Łączna liczba wyświetleń

piątek, 26 lutego 2021

WYCZYTANE W „EXPRESIE ZAGŁĘBIA”

 WYCZYTANE W „EXPRESIE ZAGŁĘBIA”

Stach Kałkus z Olsztyna udostępnił Korzeniom oprawione wycinki powieści drukowanej w ukazującym się w Sosnowcu „Expresie Zagłębia”. Minęły czasy inteligenckich pism ilustrowanych schyłku XIX w., w których ukazywały się w odcinkach głośne powieści Sienkiewicza, Orzeszkowej, Prusa. Międzywojenna prasa wpisywała się w nurt kultury masowej; gazety codzienne były produktem dostosowanym do potrzeb rynku, produkt ów musiał liczyć się z poziomem i gustem tzw. przeciętnego czytelnika. Ale nie wybrzydzajmy na marną literaturę. Na odwrocie stron z powieścią znaleźć można informacje ze świata oraz wiadomości regionalne. Nie brakuje wątków sensacyjno-kryminalnych. – Nic tak nie zwiększa nakładu gazety, jak trup na pierwszej stronie – mawiali prasowi potentaci. Mamy zatem w 1931 roku informację o ujęciu herszta złodziejskiej szajki. Gazetowy szpunt opatrzony został nośnym tytułem: „Przyznał się do 34 rabunków. Nie zajmowalibyśmy uwagi czytelników osobnikiem uprawiającym złodziejski fach na początku lat 30. XX w,. gdyby nie fakt, że ujęty został w Poraju a na dodatek jednego z włamań dokonał w Kamienicy Polskiej.



Chodzi o niejakiego Kasprzyka vel Szewczykowskiego vel Niedbała. Posługując się skradzionymi dokumentami wodził policję za nos. Na długiej liście „skoków” znajdują się następujące obiekty: plebania ks. Pieńkowskiego w Siemoni, sklep kupca Rozenbluma w Wojkowicach Komornych, urząd gminny w Przełajce, plebania w Koziegłowach, firma „Elibor”, zakład jubilerski oraz sąd powiatowy w Siewierzu, wreszcie apteka Bielobradka w Kamienicy Polskiej. Dowiadujemy się, że przodownik posterunku policji w Poraju, Błaszkiewicz, zorganizował skuteczną obławę i zaaresztował człowieka w futrze, którego to futra prawowitym poprzednim właścicielem był dyrektor Piotrowski z firmy „Elibor”. Przewieziony do aresztu w Żarkach amator cudzych rzeczy nie mógł zdecydować się, jakiego naprawdę używa nazwiska. „Przyciśnięty do muru zeznał, że istotnie nazywa się Kasprzyk i jest hersztem bandy” – czytamy w archiwalnym „Expressie”. Musielibyśmy prześledzić wiele innych egzemplarzy tej gazety, by poznać szczegóły procesu sądowego bandy złodziei i jej herszta Kasprzyka.



Najbardziej interesowałoby nas – z oczywistych powodów – włamanie do apteki Bielobradka. Coś się nam jednak wydaje, że Kasprzyk nie był zainteresowany wodą utlenioną, bandażami a nawet maścią na odciski. Zapewne najbardziej interesowała go kasa fiskalna pana Bronisława. Na koniec możemy zdradzić tytuł powieści, którą pewna czytelniczka (uwieczniła się wklejce podpisem J. Polówna) skrupulatnie wycinała z każdego numeru (w sumie 174 odcinki) i zaniosła do introligatora, by całość oprawił w formie podłużnej książeczki: Skazaniec
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Nota o Expresie. „Expres Zagłębia” ukazywał się w latach 1926- 1939, jego założycielem był utalentowany dziennikarz Wiktor Monsiorski (1873 – 1932). Początki były niezwykle trudne, z powodu braku funduszy umowa przystępujących do spółki została spisana na kartce papieru – bez udziału notariusza. Zespół założycielski składał się z bezrobotnego redaktora Monsiorskiego, jego żony oraz trzech bezrobotnych zecerów, którzy zobowiązali się do darmowej pracy przez okres 6 miesięcy. Pierwszy numer ukazał się 5 IX 1926. Jego czytelnicy przeczytali zabawną deklarację: „ukazywać się będziemy początkowo codziennie z wyjątkiem dni powszednich”. Od czytelników zależeć miało, czy nowy tytuł przekształci się się w gazetę codzienną. Stało się tak w grudniu 1926. Dzięki zręcznym zabiegom marketingowym, takim jak zbiorowy kolportaż w zakładach pracy, dostarczanie pisma bezpośrednio do domów a przede wszystkim ustalenie ceny w wysokości 10 gr (w abonamencie 6 gr) – „Expres Zagłębia” – reklamujący się jako „jedyny niezależny organ demokratyczny województwa kieleckiego” – zdystansował wkrótce inne tytuły prasowe. Nakład pisma wciąż się zwiększał; po zakupieniu własnej maszyny rotacyjnej oraz amerykańskiego linotypu, średni nakład sięgał 24 tys. egzemplarzy, zaś wydania niedzielne i świąteczne niemal 40 tys. Po śmierci Wiktora Monsiorskiego (24 XII 1932) pismem kierowali kolejno: Wiktor Fabrycy, Konstanty Ćwierk oraz Jan Kozubski. Ostatni numer ukazał się 3 IX 1939 r. Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr105 , R XXVIII , 2/2018r

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

„Tkacz" sprzedany na licytacji. 1932r