Miejsce przyjemne Romanów.
W tyskim mieszkaniu pani Ewy z Górniaków Niścior rozmawiamy o „Korzeniach", a więc o dawnych mieszkańcach Kamienicy Polskiej i Romanowa. Pani Ewa z rozrzewnieniem wspomina czasy młodości spędzonej w Romanowie. To podróż w przeszłość; jasnym punktem wspomnień jest dom dziadków: Rozalii (z Sitków) i Jana Filipczyków. Matka pani Ewy, Wanda z Filipczyków, zmarła młodo, w wieku 42 lat. Na fotografiach rozłożonych na stole widać kobietę o niepospolitej urodzie i wdzięku. W najbliższym sąsiedztwie Filipczyków mieszkali Rychterowie, Bogaczowie, Polaczkowie, Kidawowie i Blachniccy. Dzieci z tych rodzin były kompanami dziecięcych zabaw. Dziadek ze strony ojca, Stanisława Górniaka, to wspominany w „Korzeniach" Władysław, który grał w strażackiej orkiestrze. Poprzez Gór-niaków istniało pokrewieństwo z Wałaszkami.
Jadwiga Górniak wyszła za pana Błaszczyka (dom pani Jadzi Błaszczykowej w pobliżu kościoła prezentowany był w „Korzeniach", Maria za Bolesława Goldsztajna, udzielającego się w kościelnym chórze. Ulubioną ciocią pani Ewy była Czesława z Filipczyków Jończy. Pięknie haftowała, potrafiła się gustownie ubierać. Wanda i Stanisław Gómiakowie z córkami, Zofią i Ewą, mieszkali w okazałym, piętrowym domu pana Cichonia, tzw. Romanowiance. Gdy w sierpniu 1939 r. w budynku zakwaterowano rezerwistów z batalionu Obrony Narodowej - przeprowadzili się do państwa Blachnickich. (Moment wymarszu oddziału uwieczniony został na fotografii udostępnionej „Korzeniom" przez Edwarda Blachnickiego - publikujemy ją na str. 9).
Pani Ewa wyjechała z Romanowa tuż po wojnie, mieszkała w Brzegu, potem w Opolu. Utrzymywała cały czas kontakty z dawnymi przyjaciółmi, do których w pierwszym rzędzie zaliczali się Jan Fazan, Je-rzy Walenta, Wojciech Krzechki. Ciepło wspominała Romanów w nocnych programach Polskiego Radia w Katowicach (zapraszana była do „Klubu Samotnych"). Powojenna Kamienica Polska dla pani Ewy to wizyty u Góniaków i odwiedzanie grobów na Wszystkich Świętych. Bez porównania więcej ciekawych rzeczy działo się przed wojną, gdy do Romanowa przyjeżdżali letnicy z Częstochowy. Na grzyby chodziło się za dom - nie istniała jeszcze droga szybkiego ruchu.
Na jednej z wielu fotografii uwieczniony został samochód inżyniera Marca, który nadzorował budowę klinkierówki od strony Koziegłów. Za kierownicą samochodu zasiadła pani Wanda Górniak, obok niej kilkuletnia córka Ewa. Ważne miejsce we wspomnieniach pani Ewy zajmuje wątek powstańczy.
W domu Filipczyków przechowywana była w kanapie broń. To w Romanowie schronili się uciekinierzy ze Śląska opolskiego, po niekorzystnym II powstaniu w 1920 r.: m.in. Jan Nocoń z podopolskich Szczepanowic (ożenił się w 1921 r. w Wacławą Filipczyk) i Szymon Koszyk. Przez cały 1921 r. przez Romanów przechodziły transporty broni na Śląsk pochodzące z dywizji częstochowskiej. W czasie jednego z transportów w Kamienicy Polskiej zginął 19 letni Władysław Filipczyk (brat Wacławy z Filipczyków Noconiowej). Został pochowany przez małżonków Burzyńskich, aptekarzy, w Koszęcinie.
Lata okupacji nie były dla Romanowa łatwe. Istniała tu siatka konspiracyjna, łatwo było o nieszczęście. W Oświęcimiu zginął stryj pani Ewy, Tadeusz Gómiak. Zginął także Jerzy Rychter, jak widać na fotografii - niezwykle przystojny młody człowiek. Beztroskie lata w Romanowie kojarzyć się będą zawsze z zabawami na świeżym powietrzu w Gmińskim Lesie. Rzymianie, urocze zakątki określali mianem „locus amoenus" - miejsce przyjemne. Do takich miejsc zalicza pani Ewa z Górniaków Niścior Romanów. I próbuje przekonać o tym swoje córki, Ewę i Joannę.
Notował: Andrzej Kuśnierczyk. Zdjęcia pochodzą z albumu pani Ewy z Górniaków Niścior.
Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr35 , R X , 4/2000r
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz