BOŻE NARODZENIE WE WSPOMNIENIACH HENRYKA JAŁOWIECKIEGO Z RADOSTKOWA.
Warto uważnie przeczytać tekst i porównać opisane zwyczaje bożonarodzeniowe z tymi w naszych rodzinnych domach.
Radostków, wieś w gminie Mykanów, 13 km na północ od Częstochowy. wymieniona w źródłach już w XV w. W XIX w. dobra składały się z wsi, folwarków Radostków i Nałęcz, osiedli Bendkowskie i Teofilów, pieca wapiennego oraz młyna. W latach 1918-1939 wydzielono: Radostków wieś, Topolów, Pustkowie, Kolonię i Nałęcz (dane z książki Romana Popendy „Mykanów. Gawęda o życiu tradycyjnej wsi polskiej”). W 1855 r. Radostków liczył 187 mieszkańców, 1877 r. - 322. Do 1900 r. wieś należała do parafii Borownoa potem do odległego o 4 km Mykanowa. Henryk Jałowiecki pracował jako kierowca. Jego dziadek Jan osiedlił się w Radostkowie w 1855 r.)
1. Opłatki roznosił organista (ludzie dawali drobne kwoty)
2. Choinka była prosto z lasu - przystrojona w kolorowy łańcuch wykonywany zwykle przez dzieci, zawieszone kolorowe cukierki przypominające sople (kupione w mieście), kępki z waty miały imitować śnieg na choince, zapalano świeczki (jedna osoba pilnowała, aby nie doszło do pożaru) 3. Kolacja wigilijna: zupa grzybowa (z własnoręcznie zebranych grzybów), kapusta kiszona (przysmakiem była kapusta kiszona w główkach krojona na ćwiartki), śledzie solone z beczki (kupione w wiejskim sklepiku) z ziemniakami. 4. Przed wigilią obowiązywała kąpiel.
5. Czekano na pierwszą gwiazdkę, aby rozpocząć wieczerzę, do której podawano również gorzałkę czyli bimber ze zboża.
6. Święta rozpoczynały się pasterką (ze względu na duże śniegi i dużą odległość od kościoła, dzieci często zostawały w domu).
7. Święta to czas, kiedy kobiety ubierały swoje piękne stroje (zapaski, weł-niaki, chusty, świadczące o statusie rodziny, im strojniej szy, tym bogatsza wieśniaczka), ale już po II wojnie światowej odchodzono od strojów ludowych na korzyść bardziej praktycznych i lżejszych ubrań.
8. Po pasterce wracający do domów wyrywali furtki w domostwach, w których mieszkały panny i porzucali je w innym miejscu.
9. Święta Bożego Narodzenia były szczególnie oczekiwane przez dzieci, chociażby ze względu na lepsze jedzenie, bo na prezenty nie było pieniędzy.
10. Mama piekła ciasto, chałki, dobry chleb - pomagał jej tato, ponieważ przed wojną był piekarzem (we wsi był młyn u Mertza)
11. Podgórski miał masarnię, gdzie na święta kupowano kiełbasy, kaszanki, czy pasztetową jako dodatek do mięs gotowanych (nie było mięs pieczonych).
12. Gospodarze zabijali zwierzęta hodowane na własne potrzeby, ze względu na brak możliwości przechowywania dużej ilości mięsa dzielono się z innymi na zasadzie wymiany (obdarowany odda, kiedy zabije swoją świnię lub byka)
13. W pierwszy dzień świąt mama gotowała rosół z królika lub kaczki (z makaronem własnej roboty).
14. Zamożność świąt uzależniona była od urodzaju w danym roku, jeżeli obrodziły owoce, ziemniaki czy zboża, można było pozwolić sobie nawet na zakup kilku bombek na choinkę, czy zimnych ogni.
15. Pieniądze były również ze sprzedaży mleka, serów, jaj, masła czy śmietany (handlarze na rowerach zabierali produkty dla klientów w mieście).
16. Na święta i całą zimę tata musiał zaopatrzyć gospodarstwo w dużą ilość drewna - ja mu pomagałem, była to ciężka praca polegająca na wyrywaniu korzeni z pniakiem pozostałym po ścięciu drzewa; tak pozyskany opał transportowano do domu na wozie o drewnianych kołach. Wóz w gospodarstwie miał wiele zadań - po zdjęciu desek zakładano kosz wiklinowy i już można było jechać do kościoła lub miasta.
Opowieści swojego brata (rocznik 1936) wysłuchała Krystyna Jałowiecka-Szafert z Towarzystwa Genealogicznego Ziemi Częstochowskiej, zebrała je w formie krótkich odpowiedzi i udostępniła redakcji „Korzeni”. Dziękujemy. Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr79 , R XXI , 4/2011r
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz