Zdzisław Piątkowski (1921 – 2008), żołnierz Armii Krajowej (pseudonim Stoha), absolwent Politechniki Śląskiej w Gliwicach, pracownik Zakładów Mechanicznych Bumar- -Łąbędy, po przejściu na emeryturę zajął się dziejami swej rodzinnej miejscowości. To wieś Chlina w gminie Żarnowiec w powiecie zawierciańskim. Wieś o królewskim rodowodzie. Wielotomowe opracowanie Zdzisława Piątkowskiego dowodzi wielkiej pasji badawczej, ogromnego przywiązania do swych rodzinnych korzeni i pracowitości. Wyręczył zawodowych historyków, jak to często bywa w przypadku opisywania historii w mikroskali. Co ważne trafił na rzetelnego wydawcę (Gmina Żarnowiec – wespół z Gminną Biblioteką Publiczną), który postarał się o dofinansowanie z Europejskiego Funduszu na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich, a ponadto miał dobrą redaktorkę: Teresę Hantke. Ukazało się sześć tomów – w jednolitej szacie graficznej, z dużą ilością zdjęć, dokumentów i map. Śmierć autora przerwała prace na tomem siódmym. Zdzisław Piątkowski nadał swemu opracowaniu tytuł W kręgu wsi królewskiej Chlina. Ciekawie uporządkował materiał faktograficzny; tom pierwszy poświęcił środowisku geograficznemu i historii najdawniejszej, w tomie drugim omówił dzieje parafii (w podtytule czytamy: O chlińskim beneficium ecclesiasticum czyli o tych, co w dobrach kościelnym gospodarowali), tom trzeci posiada podtytuł O dziejach wsi królewskiej Chlina z bliską w tle okolicą. Tom czwarty dotyczy historii królewszczyzn wokółżarnowieckich i rodów, tom piąty poświęcony jest sołtysom, wójtom radnym i przysiężnym, w tomie szóstym znalazły się kwestie chłopskie: O doli i niedoli chłopa z wnikliwszym opisaniem sprawy wybraniectwa. Tom szósty zasługuje na uwagę z tego względu, że wnikliwie opisane są spory i zatargi o ziemię, konflikty wynikające z praw i powinności chłopskich. Autor dotarł do akt procesowych, z których wyłania się rzeczywisty obraz życia wiejskiego, daleki od podręcznikowych uproszczeń. Zabiegi o wybraniectwo czyta się jak fascynującą opowieść, wiarygodność zdarzeń potwierdzona jest licznymi dokumentami ze zbiorów rodzinnych autora.
Chłopi korzystający z przywileju wybraniectwa ukazywali swą rogatą duszę, walczyli pod Batorym czy Sobieskim, ale jednocześnie potrafili dochodzić swych praw i ujawniali swą przedsiębiorczość. Różnie układały się bowiem stosunki pomiędzy wybrańcami (posiadającymi własny łan) a starostami. Starostowie lub dzierżawcy królewszczyzn nie respektowali często sejmowej uchwały o wybraniectwie, zmuszali do płacenia czynszów, zastraszali, wykupywali łany. Nic tak nie irytowało szlacheckiego posiadacza ziemi, jak wolny od pańszczyzny kmieć, nie składający danin. „Pracowite dni przodków dzisiejszych mieszkańców Chliny i okolicy, odmierzane biologicznym rytmem narodzin i zgonów, wypełniały nieustanne zatargi i procesy głównie z posesorami królewskich dóbr żarnowieckich i libertowskch. (...) Nierzadko do roli gnębiciela i krwiopijcy, rzeczywistego czy też tylko wyimaginowanego, pretendował despotyczny ksiądz pleban. Do nieporozumień z nim dochodziło przeważnie na tle dziesięciny i mesznego, danin uiszczanych przez ludność na rzecz konkretnego kościoła. Najostrzejszy sprzeciw budziła składana od XIII w. w snopach tzw. dziesięcina wytyczna (decima manipularis), pobierana bezpośrednio na polach” – czytamy w cytowanym tomie. Jeśli dziś pan Piątkowski przeczytałby w wikipedii hasło „Chlina” byłby zdziwiony. Ktoś za ludową klechdą datuje powstanie wsi na rok 1090 !, a kościoła na rok 1272. Oczywiście w bibliografii o 6-tomowym opracowaniu Zdzisława Piątkowskiego nie ma wzmianki. O kościele w Chlinie pierwsza wzmianka pojawia się dopiero w wykazie świętopietrza z lat 1354 – 1358; wieś płaciła rocznie 2,5 skojca i 7 denarów, była zatem niewielkim ośrodkiem osadniczym, sąsiednie parafie płaciły o wiele więcej (czyli posiadały o wiele więcej parafian), np. Żarnowiec 11 razy więcej (płacił 36 skojców). Parafia chlińska podlegała od zawsze biskupstwu krakowskiemu, dopiero w roku 1805 znalazła się parafii kieleckiej. Od 1992 należy do diecezji sosnowieckiej (i archidiecezji częstochowskiej). Początkowo należała do rozległego dekanatu wysocickiego liczącego 31 parafii, tworząc z Tczycą i Porębą Dzierżną kraniec północny tegoż dekanatu. Na południu granica dekanatu dochodziła aż pod Kraków, obejmowała Giebułtów, Zielonki, Raciborowice, na zachodzie Wolbrom, Jangrot, Sułoszową, Przeginię, Jerzmanowice, Racławice i Bolechowice, a na wschodzie Miechów, Sławice, Prandocin, Słomniki, Niedźwiedź, Goszczę i Więcławice. Między Chliną a Żarnowcem przebiegała granica między dekanatem wysocikim a irządzkim, przekształconym w lelowski. W drugiej połowie XV w. znalazła się w dekanacie Pałecznica, zwanym także dekanatem słaboszowskim. W XVI w. należała do dekanatu wolbromskiego, który z czasem uszczuplano o kilka parafii. Od roku 1820 Chlina wraz z 12 parafiami (m.in. z Kroczycami, Kromołowem, Łanami Wielkimi, Ogrodzieńcem, Rokitnem, Skarżycami i Żarnowcem), weszła w skład dekanatu pilickiego. Reorganizacja dekanatów w 1867 r. miała na celu dostosowanie ich granic do jednostek administracji państwowej, w miejsce dekanatu pilickiego utworzony został dekanat olkuski. W latach 1911 – 1949 Chlina znalazła się w reaktywowanym dekanacie pilickim, po czym po latach wróciła do dekanatu wolbromskiego. Kościół parafialny w Chlinie nosi wezwanie św. Bartłomieja Apostoła. Fakty dotyczące reorganizacji granic administracji kościelnych przytoczyłem za autorem po to, by uzmysłowić czytelnikom, że dynamika zmian historycznych wymyka się naszym ustalonym schematom myślenia o przeszłości. Wydaje się bowiem, że granice administracji kościelnej są „od zawsze”. Tymczasem jest podobnie jak w przypadku zmian społeczno- gospodarczych, jedne ośrodki awansują, z kolei ranga innych może się obniżać. Dla genealoga zmiany granic dekanalnych mają istotne znaczenie, szukając akt metrykalnych w archiwach kościelnych musimy dobrze orientować się w przynależności parafialnej poszczególnych wsi. Drugi powód dla którego książka Zdzisława Piątkowskiego może inspirować, to fakt ukazania historii małej miejscowości kontekstualnie. Pojedyncza osada (wieś) nie jest wyspą, wchodzi w szereg różnorodnych relacji; więzi parafialne są oczywiści jednymi z silniejszych, ale nie da się opowiedzieć rzetelnie o mieszkańcach wsi czy parafii bez ukazania dziejów bliższej (i czasem dalszej) okolicy. Biorąc do ręki pierwszy tom dziejów Chliny nie wiedziałem, że autor okaże się tak wytrawnym genealogiem i heraldykiem. Jakież było moje zaskoczenie, gdy w tomie trzecim, w rozdziale poświęconym miejscowości Kleszczowa, znalazłem passus poświęcony szlacheckiej rodzinie Błeszyńskich. „Błeszyńscy nosili herby Suchekomnaty tudzież Oksza, Rogala i Świnka. Najliczniej reprezentowania są ci pierwsi. Wszystkie domy wyszły z tego samego Błeszna spod Częstochowy (dziś dzielnica tego miasta) idziedziczyły wspólnie także na pobliskich Wrzosowej i Kamienicy Polskiej. „Izabela (z Błeszyńskich, żona Hipolita Grabiańskiego herbu Świeńczyc, właściciela Kleszczowej od ok. 1819 r.) [przyp. red.] należała do Okszów. Była prawdopodobnie siostrą (rodzoną lub stryjeczną) Józefa Błeszyńskiego, który 10 XI 1824 jako młodzian liczący 19 lat i 11 miesięcy (wg metryki kościoła w Kromołowie) świętował w kleszczowskim dworze swój ślub z 17-letnią Joanną Faustyną Michniewską. (...) Rodzic Józefa, Antoni Błeszyński (ur.1771) wziął za małżonkę kleszczowiankę Józefę Nowakowską, córkę wybrańca Wawrzyńca. Zapis w księdze ślubów (1 II 1804) mówi, że 27-letni oblubieniec posiadał w Karlinie (parafia Kromołów) dziedziczną część gruntu. Tradycję ożenków w Kleszczowie podtrzymał również wnuk Antoniego a syn Józefa i Faustyny, Antoni Jakub (ur. 1839 r.) przez mariaż z Franciszką Nowacką w dniu 26 X 1869 r. Józef (powtórnie ożeniony w 1845 r. z Wilhelminą Weber), wspólnie z synami Teofilem Ignacym (ur. 1828), Ksawerym (ur.1832), Szczepanem Janem (ur. 1836) , wspomnianym Antonim Jakubem i Fryderykiem Wilhelmem Józefem legitymował się ze szlachectwa w Królestwie Polskim w 1855 r. Tę minigenealogię (…) da się uzupełnić jeszcze czterem pokoleniami antenatów Anoniego. Jego ojcem był Adam (ur. 1753 wg metryki kościoła w Kromołowie), żonaty z Rozalią z Sadowskich; dziadem – Felicjan (z żoną Agnieszką), który wraz z dwoma braćmi (Andrzejem i Michałem) sprzedał swoją część w Kamienicy Polskiej; pradziadem – Aleksander, a z kolei jego rodzicami – Stanisław i Zofia z Reklewskich”. Gdyby autor nie wychodził poza opłotki Chliny, mógłbym nie natknąć się na powyższe koligacje Błeszyńskich i nie znalazłbym – bliskiej sercu – nazwy geograficzno-historycznej: Kamienica Polska. Zajrzałem do podrozdziału „Błeszyńscy w parafii w Kromołowie” w moich „Więziach kulturowych wsi Kamienica Polska” z 2000 r. Zamieściłem tam informacje z metryk zaślubionych w parafii kromołowskiej, wynotowane pod koniec lat. 90 w Archiwum Archidiecezjalnym (dzięki uprzejmości ks. Stefana Mizery). Czułem intuicyjnie, że skoro Błeszyńscy i Sadowscy są udokumentowani – jako właściciele części – w Kamienicy Polskiej, to trzeba wziąć pod uwagę fakt występowania tych samych nazwisk w Karlinie w parafii kromołowskiej. Przejrzałem akta zaślubionych z lat 1770 – 1817 (daty graniczne księgi). Znalazłem ślub Adama Błeszyńskiego z Rozalią Sadowską – miał miejsce w 1776 r. O sprzedaży części w Kamienicy Polskiej przez Andrzeja i Michała nie wiedziałem, wiadomo, że swoją część w 1800 r. sprzedał Erazm Błeszyński. Rok ślubu wdowca Józefa Błeszyńskiego z Wilhelminą się zgadza, tyle że Zdzisław Piątkowski odczytał nazwisko panny młodej jako Weber, w moim odczytaniu była to Wilhelmina Wahlter z Blanowic, a świadkami byli Jan Drake, dziedzic Blanowic oraz Onufry Strojnowski, burmistrz Kromołowa. Dzięki Zdzisławowi Piątkowskiemu mogę dopisać do genealogii Błeszyńskich datę śmierci Izabeli z Błeszyńskiech Grabiańskiej: 3 II 1829, w wieku 28 lat (osierociła troje małoletnich dzieci) oraz informacje o jej bracie Leopoldzie Błeszyńskim, który był dziedzicem wsi Zdunin w ówczesnym powiecie radomskim. Niestety miejscowości o tej nazwie nie da się dziś zlokalizować, może doszło do przekłamania. I jeszcze dwa fragmenty dotyczący Błeszyńskich. W rozdziale O uczciwych Kotnisie i Raczku i ich bojach o wybraniectwo (t. VI, s. 229-230) pojawia się Franciszek Ksawery Błeszyński; „pieczętował się herbem Świnka i należał do rodziny właścicieli kopalni i kuźnicy w Koziegłowach, wywodzących się z tego Błeszna, które dziś jest dzielnicą Częstochowy, oraz pobliskiej Wrzosowej” – pisze Piątkowski. Na sejmie 1793 r. zyskał uznanie, bowiem jako poseł sandomierski protestował (jako jeden z nielicznych) przeciwko hańbie rozbioru. Na sejmie 1789 zapadła decyzja o lustracji dóbr królewskich. Na jednego z komisarzy wybrany został komornik graniczny proszowski Dominik z Błeszna Błeszyński herbu Suchekomnaty. Konia z rzędem temu, kto opracuje monograficznie dzieje rodu Błeszyńskich (kilku herbów) z dobrze udokumentowanymi tablicami genealogicznymi. Nie jest tajemnicą, że zainteresowania genealogią i regionalistyką łączę z wycieczkami (pieszymi i rowerowymi, rzadziej samochodowymi) do miejsc, które mają interesującą aurę kulturową. Wyżynę Krakowsko-Częstochowska przemierzyłem wzdłuż i wszerz. Lubię strony olkuskie. Kilka relacji ukazało się w biuletynie. Po Żarnowcu przyszła kolej na Chlinę. Odwiedziłem pod koniec sierpnia rodzinne strony pana Zdzisława Piątkowskiego, tak znakomicie przez niego udokumentowane. Było warto. W tej królewskiej wsi czas się zatrzymał.
Autor: Andrzej Kuśnierczyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz