Łączna liczba wyświetleń

środa, 14 października 2020

PERYSKOP KULTUROZNAWCZY. Jan Gwalbert Bonawentura Radwan z Chorągwicy Łodziński

 Znalazłem to nazwisko w indeksie ślubów parafii Sławków. Szkoda, że nie mam okazji poznać całej treści aktu małżeństwa zawartego w 1823 r. Na szczęście znamy imię i nazwisko wybranki , a także imiona i nazwiska rodziców nowożeńców. Brak jedynie danych o świadkach, zapewne zasługiwaliby na jakąś notkę.

Kim była wybranka Jana Gwalberta? Nazywała się Ewa Ochmańska (w indeksie: Ohmańska). Okazuje się, że istnieje wieś Ochmanów (w gminie Niepołomice w pow.wielickim), wymieniona już w pierwszej poł. XIII w. W XVI w. należała do klasztoru Benedyktynek w Staniątkach, w ówczesnym pow. szczyrzyckim), leżała przy drodze (solnej) do Wieliczki. Zatem nie może dziwić, że najwięcej osób o tym nazwisku (ponad 130) mieszka w Krakowie (36 w Jaworznie, 21 w Krzeszowicach). O rodzinie Ewy Ochmańskiej wiedziałbym nieco więcej, gdybym potrafił dobrać się w sieci do metryk mormońskich, ale nie potrafię, co dyskredytuje mnie w oczach genealogów elektronicznych.

A co z Łodzińskimi? Do Polskiego Słownika Biograficznego trafili jedynie Łodzińscy zajmujący się wydobywaniem nafty - istniała nawet firma „Łodzińscy” w Krakowie. A nasz Jan Gwalbert Łodziński? Jedyny Jan Gwalbert, o którym coś wiem, to Jan Gwalbert Pawlikowski (1860- 1939) herbu Cholewa, encyklopedysta i taternik, redaktor czasopisma „Wierchy”, pochowany na Pęksowym Brzysku w Zakopanem.
W naszym przypadku trzeba szukać Łodzińskich z odherbowym przydomkiem Radwan. Kandydatem na przodka Jana Gwalberta może być ktoś piszący się z Chorągwicy. Co ciekawe w godle herbu Radwan widnieje złota chorągiew (z krzyżem złotym na szczycie) na czerwonym polu. Legenda herbowa głosi, że niejaki Radwan, biorący udział w walkach z Rusinami wczasach Bolesława Śmiałego, by podnieść na duchu rozproszone przez wroga wojsko, zabrał z kościoła chorągiew i ruszył do boju. Napastnicy, sadząc że nadeszły duże posiłki - uciekli z pola walki. W ten sposób kościelna chorągiew trafiła do jego herbu. Oczywiście na temat pochodzenia Radwani- tów istnieje wiele mniej lub bardziej prawdopodobnych opowieści. Jedna z nich (wspomagana przez niektórych historyków) głosi, że gniazdem Radwanitów jest Marcyporęba (inaczej: Poręba Markowa) w gminie Brzeźnica w pow. wadowickim. Jan Długosz wspomniał o tamtejszym kościele św. Marcina i o właścicielu: Marku herbu Radwan. Zainteresowanych odesłać mogę do strony:https://socjologiakrytyczna.wordpress.com/2012/05/07/rodzinnej-historii-rycerzy-radwanitow-ciag-dalszy/. Radwanici z okolic Brzeźnicy mieli być niejako osłoną ziemi krakowskiej od strony księstw śląskich. W ziemi krakowskiej (oraz księstwach oświęcimskim i zatorskim) pieczęcią z herbem Radwan posługiwali się (od początku XV w.) m. in. Cikowscy (przyjęli nazwisko odmiejscowe), przedstawiciele tej rodziny trafili do kręgów małopolskiej magnaterii. A co z Łodzińskimi herbu Radwan z Chorągwicy? Chorągwica była własnością szlachecką, na początku wieku XVI w. mieli tu swoje części Kozłowie, Suchorabscy i Łodzińscy; żoną Jana Łodzińskiego, komornika sądu ziemskiego, była Jadwiga Suchorabska. W 1503 r. małżonkowie Łodzińscy stali się właścicielami połowy folwarku, nieco później wzbogacili się o część należącą do siostry Jadwigi, Doroty. Jakąś część posiadał także Feliks Łodziński. Nazwisko wywodzili od miejscowości Łodzina w pow. sanockim. W roku 1525 Jan Łodziński dziedzic Chorągwicy wyznacza żonie Dorocie z Oraczowskichz Przybysławic (z parafii Giebułtów) 260 florenów posagu i wiana na części dóbr kupionych od Feliksa Lubomirskiego. Te szczegółowe dane zawdzięczamy nieocenionemu Słownikowi geograficzno-historycznemu woj. krakowskiego w średniowieczu.
W XVIII w. było dwóch burgrabiów krakowskich o nazwisku Łodziński, ojciec i syn. Maciej Łodziński (syn) wziął za żonę Krystynę Starowiejską, jeden z synów miał na imię Adam Jan. Istnieje prawdopodobieństwo, że z tej linii pochodzi pan młody z aktu ślubu parafii Sławków. Na to pytanie może odpowiedziałby pan Marek Jerzy Minakowski, twórca Wielkiej Genealogii w sieci, ale trzeba przejść tam procedury logowania, co dla mniej cierpliwych kulturoznawców jest dość trudne.
Czasem tak bywa w poszukiwaniach genealogicznych, że błądzimy w labiryncie - nie od razu można odnaleźć z niego wyjście. Ale poszukiwania są równie intrygujące, wciąż poszerzamy swoją wiedzę o ludziach, którzy żyli przed nami. Chciałoby się odwiedzić miejsca, w których mieszkali i w których zawierali śluby.
Czasem w wirtualnych podróżach genealogicznych zdarzają się niespodzianki. Oto w 1782 r. udokumentowany został w podczęstochowskiej Kuźnicy Marianowej Józef Łodziński.
Masz ci babo placek. Skąd się wziął? Z jakich Łodzińskich? Pora wejść do następnego labiryntu. Do zobaczenia po wyjściu na otwartą przestrzeń.
Autor: Andrzej Bohdan
ps. Przypomniało mi się, że w OTV Katowice pracowała pani Hania Suchorabska, osoba o wielkiej kulturze osobistej. Dobrze się z nią współpracowało na planie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

„Tkacz" sprzedany na licytacji. 1932r