PIĘKNY WIEK DZIEWIĘTNASTY. Muzeum Higieny Ludu w Częstochowie - 1905 r. Kazimierz Chełchowski
O wyposażeniu częstochowskich domów I połowy XIX w. wiemy raczej mało. Lektura testamentów zaprezentowanych w 3-częściowej publikacji Dariusza Złotkowskiego dowodzi, że szczególnych bogactw i dóbr osobistych częstochowianie w latach 1808 - 1865 nie zgromadzili - z niewielkimi wyjątkami dotyczącymi kupców, introligatorów, aptekarzy, urzędników wyższego szczebla, restauratorów, czy też mieszkających w mieście przedstawicieli rodzin szlacheckich. Do grupy ludzi majętnych można zaliczyć restauratora i dzierżawcę hotelu przy stacji Kolei Warszawsko - Wiedeńskiej, Kajetana Caro, ewangelika, który w roku 1865 sporządził testament. Przeznaczył swym dzieciom, synom Ferdynandowi i Kajetanowi oraz córce Helenie dość duże - jak na standardy ówczesnej Częstochowy - sumy pieniężne z majątku oszacowanego wówczas na 18 900 rubli. Córka otrzymała 600 rubli na wyprawę, w posagu: 12 par noży, widelców, łyżki, łyżkę wazową dużą i jedna półmiskową, cukiernicę ze szczypczykami, 2 solniczki, 12 łyżeczek do kawy, jeden nożyk do chleba, wszystko z dobrego srebra i 2 kandelabry', resztę gospodarstwa otrzymała jego żona Anastazja. Na egzekutorów testamentu wyznaczył aptekarza Romualda Wendę oraz kupca Leona Wodzińskiego (restauratora, który handlował winami), ich nazwiska figurują na liście wylegitymowanych ze szlachectwa, obok 9 innych mieszkańców Częstochowy. Trzeba uzmysłowić sobie, że lata 70. XIX w. to „epoka przedłazienkowa”, bez kanalizacji i sieci wodociągowej. Charakterystyczne zapachy domowe zaczęły ustępować wraz z wielkim cywilizacyjnym osiągnięciem: wynalazkiem w latach 80. XIX w. syfonu w rurach odpływowych, popularne zwanego kolankiem. Na ten cud infrastruktury wiele miast musiało w Polsce długo czekać. Problem higieny (czystości i brudu) jest coraz modniejszy wśród historyków XIX-wiecznej obyczajowości. Czynności ablucyjne w dobie przedłazienkowej wykonywane były w sypialni. Od mniej więcej połowy XIX w. zainstalowano tam umywalnię: szafkę z dopasowana fajansowa misą, wodę nalewano z fajansowego dzbanka. Do kąpieli służyła przynoszona w tym celu wanna, początkowo drewniana (tzw. balia), później zastąpiona wanną blaszaną. Gorącą wodę donoszono z kuchni. (Ten sposób obmywania ciała zaprezentowaliśmy w „Korzeniach” na str. 23). Łazienki pojawiły się stosunkowo późno, najpierw w domach ludzi zamożnych. Łazienką było pomieszczenie usytuowane blisko sypialni, zaopatrywane w wodę z wodociągu. Wodociągi zmieniły poglądy i wyobrażenia na temat higieny; wcześniej uważano, że mycie niekoniecznie służy zdrowiu, w XVII wieku kąpiel uważano za rzecz niebezpieczną dla zdrowia. Jak radzono sobie z brudem? Ot, po prostu zmieniano odzież. Bohaterów Sienkiewicza trudno uznać za czyścioszków, raczej nie pachnieli.
Moda na czystość przyszła, jak twierdzą badacze, z purytańskiej Ameryki, gdzie z brudem zaczęto walczyć systematycznie. W wieku XVIII standardy narzucił dwór francuski, zapach potu zaczął ustępować na rzecz zapachu mydła. Wraz z modą na wyjazdy do wód, przyszła moda na picie wody mineralnej oraz na orzeźwiające kąpiele. Hydroterapia stała się równouprawnioną metodą leczenia, a czystość zaczęła być kojarzona z wyższym statusem społecznym. Brud stał się synonimem biedy i nędzy. Nasiliła się „higieniczna propaganda”, przypominająca czasem obsesję. Bogaci instalowali łazienki z prysznicami i bidetami, biedni hołdowali zasadzie „częste mycie skraca życie”. Podobno jedną z pierwszych łazienek z wodą bieżącą miał pisarz angielski Karol Dickens. Londyńscy dandysi narzucili standardy kontynentalnej Europie. Wraz z łazienkami pojawił się zwyczaj używania mydła. Badacze twierdzą, że na ziemie Królestwa Polskiego ów zwyczaj przybył z Wielkopolski. Co ciekawe dość szybko się upowszechnił. Robotnicy zaczęli odwiedzać fabryczne umywalnie pod naciskiem administracji, potem sami zaczęli domagać się łaźni. W tej wielkiej obyczajowej przemianie chwalebną rolę odegrali fabryczni lekarze (w Częstochowie Władysław Biegański, urzędujący także w przychodni kolejowej) i wszelkiej maści higieniści. Częstochowa doczekała się Muzeum Higienicznego, plan zbudowania imponującej łaźni dla pielgrzymów w pobliżu Jasnej Góry pozostał jedynie na papierze. Imponujący projekt wykreślił znakomity architekt Stefan Szyller (1857 - 1933), absolwent cesarskiej Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu, ten sam, który zaprojektował kształt wieży jasnogórskiej w Częstochowie (po pożarze w 1900 r.), ołtarz w kościele w Koziegłówkach, kościół w Sułoszowej k. Olkusza, przebudowy kościołów w kilkudziesięciu miejscowościach, m.in. Mstowie i Żarkach, warszawiacy zawdzięczają mu architekturę mostu Poniatowskiego. Sieć wodociągowa pojawiła się w Częstochowie stosunkowo późno. Na Zachodzie upowszechniła się w latach 60. XIX w. - najwcześniej na ziemiach zaboru pruskiego, a więc także na Śląsku. Pod tym względem Warszawę i Kraków wyprzedził Lwów. Częstochowa czekała jeszcze w kolejce, a gdy wreszcie wodociąg powstał, za sprawą firmy „Ulen”, ominął Częstochówkę. Posiadanie wody z instalacji wodociągowej zależało od statusu społecznego a więc zamożności. Bogaci mieli wodę i w kuchni, i w łazience, biedniejsi żeliwny zlew na korytarzu, najbiedniejsi wodę musieli nosić. Uprzywilejowani byli mieszkańcy domów majstrowskich (5 domów przy dzisiejszej ul. Łukasińskiego), którzy mieli wodę ze studni głębiono-wej. Domy robotnicze przy ul. Limanowskiego 47 i 49 posiadały studnie artezyjskie w pobliżu. Wspólne ubikacje (szalety) znajdowały się między blokami. Nieczystości były usuwane przez okno lub do rowu przy ul. Okrzei. Można powiedzieć, że stan higieny w każdym mieście to było wołanie o... dwa zera. Autor: Andrzej Kuśnierczyk Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr90 , R XXIV , 3/2014r
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz