Ze wspomnień. Stanisław Ligoń w Kamienicy Polskiej.
W poprzednim numerze „Korzeni", pisząc o Julianie Dusielu, wspomniałem dygresyjnie o Stanisławie Ligoniu (1879 — 1954). Był pisarzem, malarzem, ilustratorem, działaczem kulturalnym, posłem na Sejm RP w latach 1935-1938, reżyserem, dyrektorem Rozgłośni
Polskiego Radia w Katowicach. Podobnie jak Julian Dusiel, po wojnie wrócił do kraju.
Otrzymał czas antenowy w katowickiej rozgłośni radiowej prowadząc m.in. audycję „Przy sobocie, po robocie", w której przemycał treści satyryczne pod adresem władzy ludowej. Dlatego przy nielicznych wówczas radioodbiornikach gromadzili się słuchacze. W 1946 r. władze zorganizowały referendum, swoistą „ściemę" dla Zachodu, że władza traktuje naród polski podmiotowo. Referendum zostało sfałszowane, a urny z lokali wyborczych pozbierały UB z MO. Referendalne 3 X TAK miało oznaczać poparcie dla reżimu podległego Moskwie, natomiast 1 X TAK odwrotnie.
Przed referendum we wspomnianej wyżej audycji Ligoń jako Karlik z „Kocyndra" oraz jego partner radiowy Gustlik wykonali skecz, Gustlik wołał podniesionym głosem: — Głosuj na trzy, to cię zjedzą wszy, głosuj na jedynkę, będziesz jadł pszenny chleb, kiełbasę i szynkę! Bój się Boga Gustlik, co ty wygadujesz — z przyganą powiedział Karlik. To nie jo tak godom, to te rewizjonisty i imperialisty — odpowiedział Gustlik. Z takimi podtekstami, jak się łatwo domyślić, długo nie cieszył się Ligoń czasem antenowym. Aby zarobić na utrzymanie, musiał zająć się jakąś chałturą.
Do Kamienicy Polskiej przyjechał (bodajże to był rok 1949) z zespołem składającym się z górniczego małżeństwa i ich pięcioma córkami, szczególnie uzdolnionymi muzycznie, grającymi na akordeonach. Ligoń podczas występów recytował ze trzy razy ten sam wiersz wypowiadany z patosem, kończący się słowami: „bij Moskala". Szczególnie ten fragment publiczność nagradzała rzęsistymi brawami. W repertuarze znajdowało się nieco kawałów. Jeden, szkolny, pamiętam do dziś. Na lekcji języka polskiego nauczyciel pyta uczniów: — Powiedzcie mi, jakie znacie przysłowia i porzekadła? Jeden uczeń mówi: — Jak sobie kto pościele, tak się wyśpi. Uczennica: — Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje. — Świetnie — mówi nauczyciel — jeszcze kto? — Deszcz leje jak z cebra — rzecze następny uczeń. Świetnie cieszy się nauczyciel. Widząc w ostatniej ławce dwóch wisusów okładających się pięściami mówi do jednego z nich: — Powtórz! Zaskoczony uczeń odpowiada: — Jak sobie kto pościele, a rano wstanie, ten leje jak z cebra. Po występie kilkunastu mieszkańców Kamienicy Polskiej postanowiło zespół ugościć. Podczas tejże gościny mój szwagier (mąż najstarszej mojej siostry) zapytał Ligonia, czy jeszcze pamięta Juliana Dusiela. —A on tu przebywa? Niech się pan go zapyta, czy wstąpił do POW? — A co to takiego? — zapytał z kolei zdezorientowany szwagier. Po coś ośle wrócił odpowiedział ten śląski kpiarz.
Autor: Włodzimierz Gall
Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr97 , R.: XXVI, 2/2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz