Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 4 października 2020

ROMANÓW.

 Dla jednych to przysiółek Kamienicy Polskiej, dla innych osobna miejscowość. Rację mają zapewne jedni i drudzy. Prawda leży, jak to często bywa, gdzieś pośrodku. O tym, że Romanów stanowił część dóbr szlacheckich Kamienica Polska dowiadujemy się z kontraktu kupna - sprzedaży z 19 marca 1818 r. Był to folwark należący do dworu (podobnie jak Kle-paczka). Po nabyciu ziemi i lasu przez kolonistów został rozparcelowany i przeznaczony pod zabudowę. Użytkowników gruntu obejmowały ustalenia uzgodnione przez .kompanię” i sprzedawców wsi - małżonków Sadowskich. W artykule osiemnastym kontraktu czytamy:. „Kontrakt takowy strony obydwie nienaruszenie trzymać i żadnych przeciw niemu wybiegów nie używać; owszem jemu we wszystkich artykułach, warunkach i kondycjach zadość czynić i uroczyście przyrzekają, a to pod rygorem egzekucji, wyżej ustanowionych solidarnie i nie odwołując się do swych kompanistów niniejszym deklarują.” W imieniu grupy osadników dokument podpisali: Józef Jekiel, Franciszek Folgmir, Józef Leder i Antoni Weichdin-ger. W dokumencie wymieniono z imion i nazwisk 56 osób (w sierpniu dokooptowano jeszcze 8 osób). Kontrakt szczegółowo regulował kwestię spłaty 228 tysięcy zł) i określał termin płatności. Koloniści wpłacili tytułem zaliczki 2587 złp., a w dniu podpisania umowy 15 413 złp., co dało w sumie 18 tysięcy złp. Kolejna rata (110 tys. złp.) przypadała 15 maja 1818 r. Spłata pozostałych 100 tys. została rozłożona na 5 lat. Od tej sumy ustalono procent „po sześć złotych od sta”. Ostateczny termin spłaty upływał 24 grudnia 1823 r. Sadowscy zastrzegli sobie „wszelkie posłuszeństwo włościan w dobrach Kamienicy Polskiej mieszkających bez uszkodzenia robót gruntowych” do 15 maja 1818 r. oraz „pomieszkania we dworze z użyciem posługi zwyczajnej” do św. Jana (24 czerwca) 1818 r. Zobowiązali się wydać kupującym po cztery konie i woły, po dziesięć krów i cieląt przy oddawaniu posesji. Koloniści zastrzegli, by Sadowscy nie sprzedawali drzewa z lasów należących do wsi. Dochody z dóbr Kamienica Polska do 15 maja 1818 r. należały się Sadowskim. W artykule szesnastym ustalono, że wszelkie dokumenty, papiery, dowody, księgi podatkowe a także akt kontraktu z Ignacym Wędrychowskim (sprzedał w 1787 r. dobra Kamienica Polska swej córce), kwity furażowe - wydane zostaną 15 maja 1818 r. Tyle można wyczytać z urzędowego dokumentu. Jak to zwykle bywa życie nie zawsze stosuje się do litery prawa. Z wyegzekwowaniem ostatniej raty należności za sprzedany majątek małżonkowie Sadowscy mieli trudności. W ustnej tradycji Kamienicy przetrwała opowieść o tym, jak mieszkańcy Romanowa zwrócili się do cara Aleksandra I z prośba o umorzenie ich długu.

Zanoszący prośbę obdarować mieli cara belami płótna utkanego na swoich warsztatach. Car przychylił się rzekomo do prośby. Na cześć cara kolonie nazwano Romanowem (od dynastii Romano-wych). Sadowski, ponoć na próżno czekał swych pieniędzy. Racjonalne wyjaśnienie tej „wieści gminnej” nie jest łatwe. Ponoć w każdej legendzie jest jakieś ziarenko prawdy. Zacznijmy od tego, co w przekazywanej, w różnych zresztą wersjach, opo-wieści prawdą nie jest. Przede wszystkim pochodzenie nazwy. Nie można zgodzić się z opinią, że Romanów został nazwany na cześć cara, po jego interwencji na rzecz tkaczy, skoro nazwa folwarku Romanów pojawia się na mapie pruskiej z 1802 r., a więc w czasie, kiedy tkaczy - okupników w dobrach Kamienica Polska jeszcze nikt nie widział. Prawdą jest, że car Aleksander przejeżdżał w 1822 r. przez Koziegłowy. Witał go tam m.in. ks. Stanisław Jasiński. Jest prawdopodobne, że wówczas osadnicy, mający kłopoty ze spłatą obwarowanych kontraktem zobowiązań, prosili o wstawienie w ich sprawie. Nie łudźmy się jednak, że używający tytułu króla Polski monarcha świadomie naruszyłby prawo, pozbawiając prawowitego właściciela majątku, szlachcica, należnych mu sum za sprzedane (z zachowanie standardów procedury prawnej) dobra. Co najwyżej umożliwił okupnikorn zaciągnięcie kredytu bankowego. Mamy pośrednią wskazówkę, że tak się stało. Otóż z dokumentów szkolnych wynika, że w połowie lat 20. XIX wieku Kamienica Polska była zadłużona względem skarbu państwa w banku w Kaliszu. Na spłaty odsetek przeznaczono m.in. dochody z propinacji (szkoła znajdowała się w tym samym budynku co karczma).


