Ze wspomnień. O Julianie Dusielu.
Był skromnym, niepozornym nauczycielem języka angielskiego w Gimnazjum Koedukacyjnym w Kamienicy Polskiej na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Nikt by nie przypuszczał, że życiorys tego człowieka może okazać się niezwykle interesujący. Był m.in. tłumaczem w sztabie generała Władysława Andersa, a także spikerem Rozgłośne Polskiej Radia Ankara, dlatego chciałbym tę postać przybliżyć czytelnikom „Korzeni".
Urodził się w Chicago w 1894 r. jako syn Władysława i Marianny. Jego matka prowadziła stołówkę dla robotników, była osobą kontaktową, co powodowało, że byla przedmiotem słownych zaczepek ze strony stołowników, a to bardzo irytowało jej męża. Dlatego zabrał ją wraz z rodziną do Polski czyli wówczas do imperium Rosyjskiego. Julian miał wtedy 12 lat. Ojcowizną w Kamienicy Polskiej była działka na rogu dzisiejszych ulic Marii Konopnickiej i Adama Ferensa czyli przy drodze na Podlesie, po lewej stronie. Julian był zdolnym uczniem, dlatego ukończył Seminarium Nauczycielskie w Ursynowie pod Warszawą. Obiektem jego uczuć była pewna piękna Maria, jak się okazało mocno zafascynowana osobą znanego z inicjatyw społeczno-gospodarczych ks. Sędzimira.
.
Dla młodego człowieka ów fakt był powodem wstrząsu psychicznego, a ukojeniem jego skołatane-go serca stała się jego kuzynka — Józefa z Polów, którą wkrótce poślubił. Pracę nauczycielską podjął w Starczy, a następnie w Woźnikach. W Ligocie Woźnickiej został kierownikiem szkoły. Praca na terenie Górnego Sląska przed wojną nie należała do łatwych; histeryczna propaganda hitlerowska nie kryła się z tym, co spotka ludzi przyczyniających się do polonizacji „odwiecznie niemieckiego" Śląska. Już wówczas stał się przedmiotem polowań nazistowskich aktywistów. W chwili wybuchu wojny Julian nie czekał na wkroczenie Niemców, w pośpiechu opuścił Polskę docierając rowerem do Rumunii. Wraz z falą uchodźców znalazł się na terenie Turcji. Niewielka ilość puzzli wygrzebana z zawodnej pamięci czyni obraz wojennych działań Dusiela mocno fragmentarycznym. Z relacji rodzinnych wynika, że znalazł się w Tobruku. Zatem musiał trafić uprzednio do Samodziel-nej Brygady Strzelców Karpackich, zorganizowanej i przeszkolonej przez Brytyjczyków w Palestynie, o czym pisze Norman Davies w książce Szlak nadziei. Z Palestyny polscy żołnierze trafili do Afryki Północnej, gdzie przez 241 dni walczyli w oblężonym Tobruku od lipca 1941 r. Dusiel służył w artylerii, z jego relacji utkwił mi w pamięci obraz rozkładających się ciał żołnierzy i unoszący się nad okopami odór. Po przepędzeniu niemieckiego korpusu ekspedycyjnego (Afrika Korps) z Afryki Północnej, Brygada Karpacka poprzez Egipt dotarła do Włoch, weszła w skład 2 Korpusu Polskiego operującego w składzie Alianckiej 15 Grupy Armii. Tam właśnie Julian Dusiel znalazł się w sztabie Andersa jako tłumacz, zresztą w bardzo ciekawym towarzystwie. Współmieszkańcami jego namiotu byli Władysław Bro-niewski i Stanisław Ligoń, najbardziej znani wówczas ludzie kultury Broniewski, były legionista, zasłynął wierszem Bagnet na broń, znanym większości polskich maturzystów.
Kiedy przyjdą podpalić dom, ten w który mieszkasz — Polskę kiedy rzucą przed siebie grom. Kiedy runą żelaznym wojskiem i pod drzwiami staną, i nocą kolbami w drzwi załomocą — ty ze snu podnosząc skroń, stań u drzwi. Bagnet na broń! Trzeba krwi!
Ta poezja zagrzewała żołnierzy do walki. Natomiast Stanisław Ligoń, znany jako Karlik z „Kocyndra", satyrycznego pisma ośmieszającego Hitlera, był działaczem na rzecz polskości Śląska. Pozyskiwał dusze Ślązaków, także tych wcielonych przymusowo do Wehrmachtu. Kiedy dowódca brytyjskiej armii zapytał Andersa, gdzie ma swoje odwody, ten bez wahania wskazał na niemieckie okopy i odpowiedział: — Tam.
Po zakończeniu działań wojennych Dusiel znalazł się w Palestynie, gdzie pełnił funkcję sekretarza Polonii. Pod koniec 1947 r. opuścił Palestynę. Polska powitała go rodzinnym dramatem: jego najmłodsza, 17-letnia córka przebywała śmiertelnie chora w szpitalu w Tarnowskich Górach. Jej chorobę określono jako „powiększenie serca i wątroby". W drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia 1947 r. wydawało się, że nagle ozdrowiała. — Na pewno dali jej morfinę — skomentowała to później rzeczowo moja matka. Ciocia Józia, siostra mojej mamy, nazwala to cudem i dziękowała już Bogu za cudowne ozdrowienie. Rodzice byli w euforii, personel płakał. A ona zasnęła na zawsze. Była to druga tragedia rodzinna, bowiem w 1930 r. zmarła na szkarlatynę najstarsza córka Danusia, niezwykle uzdolnione dziecko. Trzecia córka, Urszula, z zawodu farmaceutka, wyszła za mąż za fizyka, pracownika naukowego ośrodka badań atomowych w Świerku pod Warszawą — Jerzego Gogolewskiego, przyrodniego brata znakomitego aktora Ignacego Gogolewskiego, znanego głównie z roli Antka Boryny w serialu Jana Rybkowskiego „Chłopi" (wg powieści Władysława Stanisława Reymonta), dyrektora teatrów w Katowicach i Łodzi. Julian Dusiel zmarł w roku 1953, w drodze do lekarza, na skutek udaru mózgu.
Autor: Włodzimierz Gall
Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr96 , R.: XXVI 1/2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz