Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 25 lutego 2021

Nasze Liceum. Z szarej przędzy. Fragment wspomnień. Adam Ferens(1)

 Nasze Liceum. Z szarej przędzy. Fragment wspomnień. Adam Ferens(1)

Wieś to jakby mikrokosmos całego kraju. Wachlarz zainteresowań i kierunku dalszych studiów jest ogromny. Z liceum w Kamienicy Polskiej najzdolniejsi obierali elektronikę i inne kierunki Wydziału Łączności Politechniki Warszawskiej, inni budowę maszyn w Politechnice Częstochowskiej, wielu ukończyło medycynę cywilną oraz wojskową (WAM), następnie Wojskową Akademię Techniczną, dość wielu wydziały filozoficzne kilku kierunków, Wyższe Szkoły Pedagogiczne (polonistyka, fizyka), dentystykę, farmację, szkoły dziennikarskie, szkoły półwyższe - laborantek medycznych, kosmetyki oraz szkoły pielęgniarskie.




Najwięcej ukończyło seminaria nauczycielskie i stanęło do pracy nauczycielskiej. Kilku ukończyło Akademię Górnićzo-Hutniczą i Wyższą Szkołę Rolniczą. Nie było tylko teologów, bo brak ochoty, przekonania i łaciny. Wiejskie szkoły średnie mają u swej podstawy teorię uzasadniającą, która zasługuje, aby ją znali działacze oświatowi i aby z nią mutatis mutandis się liczyli. Epigoni St. Simona w czasopiśmie „Globo" wysunęli twierdzenie, że największą zbrodnią jaką ludzkość wobec siebie popełnia jest to, że pozwala zejść niepostrzeżenie ze świata wielkim talentom, nie wyzwała ich siły potencjonalnej. Stanowisko to jest logiczną konsekwencją „Deklaracji praw człowieka wolnego i obywatela".




Z takiego punktu widzenia wynikają jednakc wnioski nie lubiane nawet przez zainteresowanych jako to konieczność stosowania sit selekcyjnych, aby miernoty, nieroby i typy aspołeczne nie tarasowały możności wydostania się na przodujące stanowiska. Jest to wymóg tworzenia równego startu społecznego bez względu na pochodzenie, zamożność, zasługi przodków i tym podobne mo-tywy zacierające selekcję. Tu zjawia się pierwszy problem. Nie wiem co lepsze - szkoła gigant z internatem, centralnie położona, czy zrosłe z terenem wiejskie liceum. Twierdzę, że to ostatnie jest bliższe wyżej wspomnianej tendencji bezwzględnego demokratyzmu. Przykład z praktyki miejscowej: matka 6. córek bardzo uzdolnionych, tkaczka, filar prac komitetu, przeprowadziła wszystkie przez szkołę i studia wyższe i półwyższe. Drugi bardzo cha-rakterystyczny obraz z życia szkoły. W pobliżu chata - ongiś mieszkała w niej matka-wdowa, tkaczka-chałupniczka (wynagradzana za wykonaną pracę przez „fabrykanta", fabrykę ma właściciel warsztatów w „notesie") z dwoma córkami. Pierwsza była Alina, druga - wcale nie Balladyna - tylko Marysia, bardzo uzdolniona. Obok chaty z gliny poletko kartofli.




Córka skończyła liceum, potem seminarium nauczycielskie, zmieniła nazwisko na zamężne, wzięła do siebie matkę (jako że babcia dla pracujacej jest przydatna ze względu na dzieci). W sumie bardzo korzystny społecznie pozytyw. Wiejskie liceum ma ułatwione zwalczanie „okresów wiosennych". Wracający rowerem członek grona nauczycielskiego wstępuje do mieszkania nieobecnego w szkole ucznia z pytaniem „czy nie chory". - Ależ poszedł do szkoły z książkami. - No to proszę powiedzieć, żeby na przyszłość nie wagarował. Po powrocie ucznia do domu nastąpiło „krótkie spięcie", na które lepiej spuścić zasłonę, a które poskutkowało na cały okres szkolny - bo wieść o inspekcji rozbiegła się piorunująco. Nie zamierzam pisać dziejów małej szkółki. Na podstawie półwiekowej obserwacji szkolnictwa w różnych funkcjach i w wielu kuratoriach, na podstawie wypracowanej skali porównawczej jego problematyki - z gęstwiny faktów przytoczę ilustrujące wkład społeczny oraz mające siłę przykładową, mogące się przydać pracownikom oświatowym. Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr48-49 , R XIV , 1-2/2004r

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

„Tkacz" sprzedany na licytacji. 1932r