Co do nazwy Romanów; najprawdopodobniej chodzi o nazwę odimienną (dzierżawczą) typu Adamów (od Adam), Teofilów, Jacków, Broniszów, Aleksandrów. Gdyby rzeczywiście chciano przemianować nazwę istniejącego już zespołu osadniczego na inną, na cześć cara - ta ostatnia z wymienionych (Aleksandrów) byłaby wszak najwłaściwsza. Niestety, nie wiemy, jak urządzony był folwark, który dał początek kolonii Romanów (analogia do: Kolonia Borek, Kolonia Poczesna). Wiemy natomiast z dokumentów parafialnych koziegłowskich, że niejaki Romański był wójtem w Kamienicy na przełomie XVIII i XIX wieku. W rejestrze zaślubionych parafii koziegłowskiej w 1798 r. figurują: Antoni Makuch i Teresa Romanszczanka. W aktach parafii Poczesna odnotowani są Maciej i Łucja Romańscy z Kamienicy, w 1791 r. odnotowano EwęRomanscon-kę. Intrygującą postacią jest, występująca kilkakrotnie w metrykach Poczesnej panna Katarzyna Zaborska, szlachcianka z nowego folwarku Romanowizna („de novo pradio Romanowizna”). Wydaje się mało prawdopodobne, że owa Romanowizna to późniejsza kolonia Romanów. Przeszkodą w utożsamianiu obu obiektów jest przynależność parafialna. Na wydanej w Berlinie w 1802-1803 r. mapie (Special Kartę von Sudpreus-sen) folwark „Rumanow” umieszczony został na prawym brzegu Warty, między Osinami a Zawodziem (przedruk mapy, dołączonej do artykułu „Kamienica w kartografii, „Korzenie” nr 18, str. 2).
Taką, lokalizację uznałem wówczas za błędną. Zgadza się ona jednak z danymi z ksiąg parafialnych Poczesnej. Byłby więc to rejon Kolonii Borek. Na wspomnianej mapie w miejscu współczesnego Romanowa w parafii Koziegłowy (wówczas w obrębie tzw. Nowego Śląska pod zwierzchnictwem Prus) znaj duj e się obiekt o tajemniczej nazwie „Napia-ska” (Na Piasku?). Czyżby istniały dwa Romanowy? Nie możemy raczej wątpić w precyzję pruskich kartografów a i dokumenty po-czeszyńskie są wiarygodne. Jakie okoliczności sprawiły, że folwark Romano-wizna (także Rymanowizna) koło Poczesnej stał się Borkiem? Czy współczesny Romanów (folwark Romanów poświadczony w 1818 r.) nazywał się tak od początku, czy też zastąpił jakąś poprzednią nazwę? Nie potrafimy - wobec braku dokumentów - tego dostatecznie wyjaśnić. Bezcenny byłby w tym przedmiocie akt sprzedaży Kamienicy w roku 1797: Ignacy Wędrychowski herbu Ślepowron sprzedając dobra córce Antoninie szczegółowo określić musiał majątek i jego cząstki składowe. Gdzie go dziś szukać? Duplikat, jeśli rzeczywiście został przez Sadowskich wydany kolonistom, znajdował się zapewne w zasobie dokumentów gminy Kamienica Polska. W częstochowskim archiwum go nie ma. Może podzielił losy dokumentów zniszczonych bezmyślnie po wojnie? Czy w XVIII w. istniał już folwark Romanów, czy może był on dziełem Antoniny z Wędrychowskich Sadowskiej? Poprosiliśmy znanego genealoga Rafała T. Prinke o pomoc w zdobyciu informacji o familii Sadowskich i jej koligacjach. Więcej tu pytań niż odpowiedzi. Jedno jest pewne: tkacze zamieszkali w 1818 r. także w kolonii Romanów. Sosnowe lasy wpływały na znakomity mikroklimat.
Romanów na przełomie XIX i XX wieku cieszył się sławą miejscowości letniskowej. Istniał pensjonat dla wczasowiczów. Letnicy przyjeżdżali do Romanowa jeszcze w międzywojniu. Tradycje letniska podtrzymywała „Romanowianka”, okazały budynek, istniejący do dziś. Do Romanowa jeździło się na jagody, borówki i grzyby. Kamieniczka była wyśmienitym miej scem do zażywania kąpieli. Starsi Czytelnicy „Korzeni” pamiętają zapach czystej - i bardzo zimnej nawet w letnie miesiące - Kamieniczki. Niewiele zachowało się drewnianych, charakterystycznych dla Romanowa budynków. Na wyróżnienie zasługuje odnowiony przez Bogdana Sołtysika dom wystawiony (zapewne na początku tego wieku) przez rodzinę Nowotnych.
W dokumentach XIX-wiecz-nych traktowano kolonię Romanów jako integralny składnik wsi Kamienica Polska. Zawsze jednak wyszczególniano w spisach domów karczmę Romanów. Po II wojnie tradycje restauratorskie podtrzymywał Edward Holi. Wspaniale przyrządzał gęsi i kaczki. A podawany przez niego żurek nie miał sobie równych. Daniel Olbrychski potwierdził (zagadnąłem go na festiwalu w Gdyni), iż kilkakrotnie jadał w Romanowie „u Holego”. Ważnym dla mieszkańców Romanowa obiektem jest kapliczka.
Romanów to także Gmiński Las i tradycje zabaw na wolnym powietrzu, strzelnica „Strzelca”, wreszcie wspomniane „klinkierówki”. Zachował się jej fragment między Poczesną a Nową Wsią ale już bez charakterystycznych biało-czerwonych słupków na poboczach i bez drzew, które między Romanowem a Siedlcem tworzyły szpaler, czy wręcz zielony tunel. Romanów (szczególnie rodzina Filipczyków) odegrał ważną rolę w czasie toczonych powstań śląskich. Tu znajdował się punkt przerzutowy broni z Częstochowy, tu szukali miejsca wysiedleni ze Śląska. Z Romanowa w sierpniu 1939 r. wyruszył na pozycje oddział Obrony Narodowej. Publikujemy unikatowe zdjęcie oddziału udostępnione nam przez romanowianina - Edwarda Blachnickiego mieszkającego obecnie w Częstochowie.
Zasiedziałe od lat rodziny romanowskie zasługują na osobne omówienie: Klarowie, Ficenesowie, Żemłowie, Ciejpowie, Litarscy, Mrazowie, Szulcowie, Najnigierowie, Blachniccy, Rychterowie, Filipczykowie, Dojwowie, Nowotni, Łukaszukowie, Gallowie, Polaczkowie, Gorzelakowie, Lassowie, Szkodowie, Najgebauerowie, Kidawowie, Łebkowie, Marsikowie, Morawcowie, Torbusowie, Cuglewscy, Hładzikowie i wiele innych. Napisanie historii Romanowa należałoby zacząć od odtworzenia układu działek z czasów podziału folwarku na huby (także tzw. przymiarków) i ustalenia nazwisk ich pierwotnych właścicieli.

Opracował: Andrzej Kuśnierczyk
Źródło: Kwartalnik ,,Korzenie” nr35, R X, 4/2000

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

„Tkacz" sprzedany na licytacji. 1932r