W poniedziałek wieczorem rozegrała się w Kamienicy Polskiej krwawa tragedia miłosna, której tło przedstawia się następująco: Przed paru miesiącami osiedlił się w Kamienicy Polskiej wraz ze swą rodziną K. Szkop, który przedtem mieszkał we wsi Własna, gmina Rększowice, lecz ostatnio Szkop nabył sobie w Kamienicy Polskiej na końcu wsi w lesie kawałek ziemi, gdzie pobudował ładny domek i wkrótce też sprowadził się doń z rodziną. Miał on dorosłą córkę, 20-letnią Janinę, która właśnie stała się przyczyną krwawej tragedii. Albowiem do ładnej Janiny Szkopówny, która, nawiasem mówiąc, ukończyła żeńską szkołę rolniczą. w Koziegłowach i uchodziła w okolicy za dobrą partję, konkurował 23-letni mieszkaniec Kamienicy Polskiej, Bolesław Blachnicki, rzeźnik z zawodu, przyczem podobno cieszył on się wzajemnością panny. Ostatnio jednak stręczono pannie Janinie „lepszego" kawalera, skutkiem czego Blachnicki począł się lękać o swoje losy, popadając przytem w stan rozdrażnienia. Aż oto w ubiegły poniedziałek po sprzeczce ze swym szwagrem W. Sitkiem już od południa przybył on do domu swej ukochanej, widocznie zgóry projektując sobie jakąś zbrodniczą zemstę, zabrał bo wiem ze sobą wyostrzony duży nóż masarski i brzytwę.
Jak się zachowywał Blachnicki podczas długiej swej, wizyty ostatniej w domu Szkopów oraz co się tam wogóle działo — narazie nie można ustalić. Wiadomo tylko, że w pewnym momencie, około godz. 6-ej i pół wlecz. zapewne wśród swarów, wzgardzony nie jako konkurent Blachnicki rzucił się nagle z nożem na swą ukochaną i począł ją kłóć naoślep, zadając jej kilka ran w głowę i w piersi, a gdy ociekająca krwią ofiara napastnika poczęła krzyczeć o ratunek, uciekając przez okno, rozszalały Blachnicki rzucił się następnie na jej matkę, 42-letnią Anielę, gdyż obydwie tylko były w domu same wraz z nieszczęsnym konkurentem. Kiedy na wszczęty przez Szkopównę alarm zbiegli się sąsiedzi — przerażający ujrzeli widok: na środku izby leżał martwy w kałuży krwi Blachnicki, który, jak okazało, podciął sobie żyły na nogach, a obok niego leżała pokłóta śmiertelnie nożem Aniela Szkopowa. Niezwłocznie też wezwano księdza i lekarza, który stwierdził już tylko zgon Blachnickiego oraz udzielił pierwszej pomocy śmiertelnie poranionej matce i lżej rannej córce, poczem odwieziono je autobusem do szpitala Najśw. Marji Panny w Częstochowie, gdzie pomocy udzielił im dr. Karczewski. Na wieść o krwawym wypadku pomimo wieczornej pory tłumy ludności z Kamienicy Polskiej i okolicy spieszyły na miejsce zbrodni. Źródło: ,,Goniec Częstochowski " nr 009,1932r
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz