Pożar na wsi Strażacy wprost z uroczystości swojej pośpieszyli do pożaru. 1935r W ub. sobotę w godzinach popoudniowych, gdy w Kamienicy Polskiej z okazji odpustu św. Florjana odprawiało się w miejscowym kościele uroczyste nabożeństwo, na którem mnóstwo było ludności oraz zebrana w komplecie w dzień swego patrona tamtejsza strat pożarna, rozległ się przeciągły głos trąbki strażackiej. W pierwszej chwili mniemano powszechnie, te to jakiś próbny alarm zarządzony, być może, w celu przeprowadzenia zawodów w dniu święta strażackiego. Niebawem jednak przekonano się, że rozlegający się od strony: Romanowa sygnał był rzeczywistym alarmem pożarowym. Ujrzano bowiem na niebie olbrzymi słup ciemnego dymu, który zwiastował już niezbicie, że pali się gdzieś w pobliżu. Jak następnie okazało się, był to pożar w pobliskiej wsi Zawada, gdzie wskutek zapalenia się sadzy w kominie przy wypieku chleba płonęła, należąca do młodego gospodaza Jana Sitka. Kamienicka straż pożarna, jak była w komplecie na dorocznej swej uroczystości, tak też pośpieszyła w odświętnych uniformach do akcji ratunkowej.
Chałupa drewniana i kryta słomą wraz z zabudowaniami gospodarskiemij spłonęły b. szybko, zanim wogóle straż zdołała rozwinąć swoją akcję. Po drodze do pożaru, gdy konie wiozące sikawkę pędziły galopem, 34-letni. strażak Jan Najninger wpadł pod koła ‚doznając poważnego uszkodzenia nogi. Straty spowodowane tym pożarem obliczają na 4.000 złotych. Źródło: ,,Goniec Częstochowski " nr 107,1935r
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz