SKLEPY W KAMIENICY W OKRESIE MIĘDZYWOJENNYM.
Jak wyglądał handel w naszej wsi w okresie międzywojennym? Było kilkanaście sklepów. Małych, z niewielkimi zasobami towarów. Z artykułami spożywczymi, mięsno-wędliniarskimi, zwane jatkami, i piekarnie. Największy, dobrze zaopatrzony sklep mieszany należał do starozakonnego Henryka Goldsztajna (obecny sklep GS-u nrl).
Tam można było kupić wszystko, tj. artykuły spożywcze, tekstylia, obuwie, sprzęt gospodarstwa domowego, sprzęt rolniczy itp. Najlepiej zapamiętałam sklep Ksawerego Czernego (dziś dom pani Lipeckiej-Dzierzyk), bo tam mama posyłała mnie po drobne zakupy. Na wprost drzwi stały niskie półki z licznymi szufladkami.
Przed półkami była niewielka lada z wagą odważnikową. Po lewej stronie pomieszczenia stały zamykane skrzynie zwane szafamiami na mąkę, cukier i kaszę. Nie było wówczas towarów paczkowanych. Nad skrzyniami wisiała na ścianie duża rama z kołkami, na których były zatknięte różnych rozmiarów szkła od lamp naftowych. Po prawej stronie, tuż przy drzwiach, stała metalowa beczka z naftą. Miała zamontowany zbiornik z podziałką do odmierzania nafty w litrach. Pod zbiornikiem stawiało się butelki i pompką tłoczyło paliwo. Na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych zelektryfikowano Kamienicę, jednak wiele domów nie było podłączonych do sieci. U Czernego można było także kupić zeszyty, atrament, ołówki, stalówki. A nawet kwaszony żur. W miejscu, gdzie stoi dziś dom Olczyków stał duży drewniany dom, który w lecie 1937 roku doszczętnie spłonął. W nim Franciszek Rybak miał sklep rzeźniczy. Wyrabiał bardzo smaczne krwiste kaszanki zwane krupniokami. Tylko w Kamienicy robiono krupnioki z grubej kaszy - pęczaku. W sklepie Rybaka panował półmrok, ponieważ po przeciwnej stronie drogi rosło rzędem kilka olbrzymich lip. Była tam także ubojnia, z której korzystali inni rzeźnicy. W domu należącym do GS-u ( dziś pustostan naprzeciw posesji Ryszarda Walentka)
były sklepy: spożywczy Aleksandra Zemły i mięsny Aleksandra Rudzińskiego. W przybudówce od strony podwórka miał Rudziński wytwórnię wędlin. Co czwartek w wielkim kotle na kuchni gotował kiełbasy, kiszki i salcesony. Pachnący wędzonką wywar z kaszą z pękniętych krupnioków był bardzo smakowitą zupą. Gospodynie przychodziły z bańkami i co czwartek w niejednym domu była zupa od Rudzińskiego z ziemniakami. Na zakręcie drogi, na miejscu gdzje dziś stoi dom Sobotów, stał stary dom, a w nim Antoni Ficenes miał jatkę. W pobliżu kościoła było kilka sklepów.
W latach 30 ub.w. w tym domu mieszkali Pilcowie , Grono osób przed sklepem.
W donu Pilców (obecnie Janiaków) Agnieszka Kuśnierczykowa miała mały sklepik spożywczy. Naprzeciw był rzeźnik Antoni Denke (dziś pustostan). W każdą niedzielę, gdy ludzie szli z kościoła można było w jego sklepie zrobić zakupy. Naprzeciw kościoła był sklepik spożywczy Aleksandra Walenty, a w domu „Tkacza" Wacław Szczerkowski miał sklep także z artykułami spożywczymi.
Sklep w tle. Wacław Szczerkowski (mial sklep w budynku "Tkacza" przy Rynku, gdzie cyklisci robili sobie zdjęcie) pochodzil z Kłobucka , ur. 1907, był pomocnikiem pisarza gminnego a potem założył sklep - jego żoną była Alfreda z Polaczków, , córka Władysława, ślub wzieli w 1937 r. w kościele św. Rodziny w Częstochowie; mieli córkę Wandę i syna Andrzeja .Opracował p.Andrzej Kuśnierczyk.
Do tych sklepów biegaliśmy w czasie przerw między lekcjami (szkoła mieściła się w rynku, gdzie dziś jćstprzed-szkole) po pyszną chałwę. Zaraz za plebanią (dom wyburzony - wybudowany w 1888 roku) był rzeźnik Władysław Hornik, a tuż za nim, w starym, nie istniejącym już budynku, był drugi rzeźnik - Zygmunt Fazan.
Sklep rzeźnika p.Władysław Hornik. W tle. Koniec lat 30-tych.
.p.Edwarda Holi (centralna postać) .Lata 30-te.W tle budyki gospodarcze dawnej ,,Rzeźni " koło Kościoła.
Za Fazanem w domu drewnianym (także nie istnieje) Władysław Polaczek miał sklep piekarniczy. W latach międzywojennych istniał jeszcze sklep należący do Spółdzielni Spożywców „Pomoc".
Przed wejściem p.J.Cianciara .Początek lata 30-tych.
Mieścił się w lokalu, gdzie do niedawna był GS - owski sklep tzw. „żelazny". Spółdzielnię założył w 1909 roku dr Kazimierz Giedryk. W Romanowie był sklep spożywczy pani Łukaszukowej.
Przed sklepem spożywczym w Kamienicy Polskiej .Lata 30-te.
Kilku mieszkańców naszej wsi trudniło się handlem obwoźnym. Sprzedawali tzw. łokciówkę. Jeździli na targi i obnosili po domach w sąsiednich wsiach płócienka wyrabiane przez miejscowych tkaczy- chałupników i inne tekstylia. Do nich należeli Antoni Nowotny i Józef Polaczek. Nowotny mieszkał w domu Kapuścińskich. Dom nie istnieje, dziś jest tu budynek Stefana Mikołajczyka. Józef Polaczek mieszkał w drewnianym domu należącym obecnie do jego syna Kazimierza. Wydaj e się, że warto też wspomnieć o Żydach z Błeszna, którzy przyjeżdżali do Kamienicy kupować od gospodarzy cielęta na rzeź. Kilka razy byli w naszym domu. Tylko Żydzi tak potrafili dobijać targu. Pamiętam także Żyda, który wędrował przez wieś. Nosił przed sobą skrzynkę uwiązaną na długim sznurku zawieszonym na szyi. Sprzedawał drobną galanterię: guziki, igły nici itp. Miał na sobie chałat, na głowie jarmułkę. Przy uszach wisiały kręcone pejsy.
Wspomnienia: Kryspina Gruszkowa
Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr28, R IX, 1/99
Fotografie: Zbiory Muzeum Regionalnego w Kamienicy Polskiej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz