Romana Siwicka-Bielobradek 1916-1985
Romana Siwicka-Bielobradek 1916-1985
Odznaczenia:
- Srebrny Krzyż Zasługi - 1955
- Srebrna Honorowa Odznaka „Za zasługi dla Warszawy” - 1957
- Złota Honorowa Odznaka „Za zasługi dla Warszawy” - 1970
- Srebrna Odznaka Związkowa - 1972
- Odznaczenie „Za wzorową pracę w Służbie Zdrowia” - 1973
- Złota Odznaka Związkowa - 1977
- Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski - 1977
- Medal 30-lecia i 40-lecia PRL
Urodziła się 2 lipca 1916 r. w Warszawie na Solcu. Dzieciństwo i młodość spędziła na Pradze. Z tą dzielnicą była najbardziej związana. Tu zawsze czuła się najlepiej. Stara zabudowa Pragi wzbudzała w Niej sentyment. Nie wyobrażała sobie życia w super nowoczesnym nadwiślańskim „drapaczu chmur”, tym bardziej, że w Jej kamienicy wszyscy znali się wzajemnie, wspierali w chorobie i zmartwieniu. Jej ojciec Czesław był korektorem redakcyjnym. Matka Leonarda z Grabowskich zajmowała się prowadzeniem domu, słynęła z elegancji. Jedyny brat Stefan zginął na ulicy Wrocławia.
Od 1923 r. uczęszczała do szkoły powszechnej przy ul. Inżynierskiej 10. Od 15 roku życia pochłonęło Ją harcerstwo. W tych szeregach wykazała już pewne cechy przyszłego organizatora, zyskała duże zaufanie przełożonych. Przyrzeczenie harcerskie złożyła w 1933 r. W 1935 r. uczestniczyła w Jubileuszowym Zlocie ZHP w Spale. Maturę zdała w 1937 r. w prywatnej szkole Heleny Rzeszotarskiej na Pradze przy ul. Konopackiej 4. Była to szkoła elitarna o wysokim poziomie nauczania. Elitaryzm tej szkoły wyrażał się m.in. w trudnym egzaminie wstępnym, wysokim czesnym, nie licząc innych kosztów nauki. To decydowało o składzie socjalnym uczniów. Wybuch II wojny światowej zastał Romanę Siwicką w W-wie. Wojny nie bała się. Podobnie jak rówieśnicy uważała, że nadszedł czas na bohaterstwo, możliwości sprawdzenia swojego charakteru, siły woli i granicy poświęcenia dla innych. Od początku II wojny światowej działała w Lidze Obrony Przeciwlotniczej i nadal w harcerstwie. Już we wrześniu została ranna. Na szczęście szybko powracała do zdrowia.
Od 1940 r. już na dobre uczestniczyła w działaniach Komitetu Samopomocy Społecznej a potem w RGO. Opiekowała się przede wszystkim dziećmi z najbiedniejszych rodzin. Na Targówku i w okolicy Ogrodu Zoologicznego prowadziła akcje dożywiania. Latem zajmowała się organizowaniem ogródków dziecięcych. Od 1941 r. coraz bardziej czynnie walczyła przeciw okupantowi w AK zajmując się kolportowaniem podziemnej prasy i roznoszeniem meldunków. W tym czasie ukończyła Kurs Higienistek Szkolnych i została skierowana 1 września 1942 r. do Kliniki Chorób Dziecięcych Uniwersytetu Warszawskiego przy ul. Litewskiej. Odtąd nieustannie przebywała z dziećmi chorymi w szpitalu, a po pracy z biednymi, głodnymi i potrzebującymi ciepła i opieki. Myślała też o dalszym kształceniu. Była pewna, że pielęgniarstwo najbardziej odpowiada Jej zainteresowaniom zawodowym. Zdecydowała się zdawać do Warszawskiej Szkoły Pielęgniarstwa przy ul. Koszykowej. Egzamin wstępny zdała bez problemów, choć konkurencja była duża m.in. z powodu zlikwidowania przez Niemców Szkoły Pielęgniarskiej PCK przy ul. Smolnej. Słuchaczką tej szkoły była od 1942 r. do 31 lipca 1944 r.
Po trzech miesiącach przyznano Jej stypendium, z którego zrezygnowała. W zamian poprosiła o pozwolenie na pracę w charakterze pomocy pielęgniarki w szpitalu przy ul. Litewskiej, z którym była już związana. Ponadto znajdowała czas i siły, aby prowadzić szkolenia sanitarne i ideologiczne młodych harcerek. W W-wie harcerstwo odegrało ogromną rolę w walce o niepodległość. Romana Siwicka uczestniczyła także w egzaminowaniu przyszłych sanitariuszek. Egzaminy przebiegały w różnych warunkach. Pewnego razu na parterze Arsenału uczennice składały przysięgę a przed budynkiem krążyły patrole niemieckie. Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie szkołę pielęgniarską miała za sobą, ale egzaminu dyplomowego nie zdążyła zdać. Podczas Powstania Warszawskiego Praga była jedynym prawobrzeżnym obwodem okręgu warszawskiego AK. Nacierające oddziały poniosły krwawe straty w ciągu 12-godzinnej demonstracji zbrojnej. Na mocy rozkazu dowództwa uzbrojeni przeprawili się na lewy brzeg Wisły a nieuzbrojeni rozeszli się do domów. Mimo wygaśnięcia walk, praca służby sanitarnej trwała. Nikłe wyniki walki i całkowite panowanie Niemców na terenie VI obwodu było powodem trudnej sytuacji służby sanitarnej. Rannych należało opatrywać jak najbliżej miejsca zranienia i umieszczać w przygodnie wybranych lokalach, aby uniknąć rozstrzelania.
Romana Siwicka współuczestniczyła w pracy punktu sanitarnego przy ul. Kowelskiej 4. Wkrótce punkt sanitarny zamienił się w szpitalik z oddziałem chirurgicznym, położniczym, internistycznym i dziecięcym. W tym ostatnim została powołana do pełnienia funkcji pielęgniarki oddziałowej. Szpitalik udzielał pomocy nie tylko powstańcom, ale i ludności cywilnej oraz dzieciom z najbardziej zaniedbanych środowisk. Szpital ten po upadku Powstania został przeniesiony do Szpitala Przemienienia Pańskiego. Na nowym terenie Romana Siwicka zorganizowała oddział dziecięcy i oddziały noworodkowe przy dwóch oddziałach położniczych. Egzamin organizatorski zdała celująco. Zdała również egzamin dyplomowy w szkole pielęgniarskiej przy tym szpitalu. Gdy w 1950 r. została powołana na pielęgniarkę przełożoną, na dobre zabrała się do organizowania tej placówki. Pracowała 24 godziny na dobę podobnie jak inni pracownicy. Z godzin ponadwymiarowych nigdy nie korzystała. Zresztą nikt nie przeliczał swojej pracy na złotówki, często pracując nawet za bochenek chleba. W latach 1953-55 siostra przełożona prowadziła na terenie szpitala kursy przygotowawcze do egzaminu dyplomowego. W 1958 r. przyjęła obowiązki pielęgniarki przełożonej w nowo otwartym Miejskim Szpitalu Dziecięcym przy Niekłańskiej 4.
W szpitalu wprowadzała innowacje organizacyjne usprawniające pracę pielęgniarską, personelu pomocniczego. Dbała o ogólną współpracę, ład i porządek. Popołudniowe kontrole w oddziałach odbierane były jako wizyty, chociaż kończyły się korygowaniem błędów, pochwałą lub zaleceniem. Gdy trzeba było, sama włączała się do pracy w oddziałach. Była wymagającym kierownikiem, ale i ludzkim, mającym zawsze czas dla pracownika, umiejącym pocieszyć i poradzić. Zwykle nie działała od zaraz, ale po przemyśleniu. Swoją pracą zyskała uznanie i szacunek całego zespołu pracowników szpitala poczynając od salowych a kończąc na lekarzach. Nie zapominała o małych pacjentach. Jak dobrą opiekunką była świadczy to, że dzieci nazywały Ją „chodzącym promyczkiem”, „darzyły zaufaniem i sympatią swoją ciocię Romę” (wg wspomnień pielęgniarki oddziałowej laryngologii Wandy Polańskiej). Zapewne z troski o dobro dzieci uważała, że pielęgniarstwo pediatryczne powinno być lepsze od innych m.in. z tego powodu, że dziecko nie powie dokładnie co mu dolega. Chwila nieuwagi może dać przykre konsekwencje. Przez długie lata Romana Siwicka wychowywała młode kadry medyczne. Własnym przykładem uczyła je dobrej, rzetelnej i sumiennej pracy. Dbała o szkolenie pielęgniarek organizując kursy: obsługi aparatury medycznej, krwiodawstwa i wykłady z przedmiotów kliniczno-pielęgniarskich. Szkoliła słuchaczy szkoły felczerskiej i warszawskich szkół pielęgniarskich. Kłopoty osobiste nie rzutowały nigdy na Jej pracę zawodową, choć najbliższe osoby traciła po kolei. Szpital był zawsze Jej drugim domem. Długoletnia owocna współpraca z dyrektorem szpitala dr Stanisławem Bielobradkiem uwieńczona została ich małżeństwem w 1969 r. Na stanowisku przełożonej pielęgniarek tegoż szpitala pozostała także za kadencji dyrektor H. Trepczyńskiej.
Poza pracą zawodową działała społecznie w: Komisji Weryfikacyjnej dla Pracowników Służby Zdrowia, ZG Związku Zawodowego Pracowników Służby Zdrowia, Polskim Towarzystwie Pielęgniarskim, Odwoławczej Komisji Kontroli Zawodowej przy Ministerstwie Zdowiar. Na emeryturę odeszła z dniem 8 lipca 1978 r. Kontakt ze szpitalem utrzymywała nadal. Młodszym koleżankom służyła zawsze pomocą, gdy tylko oto prosiły. Pamiętała o wszystkich uroczystościach w swoich oddziałach. Złośliwa choroba nowotworowa skróciła Jej życie. Zmarła 16 grudnia 1985 r. Pochowana została na Cmentarzu Bródnowskim w grobie rodzinnym. W pamięci pozostanie jako kobieta elegancka, taktowna, pogodna o dużym poczuciu humoru, energiczna, ale zrównoważona, prawdziwy społecznik, urodzony organizator, aktywna harcerka. Potrafiła mobilizować do pracy i dokształcania. Zawsze była daleka od materialistycznego podejścia do pracy. O wojnie i swojej działalności konspiracyjnej mówiła niechętnie twierdząc, że wiele jest takich życiorysów jak Jej. Mimo to należy powtórzyć za Jej małżonkiem „Jakżeż bogate życie jednej pielęgniarki”, która ukochała pielęgniarstwo pediatryczne i chore dzieci oraz Ojczyznę.W styczniu 1987 r. została włączona w poczet Patronek Medycznego Studium Zawodowego. nr 1 im. „Pielęgniarek Warszawy” w Warszawie przy ul. Parkowej 23.
Opracowała Hanna Kamińska na podstawie:
Wywiadów z : dr Stanisławem Bielobradkiem, Haliną Grzybowską-Kroczewską, Krystyną Kowalczyk, Wandą Polańską, Bronisławą Szeferową, Krystyną Żółtowską:
Rękopisu własnego życiorysu Romany Siwickiej-Bielobradek;
Życiorysu w/wym. opr. przez dr Stanisława Bielobradka;
„Służba Zdrowia”, 1964, nr 37, s.1, artykuł W. Kosińskiego „Szpital Przemienienia Pańskiego”;
„Zdrowie Stolicy” (dwutygodnik Pracowników Sł. Zdrowia) s.1-2, 15.I.1956 r.
Materiały archiwalne w CAPP przy ZG PTP Źródło: http://www.wmpp.org.pl/pl/pielegniarki-na-frontach/ii-wojna-%C5%9Bwiatowa/romana-siwicka-bielobradek.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz