Nasza świątynia.
Wspomnienia Kryspiny Gruszkowej
W kolejnym odcinku moich wspomnień z lat dzieciństwa i wczesnej młodości chcę przypomnieć jak wyglądał nasz kościół, jakie odprawiały się nabożeństwa i obrzędy.
Wystrój wnętrza był w tamtych czasach bardzo skromny. Na stopniach ołtarza leżały dywaniki szyte ręcznie z kolorowych skrawków tkanin. Szyła je Helena Ficenesówa, babka Janiny Sitkowej i jej brata Stanisława Ficenesa.
Wnętrze kościoła parafialnego w Kamienicy Polskiej 1939r
Drewniana niska balustrada (potocznie zwana przez parafian kratką) dzieliła prezbiterium od nawy kościelnej. Podczas rozdawania komunii na wierzch balustrady wykładana była biała płócienna zasłonka zdobiąca kratkę. Ksiądz wygłaszał kazania zawsze z ambony. Ławek było niewiele. W prezbiterium przed głównym ołtarzem stały prywatne ławki rodziny Mianowskich, Giedryków i Bielobradków. Zapamiętałam szczupłą, wysoką postać pani doktorowej Marii Giedrykowej. Zimą szła przez kościół w czarnym długim płaszczu z futrzanym kołnierzem, futrzaną czapką i mufką. Przed ołtarzem Matki Boskiej stała ławka Antoniego Dobosza. Pośrodku nawy na prawej ścianie jest płytka wnęka. W niej stała figura św. Floriana. Organy były poruszane miechami. W czasie nabożeństwa trzeba było ręcznie nadymać, miechy. Chodziłam także nieraz na chór kalikować. Płomyki woskowych świec migotały przy ołtarzu podczas mszy. W czasie uroczystych nabożeństw z wystawieniem Najświętszego Sakramentu przed kratką klęczały szeregiem kobiety z zapalonymi gromnicami. Każdej niedzieli młodzież szkolna pod opieką nauczycieli przychodziła ze sztandarem na poranną mszę. Stali czwórkami pośrodku kościoła. W ciągu dnia drzwi naszej świątyni nie były zamykane na klucz. Po lekcjach, w drodze powrotnej do domu, wstępowaliśmy często na krótką modlitwę. Podczas wielkiego postu obrazy w ołtarzach zakryte były fioletowym płótnem z naszytymi białymi krzyżami. Starsi parafianie mają w pamięci przepiękny wystrój grobu w kościele w Wielkim Tygodniu. Był okazały, mieścił się przed głównym ołtarzem na całej szerokości prezbiterium. W Wielką Sobotę przy grobie adorowały harcerki a strażacy trzymali straż. Na rezurekcji w Wielkanoc procesja obchodziła kościół trzy razy dokoła, by zdążyć z usunięciem grobu. Przypominam sobie rezurekcję w 1945 r. Podczas procesji słychać było bardzo dalekie odgłosy ciężkich dział. Mówiono, że to bronił się Wrocław (twierdza Breslau). Niedługo po Wielkiej Nocy przychodzi maj - miesiąc Matki Boskiej. Przepiękne jest nabożeństwo majowe. Pieśń „Chwalcie łąki umajone” śpiewana jest także dziś, ale celebrowanie nabożeństwa majowego odbywało się inaczej. Początek był przy wielkim ołtarzu, następnie ksiądz z monstrancją w asyście kobiet z zapalonymi świecami, przy dźwiękach wielu dzwoneczków, przechodził do ołtarza Matki Boskiej. Na majowe przychodziło dużo dzieci, które zwykle stały przy kratce. Pamiętam, jak kościelny Antoni Caban chcąc zrobić wolne miejsce dla przechodzącego księdza mówił do nich z dobrotliwym przekąsem „cofta się dzieci”. Potem te cudowne przypowieści czytane przez księdza. W kościele było cicho, wszyscy słuchali w skupieniu. Czasem któraś z kobiet siedzących w ławkach ocierała łzy z oczu. Majowe nabożeństwa były odprawiane także w kapliczce w Romanowie. Prowadziły je na przemian dwie siostry: Rozalia Filipczykowa i Stefania Rychter. Obydwie były córkami wspomnianej w „Korzeniach” nr 25 przez jej wnuczkę Wandę Gall-Górniak, Barbary Sitkowej zwanej Barbórką, która w czasach zaborów uczyła w swoim domu w Romanowie dzieci czytać i pisać po polsku.
Uroczystość Pierwszej Komuni Świętej ks. Lucjan Kaczmarzyk 1934r.Foto udostępniła p.Justyna Gruszka-Lipiarz.
Zapadał ciepły majowy wieczór a z Romanowa słychać było śpiew nabożnych pieśni, które mieszały się z odgłosami rechotania żab. W tym miejscu wspomnieć muszę śpiewane dawniej na mszy przepiękne pieśni maryjne, zwane „godzinkami” „Zacznijcie wargi nasze chwalić Pannę Świętą, zacznijcie opowiadać cześć jej niepojętą” - takimi słowami zaczynały się godzinki. Na początku czerwca przychodził czas I Komunii św. W latach mojego dzieciństwa uroczystość ta odbywała się w czwartki. Były skromne, bez hucznych przyjęć, jakie mają miejsce dzisiaj, dziewczynki miały na głowach wianki z żywych kwiatów i zielonego mirtu.
Uroczystość Bożego Ciała .Ołtarz w parafii Kamienica Polska .1936r.Foto z albumu p.Wiesława Macocha.
Ołtarz uroczystośći Bożego Ciała OSP Kamienica Polska .Lata 20-te.Z albumu p.Barbary Kaczkowskiej (z domu Kuśnierczyk)
Potem przychodziło Boże Ciało. Był taki zwyczaj dawniej, że gospodarze biorący udział w procesji łamali gałązki z drzewek (zwykle były to młode brzozy), które zdobiły ołtarze. Wtykali je potem w zagony swojego pola. Miały one chronić zasiewy przed gradobiciem. W tydzień po Bożym Ciele na przedwieczornych nieszporach odbywało się święcenie zielnych wianków. Piękne było to nabożeństwo. Kościół wypełniony wiernymi i zapachem kwiatów i ziół. Kiedy ksiądz szedł przez kościół z kropidłem i wonnym kadzidłem, dziesiątki rąk podnosiło się z wiankami w górę. W tym dniu z rana wychodziłam z mamą w pole, by nazbierać ziół i polnych kwiatów do wianków. U stóp góry Kapuścińskiego rosła pachnąca macierzanka a na jej zboczach żółcił się rozkwitły rozchodnik.
Pielgrzymka Kamieniczan do Leśniowa w dniu 13,14,15 września (brak roku na rewersie) .Początek lat 30-tych.Foto do rozpoznania.Udostępnił p.Andrzej Kuśnierczyk.
Na łąkach narwałyśmy białej i czerwonej koniczyny, dzikiej mięty i innego kwiecia. Potem mama wiła wianki. Przed wieczorem z wiankami zawieszonymi na wstążeczkach szłam z mamą i siostrami, razem z gromadkami wiernych, drogą do kościoła. Poświęconych wianków nie można było wnosić do domu. Trzeba je było powiesić na zewnętrznej ścianie domu. Pamiętam zeschłe wianki wiszące na ścianie naszego domu od strony podwórka. Miały one chronić dom od piorunów i ognia. Kwiatki i zioła zwiędły, tylko rozchodnik wzrastał i żółcił się w nich przez całe lato. W lecie, każdej niedzieli o czwartej po południu, odprawiały się nieszpory. Chodziłam na nie z koleżankami. Do dziś pamiętam psalmy śpiewane na nieszporach. Przed - a także jakiś czas po wojnie - dzwon kościelny wzywał wiernych na mszę. Pół godziny przed nabożeństwem rozchodził się jego głos. Dzwon rozbrzmiewał w południe na Anioł Pański, a także oznajmiał zgon kogoś z parafian. W październikowe wieczory odprawiał się tak jak i dziś różaniec. W tamtych latach przychodziło dużo młodzieży i dzieci.
Kondukt pogrzebowy lata 30-te.(Okolice kościoła).Z albumu p.Ewy Ostopinko (Krzechka)
Wszystkich Świętych 1 Listopada .Cmentarz parafialny w Kamienicy Polskiej .Lata 30-te.Foto do rozpoznania.Z albumu rodzinnego p.Barbary Litarskiej -Janiak.
Potem nadchodził dzień Wszystkich Świętych. Na cmentarz chodziło się z procesją. Procesja obchodziła cmentarz dokoła. Na narożach odmawiane były modlitwy za zmarłych. Msza na cmentarzu nie była odprawiana. Na skromnych mogiłach ozdobionych świerczyną i kwiatkami z białej lub fioletowej krepiny płonęły białe świeczki. Czasem ktoś przyniósł z domu wyhodowane chryzantemy. W powrotnej drodze z cmentarza trzeba było wstąpić do kościoła. W zakrystii siedział organista, zapisywał i zbierał ofiary na wypominki. Przychodził adwent. Nieraz w mroźne grudniowe poranki wychodziłam wcześniej do szkoły, by zdążyć - tak jak wiele innych dzieci - przed zajęciami na roraty. Adwentowe wieczory w wielu domach spędzano na robieniu ozdób choinkowych. Łańcuchy ze słomy,"baletnice z kolorowej bibuły, pyzate aniołki z białymi skrzydłami, wisiorki z koralików. Na pasterkę w mojej młodości chodziło się drogą brnąc w śniegu, a mróz szczypał mocno w uszy. Uroczyste nieszpory odprawiane były w ostatnim dniu roku. Kościół zawsze w tym dniu wypełniony był wiernymi. Przed zabawą sylwestrową trzeba było odwiedzić kościół. Na zakończenie mszy była zawsze śpiewana moja ulubiona kolęda: „Bóg się rodzi”. Ludzie opuszczali kościół a wciąż brzmiały słowa: „podnieś rączkę Boże dziecię, błogosław krainę miłą”.
Aż wierzyć się nie chce, że od opisywanych w tych wspomnieniach czasów upłynęło już tyle lat... Wspomnienia. KRYSPINA GRUSZKOWA Opracował: Andrzej Kuśnierczyk Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr33 , R X , 2/2000r Fotografie: Zbiory Muzeum Regionalnego w Kamienicy Polskiej oraz archiwum Kwartalnika ,,Korzenie”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz