Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 28 lutego 2021

Wspomnienia. Góra Kapuścińskiego, Góra Kapuścińska, albo „Kapusta”.

 Wspomnienia. Góra Kapuścińskiego, Góra Kapuścińska, albo „Kapusta”.

Góra Kapuścińskiego, Góra Kapuścińska, albo „Kapusta” – to nazwy polodowcowego wzgórza w pobliżu romanowskiego lasu i Podlesia. Ta ostatnia nazwa upowszechniła się zwłaszcza wśród młodej generacji mieszkańców. Dawniej wierzchołek porośnięty był jedynie trawą, a tylko łagodniejsze zbocza wykorzystywano pod uprawę. Do dzisiaj można znaleźć wśród drzew i zarośli pozostałość plantacji czarnej porzeczki. Poza tym glinka zalegająca w pewnym miejscu wzgórza po zmieszaniu z iłem pokopalnianym nadawała się do budowy pieców kaflowych, uszczelniania czopuchów przy wejściu do kominów, itp.




Podobną glinkę można było też znaleźć nad Kamieniczką w okolicy ujścia rowu melioracyjnego do rzeki, biegnącego wzdłuż tzw. koziegłowskiej drogi. Rów ten bierze początek z podnóża Góry Kapuścińskiej, a dokładnie od sadu Cianciarów. Wróćmy do samej góry, w czasach, gdy nie było drzew, trawa koszona, pola uprawiane – po nadejściu zimy służyła narciarzom. Później, na przełomie wieków, było to miejsce wszelkiego rodzaju spotkań młodzieży, imprez przy ognisku, gitarze i czymś lekko procentowym. Ognisko płonęło często nie tylko na św. Jana, ale nie zdarzyło się, aby ktokolwiek dzwonił na 998. My, starsi, traktowaliśmy te imprezy z pewną dozą melancholii, może i zazdrości, wspominając naszą skromniejszą młodość.




A teraz ognisko? Strach zrobić pieczonki, bo uczynnych i wrażliwych na dym pełno. Tylko, że tych duszności nabawili się z pewnością od kopcenia „popularnych” i „klubowych”. Na górę wjeżdżano „maluchem”, jednego razu nawet starem 660 nabytym od wojska. Jako miejsce randek służy chyba do tej pory – o czym przekonałem się napotykając wczesną ciepłą wiosną sympatyczną młodziutką parę. Amatorzy grzybów też nie omijają wzgórza – można spotkać podgrzybka złotawego i zajęczego. Natomiast w czasie II wojny wzgórze posłużyło okupantowi do wybudowania strażnicy wyposażonej w radiostację, która miała służyć, według twierdzenia jednych, do koordynacji przelotów samolotów, a według innych – do obserwacji okolicy, a zwłaszcza ruchów partyzantki. Niewykluczone, że służyła do jednego i drugiego. O budowie takiego obiektu wspomniał Ireneusz Cuglewski w swojej książce Z ciemności śmierci do blasku życia. Chociaż podał tylko miejsce „na wzgórzu pod lasem”, przypuszczalnie chodziło o Górę Kapuścińskiego.







Budynek był o wymiarach mniej więcej 5x6m z wąskim przedsionkiem i podpiwniczeniem, wymurowany z cegły. Te szacunkowe dane uzyskałem od ludzi pamiętających jeszcze tamte czasy. Nie wiadomo, czy do strażnicy doprowadzono prąd do zasilania radiostacji, czy telefon, bo takie media Kamienica wtedy już posiadała. Niemiecka załoga dyżurująca całodobowo na zmiany, mieszkała w domu p. Grzybowskiej, stojącego obok domu wójta Antoniego Klara. Kuchnią i porządkami zajmowały się siostry Drymer – Anna i Bronisława. Dosyć często na deser serwowały budyń. Celowo było go zawsze więcej, a kiedy miał być, okoliczne dzieci wie-działy dzień wcześniej i zjawiały się wtedy, jak gdyby nigdy nic, tyle, że z własnymi łyżkami w kieszeniach. Smak tego budyniu pamiętają co niektórzy starsi mieszkańcy wsi.Po wojnie budynek rozebrał Witold Kapuściński, bo stał na jego działce. Nazwa wzgórza ugruntowała się od nazwiska tegoż pana, właściciela działu ziemi ciągnącego się aż do superatu. Zbocza wzgórza należały do Ficenesa, Czernego i Dusiela.



Jeśli ktoś usłyszy nazwę Góra Kapuścińska, może skojarzyć to z uprawą kapusty, bo i z takim pytaniem zetknąłem się ze strony podobnych do mnie przybyszów. Z budynku pozostały widocznie fundamenty, lub ich część, ponieważ w miejscu obsunięcia się skarpy od strony wschodniej, ukazał się fragment muru, tyle że skarbów tam na pewno nie znajdziemy. Wspomnienia: p. Stanisław Bryk.
Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr109 , R XXIX , 2/2019r

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

„Tkacz" sprzedany na licytacji. 1932r