RODZINA MĄKOSZÓW. Wspomnienia p. Kryspina Gruszkowa
1936 r - kolonie w Romanowie
Poznałam ich przed wojną. Każdego roku latem przyjeżdżali do Kamienicy na wypoczynek. Upodobali sobie Podlesie. Wynajmowali dom u Góralów (dziś dom Kazimierczaków), czasem u Wozignojówej (dom Muchlów), nieraz mieszkali także u Szczerbów w Kamienicy - tego domu już dawno nie ma. Państwo Mąkoszowie mieli troje dzieci: najstarszą. Marysię, Jurka i najmłodszą Basie. Każdej niedzieli cała rodzina jechała wynajętą bryczką na ranną mszę do kościoła. Pan Edward w czasie mszy grał na organach i przepięknie śpiewał religijne pieśni. Na stałe mieszkali w Częstochowie.
Edward Mąkosza
Edward Mąkosza był pedagogiem, kompozytorem, folklorystą. Uczył w Gimnazjum im. Henryka Sienkiewicza. Skomponował kilka pieśni o tkaczach chałupnikach z Kamienicy. Zorganizował chór, jego pieśni staraniem Czesława Cianciary były nagrane i emitowane przez Polskie Radio Katowice latem 1939 roku.
Jubileusz 50-lecia pracy Edwarda Mąkoszy - koncert benefisowy
Pana Edwarda pamiętam bardzo dobrze. Rozmawiałam z nim po wojnie, kiedy przyjeżdżał do Urzędu Gminy (wówczas Gromadzkiej Rady Narodowej) płacić podatek za nieruchomość, jaką posiadał w Kamienicy. Mąkoszowie nabyli plac z myślą o budowie domu na Podlesiu. Do budowy jednak nie doszło, plac sprzedali. Nabył go dr Brylski, gdzie obecnie stoi jego dom. Żonę pana Edwarda zapamiętałam jako damę. Takie damy były tylko przed wojną. Basia była bardzo urodziwą dziewczyną. Urodę zachowała do późnych lat życia. Widywałam ją podczas wakacji zawsze w otoczeniu sztubaków, którzy spędzali lato w ośrodku szkolno-wypoczynkowym na wzgórzu na Podlesiu. Podczas roku szkolnego mijałyśmy się nieraz w Częstochowie, ona szła do swojej szkoły, ja do swojej. Znałam ją z racji pochodzenia jej rodziny, którą wszyscy w Kamienicy znali, ale ona nie zwracała na mnie uwagi. Jurek (nie wiem dlaczego mówiono na niego później Andrzej) był lubianym przez wszystkich młodym chłopcem. Pełno go było wszędzie. Gdzie była jakaś robota, gdzie się coś działo, pomagał i był za pan brat z robotnikami. Po wojnie Basia wbrew woli rodziców wyszła za mąż za przystojnego iluzjonistę z cyrku, jaki przyjechał do Częstochowy. Musiała z nich być piękna para, ona urodziwa, zgrabna dziewczyna a on podobno bardzo przystojny młodzian. Państwa Kończyńskich (tak się nazywali) poznałam bliżej, gdy byli już dziadkami i ze swymi wnuczkami przyjeżdżali na wakacje do Kamienicy. Wynajmowali wówczas opustoszały dom po rodzinie Władysława Marsika w bardzo bliskim sąsiedztwie z moim domem. Mieli dwie córki: Irenę i Ewę. Marysia Mąkoszówna wyszła za mąż za mieszkańca Koziegłów, z którym się jednak po jakimś czasie rozstała. Miała córkę, która wyjechała do Kanady i za którą bardzo tęskniła oraz syna. Mieszkała w Warszawie. Przez kilka lat przyjeżdżała w lecie do Kamienicy ze swoim wnukiem i mieszkała razem z Basią w domu Marsików. Rozmawiałam z nimi codziennie. Czasem stałyśmy przy płocie, czasem siedząc na ławce przed ich lub moim domem. Przemiłe osoby. Były córkami znanego muzyka i kompozytora i wcale się z tego powodu nie wywyższały. Co roku odwiedzał je na letnisku brat, który przyjeżdżał z Pomorza Zachodniego odwiedzić ukochaną wieś Kamienicę. Kilka lat temu zmarła w Warszawie Marysia. Basia przyjeżdżała z wnuczkami póki nie wyrosły na dorastające dziewczyny i wolały z koleżankami spędzać wakacje w bardziej atrakcyjnych miejscach. Sama (była już wtedy wdową) bała się zamieszkać w pustym domu. Przyjeżdżała jednak bardzo często. Nieraz z przyjaciółką chodziła do lasu na grzyby. W styczniu ubiegłego roku zmarła w Częstochowie. Nieraz, gdy patrzę przez okno na ciągle niezamieszkały dom, przychodzą mi na myśl tamte osoby z rodziny, która upodobała sobie naszą wieś.
Wspomnienia: p. Kryspina Gruszkowa Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr55 , R XV , 4/2005r http://www.absolwenci.sieniu.czest.pl/index.php?show=art&which=879 http://archidiecezja.lodz.pl/wolborz/old/chor.php http://czestochowa.wyborcza.pl/czestochowa/51,150461,17702200.html?i=5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz