Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 4 października 2020

PRZEDSZKOLE NA RYNKU.

 Jak zostawało się przedszkolakiem w Kamienicy Polskiej w drugiej połowie lat 50. XX w? Matka brała za rękę swoją pociechę i szła do jednej z dwóch funkcjonujących wówczas placówek. Jedną kierowała Kazimiera Kidawowa, drugą pani Zosia Łebek. Do pierwszej chodziły dzieci z Romanowa, Podlesia i z tej części Kamienicy Polskiej, która zaczynała się mniej więcej od mostu Pusza w stronę Romanowa, do drugiej - z Kamienicy „środkowej” i tzw. końca. Przedszkole nr 1 na Rynku mieściło się w piętrowym budynku po dawnej szkole powszechnej. Wcześniej był to budynek sądu pokoju i urzędu gminy. A jeszcze wcześniej karczma. Kiedy stanąłem przed obliczem pani Weroniki?

Plac zabaw w Przedszkolu nr1.Dzieci pod opieką przedszkolanki p.Weroniki Woszczyk (Dziedzickiej).ok 1958r.
Albo w 1957, albow 1958 r. Nie wiem, jak to się stało, że pomimo nalegań i zachęt wyraźnie odmówiłem wpisu na listę przedszkolaków. Uparłem się i już. Pamiętam tylko, że pani Weronika obiecywała, że zapisze moje imię i nazwisko czerwoną kredką. Coś mi się wydaje, że przerażała mnie perspektywa podporządkowania się przedszkolnym rygorom. Lepiej zafundować sobie status „maminsynka” niż zrezygnować z sielankowego życia. Przebywanie z hałaśliwą gromadą obcych dziewczynek i chłopców ? Proces „uspołeczniania” poprzez zabawę w grupie? Wyrywanie sobie zabawek? Nie, taki plan wyraźnie mi nie odpowiadał. Pozostałem niewzruszony. Pomimo świetlanych wizji roztaczanych przede mną. Tak oto nie zostałem członkiem przedszkolnej czeladki. Oczywiście mojej uwadze nie umknęła piękna karuzela w przedszkolnym ogródku.
Plac zabaw w Przedszkolu nr1.Dzieci pod opieką przedszkolanki p.Wiesław Skrzypczak ok 1958r.

W przedszkolnym ogródku plac zabaw koniec lat 50- tych.W tle budynek dawnego urzędu gminy rozebrany na przełomie lat 50/60 tych.
Plac zabaw w Przedszkolu nr1. Zdjęcie grupowe przedszkolaków .Początek lat 60-tych.
Przypominała karuzele odpustowe; siedziska z metalowymi oparciami, z przodu siedziska końskie głowy z drążkami do trzymania. Konie miały malowane grzywy. Przyznam szczerze, że zazdrościłem starszym ode mnie chłopakom jazdy na karuzeli, ale nie aż tak, by oddać się w niewolę instytucji przedszkola. Podobała mi się duża altana w przedszkolnym ogródku i to, że wszędzie było dużo kwiatów. Przedszkolaków podglądałem przychodząc do znajdującej się w pobliżu biblioteki (w nieistniejącym dziś budynku urzędu gminy). W końcu było to pierwsze miejsce pracy mojej mamy. Książki wypożyczała wówczas emerytowana nauczycielka szkoły, Maria z Kuśnierczyków Pilcowa. A książki pochłonęły mnie zupełnie. W wieku 5 lat postanowiłem, że zostanę sławnym pisarzem. Aby zrealizować swój zamir oznajmiłem rodzicom, że chcę od razu iść do szkoły. Były z tym problemy. Bo umiałem co prawda czytać, ale nie spełniałem podstawowego kryterium: nie miałem 7 lat. Przesiadywałem zatem pod szkolnymi drzwiami, czasem litościwie zabrała mnie na lekcję młoda nauczycielka pani Krysia Górniak. Dopiero po rocznym stażu (w charakterze wolnego słuchacza) zostałem pierwszoklasistą. W ten sposób rozminąłem się z moimi rówieśnikami. Oni rozpoczęli naukę w podstawówce rok później . Ja natomiast zostałem kolegą z ławki starszych ode mnie o rok eks-przedszkolaków z Rynku: Jurka Fazana, Jurka Wagnera, Wojtka Łebka i in. Po roku wylądowałem w równoległej klasie (II A) z Jarkiem Ficenesem, Zbyszkiem Tajbrem, Tomkiem Gruszką oraz chłopakami z Podlesia, Romanowa i Zawady (m. in. Marianem Sędziwym, Bogdanem Cabanem, Bogdanem Sołtysikiem, Andrzejem Chwistem, Andrzejem Klarem, Wojtkiem Cabanem, Emilem Nalewąjką, Zygmuntem Pietryką, Jurkiem Nowotnym, Andrzejem Cupiałem) i z nią dotrwałem do 1968 r. Naszą wychowawczynią była Natalia Sklarczyk.
Przy biurku kierownik przedszkola p. Zofia Bulska. Koniec lat 50-tych.
Budynek przedszkola na Rynku nieodłącznie kojarzył się z osobą pani Zosi Łebek (potem po mężu nosiła nazwisko Bulska), wspomnieniem lubianych w Kamienicy Polskiej przedszkolanek: pani Wery i pani Wiesi. Na piętrze przedszkola znajdowały się przez jakiś czas mieszkania nauczycielskie. Mieszkali tam Jan i Natalia Sklarczykowie, nim wybudowali własny dom.
Uroczystość choinki ,,noworocznej" w przedszkolu w Kamienicy Polskiej.Od lewej p.Weronika Woszczyk (Dziedzicka) ,p. Zofia Bulska,p.Kazimiera Kidawa, p.Wachowicz,.Początek lat 50-tych.
Bywałem tam zapewne, ale nie zapamiętałem żadnego szczegółu, poza wspomnieniem prowadzących na piętro drewnianych schodów i panującego tam półmroku. Po wielu latach raz jeszcze odwiedziłem przedszkole. W 1979 r. przywieźliśmy z Bogdanem Badorą, bodajże z okazji Dnia Dziecka, filmy. Były to „Przygody Reksia” oraz „Bolek, i Lolek”. Pokaz nie był zbyt udany, bo stary szkolny projektor wciąż się zacinał, ku utrapieniu przedszkolaków. Może to zabrzmi małostkowo, ale rachunek w częstochowskim „Filmosie” zapłaciliśmy z Bogdanem po połowie z własnej kieszeni. Mój kolejny pobyt w budynku przedszkola miał miejsce wiosną tego roku. Budynek przeszedł gruntowny remont dzięki środkom unijnym i gminnym. Ma służyć jako muzeum tradycji Kamienicy Polskiej . Nie można zapomnieć o tym, że przez ponad pół wieku mieściła się w nim placówka wychowawcza o zasługach trudnych do przecenienia. Pracownice przedszkola oraz jego wychowankowie winni odnaleźć się na fotografiach, które pojawią się - mamy taką nadzieję, także przy pomocy Czytelników „Korzeni” - na muzealnej ekspozycji. (ab)

Weronika Woszczyk 1937-2010
Weronika Woszczyk (nazwisko panieńskie: Dziedzicka) urodziła się w Pułtusku 6 VIII 1937 r. Była córką Stanisława Dziedzickiego, organisty i (absolwenta Szkoły Muzycznej im. F. Chopina w Warszawie, kierownika chóru kolegiaty w Pułtusku) i Genowefy Suskiej. Dziedziccy przenieśli się do Częstochowy w 1950 r.; Stanisław Dziedzicki był organistą w parafii św. Zygmunta. Weronika ukończyła Szkołę Podstawową nr 6 (przy ul. Krakowskiej 29), potem : Państwowe Liceum dla Wychowawczyń Przedszkoli (przy ul. Jasnogórskiej 64). Zaraz po ukończeniu liceum, w czerwcu 1954 r. - zgodnie z panującymi wówczas , przepisami - otrzymała nakaz pracy w placówce przedszkolnej w Zrębicach na okres 3-letni. Potem została wychowawczynią w Przedszkolu nr 1 w Kamienicy Polskiej. Mieszkała w wynajmowanym pokoju w domu p. Jadwigi Błaszczyk. Placówką przy Ryneczku kierowała wówczas Zofia Łebek, drugą przedszkolanką była pochodząca z Rakowa Wiesława Skrzypczyk. Jej kolejne miejsca pracy to przedszkola w Hucie Starej B oraz w Rędzinach. W1964 r. wyszła za mąż za Romana Woszczyka, organistę z kościoła św. Zygmunta. Mieli dwoje dzieci. Weronika Woszczyk w 1976 r. ukończyła Studium Nauczycielskie Wychowania Przedszkolnego w Bytomiu otrzymując tytuł nauczyciela przedszkola. Na emeryturę przeszła w latach80.Mieszkała z mężem w częstochowskiej dzielnicy Zawodzie. Zm. 12 X 2010 r. Odznaczona i Złotym Krzyżem Zasługi.

Od redakcji:

Prosimy o udostępnienie zdjęć i pamiątek związanych z działalnością przedszkola na Rynku. Chętnie wydrukujemy wspomnienia wychowanków.
Opracował: Andrzej Kuśnierczyk Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr77 , R XXI , 2/2011r Fotografie: Zbiory Muzeum Regionalnego w Kamienicy Polskiej oraz archiwum Kwartalnika ,,Korzenie”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

„Tkacz" sprzedany na licytacji. 1932r