Zajścia na przejeździe w Romanowie. 1937r
W Romanowie, jak wiadomo, w związku z przebudową odcinka szosy głównej do Częstochowy, znajduje się od kilku miesięcy szlaban, przy którym stale dyżuruje na zmiany 2-ch stróżów: Stan. Szkoda i Konst. Szkop, którzy zamykają i otwierają szlaban dla przejeżdżających furmanek oraz zawieszają w nocy czerwoną latarkę. ostrzegającą o zamknięciu drogi. W nocy z czwartku na piątek przy szlabanie w Romanowie zatrzymało się jakieś popsute auto osobowe, które remontowano przez całą noc, a dyżurujący na szlabanie K. Szkop przyglądał się temu, mając dużo wolnego czasu w nocy, kiedy zazwyczaj ruch na szosie jest mniejszy. Wreszcie znudzony dozorca zasnął sobie w swej budce, a gdy się zbudził po służbie, spostrzegł z przerażeniem, że niema na szlabanie czerwonej latarki ostrzegawczej. Podejrzenie jego o zabranie lampki padło na szoferów, zajętych w pobliżu remontem auta. Z tej napozór błahej przyczyny doszło do rękoczynów, gdyż krewki dozorca, który pomimo, że jest inwalidą i posiada tylko jedną rękę, uderzył w twarz szofera, a ten nawzajem pobił, go młotkiem, zadając Szkopowi kilka tłuczonych ran. Policja z Kamienicy Polskiej spisała protokół o zajściu na szlabanie. Zaś nieszczęsną latarkę czerwona, która stała się powodem całej awantury, zabrał, jak się okazało, kontrolujący w nocy stróżów dozorca Szosowy, który zastawszy śpiącego na szlabanie stróża, poprostu zabrał mu latarkę, jak zabiera się np. w wojsku karabin żołnierzowi śpiącemu na posterunku. Źródło: ,,Goniec Częstochowski" , nr192, 22sierpnia1937r
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz