Dawna Kamienica w pamięci mojego dziadka. Autor. Marta Łagodzińska.
Pierwsze lata XX w. Okres przed I wojną światową. Wtedy to w roku 1910 urodził się mój dziadek, Władysław Łagodziński. Rodzice dziadka, a moi pradziadkowie, przywędrowali do Kamienicy Polskiej przypuszczalnie z Wrzosowej, gdzie mieszkali w tzw. „familokach". Ojciec mego dziadka rozpoczął pracę w kopalni B. Handke, a matka zajmowała się dziećmi i najmowała się do pracy w polu u bogatych gospodarzy. Dziadek urodził się w drewnianym, dużym budynku na dzisiejszej posesji państwa Conrów. Oprócz dziadka było jeszcze siedmioro rodzeństwa.
Nieistniejący dom p. Franciszka Fazana lata 70-te. (Dzisiejsza posesja p.Fazan)
Najstarszy, Józef, mając 25 lat, wraz z innymi mieszkańcami Kamienicy, brał udział w wojnie bolszewickiej, gdzie zginął. W domu tym mieszkał sztygar jednej z kopalń, pan Kulesza. Żona górnika była nauczycielką w szkole, w Wanatach. Budynek szkoły znajdował się na miejscu dzisiejszego domu pana Błaszczyka. Niebawem dziadek zaczął chodzić do ochronki, która znajdowała się w pobliżu pomnika ku czci ofiar wojny. W ochronce była też „tania kuchnia" -jadłodajnia dla rodzin górniczych. Mając siedem lat, dziadek rozpoczął naukę w czteroletniej szkole kopalnianej, której kierownikiem był pan Mianowski. Szkoła ta znajdowała się koło starych dębów, obok cmentarza. Uczyła tam pani Klar, mieszkająca pod Romanowem. Gdy dziadek skończył dziewięć lat, rodzina przeprowadziła się do starego domu, dzisiejszej posesji pana Łebka. Domy w tym czasie były kryte strzechą, a piaszczysta droga w czasie spływania wody z pól, zmieniała się w ogromne błota. We wsi był i jest, dziś już stutrzydziestoletni kościół, w którym mój dziadek był chrzczony i bierzmowany. Brał w nim także ślub z moja babcią Jadwigą Łagodzińską, a było to 28 września 1938 r.
Z albumu rodzinnego p.Muchlów .Pierwsza z prawej Maria z domu Fazan (Muchla).Lata 30-te.Foto do rozpoznania .Udostępnił p.Andrzej Kuśnierczyk
W tym też kościele ochrzczona była ich pierwsza córka Danuta. Sklepów w Kamienicy było kilka: były to sklepy wielobranżowe, warzywnicze i rzeźnie. Jedną z rzeźni prowadzili moi drudzy dziadkowie Maria i Józef Muchla. Znajdowała się w miejscu, gdzie obecnie mieszkam.
Nad rzeką Kamieniczką (pierwsza z lewej Maria Fazan)16 marca 1929r.Foto z albumu p.A . Ł
Rzeka, wówczas głęboka, dawała warunki na spływy kajakiem, a nawet łódką. Rejsy te odbywały się od kładki na Zawadzie do młyna. Pomysłowa młodzież pływała nawet w baliach i korytach. Miejscem ich spotkań był ścięty dąb naprzeciw dzisiejszego sklepu „Grosik". Spływ Kamieniczką uprzyjemniały słowiki śpiewające w zaroślach czeremchy. Pierwszym oświetleniem kamieniczan były lampy naftowe i karbidki. W 1910 r. założone zostało pierwsze elektryczne oświetlenie, a było to oświetlenie pana Szeina z turbiny zainstalowanej w młynie pana Bielobradka. Z fabryki do kościoła oświetlenie przeprowadził pan Franciszek Kapuściński, a było to w roku 1930. W tym samym czasie przeprowadzono elektryczne oświetlenie do domu dziadka. Trzy lata później również ulice Kamienicy zajaśniały światłem elektrycznym.
Zdjęcie ślubne .Marii z domu Fazan (Muchla) i Józefa Muchli1932r.Foto z albumu p.A . Ł
Dom dziadka ogrzewano węglem, który otrzymywali z kopalni jako przydział. Opiekę nad rodzinami górniczymi sprawowali lekarze górniczy, przychodnia mieściła się koło cmentarza i wiekowych dębów. Była ona także w domu pana B. Bielobradka, gdzie znajdowała się także apteka. Prywatną opiekę prowadził pan Giedryk. Gdy budowano fabrykę pana Szeina,. dziadek miał dwanaście lat. Mając zaledwie 14, rozpoczął w niej pracę. Odszedł jednak niebawem, gdyż zamiast pieniędzmi wypłacano towarem. Następnie dziadek pracował w kopalni „Piotr". Za pensję 100 zł kupił swój pierwszy rower, miał wtedy 16 lat. Był to „technik" z Radomia. We wsi mało osób miało rowery, więc w 1926 r. pan Józef Tajber założył wypożyczalnię. Służbę wojskową dziadek odsłużył w latach 1932-33 w Słonimiu (dzisiejsza Białoruś).
p.Józef Muchla w wojsku (KOP) 1931r .Foto z albumu p. A . Ł
Po I wojnie światowej powstał w Kamienicy Polskiej Związek Strzelecki. Dziadek wstąpił do niego mając szesnaście lat. Siedziba „Strzelca" mieściła się w budynku, na miejscu którego znajduje się dom pana Zbigniewa Wardyńskiego. Strzelnica była w gminnym lesie, obecnie centrum handlowe w Romanowie. Prezesem związku był pan Cianciara a opiekunem pan Maj - sekretarz gminy. Dziadek, wraz ze Związkiem Strzeleckim był na treningu kwalifikacyjnym w Spalę. Uczestniczył, aż dwa razy, w marszach strzelców na Konopiska i w marszu okrężnym wokół Kamienicy z metą koło remizy strażackiej i grochówką z rzeźni pana Fazana, Uczestniczył wraz z panem Nowotnym i panem Chwistem z Jastrzębia w marszu szlakiem I kadrowej. Dziadek mieszkał w domu koło pomnika do 1939 r., kiedy to wybuchła II wojna światowa. 4.09.1939 r. będąc żołnierzem Września, dostał się do niewoli niemieckiej. Pracował w kamieniołomach, w lesie, przy budowie autostrady i u „bauera". Po wojnie dziadek wrócił do Kamienicy Polskiej, ale na stałe zamieszkał na ziemiach odzyskanych w Wałbrzychu. Syn dziadka, a mój ojciec, wrócił jednak do Kamienicy i tu założył rodzinę. Dziadek często odwiedza nas i opowiada o dziejach swej rodzinnej wsi. Opowieści te, barwne i interesujące, zainspirowały mnie do pogłębienia mej wiedzy na temat mojej rodzinnej wsi oraz do napisania tej pracy.
Autor. Marta Łagodzińska. Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr34 , R X , 3/2000r Fotografie: Zbiory Muzeum Regionalnego w Kamienicy Polskiej oraz archiwum Kwartalnika ,,Korzenie”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz