O młynie p. Patorskich. Wspomina p. Andrzej Patorski.
Wiele osób przejeżdżających ul. Spadkową w kierunku Zawodzia zauważa okazały, regularnej bryły budynek młyna z czerwonej cegły i białego wapiennego kamienia, to niemy świadek naszej „gospodarności”.
Młyn ten znakomicie prosperował jak kierowali nim członkowie naszej rodziny. Po tragicznej śmierci w lutym 1972 roku, ostatniego młynarza z rodu, Eugeniusza Patorskiego, młyn będący pod zarządem Gminnej Spółdzielni SCh Poczesna, pracował do czerwca tegoż roku. Woda rzeki Warty podmyła upust i go zniszczyła. Nie został odbudowany mimo pobranego odszkodowania. Upust ten spiętrzał wodę i kierował ją do młynówki a dalej w stronę młyna i do turbiny napędowej.
Młyn wodny bez wody to trup. I takim go zrobiono w bardzo krótkim czasie.
1912r
Najcenniejsze maszyny, jakimi były bardzo nowoczesne mlewniki: dwa pojedyncze i jeden podwójny produkcji „Zakładów Przemysłowych Bracia Waight SA” z Łodzi oraz przesiewacz wywieziono do innych młynów. Jeden z mlewników jest jeszcze w młynie w Zawodziu.
Młyn stoi na miejscu starego spalonego drewnianego młyna który spłonął w 1937 roku. Początkowo był to młyn który mełł zboże między kamieniami, żarnami, później zamontowano walce w 1924 roku.
Stary młyn drewniany ok 1935r
Z mojej młodości młyn pozostaje w mojej pamięci jako coś głośnego, ciągle tętniącego swoim młyńskim życiem, w którym i koło niego był ciągle ruch. Rolnicy przywozili do przemiału zboże i zabierali mąkę, śrutę lub ospę.
Po wyzwoleniu nasza rodzina i znajomi natychmiast zabezpieczyli maszyny i nie dopuścili do dewastacji. Dzięki temu młyn mógł zacząć pracować. Dostarczano wtedy do przemiału ogromne ilości zboża. Wszystkie wolne pomieszczenia w domu mieszkalnym, budynkach gospodarczych i w młynie były zajęte usypanym zbożem.
Praca w młynie trwała całą dobę, włącznie z niedzielami i świętami. Potrzeba było mąki i pasz dla wygłodniałych ludzi i zwierząt.
Z perspektywy lat to wiele wiadomości dotyczących funkcjonowania młyna już się zatarło, niemniej jednak to co pamiętam chce utrwalić w tym opowiadaniu.
Młynem kierowali do chwili upaństwowienia w 1953 roku, członkowie naszej rodziny. Mój Ojciec Mieczysław, Stryj Eugeniusz, Ciocia Stefania. Młynarzy było kilku ale ich nie wielu pamiętam: Wachowicz Kazimierz, Sławuta Stanisław, Kita Marian i inni.
Teraz trochę szczegółów technicznych. Począwszy od turbiny która napędzała tą całą skomplikowaną maszynerię. Była to turbina Francisa, reakcyjna z dopływem dośrodkowym i odpływem osiowym. Ten odpływ to była taka wielka rura zanurzona w wodzie. Z niej wypływała woda, która napędzała turbinę. Do tej rury co śmielsi pływacy wpływali nurkując pod wodą. Koło turbiny zwieszone było na grubym wale stalowym który umocowany był na pięterku turbiny, na grubych balach drewnianych. W górnej części pionowego wału osadzone było duże koło zdawcze. To koło to był odlew żeliwny z podłużnymi prostokątnymi otworami. W otwory te były wstawiane zęby drewniane, specjalnie wyprofilowane i usztywniane drewnianymi klinami.
Koło źarnowe ze starego młyna.
Kolejnym elementem napędu był poziomy wał odbiorczy z osadzonymi na nim dwoma kołami. Od strony koła zdawczego osadzone było koło odbiorcze, żeliwne skośne koło zębate o zębach odlewanych. Obok niego osadzone było duże koło pasowe, wydaje mi się że o średnicy około 2 m. szerokości chyba około 40 cm. Na to koło i drugie w młynie umocowane na głównym wale transmisyjnym naciągnięty był szeroki, gruby i długi na około 25 m. pas parciany. Pas ten napędzał przez koło pasowe długi, gruby wał transmisyjny biegnący przez całą długość młyna. Na wale tym osadzone było kilkanaście kół pasowych, z których napęd pasami był przekazywany do różnych urządzeń młyńskich.
Kolejka do młyna ok 1946r
Droga zboża od momentu zważenia i wsypania do „kosza” do wydania mąki była bardzo długa i skomplikowana. Do transportu zboża i innych produktów stosowane były w młynie trzy rodzaje urządzeń. Transport poziomy odbywał się podajnikami śrubowymi zwane z niemiecka „sznekami”. Transport pionowy do góry odbywał się podajnikami kubełkowymi (elewatorami). Transport na dół odbywał się opadowo w rurach drewnianych.
Młyn ok 1960r
Zboże przyjmowane, zważone na wadze dziesiętnej zsypywano do kosza z którego transportowane było ”szneką” do kubełkowego podajnika pionowego, który podnosił zboże z piwnicy na drugie piętro. Zboże zsypywane do małego zasobnika przez zasuwę kierowane było do odsiewacza który oddzielał piasek, drobne zanieczyszczenia, słomę, puste kłosy. Odsiane zboże wpadało do tryjera, bębna sortującego oczyszczone zboże. Tryjer to taka gruba metalowa rura z wytłoczonymi wgłębieniami które ułatwiały usunięcie ze zboża ziaren uszkodzonych lub nie rozwiniętych. Zboże po oczyszczeniu dostarczane było do otaczarek, zwanych żubrownikami. Otaczarki to maszyny w których usuwane było z ziaren zbóż nadmiar skórki. Były to duże bębny wyłożone ostrym ścierniwem. Tak przygotowane zboże wpadało do zasobnika nad gładkimi walcami zwane „gniotki”. W tej maszynie osadzone były trzy walce. Jeden u góry pod koszem zasobnika był ząbkowany i służył do dozowania i podawania ziarna miedzy niżej umocowane i obracające się współbieżnie dwa gładkie walce. Ich zadaniem było zgniecenie otoczonych ziaren zbóż celem łatwiejszego rozdrobnienia w dalszej fazie procesu przemiału.
Młyn stan 2006r
Tak przygotowane, zgniecione ziarno transportowane było do zasobników nad mlewnikami wstępnymi. Te maszyny podobnie jak gniotki miały trze walce. Jeden pod zasobnikiem jako dozujący i niżej osadzone dwa walce mielące. Walce te miały nacinane rowki na całej długości tzw. „ryfle”. Walce te obracały się współbieżnie ale z rożną szybkością. Z transmisji napędzany był jeden wał a z drugim połączony był przekładnią zębatą. Walec bierny miał regulacje odstępu między walcami w celu uzyskania wymaganego roztarcia ziarna. Zboże w ten sposób rozdrobnione kierowane było do elewatora i transportowane do przesiewacza znajdującego się na II piętrze. W przesiewaczu oddzielane były od maki otręby. Oddzielona mąkę kierowano do zasobnika nad mlewnikami. Mąka kierowana była do mlewnika wyposażonego w dwa zespoły (pary) walcy. Tutaj następowało ostateczne roztarcie surowca na żądany sort, gatunek mąki. Mąka z pod tego zespołu kierowana była ponownie do przesiewacza celem posortowania na gatunki. Otręby kierowane były do zasobników z dozownikami gdzie je workowano
Przesiewacz to takie duże urządzenie, skrzynia, podobna do dużej szafy, zawieszonej elastycznie pod sufitem. Przesiewacz wyposażony był w szereg ram obciągniętych siatkami, merlą, o różnej wielkości oczek i szczotek poruszających się po zamocowanych na nich prowadnicach, czyszczących siatki i zapobiegających ich zatykanie. Przesiewacz wprawiany był w ruch drgający zamocowanym na nim ciężkim mimośrodem.
Posortowana mąka opadała do zasobnika nad mieszalnikiem gdzie następowało jej wymieszanie na jednorodny sort. Po tej operacji już gotowy produkt transportowany był do dużych pojemników (koszy) nad stanowiskami do workowania wydawanej mąki.
Autor: Andrzej Patorski
Zdjęcia ze zbiorów autora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz