Łączna liczba wyświetleń

27038

poniedziałek, 24 maja 2021

Zginął jak dziad w Wanatach......

 Zginął jak dziad w Wanatach......

Wanaty. Kolonia nad rzeką Kamieniczką, gmina Kamienica Polska, parafia Poczesna, odległość 13 wiorst na południe od Częstochowy. Kolonia ma 38 domy, 234 mieszkańców, 648 mórg; karczma, 1 1/2 mr dwór. W1827 r były 22 domy, 174 mieszkańców.
„Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich." Red. Bronisław Chlebowski. T. 12. Warszawa 1892 r

..bo gdzie nie poszedł były Wanaty.

I jest to prawda. Bardzo to rozległa wieś i do tego każda część ma swoją nic zawsze jasnego pochodzenia nazwę. Dlaczego Karolina? Jak sięgnę pamięcią zawsze mówiono, że jedzie się „przez Karolinę”, mieszka „na Karolinie”. Czy to pozostałość po folwarku, czy browarze? A może po jakimś nadaniu górniczym wokół starej kopalni „Ludwik”? „Za rzeką” były Wanaty I - dzisiaj ulica Spokojna - na jej część mówi się sympatycznie i zabawnie Buczydło. Czy ta nazwa pochodzi od niesfornego potoku płynącego przez tę okolicę? „Przy trasie” albo dawniej „przy klinkrze” były Wanaty II. Od Basi Grzybowej, z domu Szczerbak (chodziłam z nią do szkoły) dowiedziałam się, że dawniej na część II Wanat (bliższą Zawisny), gdzie jej rodzice mieli sklep w czerwonym ceglanym domu mówiono Pustkowie (bo było tam niewiele domów) albo nieraz Janikowizna - od mieszkańców i właścicieli ziemi - Janików. Były jeszcze „Krzoki” - druga część Wanat - w kierunku Poczesny nazywana była Piaski. Mieszkała tam Danka Hochauz, kolejna moja koleżanką że szkoły. Z Wanat I pamiętam Jaśkę Kowalską i Jadzię Zadróżdż. Jakby było mało tych tajemniczych nazw -to na dzisiejszą ulicę Osińską (zaraz za mostem na lewo) mówiono i mówi się Mikloś lub Miklosie. Do Karoliny należały „Łozki”. No i jest jeszcze ulica Topolowa. Jak w takiej zagmatwanej topografii i nazewnictwie mógł się biedny dziad nie zgubić? Aby się już nigdy nie zgubił narysujmy poniżej szkic Wanat.



Gdy do moich rąk dotarł spis ludności Wanat (z lat 80. XIX wieku) pierwsze pytanie, jakie sobie zadałam, to których Wanat? Z nazwisk można się było zorientować, że z dzisiejszej ul. Spokojnej i Karoliny. Kto wtedy mieszkał w tych dwu bardzo dzisiaj ładnych wsiach? Najwięcej było Golisów (8 rodzin), potem Pidzików (6), Cabanów (4), Grzybów (4), Hurasów (Churasów) 4, Jabłońskich (3), Ptaków (3), Będkowskich (2), Grochowinów (2), Krzechkich (2), Rogaczy (2), Skrzypczyków (2), Szyjów (2). Poza tym mieszkała jeszcze rodzina Bielo-bradków, Brzozowskich, Cieżyńskich, Conrów, Drozdów, Janików, Jeruszków, Kleszczy, Majchrzaków, Mienkinów, Michalczyków, Muchlów, Niedźwiedzkich, Noconiów, Olesińskich, Polaków, Przepiórków, Rajczyków, Siwców, Szymczyków, Wasilaków i wreszcie Zawieruchów. Ze sporą rodziną i pracownikami pod nr 1 mieszkał propinator Krystian Dusil, który przeniósł się tutaj z Kamienicy w 1859 r.



Na zdjęciu: (stoją od lewej): Ignacy Szumera z Poczesny. Franciszek Bednarczyk. Zdzisław Głąb, NN, Bronisława Gruca i jej narzeczony Wiktor Pidzik, Kazimierz Rogacz, Józef Kowalski, harmonista Walerian Gruca. Rząd środkowy: Alfreda Sapota, Halina Rogacz, Felicja Bednarczyk, Zofia Najnigier, Leokadia Gruca, udający harmonistę Jan Szumera. Siedzą od lewej: Felicja Cieżyńska, Zygmunt Ratman, Eugenia Rybak, Witold Łebek, Bronisława Tyc, NN. Obok stoją nożne basy. Zdjęcia udostępniła: Irena Cieżyńska -Augustyn

Według spisu domów w Wanatach było 28 a mieszkało w nich 64 rodziny. W niektórych (nr 5, 15, 25, 26, 27, 28 mieszkało po 4 lub 5 rodzin, a w wielu trzy czy dwie. Na 28 domów tylko w dziewięciu mieszkała jedna rodzina. Wiele rodzin było ze sobą spokrewnionych. Na przykład żona Wojciecha Golisa była z domu Huras, a jej matka pochodziła z Grzybów. Takich przykładów można dać wiele. W jednym domu mieszkali bracia, siostry, dzieci z pierwszego małżeństwa z żonami. W niektórych domach mieszkało od 10 do 15 osób. Dzisiaj nie wyobrażamy sobie takich licznych wielopokoleniowych rodzin pod jednym dachem. Najsilniejsze więzi łączyły Wanaty z Kamienicą. Część mieszkańców pochodziła z Kamienicy. W wielu rodzinach dzieci rodziły się w Kamienicy, z Kamienicy pochodziły żony, mężowie mieszkańców Wanat. Na przykład Franciszka Czarnecka (spod „5”) wychowanka Grzybów wyszła za mąż za Mikołaja Księżyka z Kamienicy; Teresa Drozd wyszła za Ludwika Rybaka, a Anna Skrzypczak za Ferdynanda Polaczka. W Kamienicy ożenił się z Elżbietą Perlicjusz (!) Tomasz Caban. Przyjkłady można by mnożyć. Związki z innymi miejscowościami były zdecydowanie luźniejsze. W spisie można odnaleźć ślady Jastrzębia, Rudnika, Poczesny, Bargieł i Zawisny. W roku spisu najstarszym mieszkańcem był Antoni Pidzik trochę młodszy był Klemens Golis i jego żona Franciszka z domu Dylewska, a także Grzegorz Rogacz i jego żona Marianna z Cabanów. Jak zawsze interesowały mnie imiona. Wśród mężczyzn zdecydowanie najwięcej było Janów i Franciszków - ale znalazł się i bardziej wyszukany Daniel, Błażej, Apolinary, Alojzy, Klemens czy wreszcie Balcer. Kobiety to jak zwykle przede wszystkim Marianny i Anny - ale i Zuzanna, Salomea, Wiktoria, Petronela, Adamina. Z czegóż żyli mieszkańcy Wanat? Przede wszystkim z uprawy roli. Wśród zanotowanych zawodów znajdujemy tkaczy (przenieśli się z Kamienicy), wyrobnicy, bednarz i wspomniani już wcześniej pracownicy browaru i karczmy.



Helena Głomb z synami: Lucjanem i Zdzisławem.

W spisie znajdujemy także informacje o powołaniach do wojska. Józef Bitner służył w wojsku cztery lata (1872 -1876). Wskutek losowania poszedł do wojska w 1865 r. Jan Kleszcz (miał 23 lata). Do wojska uciekł (zbiegł) 23-letni Franciszek Pidzik, tam też zmarł, jak głosi notatka, na „służbie”. Tyle o mieszkańcach Wanat ze starego spisu.



Wanaty ul. Spokojna. Na motocykl WFM p.p Stempień. Koniec lat 50-tych.Zdjęcie ze zbiorów Muzeum Regionalnego w Kamienicy Polskiej.

Dla mnie prywatnie Wanaty (poza wspomnianymi koleżankami) to wspomnienie wspaniałego masła kupowanego przez Mamę u p. Marianny Cieżyńskiej. Było jasne, twarde, kroiło się je na chleb w plasterki, ale cóż za niebiański miało smak. Z dzieciństwa pamiętam jeszcze p. Jana Gontarka: „Jana z siwym koniem”, który woził towary do GS -u. I drogę „z PKS -u” przez pola (wychodziło się na most koło Duszela) - a nade wszystko przepiękne łąki „za rzeką” i falujące łany zbóż czy odurzającego zapachem łubinu. Było, minęło.



Strumyk przepływający przez Wanaty

Opracowała: Barbara Kaczkowska (Kraków) Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr44 , R XIII , 1/2003r Fotografie: Zbiory Muzeum Regionalnego w Kamienicy Polskiej oraz archiwum Kwartalnika ,,Korzenie”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz