Fragmenty rozmowy Karoliny Ujmy z Andrzejm Kuśnierczykiem, które nie zmieściły się w publikacji „7 A Blues . Zespół z Częst...
- Co ciekawego w roku jubileuszu Formacji 7 A Blues?
Jubileusze kierują się własnymi prawami,często obrastają legendą, obchodzone są – w zależności od potrzeb i fantazji – nawet przez kilka lat.. Najtrudniejszy do ustalenia jest zawsze dzień narodzin grupy muzycznej. Gdy czytamy historię wielkich i uznanych zespołów, zazwyczaj mamy do czynienia z ładną historyjką o bardziej lub mniej przypadkowym spotkaniu dwóch osób, np. historia Rolling Stonesów zaczęła się od spotkania w pociągu jadącym z Dartford do Londynu dwóch gentlemanów: Micka Jaggera i Keitha Richardsa. Bez tej pary trudno wyobrazić sobie brzmienie brytyjskiej kapeli, która pobiła wszelkie rekordy scenicznej długowieczności – grają od 1962 roku. Porównanie do Stonesów może komuś wydać się nieskromne, szczególnie w przypadku zespołu, który nie nagrał profesjonalnej płyty; dysponuje jedynie kamerowym zapisem kilku koncertów live. Chodzi mi o fakt, że wiele początkujących polskich zespołów marzyło o tym, by mieć brzmienie takie, jak The Rolling Stones.
- Co wydarzyło się przez te lata w zespole o czym warto wspomnieć kiedyś wnukom? Ile było koncertów, które najbardziej utkwiły w pamięci?
Zaczynaliśmy skromnie, wspomagaliśmy muzycznie kilka razy lokalny częstochowski Sztab WOŚP – daliśmy łącznie siedem koncertów, pięć w Częstochowie, w Olsztynie i Janowie. Pierwszy poważny koncert to udział w festiwalu „Blues nad Okszą” w Kłobucku. Później zdarzyła się wielka przygoda: supportowanie legendarnego Dżemu w Ostrowcu Świętokrzyskim i w Częstochowie - 5 lat temu. Zagraliśmy przed Dżemem jeszcze dwukrotnie: w Blachowni i w Filharmonii Częstochowskiej. Nie mamy dokładnych statystyk naszych występów, kilka razy graliśmy w cyklu „Aleje tu się dzieje” na placu Biegańskiego w Częstochowie, na zlotach motocyklistów, na zlocie ciężarówek tuningowanych na lotnisku pod Opolem. Były także mniejsze, kameralne występy. Z sentymentem wspominamy występ na samym początku muzycznej zabawy w Gaszynie pod Wieluniem, na tle zabytkowego drewnianego kościółka, w Choroniu koło Poraja - w alei lipowej, w Ojcowie obok pensjonatu „Zosia”, a także na kempingu „Oleńka” pod Jasną Gorą dla uczestników międzynarodowego spływu kajakowego Wartą i Odrą do Berlina.
Graliśmy dla klubu krwiodawców „Ikar” przy MPK w Częstochowie, dla dzieci niepełnosprawnych w Częstochowie w ramach akcji „Olimpiada razem”, dla grup terapeutycznych uczestniczących w biegu im. Marka Kotańskiego,dla uczestników turnieju policji konnej w Mirowie. Pewnie dlatego nie mieliśmy nigdy czasu wejść do studia, by nagrać swoje piosenki. Dodam, że gramy wyłącznie własne kompozycje, a wszystkie teksty są mojego autorstwa. O dziwo, koledzy to akceptują i na dodatek nie rozglądają się za wokalistą o bardziej intrygującym, szorstkim, bluesowym głosie. Może uda się wreszcie wejść do jakiegoś taniego studia, taniego, bo nie mamy sponsora, niestety. O planach koncertowych trudno w naszej sytuacji mówić. Nie jesteśmy zawodowymi muzykami, na co dzień każdy pochłoniety jest swoją pracą. Wierzymy, że jak zawsze zaproszą nas motocykliści z Jura Riders oraz Stowarzyszenie Jazzu Tradycyjnego, planowany jest koncert na pl. Biegańskiego, a wcześniej, w czerwcu , wójt Kamienicy Polskiej zaprasza na lokalne święto.
Udostępnił p. Andrzej Kuśnierczyk.
Fragmenty rozmowy Karoliny Ujmy z Andrzejm Kuśnierczykiem, które nie zmieścily się w publikacji „7 A Blues . Zespół z Częstochowy...”
http://czestochowa.wyborcza.pl/czestochowa/7,48725,22277319,7a-blues-zespol-z-czestochowy-nie-liczy-swoich-koncertow.html http://www.7ablues.pl/#prettyPhoto
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz