Aresztowanie zawiadowcy Mianowskiego.
Z Kamienicy Polskiej wyprowadziłem się w 1969 r., jednak bardzo chętnie tu wracam z okazji różnych uroczystości rodzinnych lub spotkań towarzyskich. Wychowywałem się w przysiółku Kopalnia należącym do Kamienicy Polskiej. Prawie wszyscy mieszkańcy pracowali w kopalniach rud żelaza albo byli w jakiś inny sposób z nimi związani. Oczywiście ojciec mój, Michał Bednarczyk również pracował przez 38 lat na pobliskich kopalniach, dlatego tradycje górnicze były nam szczególnie bliskie. Wraz z moim rodzeństwem: Zosią, Piotrem oraz Wiesławem zawsze z otwartymi ustami słuchaliśmy różnych opowiadań z życia kopalni i przeszłości naszej miejscowości. Na kopalniach w tym czasie nie było łaźni, dlatego doskonale pamiętam, że ojciec robocze ubranie, hełm, kilof i karbidkę miał zawsze w jednym miejscu w przedsionku domu. Do codziennych ceremoniałów przed szychtą było przygotowanie karbidki oraz ostrzenie kilofa, który był nieodzownym narzędziem pracy górnika. Zawsze byłem dumny z pracy mojego ojca, który zaszczepił we mnie „bakcyla" górniczego i po ukończeniu liceum w Kamienicy i zdobyciu stosownego wykształcenia zatrudniłem się w kopalni węgla kamiennego „Halemba" w Rudzie Śl., w której przepracowałem 30 lat.
Inż.górniczy Zygmunt Mianowski ,absolwent ,,Sztygarki ",pracował na kopalni ,,Łojki",prowadził poszukiwania węgla brunatnego oraz rudy żelaza w rejonie Myszkowa i Zawiercia .Był kierownikiem kamieniołomów ,,Mirów" w Częstochowie ,zawiadowcą kopalni w Kamienicy Polskiej i Konopiskach Towarzystwa B.Hantke. Żródło foto z Ośrodka Dokumentacji Dziejów Częstochowy ,Publikacja Kwartalnik ,,Korzenie " nr 93,str. 5
Podczas jednego z długich wieczorów ojciec opowiadał nam o okolicznościach aresztowania przez gestapo ówczesnego zawiadowcy kopalni „Helena", „Wiesława" i „Piotr" Zygmunta Mianowskiego, który mieszkał w budynku, na miejscu którego obecnie znajduje się stacja benzynowa i firma „Bonex". Obok mojego domu rodzinnego pod numerem 15 znajdował się magazyn centralny, gdzie składowano różne materiały na potrzeby kopalni. Krótko przed wybuchem wojny na polecenie zawiadowcy Zygmunta Mianowskiego zakopano poza obrębem magazynu pokaźne ilości walcówki miedzianej. Miedź byłałaby szczególnie ważnym łupem dla okupanta, który wykorzystałby ją na pewno do celów militarnych. Na istniejących kopalniach po wybuchu wojny i wcieleniu okręgu rudonośnego do Rzeszy Niemieckiej najważniejsze stanowiska zostały obsadzone przez Niemców lub zniemczonych Ślązaków. Dyrektorem okolicznych kopalni z siedzibą w Konopiskach został Przybylok, zniemczony Ślązak z Gliwic.
Kopalnia ,,Piotr" pod Jastrzębiem. Przy lokomotywie kopalnianej stoją od lewej: p. Franc Pakulski, p. Stefan Szkop, p. Jan Musialik, p. Antoni Dobosz, p. Zygmunt Mianowski (sztygar), p. Edmund Mader, p. Jan Mraz. Kwiecień 1937r. Udostępniła p. Helena Łebek.
W tym czasie na portierni dyrekcji w Konopiskach pracował Krymłowski, który znał tajemnicę zawiadowcy Mianowskiego i jako kolaborant powiadomiło tym dyrektora kopalni. Dyrektor Przybylok poinformował żandarmerię, która skierowała specjalną ekipę w celu zlokalizowania zakopanej miedzi. Po wykopaniu potężnego dołu wydobyto bardzo duże ilości miedzi walcowanej, której wartość oszacowano na kolosalne sumy. Powyższe działania były traktowane jako działania na szkodę Rzeszy Niemieckiej i za-wiadowca kopalni Zygmunt Mianowski został aresztowany przez żandarmerię. Najpierw był przesłuchiwany w Kamienicy Polskiej, a następnie przewieziono go do więzienia w Blachowni.
Kopalnia ,,Piotr" pod Jastrzębiem. Przed infrastrukturą kopalnii stoją od lewej: p. Stefan Szkop, p. Piotr Służałek, p. Adam Zalejski, p. Józef Mraz, p. Zygmunt Mianowski (sztygar), p.Antoni Dobosz. Kwiecień 1937r. Udostępniła p. Helena Łebek.
Z więzienia w Blachowni został przewieziony do obozu koncentracyjnego w Dachau, Ojciec mój w tym czasie pracował jako goniec, którego zadaniem było dostarczanie codziennie raportów z okolicznych kopalni do dyrekcji w Konopiskach. żona pana Mianowskiego chciała za wszelką cenę ratować męża. Posyłała przez mojego ojca do dyr. Przybyloka szereg cennych rzeczy, jak kolekcję znaczków pocztowych, obcą walutę oraz wiele artykułów żywnościowych deficytowych w czasie działań wojennych - masło, drób sądząc, że to pomoże uwolnić męża. Dyr. Przybylok za każdym razem zapewniał ojca, aby powiadomił panią Mianowską, że mąż na pewno wkrótce wróci. Niestety po trzech miesiącach pobytu w Dachau została powiadomiona o jego śmierci. ---Jest to niestety jedna z czarnych kart naszej historii. Niektóre z opisanych faktów zostały również przedstawione w książce byłego dyrektora KRŻ „Osiny" Andrzeja Adamskiego pt. „Górnictwo rud żelaza w rejonie częstochowskim" wydanej w 1994 r., do przeczytania której bardzo zachęcam.
Autor: Marian Bednarczyk (Ruda śląska)
Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr41, R XII , 2/2002r
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz