Co znaczyło słowo ‘ kądziel’? To pęk lnu, z którego otrzymywano przędzę niezbędną w procesie tkania. Ponieważ przędzeniem zajmowały się wyłącznie kobiety, wyrażenie „po kądzieli” oznaczało w drzewie genealogicznym linię żeńską (w herbarzach: po matce). Dziś to wyrażenie wydaje się przestarzałe.
Ludwik zadbał więc o to, by mogła po nim na polskim tronie zasiąść córka Jadwiga. Musiał zyskać przychylność polskich wielmożów, dostojników i rycerzy; zaoferował im bardzo atrakcyjny układ: w zamian za udzielenie zgody na koronację Jadwigi zapewnił szlachcie (i Kościołowi) przywileje, chodziło o - mówiąc językiem współczesnym - zwolnienia podatkowe.
Zakonnicy reguły św. Pawła pustelnika otrzymali w posiadanie stary kościół usytuowany na Jasnej Górze. Jak wyglądało wzgórze jasnogórskie zanim przybyli zakonnicy, a zatem przed 1382 rokiem? Niewiele o tym wiemy. Wiemy natomiast, dzięki ustaleniom krakowskiego mediewisty dr. Jacka Laberscheka, jak wyglądała własność ziemska na zachodnich rubieżach powiatu lelowskiego - przed lokacją miasta Częstochowy.
Zakonnicy otrzymali na mocy dokumentu książęcego kilka wsi, m.in. Krowodrzę (dziś: Kawodrza), kuźnicę żelaza (bez nazwy) i folwark – w sąsiedztwie klasztoru, teren dzisiejszego Lisińca.
Wyobraźmy sobie, że wehikuł czasu przenosi nas do roku 1393. Panujący wówczas król Władysław Jagiełło potwierdził przywileje zakonników. Co zobaczylibyśmy ze wzgórza? Pola i łąki. Czy istniało na horyzoncie miasto Częstochowa? Przyjmując, że przywilej na założenie miasta wydał w ostatnich latach panowania król Kazimierz Wielki, dbający o zagospodarowanie terenów na zachód od Lelowa (w dystrykcie olsztyńskim) – jest to wielce prawdopodobne. Akcja urządzenia miasta mogła trwać co najmniej 20 lat – tyle bowiem trwał okres uwolnienia od świadczeń na rzecz panującego tzw. wolnizna. Być może pierwsi osadzeni w pobliżu Warty na prawie miejskim nadal krzątali się wokół wznoszonych przy rynku (i odchodzących od niego ulicach) domach. Można powiedzieć: nie od razu Częstochowę zbudowano.
I jeszcze jedno pytanie: czy książę Władysław zwany Opolczykiem odegrał jakąś rolę w procesie miastotwórczym (poza sprowadzeniem mnichów)? Odpowiem, jak uczeń wywołany do odpowiedzi: „obawiam się, że wątpię”.
Andrzej Bohdan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz